czwartek, 18 lipca 2013

Feta wakacyjna - wstęp.

Niekonkretna z niecierpliwością uderzała palcami w blat biurka.
Wczoraj, późnym wieczorem, otworzyła niepewnie drzwi swojego pokoju w siedzibie OL i to, co zastała, wprawiło ją w niemałe zdumienie. Po tak długiej nieobecność spodziewała się, że jej pokój nie będzie istniał, a jeśli nawet, to jego wnętrze będzie horrorem sprzątaczki. Tymczasem Em, spotkana w przelocie kilka dni temu, bez chwili zastanowienia wręczyła jej klucze i pobiegła do innych swoich obowiązków. Lampa początkowo zamrugała, jakby budziła się z letargu, aby chwilę później rozświetlać pokój przyjemnym, ciepłym, żółtym światłem. Sporo elementów zostało tu jeszcze z czasów Mrocznej, o której nie wszyscy wiedzieli. Przez chwilę przyglądała się wnętrzu w zamyśleniu, kiedy coś przykuło jej uwagę.
 - Co ty tu robisz? – zapytała z niemałym zdziwieniem.
Postać siedząca w fotelu uśmiechnęła się do niej zawadiacko i wstała. Hawajska koszula i krótkie spodenki odziewające chude i blade ciało wyglądały wręcz komicznie. Musiała w duchu przyznać, że to nie był dla niego ostatnio najlepszy okres, ale na równi powstrzymywała się od parsknięcia śmiechem.
 - Są wakacje! Czekałem aż przyjdziesz, bo muszę ci o czymś przypomnieć.
Pan Oceny Legilimens aż podrygiwał z niecierpliwością, co sprawiało, że koszula i spodenki trzęsły się na jego wychudzonej sylwetce i sprawiały wrażenie, jakby tańczył. Mimowolnie uniosła lewą brew, co robiła odruchowo i posłała mu spojrzenie ponaglające do dalszego wyłuszczenia sprawy. Nie była pewna jak długo zdoła powstrzymać śmiech.
 - Ew zostawiła swego czasu bilety dla załogi. Schowałaś je do biurka, pamiętasz?
Dłoń sama powędrowała w jednoznacznym geście do czoła. Jak mogła zapomnieć! Wróć, mogła, miała ostatnio sporo dziwnych rzeczy na głowie. Ruszyła w kierunku biurka. Ach, ten mebel był taki piękny, tak się napracowała projektując go, a stolarz zrobił wszystko idealnie tak, jak chciała. Mnóstwo szufladek, skrytek, wszystko się tam mieściło... STOP! Znowu zbaczała z kursu – jeden z minusów bycia Niekonkretną. Pan Oceny Legilimens uśmiechnął się, jakby dokładnie wiedział o czym pomyślała, po czym odsunął trzecią szufladę, tą na ważne papiery. Drewno wydawało taki piękny dźwięk, ale nie o tym miała teraz myśleć! 
Na samym wierzchu faktycznie leżały bilety, lekko pożółkłe, na brzegach, ale jej zdaniem świetnie to wyglądało. Przebiegła wzrokiem przez karteczkę, którą spisała, kiedy Ew dawała jej te bilety. Jęknęła z rozpaczą. Ściągnięcie dziewczyn z łóżek o tej porze będzie graniczyło z cudem, ale może jakoś się uda.
- Ja idę spać. Będę czekał o ósmej w salonie. Dobranoc! – rzucił radośnie i już go nie było.
Przez następną godzinę odkurzała pokój, jednocześnie zastanawiając się jak powinna to rozegrać. Po czym zabrała się do oceniania jednego z blogów, na który akurat miała ochotę. To było jak jazda na rowerze, której nigdy się nie zapomina, choćby się miało długą przerwę. Zanim się spostrzegła wybiła siódma rano, a ona chcąc – nie chcąc musiała wprowadzić swój plan w życie.
Pierwszym celem był pokój Em, jako że była szansa, że osoba tam urzędująca wykaże najmniejsze skłonności zabójcze skierowane na jej osobę. Następnie zabrała się za Alucardynę i później przestrzegając już kolejności alfabetycznej za Inną, Mademoiselle i Natchnionego Grafomana. Ostatnie trzy osoby znała dość słabo, bo opuściła siedzibę w momencie, kiedy one dopiero się do niej wprowadzały, a nie miała czasu na zbyt częste odwiedziny. W każdym razie nadzieja, że tym razem uda się zacieśnić więzy nie była płonna.
