czwartek, 12 lipca 2012

499 www.wspomnienia-lily-evans.blogspot.com


1. Pierwsze wrażenie:
Cóż. Przyznam się bez bicia, że Lily Evans nie lubię. Mało tego. Ja tej postaci naprawdę tak nie trawię, że na samą myśl o niej dostaję drgawek. Niemniej… O tym konkretnym blogu słyszałam już tyle dobrego, że grzecznie postanowiłam się nie uprzedzać i podejść do sprawy profesjonalnie.
W ten właśnie sposób, jeśli idzie o adres, to raczej tak średnio przypadł mi do gustu. Owszem, ma wiele zalet, chyba nawet więcej niż wad, natomiast ja z wiadomych przyczyn ominęłabym go szerokim łukiem. Naprawdę szerokim. Pomijając już fakt, że osobiście nie lubię tytułowej postaci, adres jest zbyt oczywisty. Nie jestem za nadmierną poetyckością, ale trochę tajemniczości nie zaszkodzi, a może przyciągnie czytelnika.
Cytat na belce wydaje mi się nieco dziwny, natomiast z zasady nie czepiam się cytatów, jeśli są poprawnie napisane. A ten jest. I w porządku. Co do samej jego treści, niespecjalnie do mnie przemawia. Oczywiście wiem, o co chodzi, bo w przypadku Lily Evans bardzo łatwo domyślić, się, że to ona jest łanią, a jeleń to James. Natomiast ja nigdy nie zgadzałam się z utożsamianiem Lily z łanią. Wiem, wiem, tak było w kanonie, patronusem Severusa była łania, bo kochał Lily i takie tam. Cóż. Ja się z tym nie zgadzam, niezależnie czy wymyśliła to J.K. Rowling, czy jedna z fanfictionistek. No, nie da się ukryć, że z wiadomych przyczyn, nie przyczepię się do tego, bo nie oceniam przecież kanonu. Mogę tylko powiedzieć, że ja dałabym na belkę cytat z nagłówka, który podoba mi się o wiele bardziej. No i do tego blog miałby wtedy jedno hasło przewodnie, a nie dwa. Powtarzam się, ale lubię, jak motto jest jedno, a każde kolejne mi przeszkadza.
Ogromny plus za to, że wszystkie napisy są w języku polskim. Naprawdę bardzo mnie to cieszy, bo angielskich wstawek w polskim tekście absolutnie nie toleruję.
Dodatkowo plusik za to, że blog naprawdę cieszy oko i mam ochotę wpatrywać się w niego bez końca. Na ten jednak temat rozwinę się za chwilkę.
3/5

2. Prezencja strony:
Przyznam szczerze, że grafika bloga naprawdę mnie zachwyciła. Ten porządek tutaj leje miód na me pedantyczne serce. Oprócz nienagannego ładu, podoba mi się kolorystyka. Nigdy nie przepadałam za kolorami w takim klimacie, ale tutaj wpływają one na mnie jakoś kojąco. I dziękuję serdecznie, że blog nie jest zielony. Do zielonych blogów o Lily mam ciężki wstręt. Obrazek w nagłówku też mi się podoba. Występuje na nim ta ruda małpa, ale jak na siebie to naprawdę ładnie wygląda. No i jest w asyście Pottera, więc jak najbardziej znośnie.
Co do wyglądu, jedno zastrzeżenie tylko. Czasami się Wam bez powodu zmienia kolor albo tło czcionki i są to zwykle pojedyncze zdania, albo kilka linijek. Sprawdzajcie to przed publikacją.
Oczywiście tak różowo być nie może, bo mamy jeszcze podstrony, które ocenia się w „Prezencji strony”. No to jazda…
Po pierwsze niezupełnie rozumiem ideę istnienia tego czegoś, co nazwane zostało „prorokiem codziennym” i są w tym umieszczane fragmenty przyszłych rozdziałów. Po co, na co i dlaczego? Fragmenty przyszłych rozdziałów NIC nie wnoszą. Autor widzi postaci w tych scenach i jemu one coś mówią, ale dla czytelnika to wyrwane z kontekstu kawałki, nie wiadomo po co. Fragmenty działają w przypadku filmów czy gier, bo oprócz słów jest obraz. Same słowa zajmują tylko miejsce i nic nie dają.
Bardzo podoba mi się opis autorek bloga. Jest oryginalny i błyskotliwy, dokładnie taki, jaki powinien być. Nie ma w nim nic oklepanego, gratuluję.
Nie lubię, kiedy na jakiś zarzut, ktoś odpowiada wzruszając ramionami „taką miałam wizję”. U Was też tego nie lubię. Pomysł strony głównej nie jest zły i dość oryginalny, ale fragmenty przyszłości… nie, nie intrygują. Nie spełnia to swojej roli i już. Nie działa. Jest jak wyrostek robaczkowy… coś miało kiedyś robić, ale i tak do niczego nie służy.
Piszecie, że wiecie, że podstrona o bohaterach utrudnia działanie i jest niewygodna w obsłudze. No jest, macie rację. Ale co? Ale taką miałyście wizję. Powiem wam jedno. Nic mnie nie obchodzi, jaką kto miał wizję. Ja miałam wizję, żeby sobie w pokoju zamontować głośniki koncertowe, a oprócz tego rozwalić pół ściany i wsadzić tam akwarium, ale nie zrobiłam tego, bo wszystkim by to przeszkadzało. Myślę, że nie muszę wyjaśniać, co mam na myśli.
A teraz treść podstrony o bohaterach, bo jest jej tak dużo, że nie sposób się nie wypowiedzieć. Jeśli chodzi o ślizgonów to po pierwsze: gdzie jest zdjęcie Lucjusza Malfoya i dlaczego jego opis się zlał z opisem Bellatriks Black? Do tego najwyraźniej nie rozumiecie znaczenia słowa „ignorant/ka”, gdyż napisałyście o Belli, że jest typową ignorantką. Będę to powtarzać do znudzenia, ale ignorant to nie osoba, która coś lub kogoś ignoruje, tylko taka, która niewiele wie. Jest to pojęcie bardzo pejoratywne i krzywdzące, więc radzę nie nadużywać, zwłaszcza, kiedy się nie zna jego prawidłowego znaczenia. Bo to wstyd trochę. Kontynuując ten wywód, tym razem na temat gryfonów, ja wiele rozumiem. Naprawdę wiele. Ale od kiedy pseudonimy należą do zdolności magicznych?! Na szczęście tylko przy opisie Jamesa, więc to chyba jednorazowa pomyłka. Dorcas ma dołeczki w policzkach „podczas uśmiechu”? Nie podoba mi się to określenie, nie pasuje mi. Reszta opisów jest w porządku, nie ma w nich żadnych dziwacznych bubli i pomyłek. Mimo to wszystkie wydają mi się przydługie. Podsumowując, opisów jest za dużo i są zbyt szczegółowe. Nie zgadzam się z tezą, że im lepiej znam bohatera, tym lepiej zrozumiem daną sytuację. Jeśli będzie ona dobrze opisana, to i tak ją zrozumiem, a opisy są lekko przereklamowane. Przecież nie ma czegoś takiego w żadnej książce… Nie pasuje mi też to, że nie umieszczacie dat urodzenia postaci. Tego akurat mi brakuje. I skłania mnie ten brak do dość posępnych rozmyślań, które przerażają mnie mimo iż z całych sił błagam wszystkie znane mi bóstwa, bym się myliła. Te wszystkie postacie… nie są na jednym roku, ani równocześnie w Hogwarcie, prawda? Proszę nie… Nie zniosę Belli na jednym roku z Huncwotami, nie zniosę!
6/10