O ósmej w komplecie siedziały na kanapie w salonie. Em spacyfikowana obiecaną poduszką naturalnych rozmiarów z nadrukowanym Mattem Bomerem, siedziała w kucki, tuląc do piersi pingwina i mrużąc oczy. Alucardyna popijała herbatę z ogromnego kubka zdobionego matrioszkami i patrzyła na Niekonkretną z zaciekawieniem. Inna wysuwając delikatnie koniuszek języka poprawiała wzór flagi brytyjskiej na paznokciach, Mademoiselle pogryzała croissanta z czekoladą, a Grafcio siedziała z jakąś kartką papieru i czerwonym długopisem, co chyba znamionowało ocenianie jakiegoś bloga. Ach, ten entuzjazm na stażu!
 - Zebrałyśmy się tutaj – Och, ależ to pięknie brzmiało! – by ustalić nasze plany na wakacje!
Zgromiona spojrzeniem Alu porzuciła pompatyczny ton.
 - Sprawa jest następująca – mam bilety od Ew. – Które dostałam jakiś czas temu, ale kto o tym musi wiedzieć? – Pozwalają nam na podróż gdziekolwiek chcemy, ale jest kilka warunków. – O! Zdołała przyciągnąć uwagę. Em otworzyła oczy, Alucardyna łypała na nią znad herbaty, a Natchniony Grafoman opuściła kartkę papieru i skupiła wzrok na mówiącej.
 - Po pierwsze, musimy jechać w dane miejsce wszystkie razem.
Na razie żadnego sprzeciwu.
 - Po drugie, nie może to być wycieczka objazdowa.
Lekkie skrzywienie warg, bo to oznaczało kompromis. W końcu każda chciała jechać w inne miejsce.
 - Po trzecie – mamy czas na decyzję do wieczora.
Już widziała te ogniki zapalające się w oczach każdej ze zgromadzonych. Miała ogromną ochotę umknąć do swojego pokoju, ale musiała uczestniczyć w dyskusji, jaka zaraz miała się rozpętać. Alu już zbierała się, żeby coś powiedzieć, ale w tym momencie po schodach zszedł Pan Oceny Legilimens, ciągnąc za sobą pokaźnych rozmiarów walizkę.
 - To chyba oczywiste, że jedziemy na Hawaje!
Zapowiadał się dość burzliwy poranek...

~~~

Z góry przepraszam, alem nieogarnięty człowiek, a chciałyśmy z Em zacząć, coby przed końcem wakacji skończyć! Niektórzy mnie znają pod tym nickiem, niektórzy mogą pamiętać jako Mroczną jeszcze z OL na blog.onet.pl (szkoda ogromna, że wszystko przepadło, chlip.)
Lecę na praktyki do szpitala i ściskam wszystkie panie po kolei :D

4 komentarze:

  1. Pan Legilimens czyta mi w myślach - HAWAJE! To, że brak mi mentalności kotleta i nie lubię smażyć się na plaży, a myśl o pływaniu z rekinami przeraża mnie śmiertelnie w żadnym wypadku nie przeszkadza mi w marzeniu o podróży na Hawaje. Drinki z parasolką i tłumy przystojnych serferów z pewnością wynagrodziłyby mi wszystkie ewentualne niedogodności.
    Także łapię walizkę za przykładem Pana Legilimensa i szykuję się na urlop w fantastycznym towarzystwie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ktoś kiedyś powiedział, że nieważne gdzie, ale z kim. W zupełności się z tym zgadzam, choć na Hawaje bym się nie wybrała. Wprawdzie wizja wakacji w towarzystwie przystojnych serferów brzmi kusząco, to jednak... nie. Paryża nic nie zastąpi! Wyobraźcie sobie tylko spędzić wieczór na szczycie Wieży Eiffla, obserwując z góry całe miasto - czy to nie brzmi zachęcająco? :D

    OdpowiedzUsuń
  3. To kto robi odsłonę drugą (liczę na to, że będzie troszkę dłuższa)? :D

    Mhmhm, a ja bym wolała Karaiby, piękną Italię lub Hiszpanię :D
    W ogóle, Niekonkretna, trafiłaś w sedno z tym pingwinem. Bomera sama miałam wprowadzić, ale w sumie mogę wprowadzić go postać z serialu XD W ogóle fajne nawiązanie do Ew, choć raczej tu nie zagląda, żeby sobie fetę poczytać. Może by ją jakoś powiadomić? A nuż zechce wziąć udział :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ew zawsze jest i będzie w moim sercu, więc musiałam o niej wspomnieć :D
      I wybaczcie długość, ale Wena ostatnio nie sprzyja ;P

      Usuń

Obserwatorzy