3. Treść:
a) fabuła opowiadania:
Tracę powoli wiarę w ludzkość. Czy mi się wydaje, czy też większość pierwszych dwóch rozdziałów (części zapisane kursywą) jest żywcem przepisana z książki?! No dobra, są wstawki, wskazujące na punkt widzenia Lily, ale tak naprawdę ich zupełnie nie widać. Po prostu przepisane. Tragedia! Mam nadzieję, że dalej będzie lepiej. Dodam jeszcze, że wstawki odautorskie, a nie przepisane, są napisane na odwal się, żeby były i widać, że nikt się nie starał, żeby je dobrze zapisać. Nie podoba mi się to. Naprawdę mi się nie podoba.
Kolejne rozdziały na szczęście były już własne, a nie przepisane. Nigdy nie myślałam, że będę musiała kiedyś komuś powiedzieć, że się cieszę, że zaczął pisać sam i przestał przepisywać. Widać człowiek uczy się przez całe życie. No dobra.
Nie wiem, jak ja to przeżyję. To raczej nie jest kwestia tego, że źle piszecie, tylko tego, że ja nienawidzę tej parki jak mało czego. No nic, jakoś to będzie. Generalnie fabuła jest dość mało odkrywcza. Jakby nie patrzeć to wszędzie, cały czas i non stop, dzieje się to samo. Ale to chyba taki temat po prostu. Lily i James muszą się bardzo długo docierać, potem jak już się zejdą to ciągle się rozchodzą, albo chociaż kłócą. Ich relacja to jedno wielkie błędne koło. Do tego pojawiają się jednocechowe postacie przeszkadzadła, jest cała masa sytuacji, psujących wszystko… I tak się to nie może scalić do kupy. Jeśli chodzi konkretnie o Waszą fabułę, cóż. Nie jest najgorsza. Przynajmniej nie najgorsza z tego, co czytałam. Momentami nawet mnie wciągała. Odkąd zaczęły pojawiać się opisy i to z frekwencją większą niż śladowe ilości orzechów arachidowych w pralinkach, opowiadanie zrobiło się ciekawsze i jakby żywsze. I mniej banalne, nie da się ukryć. Nie. Wasza fabuła zdecydowanie banałem nie jest (no, może wyjąwszy kilka pierwszych rozdziałów, ale to raczej zrozumiałe). Szkoda tylko, że wybrałyście właśnie taki temat. Jest oklepany i rozdrobniony już na wszystkie możliwe sposoby. Osobiście nie lubię czytać takich przetrawionych rzeczy. Niby nie czytałam, ale i tak wiem, co będzie dalej. Irytujące uczucie. Niestety, opowiadania o Lily są przewidywalne. Chyba wszystkie bez wyjątku. Niemniej, jestem usatysfakcjonowana. Raczej. Spodziewałam się większych fajerwerków, ale przyznam szczerze, że była to raczej naiwna wiara. Nie jest źle. Cieszę się też ogromnie, że w fabule istnieje coś takiego jak rodzina Evansówny i to w nawet rozbudowanej formie. Zawsze mnie dziwiło w fanfickach, że rodzice i siostra Lily są tylko do momentu, jak ona jedzie do Hogwartu, a potem Lily spędza każde wakacje z przyjaciółkami i… nie ma już rodziny. No to przecież normalne, że dwunastolatka jedzie na całe wakacje do przyjaciółki. Niezmiernie się cieszę, że u Was tak nie jest.
Jest tylko jedna rzecz, której Wam NIGDY nie wybaczę. Wspominałam już o tym, że nie zniosę Lucjusza, Belli i Narcyzy w Hogwarcie razem z Huncwotami? Lucjusz był od nich sześć lat starszy. Narcyza chyba pięć, a Bellatriks dziewięć. Są aż tacy durni, że siupnęli tyle razy? Poza tym nawet w Waszym opowiadaniu, w drugim rozdziale, jest wspomniane o tym, że Lucjusz już był prefektem, kiedy Snape dołączył do Slytherinu. Czy Wy zupełnie nie myślicie, pisząc?
Podsumowując, za niedopatrzenia w kwestii wieku postaci zgarniam trzy punkty. Kolejne pięć za dwa pierwsze rozdziały. Powinno polecieć więcej, ale ja z natury łaskawa jestem. Reszta dla Was.
17/25
b) świat przedstawiony:
Odkąd zaczął egzystować gdzieś po piętnastym rozdziale, ma się wprost wspaniale. Na początku było z nim gorzej, ale przecież każdy przeżył początek. Myślę, że braki w początkowych rozdziałach są wybaczalne. Niemniej, proponuję je poprawić, przydałoby się przeredagowanie. Wiecie, sama edytorska robota bez ingerowania w fabułę.
8/10
c) kreacja bohaterów:
No cóż, myślę, że wypada zacząć od pań. Toteż:
Ludzie! Evans jest tak głupia, że aż mi się od tego kręci w głowie. To jest jakiś galopujący koszmar. Nienawidzę tej postaci, nienawidzę, nienawidzę! Ale… ale wiecie co? Opisujecie ją dokładnie tak, jak ją sobie zawsze wyobrażałam. Sama opisałabym tę rudą kretynkę tak samo. Dokładnie tak bym ją opisała. Nienawidzę o niej czytać, kiedy jest tak opisana.
Przyjaciółki Lily wykazują nieco większy potencjał niż upośledzony pierwotniak, tu mnie zaskoczyłyście. Rzadko się zdarza, żeby na blogach te klony potrafiły myśleć i były chociaż w najmniejszym stopniu samodzielne, zwykle to po prostu trochę paćki, która pełza za główną bohaterką i prawi banały. No cóż, gratuluję. Rozdzielając je na jednostki, cóż. Dorcas nie robi wiele poza tym, że jest i jakaś taka papierowa mi się wydaje. Co nie zmienia faktu, że ona faktycznie ma jakieś samodzielne odruchy. Bardziej mi się podoba Mary. No dobra, zbyt inteligentna nie jest, ale jej wstawki z rodzaju „czuję, że powinnam pomalować paznokcie” po prostu uwielbiam. No i sprawiają one, że Mary ma coś na kształt charakteru.
James. Cóż. James jest taki, jaki powinien być James. Jamesowaty taki. Podoba mi się ta postać. Jest inteligentny, błyskotliwy, przy okazji napuszony i wredny, ugania się za Lily i jest wprost kwintesencją kanonicznego Jamesa. Potter jest pozerem i kretynem, ale właśnie to czyni go takim uroczym. W tekście, bo w życiu bym zabiła. Podobało mi się, że potrafił też wyrazić swoje zdanie i czasem wygarnąć coś Lily. Nie lubię na blogach kreacji Jamesa – chusteczki do nosa, w którą Lily się wypłakuje i wrzuca do kosza, a chusteczka, jak to chusteczka, pokornie to przyjmuje. Pokorny James Potter? NIE. I w właśnie u Was to „nie” jest trzykrotnie podkreślone. Brawo.
Huncwoci jak dla mnie są w porządku. Szczególnie Syriusz, który był właśnie taki, jaki mi najbardziej odpowiada. Remus trochę za bardzo „ciepłokluchowaty” jak na Remusa. Lubię go w bardziej zdecydowanej wersji. Ale ten Wasz jest kanoniczny, niestety. Petera Pettigrew nie dostrzegłam. I błąd.
O ślizgonach już się wypowiedziałam, prawda? Nieważne, jacy oni są. Ważne, ŻE są. Samo ich istnienie na tym blogu jest niedopuszczalne.
7/10
d) opisy i dialogi:
Wasze dialogi bardzo mi się podobają. Szczególnie wypowiedzi Jamesa. On mnie niezmiernie śmieszy, zawsze potrafi powiedzieć coś takiego, że zaraz mi weselej. Ogólnie dialogi są dobrze skonstruowane, występuje w nich odpowiednia dawka humoru, są naturalne, dysponują odpowiednim ładunkiem emocjonalnym. Nie wiem, czego można chcieć więcej.
Opisy. Opisy, odkąd zaczęły istnieć to są z rozdziału na rozdział lepsze i barwniejsze. Do tego są bardzo żywe. Na moją wyobraźnię działają jak trzeba.
10/10

4. Poprawność językowa:
Jest dobrze, tekst raczej zawsze jest dopracowany i dopieszczony. Jest bardzo czysto, jeśli chodzi o takie śmieci jak literówki, czy błędy ortograficzne. Z tego, co zaobserwowałam, powtarzacie ciągle tylko jeden błąd. Mianowicie piszecie „nie” z przymiotnikami osobno. Czyli źle. To się pisze razem, uwierzcie na słowo. Stara Alu wie, co mówi. Gorzej, że coraz częściej trafiam na ten błąd nawet w książkach. Językowcy znowu postanowili dostosować język do braku inteligencji ogółu i to dopuścili. Za chwilę nie będzie nic złego w mówieniu „wziąść” i „włanczać”. No nic. Poza tym z Waszą poprawnością jest dobrze. Zauważyłam jeszcze tylko, że zdarza Wam się zapomnieć o przecinku przed zwrotem do adresata. „Moja rodzina James!” zamiast „Moja rodzina, James!”. Wiadomo w czym rzecz, prawda?
18/20

5. Oryginalność historii:
Dziękuję, postoję. No, co by nie mówić, opowiadanie nie jest oryginalne. To temat przeżuty i wypluty już kilkadziesiąt razy. W każdym możliwym języku. Mimo to, doceniam, bo w Waszej historii widać Wasze starania. I dzięki temu jest ona inna w odbiorze niż większość. Nie zanudza na śmierć. I nie sprawia, że mam ochotę od słodyczy rzygnąć tęczą. Ma w sobie coś… coś innego, coś, czego wcześniej nie odczułam czytając o Lily Evans.
2/5

6. Dodatkowe punkty:
Myślę, że jeszcze z dwa za całokształt bloga, na który po prostu miło popatrzeć. I jeszcze dwa za to wymienione wyżej „coś” właśnie. Za to, że włożyłyście w pisanie bloga z cztery razy więcej serca niż mieści moja klatka piersiowa.
4/5

Razem: 75/100
Ocena: Zadowalający.

Ja tam zadowolona nie jestem. Liczyłam na więcej. Ale nie jest źle. Macie potencjał, macie pasję, macie swoich fanów, którym się z resztą nie dziwię, że Was lubią. A ja… Ja mam może inny gust. I tyle. Powodzenia życzę, chociaż przy takim stażu to pewnie już nie potrzeba… Pozdrawiam serdecznie, trzymajcie się!

28 komentarzy:

  1. Ruda małpa, rozwaliłaś mnie tym xD
    A mnie tam się podoba idea Proroka Codziennego. To coś ciekawszego, po wejściu nie wita Cię od razu rozdział. Przyciąga wzrok i kiedy weszłam tam po raz pierwszy, zostałam na tym blogu tylko i wyłącznie ze względu na przeczytany fragment, który pojawił się właśnie na stronie głównej :D
    Co do opisów bohaterów... Cóż, raz przez to przeszłam, więcej nawet nie próbowałam. Lumos okropnie się nad tym napracowała i poniekąd... nie dziwię się jej, że nie chce tego zmieniać. Z drugiej strony jest to dla mnie zbyt długie i męczące. Ja przy tworzeniu bloga byłam tak leniwa, że ograniczyłam się jedynie do zdjęć i króciutkich opisów, a i tak zajęło mi to kilka godzin.
    Co do pierwszych dwóch rozdziałów... Ja potraktowałam to jako prolog ;>
    "Czy Wy zupełnie nie myślicie, pisząc?" - z takim tekstem, to raczej do mnie wyjechać powinnaś :D Jakby nie było, opowiadania o Huncwotach, których autorki nie wiedzą, co to słomiany zapał, zawsze ciągną się jak flaki z olejem. Trudno to wszystko potem opanować.
    Wspomnienia to jedyny blog o Huncwotach, który czytam na ten moment. Także nie lubię tej rudej małpy, ale Lumos i Avis wsadzają w opowiadanie to wymienione "coś", za co po prostu je kocham. ;> Jak dla mnie zasłużyły na Powyżej Oczekiwań, aczkolwiek jest to moja prywatna ocena. Jestem z nimi niemalże od początku, a nasza droga Alu zdecydowanie nie lubi Evansówny dużo bardziej, niż ja :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prolog nie prolog, za takie coś to powinno się wieszać. Nie ma przepisywania oryginału. NIE MA. Jasne?
      Fajne jest to, że nie wita cię od razu rozdział, ale jak dla mnie umieszczanie fragmentów przyszłości jest nieco bezcelowe.
      Evansówny faktycznie nie lubię. Szczerze i z całego serca. Ja NIE MOGĘ o niej czytać. Mnie wnerwia sam fakt jej istnienia. Gdziekolwiek. No. I tak nieźle mi poszło, zdołałam chociaż częściowo odrzucić uprzedzenia, prawda?

      Usuń
    2. Jestem z Ciebie dumna, bo nie ukrywam, że odrobinę bałam się tej oceny (tak, JA się bałam!) :D

      Usuń
  2. *Zanotować : Nigdy nie zgłaszać się do Alu z blogiem zawierającym osobę zwaną "rudą małpą"*
    Rozbawiłaś mnie do łez - i przy okazji - niesamowicie się cieszę, że zwróciłaś uwagę na kwestię wieku Ślizgonów, ja też bym tego nie podarowała :P


    Żegnam się z paniami i wybywam do Hiszpanii :D Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulacje Alu, będziesz jak burza po prostu! <3 A ty, Mrocznuś, kochanie, wynajdź mi jakiegoś przystojnego Hiszpana, co? Pliss! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahaha xD Ale oni ponoć nie są stali w uczuciach xD Pewna jesteś, że chcesz? :>

      Usuń
    2. Hiszpani? A ja myślałam, że Włosi! :D Swoją drogą, to w tej Italii nawet sobie jednego znalazłam ;> :D Oj, Niekonkretna, życzę Ci jeszcze ciekawszych przygód od moich, w tej Hiszpani! :D

      Usuń
    3. Wiesz, ja się dowiedziałam w środę wieczorem, że dzisiaj jadę i w dodatku sama z moją kumpelą - będzie hardcore totalny xD

      Usuń
    4. E taaam, nie przeszkadzałoby mi to. :D To co? Zgodzisz się? XDDD
      Nie schlejcie się za bardzo. :P

      Usuń
    5. Jak co to też chcę Hiszpana! Najlepiej z funkcją gotowania i sprzątania, tak przy okazji XD

      Usuń
  4. Droga Alucardyno! (mam nadzieję, że dobrze odmieniłam ;x)
    Z całego serduszka pragnę Ci podziękować - w naszym imieniu - za ocenę! Wierzę, iż przeżyłaś męki, czytając o Lily Evans, ale jednocześnie jesteśmy niesamowicie zadowolone z Twojej oceny :) Zadowalający od kogoś, kto (choć na pewno się starał, to nie sądzę by wyzbył się uprzedzenia do samego końca!)nienawidzi Evansówny to dla nas naprawdę coś!

    Co do wieku Ślizgonów - dopiero w momencie, kiedy było za późno na jakiekolwiek zmiany dostrzegłyśmy ten błąd... Bijemy głową w mur i miałyśmy nadzieję, że może nikt nie zwróci na to większej uwagi i zniknie on jakoś, chociaż sama nie wiem jak xD

    Co do przeredagowania pierwszych rozdziałów - już o tym myślałyśmy, ale najzwyczajniej w świecie cierpimy na brak czasu! Jednakże, jak tylko znajdziemy chwilkę na pewno to zrobimy! Bo aż wstyd!

    Prorok Codzienny... Ilu ludzi, tyle opinii :) Dla nas było to doskonałym pomysłem, ale wiadomo, że nie może on się wszystkim podobać! :) Pozostaniemy jednak przy nim jeszcze przez jakiś czas... Jak zaczną marudzić - wymyślimy coś innego ;p

    Co do przepisanego fragmentu z książki - chciałyśmy zacząć inaczej niż wszyscy do tej pory... Zaznaczyłyśmy również, że tekst nie jest naszego autorstwa lecz pani Rowling, niemniej jednak poniekąd rozumiem Twoje zbulwersowanie tym faktem :)

    I felerni bohaterowie... chyba faktycznie w wolnej chwili musimy usiąść i jakoś ogarnąć ową zakładkę... Życie xD

    Przepraszam również za to, że odpowiedź na Twoją pracę pojawiła się dopiero teraz, ale był to wynik braku internetu... Zniknął nagle i bez uprzedzenia strasznie utrudniając mi tym samym życie ;/

    Jeszcze raz bardzo serdecznie dziękujemy i jednocześnie przepraszamy, że byłaś zmuszona czytać coś, na co nie miałaś ochoty xD (osobiście bym chyba klęła jak szewc, a ocenę wystawiłabym okropną, dlatego też jeszcze bardziej doceniamy Twoją pracę!)
    Pozdrawiamy,
    Avis i Lumos

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Ogarnęło mnie wszechmocne lenistwo i muszę się wziąć za ocenę, nim rodzice znowu wywiozą mnie na kilka dni na działkę ;x

      Usuń
    2. To powiem Ci, że mam tak samo. Nic mi się nie chce i jestem ciągle zmęczona. W sumie codzienne wstawanie o piątej ma swoje wady, nie? :) A w ogóle wyjeżdżasz gdzieś jeszcze?

      Usuń
    3. No właśnie nie mam niebieskiego pojęcia, czy gdzieś wyjeżdżam, bo w najmniej spodziewanym momencie mamusia mi mówi "pakuj się, jedziemy na działkę" XD A oprócz tego rozważam jeszcze wyjazd na Bieszczady z dziadkiem ;>
      Puf, gdzież o piątej! Ja wstaje o 10, 11, czasami nawet 12! Nie żebym tyle spała, po prostu lenistwo. Nie chce mi się wstawać i leżę, nic nie robiąc. :D
      O masakra, a teraz biorę się za ocenę ficka Avengers, o którym nie mam bladego pojęcia. Trzeba się w sobie zebrać! :D

      Usuń
    4. A może na Mazury zawitasz, co? Ja Cię przyjmę bardzo chętnie w moje otwarte ramiona i w ogóle. :P
      Ale ci dobrze! Poczekaj tylko do niedzieli! Też pośpię sobie do 10, o! Ale w pon znów 5, a wtorek 4 albo i jeszcze wcześniej...
      Powodzenia zatem!

      Usuń
    5. Hahah :D Z Mazur jesteś? Zawsze chciałam tam pojechać i nigdy nie miałam okazji! Ja ze Śląska się wyrwałam, trochę daleko :D
      Praca, że tak wcześnie musisz wstawać? ;> Jak dobrze, że ja *jeszcze* nie mam takiego problemu! XD

      Usuń
    6. No ba, z Mazur, Mazur. W takim razie już masz okazję! W ogóle to wszystkie Was zapraszam, bo nudno jak cholera. :D
      Noo... ale jeszcze tylko jutro i w poniedziałek i koniec! Nie mów hop. XD

      Usuń
  6. Hej, hej, mam sprawę do Alucardyny!
    Otóż chciałabym dość drastycznie zmienić wygląd bloga, a ponieważ jestem u Ciebie pierwsza w kolejce, chciałabym zapytać, czy mogę. ^^"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szybko poszło i o dziwo bezboleśnie - blog wyremontowany, choć nie wiem, czy mu to na dobre wyszło. c:
      Dzięki!

      Usuń
  7. Bardzo podoba mi się Wasza ocenialnia(zresztą nie tylko ...

    Bardzo podoba mi się Wasza ocenialnia(zresztą nie tylko mnie, gdyż jest ona polecana na innych blogach).
    Znam założycielkę tej ocenialni z bloga o Lily Evens.( Ew, serdeczne pozdrowienia)
    Mamy teraz wakacje, a więc dużo czasu i jakoś ponownie naszło mnie na czytanie opowiadań właśnie o rodzicach Harrego. A gdzie znaleźć najlepsze opowiadania jak nie na ocenialni....?
    I właśnie dlatego piszę ten komentarz....
    Po prostu trudno tu odnaleźć blogi, które otrzymały oceny wybitne lub powyżej oczekiwań.... Aby je znaleźć musiałabym najpierw przejrzeć wszystkie podsumowania, aby sprawdzić czy w danym miesiącu była wystawiona ocena wybitna i jesli tak to przejrzeć wszystkie ocenione blogi w tym miesiącu, aby zorientować się jaki blog takową ocenę otrzymał.
    Pomyślałam, że mogłybyście stworzyć taką podstronę z blogami, które zostały przez Was wyróżnione najwyższą oceną. Po prostu ułatwiło by to takim osobom jak ja szukanie opowiadań godnych polecenia.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam. ;))
      Hm, szczerze mówiąc, to wcale nie jest zły pomysł, ale będę się musiała jeszcze nad nim zastanowić. Zobaczę też, co reszta dziewczyn o tym sądzi. :)
      Ciepło,
      Ew

      Usuń
    2. Zły pomysł to nie jest, aczkolwiek strasznie dużo roboty ^^

      Usuń
    3. Ja myślę, że to nie aż tak dużo roboty. Chodzi w końcu o najlepsze blogi, te z Wybitnymi i z Powyżej Oczekiwań (nie wiem, czy w końcu o nich też myśleliście, ale im również nalezy się miejsce na takiej podstronie, ponieważ czasem tych punktów do Wybitnego zabraknie przez zły szablon, który w końcu zostanie zmieniony, parę błędów, słabo zrobione podstrony itd., a ile takich ocen jest w ciągu miesiąca? Może z pięć? Można to aktualizować tylko co miesiąc. To nie tak wiele roboty ^ ^

      Usuń
  8. Witojcież! :D
    Wróciłam :> Hiszpan był jeden ładny, z gitarą, ale minęłam go tylko raz, a kumpela nie pozwoliła zagadać. Tak, to Rosjanie, Polacy i Francuzi, ale nikogo ciekawego.
    No, chyba, że liczyć pana barmana z Gruzji, który niestety posiadał tą jedną przeogromną wadę, że palił :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No żal, nikogo nie poznałaś? :D W Hiszpanii, nikogo nie poznałaś?! Haha, trzeba było jechać do Włoch, tam sami by Cię zaczepili :D

      Usuń
  9. Chyba mnie, Alucardyno, zabijesz i prawdę mówiąc, wcale się nie zdziwię, ale znowu szablon muszę zmienić. XD Poprzednio znajomi krzyczeli, że oczy ich palą, a teraz z kolei marudzą, że brzydko. Zadowolić tych bestii nie można!
    Nie wiem, czy przypadkiem już nie napisałaś oceny wyglądu. Jeśli napisałaś, to po prostu zostaw to, co naskrobałaś, jeśli napisałaś - powiedzmy - do połowy, też zostaw, a mnie, jako niepokornej ocenianej, możesz nawet wszystkie punkty za wygląd odjąć. ^^"
    Mam nadzieję, że się nie pogniewasz - gdybym sama wykonywała szablon, poczekałabym, aż opublikujesz ocenę, ale ponieważ został zrobiony na zamówienie, wolałabym, by został "wdrożony w życie" jak najszybciej, żeby dziewczyna czasem nie pomyślała, że lekceważę sobie jej ciężką pracę. ^^"
    Jeszcze raz przepraszam za kłopot i kłaniam się do samych stóp!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy