wtorek, 9 kwietnia 2013

563 www.utracony-cel.blogspot.com


1. Pierwsze wrażenie (3 pkt)

Ciekawy, intrygujący i odpowiednio dobrany adres jest najlepszą reklamą bloga. U Ciebie sprawdza się to jak najbardziej – utracony cel owiany jest właśnie tą nutką tajemnicy, o którą mi chodziło. Gdy na niego patrzę, nie wiem, co myśleć, czego się spodziewać. To jest jednocześnie fascynujące, jak i przerażające. Utracony Cel ma pewną cechę, którą sobie bardzo cenię – nie dość, że jest w naszym ojczystym, zrozumiałym języku, to jeszcze nie posiada żadnych znaków polskich. Nie muszę się głowić nad tym, w którym miejscu dodać ogonek, kropeczkę czy kreseczkę. Wszystko mam podane na tacy, co mnie niezmiernie cieszy.
O ile adres mnie zachwycił, tak na napisie z belki się zawiodłam. Tyle w sieci jest ciekawych, ładnych cytatów, a Ty umieściłaś w tym miejscu tylko dwa słowa: Utracony Cel. Doprawdy, czy aż tak trudno było się wysilić i albo coś samodzielnie wymyśleć, albo znaleźć właściwą sentencję na jednej ze stron do tego przeznaczonych? Pewnie, że nie! Zajęłoby Ci to chwilę, dosłownie kilka minut, a od razu całość lepiej by się prezentowała.
Na blogu panuje ciemna kolorystyka, która nasuwa mi na myśl skojarzenia odnośnie ponurego klimatu opowiadania. Nie wiem jednak, ile w moich domysłach jest prawdy, a ile fałszu. Wyobraźnia daje nam szerokie pole do popisu i pozwala kreować sytuacje, miejsca oraz postaci, które nigdy nie pojawiły się na łamach opowiadania. Jak jest naprawdę, przekonam się dopiero po lekturze historii wymyślonej przez Ciebie.
Podsumowując – pierwsze wrażenie wypadło w miarę pozytywnie. Mogło być rewelacyjnie, ale sama dobrze wiesz, w którym momencie najbardziej zawaliłaś sprawę. Podoba mi się Twój blog, naprawdę, jednak wszystko psuje ten mało oryginalny i nietuzinkowy napis z belki. Gdy już się uporasz z tą usterką, będę przeszczęśliwa.

2. Prezencja strony (9 pkt)

Kiedy zdecydowałam się podjąć oceny Twojego bloga, widniał na nim zupełnie inny szablon. Ładny, choć jednokolorowy. Ucieszyłam się, gdy zdecydowałaś się na zmianę szaty graficznej. Pomyślałam, że może zobaczę coś nowego, intrygującego. Coś, co chwyci mnie za serce i nad czym będę się rozpływać przez ten cały podpunkt. Oczekiwań moich nie spełniłaś, co nie oznacza, że szablon jest brzydki. Co to, to nie!
Patrząc na nagłówek, od razu w oczy rzuca się postać jasnowłosej kobiety, która dominuje nad wszystkim innym. Odziana jest w suknię, która kojarzy mi się z czasami średniowiecza, kiedy przedstawicielki płci pięknej nosiły takie szaty długie aż do ziemi. Czy jest to może sugestia? Ubiór nieznanej kobiety z nagłówka nasuwa mi na myśl wizję opowiadania, którego akcja toczy się w odległych czasach. Czasach palenia czarownic na stosach, a także czynienia wielu innych, okrutnych rzeczy. Znowu mogę snuć jedynie domysły, które nie muszą wcale być prawdą, choć mogą. Skupiając się na powrót na nagłówku – nie wiem, czy dobrze widzę (jeśli źle, to z góry przepraszam), ale czy w tle, pod teksturami, kryje się zamek? Albo jakaś inna budowla z kamienia? Nie potrafię dokładnie określić, co to jest i czy to w ogóle coś jest. Możliwe, że to jedynie złudzenie wywołane nałożonymi na siebie warstwami tekstur. W lewym, dolnym rogu nagłówka znajduje się napis – ku mojemu niezadowoleniu, w obcym języku – który po przetłumaczeniu na polski brzmi: Wątpliwość to choroba. Zaraża ona umysł. Cytat nic szczególnego nie nasuwa mi na myśl. Nadal nie mam pomysłów, co do domniemanej fabuły.
Zarówno tło wewnętrzne, jak i zewnętrzne mają taką samą barwę – czarną. Albo wyjątkowo ciemnogranatową. Jedno od drugiego można odróżnić dzięki białym liniom, które otaczają miejsce na post oraz ramki. Fanką prostej przerywanej nigdy nie byłam, ale muszę przyznać, że na Twoim blogu prezentuje się ona wyjątkowo ładnie i estetycznie.
Czcionka na blogu jest odpowiedniej wielkości, nie utrudnia czytania (zwłaszcza takiemu ślepemu kretowi, jakim jestem ja). Barwa również jest przystępna i przyjemna dla oka. Nie mam do niej żadnych zastrzeżeń, zwłaszcza że osobiście bardzo lubię Georgię.
Co się tyczy zawartości menu, to po prawej stronie w kolumnie na samej górze jest taka ładna, mała rameczka z sześcioma odnośnikami:
 - Start – nie trzeba chyba tłumaczyć, do czego służy tenże link?
 - O blogu – kilka drobnych informacji na temat Twojego bloga, zapowiedź. Wiesz, czego mi na tej podstronie brakuje? Dlaczego zdecydowałaś się na taki, a nie inny adres; co Cię skłoniło do wyboru obecnego napisu na belce; czemu zaczęłaś pisać bloga.
 - Linki – krótka lista odnośników do blogów podzielona na grupy. Nie mam żadnych zastrzeżeń.
 - Autorka – na tej podstronie można się zapoznać ze zwięzłym i ciekawym opisem Twojej osoby, a także znaleźć do Ciebie kontakt, gdyby ktoś miał jakieś pytania. Wszystko ślicznie, pięknie i w ogóle cudownie.
 - O szablonie – kto zrobił, do jakich przeglądarek wystrój jest dostosowany, jakiej rozdzielczości, a także skąd pomysł na napis na nagłówku. I to tyle, jeśli chodzi o szatę graficzną Utraconego Celu.
 - Spamownik – nazwa sama w sobie wskazuje, do czego służy ta podstrona, ale z ciekawości tam zajrzałam i niczego nowego się nie dowiedziałam. Wszystkie śmietniczki są takie same.
Nie mam żadnych zastrzeżeń odnośnie wyposażenia menu. Wszystko, co jest potrzebne, tam się znajduje. A miałam taką ochotę czegoś się przyczepić, no. Ech.
Podsumowując – szablon ładny, choć ciemny, co trochę gryzie się z atmosferą spóźnionych świąt bożonarodzeniowych. Czerń Twojego bloga jest miłym antidotum na wszechobecną dookoła biel. W tym podpunkcie wszystko mnie zadowoliło, poza podstroną O blogu. Bez tego wszystko jest perfekcyjnie. Chociaż nie pogardziłabym jaśniejszym szablonem, ale po beżu trochę mroku się przyda.

3. Treść (49 pkt)

a) fabuła opowiadania (23 pkt)

Nie jestem zbytnio obeznana w tematyce kryminałów (ilość przeczytanych przeze mnie książek o tejże tematyce można policzyć na palcach jednej ręki), jednakże nie trudno jest się zorientować, że wszystkie historie mają za zadanie sprawić, by czytelnikowi wzrósł poziom adrenaliny oraz aby obudził się w nim wszechwiedzący detektyw. U Ciebie niby jest wszystko według utartego scenariusza, ale jednak nie tak samo. Główna bohaterka, którą wykreowałaś, Amanda, na skutek wypadku straciła pamięć. Ocknęła się w szpitalu bez jakichkolwiek wspomnień, otoczona zupełnie obcymi ludźmi. Z czasem jednak zaczęła dążyć do odkrycia prawdy o powodzie amnezji, o swojej przeszłości. Dowiaduje się zaskakujących rzeczy oraz uczy się, iż nie każdemu wolno ufać. Jako samowystarczalna córka szpiega postanawia na własną rękę odkryć tajemnicę śmierci przyjaciółki, narażając się przy tym niejednokrotnie na niebezpieczeństwo.
Cała historia jest owiana tą nutką tajemniczości, która wzbudza w odbiorcy dreszcz, podwyższa poziom adrenaliny i zaostrza apetyt na kolejne części. (Tak w ogóle, mam ochotę Cię ukatrupić, że skończyłaś dwudziestkę ósemkę w takim momencie...) Akcja rozwija się wraz z każdą kolejną notką, stopniowo, nie na - wybacz słownictwo - chama. Miałam przyjemność zapoznać się z lekturą prawdziwego kryminału. Wspomniałam o tym również w piątym punkcie, ale nie zaszkodzi, jak napiszę także tutaj – gdy czytelnik już jest pewien, że zdarzy się to i to, sprawa rozwiąże w taki, a nie inny sposób, czuje się jak odkrywca, Ty serwujesz dawkę takich informacji, że – za przeproszeniem – kopara opada. Poważnie, piszę w oparciu o swoje doświadczenia, odczucia. Oby tak dalej!

b) świat przedstawiony (6 pkt)

Akcja opowiadania skupia się głównie w Nowym Jorku, szczególnie na Manhattanie i Brooklynie. Przyznasz mi pewnie rację, że sceneria nie jest zbyt oryginalna. Większość historii koncentruje się wokół, rzec można, serca Ameryki. Oczywiście nie ograniczasz się tylko do Nowego Jorku, zdarzają się też czasami sceny poza granicami, przykładem jest chociażby New Jersey. Wspomniana jest także niejaka Pasadena oraz Hamptons. Ta ostatnia miejscowość, jak mniemam, niebawem się pojawi, ponieważ główna bohaterka wraz z partnerem zamierza się tam udać. A Pasadena... No cóż, prędzej czy później i tak o niej przeczytamy, gdyż Amanda właśnie stamtąd pochodzi.
Pomijając kwestię miast, miasteczek i wiosek, akcja opowiadania na początku toczyła się głównie w mieszkaniu Josha, narzeczonego Amandy, jednakże później przeniosła się także na Brooklyn, gdzie dwudziestosiedmiolatka mieszka. Poza tym, niektóre z wydarzeń rozgrywają się w miejscach tak publicznych jak chociażby park czy sklep.
Świat przedstawiony jest trochę oklepany, monotonny, ale jednocześnie intrygujący. Przy czytaniu odniosłam wrażenie, jakbyś dobrze znała Nowy Jork. I wybacz moją ciekawość, ale muszę spytać – byłaś tam kiedyś? Ponadto, wracając do tematu, skupiasz się na detalach, nie zamykasz bohaterów w określonych miejscach, „pozwalasz” im poznawać świat, odkrywać nowe miejsca. I nam przy okazji także. Nie wiem, czy dobrze ubrałam w słowa to, co myślę. Mam nadzieję, że tak.

c) kreacje bohaterów (10 pkt)

Główna rola w Twoim opowiadaniu przypadła Amandzie Adams vel. Griffin. Z początku niepozorna blondyneczka, która straciła pamięć przez wypadek, jednak później pokazuje pazurki i okazuje się, że wcale nie jest tą osobą, za którą się podawała. Nie dość, że dla kamuflażu zafarbowała włosy na jaśniejszy odcień i zmieniła nazwisko, to jeszcze zaserwowała sporą dawkę kłamstw osobom bardzo jej bliskim, przyjaciołom. Lubię jej postać. Jest barwna, żywiołowa i nigdy nie siedzi bezczynnie w miejscu, chce działać. Pewnie to po części wina genów, które rodzice-agenci jej przekazali. Z takimi umiejętnościami, jakie ma Mandy, obsadziłabym ją prędzej w roli aktorki, aniżeli tajnego szpiega. A może w obu zawodach na raz? Jedno jest pewne: ktoś musiałby wyjątkowo długo znać Amandę – Ryan, na przykład – by rozpoznać, gdy kłamie i jakie temu towarzyszą zachowania. Wytrwale dąży do celu, przez co staje się idolką wielu osób; udowadnia, że wszystko można uzyskać, jeśli się tego bardzo pragnie. Powiedziałabym nawet, że wyznaje zasadę „po trupach do celu”. Chociaż może to się odnosiło do starej Amandy, ta nowa jest zupełnie inna.
Josh Hamilton – osoba, którą Mandy zobaczyła jako pierwszą po przebudzeniu i która zajmuje ważne miejsce w jej życiu. Z pozoru łagodny, pomocny i czuły kochanek, lecz tak naprawdę pod tą niewinną i dobrotliwą twarzyczką kryje się „słodki drań”, jak go określiła Cassie, była żona. Wyrafinowany, nie ma żadnych skrupułów, jeżeli chodzi o dobro firmy. Potrafi nawet skrzywdzić kogoś innego, kto niedawno coś więcej dla niego znaczył, byle tylko uniknąć kłopotów. Z tego, jak go przedstawiłaś, wnioskuję, iż nie jest jakoś bardzo odważny, skoro Marcus załatwia za niego sporo spraw. Lubi, kiedy wszystko jest proste, łatwe i bez komplikacji, układa się po jego myśli. Choć z początku pałałam do niego jako taką sympatią, o tyle pod koniec czytania ten facet zniechęcił mnie do siebie.
Przyjaciel Josha, Marcus O’Brien, jest kolejną ważną postacią drugoplanową. Nie pojawia się za często, ale gdy już występuje – wywołuje niezłe zamieszanie. Swoje czyny tłumaczy troską o przyjaciela, którego traktuje jak brata. Wspólnie się wspierają, pomagają sobie, ale zdarzają się też momenty drobnych spięć. Marcus jest typem lojalnego kompana. Nigdy nie zostawiłby Josha w potrzebie, ma do niego, rzec można, słabość. Takiego kumpla ze świecą szukać – ale czy zawsze?
Przyjaciele Amandy z Nowego Jorku – Zoey, Alex i Zach, a także Scarlet – bardzo się o nią troszczą, nie domyślając się intrygi dziewczyny. Jestem prawie w stu procentach pewna, że na wieść o kłamstwach i zdradzie Mandy oburzą się, obrażą i nigdy więcej nie będą chcieli mieć z nią do czynienia. I czemuż tu się dziwić? Mają do tego pełne prawo! Amanda jako podwójna agentka zabawiła się ich uczuciami, wykorzystała ich ufność i pomoc... Ja nigdy nie dałabym takiej osobie drugiej szansy, choć znane powiedzenie mówi coś zupełnie innego.
Ryan jest zaraz po Amandzie najważniejszym bohaterem. Mięśniak, policjant. W jednej wersji przedstawiany jako troskliwy i pomocny przyjaciel z dzieciństwa, a w drugiej wręcz przeciwnie – chłopak, który nachodzi swoją byłą dziewczynę i jej grozi. Z biegiem wydarzeń wyjaśniło się, która wersja jest prawidłowa. Jednakże nadal nie uważam, by temu chłopakowi – czy może raczej mężczyźnie, skoro ma ponad trzydziestkę? – można było zaufać. Zdanie zmieniłam w momencie, gdy Amanda miała nawrót kolejnego, drugiego wspomnienia. I jeszcze ten skan w jej komputerze... To wszystko jest jakieś podejrzane i wcale się nie dziwię Adams (Griffin), że straciła wiarę w jego słowa i czyny. Każdy podobnie by postąpił. Wygląda na to, że nikomu już nie wolno ufać, tylko jedynie zdawać się na siebie i swoje osądy, przeczucia.
Wykreowałaś jeszcze wiele innych ciekawych postaci, jednak nie czas i miejsce, aby nad wszystkimi się rozwodzić. Wyszczególniłam tylko tych najważniejszych, którzy – moim zdaniem – mają największy wpływ na fabułę.
Podsumowując wszystkich – podoba mi się fakt, że każdy z bohaterów ma wykreowany swój własny, indywidualny charakter; jedyny w swoim rodzaju. Nie ma ludzi idealnych, bez skazy. Podoba mi się u Ciebie również to, że wplątujesz w fabułę problemy homoseksualizmu (Alex i Zach), który jest dosyć drażliwym, aczkolwiek popularnym tematem. Nie boisz się nowych wyzwań, dodawania postaciom rogów. I to cenię w Twojej historii – naturalność i prawdę. Jak wspomniałam wcześniej, nikogo nie idealizujesz, tylko przedstawiasz go w takim świetle, jakby to wszystko było prawdą.

d) opisy i dialogi (10 pkt)

Opisy są formą przemyśleń. Nie jestem zwolenniczką narracji pierwszoosobowej, wolę tę z perspektywy osoby trzeciej. Jednakże to kwestia gustu, skoro tak Ci łatwiej... Jednakże narracja nie zmienia faktu, iż podobają mi się tworzone przez Ciebie opisy, szczegółowe charakterystyki odwiedzanych przez bohaterów miejsc, a także wyglądu poszczególnych postaci. Zwracasz uwagę na detale, choć się na nich nie skupiasz. Na pierwszym planie postawiłaś rozmyślania Amandy, refleksje podczas wracania do normalności.
Dialogi wcale nie prezentują się gorzej. Co więcej – jestem nimi oczarowana. Nie są „puste”, nie opierają się na podstawie:
 - Hej, co tam?
 - W porządku, a u ciebie?
 - Też dobrze.
 - Och, to wspaniale!
Można odnieść wrażenie, że pisanie przychodzi Ci z zaskakującą łatwością. Dialogi są naturalne, a nie sztywne i jakby wymuszone. Nie kończą się po krótkiej wymianie zdań, lecz zdarza się (jak, na przykład, w przypadku ostatniego rozdziału), że ciągną się przez prawie cały odcinek. Cóż więcej mogłabym dodać? Jest świetnie, gratuluję talentu.

4. Poprawność językowa (17 pkt)

Poza tym oczy mnie bolały. Zapewne dlatego, że poraziło mnie jasne, ostre światło, ale chyba nie tylko, bo bolały również wtedy (...) – powtórzenia (rozdział 1);

(...) że leżałam pod białą pościelą, w idiotycznej szpitalnej koszuli. – przecinek zbędny;

Panno Adams! – Usłyszałam (...) – czasownik „usłyszałam” odnosi się bezpośrednio do wypowiedzi, więc powinien być napisany z małej litery;

Brzmiały zupełnie tak, jakbym nie używała ich miesiąc albo przez ten miesiąc ostro piła. – ta sama sytuacja, co w pierwszym przykładzie;

Pielęgniarka rzuciła mi niepewnie spojrzenie, które powiedziało mi wszystko. – „niepewne”, chyba o to słowo Ci chodziło, a ponadto – spojrzenia nie mają głosu, by mówić;

Miał ciemną karnację skóry i ciemną oprawę oczu. – powtórzenie;

Nie miałam pojęcia, gdzie mieszkałam, co robiłam w życiu, czy miałam jakąś rodzinę, przyjaciół, zwierzaka – kompletnie nic. – powtórka z rozrywki;

(...) rozmawialiby przy mnie o mnie tak, jakbym (...) – i znowu;

Nie miałam pojęcia, kim był ani jaki był, nie wiedziałam, jaki miał charakter ani czy mogłam mu ufać. Nie miałam pojęcia, czy w moich zwyczajach leżało łatwowierne ufanie obcym ludziom (...) – i jeszcze raz;

A więc póki co nie mogłam mu zaufać. A więc póki co musiałam się zachowywać ostrożnie, liczyć się ze słowami i przyglądać się każdemu jego krokowi. – kolejne powtórzenie;

twoi sąsiedzi z naprzeciwka, Zach i Alex, jest twoja przyjaciółka z pracy Scarlett, jest też moja siostra, Zoey. – powtórzenia oraz brak przecinka przed imieniem koleżanki z pracy;

A to były dopiero pierwsze godziny i pierwsze informacje na mój temat. – powtórzenie (rozdział 2);

Ale to nie jest istotne – zaśmiał się. / Sama zobaczysz, jak wrócimy do domu – zaśmiał się Josh. – na końcu wypowiedzi powinna być kropka, co jednocześnie równa się narracji z wielkiej litery;

Ale jakoś wcześniej mnie to nie interesowało. Co więcej, niespecjalnie mnie to interesowało nawet wtedy, gdy już się o tym dowiedziałam. – powtórzenia;

(...) ale ja czułam co innego. Ja w i e d z i a ł a m co innego. – jak wyżej;

Nie chciałem przedstawiać cię ludziom, którzy bardzo łatwo mogliby cię do mnie zniechęcić. Moi rodzice nie świadczą o mnie najlepiej. – powtórzenia, powtórzenia;

Jakby czołg po mnie przejechał – zaśmiałam się niewesoło. – czasownik „zaśmiałam” nie dotyczy bezpośrednio wypowiedzi, co oznacza, że wypowiedź bohaterki powinna skończyć się kropką, a narracja zacząć się od dużej litery (rozdział 3);

Ale ty zawsze mu odmawiałaś, twierdząc, że to za wcześnie, że za krótko się znacie i za krótko jesteście razem. – i znowu te powtórzenia;

Z tobą ożeniłby się z miłości, a z pierwszą żoną ożenił się dla pieniędzy (...) – i znowu;

Z innych okolicznościach pewnie by mnie to uradowało, ale w tamtej chwili poczułam tylko niepokój. – w;

(...) o którym nie miałam pojęcia. Jak niby miałam to zrobić? Mając u boku faceta, o którym nie wiedziałam, czy mogłam mu ufać? (…) człowieka, który mógł mnie przez to w miarę bezboleśnie przeprowadzić. – ach, te powtórzenia;

Chciałam zapytać oczywiście o tej okoliczności, ale szybko sama zrozumiałam, co Josh miał na myśli. – te;

Oczywiście do tej pory płacę jej alimenty, załatwiam jej zlecenia na te jej rzeźby. – powtórzenie;

Nie chciałam, żebyś spoglądała na mnie przez jego pryzmat. – chciałem;

Tak, chociaż też się dziwiłem, kiedy pierwszy raz ją zobaczyłem – zaśmiał się. – wcześniej już pojawił się podobny przykład, ale na wszelki wypadek powtórzę – czasownik „zaśmiał się” nie dotyczy bezpośrednio wypowiedzi bohatera, więc powinien być napisany z dużej litery, co równa się kropce na końcu zdania (rozdział 4);

Potem zajrzałam do notesiku i kalendarzyka. – notesika;

Teraz już na pewno nie zapomnę, Jake – zaśmiałam się w końcu prawie naturalnie. – patrz dwa przykłady wyżej;

Ale to był naprawdę ważny wyjazd i bardzo ważna sprawa, nie mogłam się z tego wymiksować. – powtórzenie (rozdział 5);

Sądzisz, że powinnaś siei ich pozbyć? – się;

(...) oświadczył Josh wesoło, stawiając przede mną i przed Zoey pełne talerze. – zbędne słówko;

Nie powinnam była zajmować ci tyle czasu, niepotrzebnie się przede mnie przemęczyłaś! – przeze;

Amanda, mówi Larry. – Usłyszałam (...) / Amanda, nareszcie. – Usłyszałam (...) – „usłyszałam” z małej litery”, brak kropki na końcu zdania (rozdział 6);

Ciekawe, co w tym czasie robiłaś? I ciekawe, że zupełnym przypadkiem w tym samym czasie jeden z naszych dyrektorów popełnił samobójstwo, wyskakując przez okno. – powtórzenie;

Alex był cudowny, ale stanowczo zbyt troskliwy wobec mnie. Zresztą oni wszyscy tacy byli. Traktowali mnie trochę tak, jakbym miała dziesięć lat. Nawet jeśli miałam amnezję, to jeszcze nie czyniło ze mnie niesamodzielnej idiotki. – powtórzenia (rozdział 7);

(...) ale w tamtej właśnie chwili Zoey odwróciła się i przeszyłam mnie takim spojrzeniem, że od razu odechciało mi się stosować jakieś idiotyczne sztuczki. – przeszyła (rozdział 8);

Chciałabym, żeby teraz wszystko było łatwiejsze, ale nie pomagasz nam, uciekając z domu za naszym plecami. – naszymi;

Fakt, że zachował tajemnicę w jednym temacie o niczym jeszcze przecież nie świadczył. – świadczyło;

(...) w końcu to był facet, który wykorzystał swoją byłą żonę, a potem okłamał mnie, że byliśmy zaręczeni. Ale przecież widziałam, jaki był naprawdę, spędzałam z nim mnóstwo czasu przez ostatnie tygodnie i wiedziałam doskonale, że Josh nie był złym człowiekiem. Owszem, był słaby i popełniał błędy, ale nie był zły. – zbyt często używasz czasownika „być”;

Włożyłam do tego różowe szpilki, które znalazłam w szafie i krótki wisiorek, idealnie wpasowany w niewielki, okrągły dekolt. – brak przecinka po „szafie” (rozdział 9);

Miała też nadzieję, że kwiaty, które wysłali mi do szpitala, mi się spodobały. – powtórzenie;

To tyko kwestia czasu. – tylko;

Najlepiej jak najszybciej. Najlepiej natychmiast. – powtórzenie;

Wylałbym wprawdzie teatr, ale na ostatnią chwilę pewnie nie dostaniemy biletów, więc może być kino. – wolałbym;

Gdziekolwiek wtedy mieszkałam i kimkolwiek byłam, byłam szczęśliwa. Nie tylko dlatego, że byłam beztroskim dzieckiem, które cieszyło się latem i huśtawką. Odczuwałam emocje tamtej dziewczynki i byłam pewna, że w tamtej chwili ona była naprawdę szczęśliwa. Po prostu dlatego, że życie było idealne. – powtórzenia (rozdział 10);

Może po przyjeździe do Nowego Jorku uznałam to za dobrą zmianę na dobry początek? – powtórka z rozrywki;

Amanda? – Usłyszałam (...) – narracja z małej litery;

(...) po czym zignorowałam to uczucie, uznając je za niedorzeczne, po czym wybrałam sobie miejsce z boku chodnika, tak, żeby nie przeszkadzać przechodniom. – powtórzenie;

(...) ale jej szaroniebieskie oczy patrzyły na mnie bystro, pytająco. – szaro-niebieskie (rozdział 11);

(...) ale wystraczająco, żeby mnie zdrowo przemaglował. – wystarczająco (rozdział 12);

Poczułam się odrobinę lepiej, ale nadal trzęsłam się cała, więc owinęłam się szczelniej prześcieradłem, nadal nie będąc w stanie się położyć. – powtórzenie (rozdział 13);

(...) wróciłam z nim do łóżka. uruchomiłam wyszukiwarkę (...) – zdanie zaczyna się wielką literą;

Portiernia, słucham. – Usłyszałam (...) / Mam wezwać policję? – Usłyszałam znowu (...) – „usłyszałam” odnosi się bezpośrednio do wypowiedzi jak „rzekł” czy „odpowiedział”, więc musi być z małej litery, czyli jednocześnie równa się to brakowi kropki na końcu wypowiedzi;

Miałam serdecznie dość tej niepewności. Miałam serdecznie dość idiotycznej amnezji! – powtórzenie, a poza tym, proponuję połączyć te dwa zdania w jedno (rozdział 14);

(...) będę czekać na Ryana kupę czasu, ale nie mogłam wysiedzieć w mieszkaniu, wiedząc, że ta jedna rozmowa mogła zmienić w moim życiu wiele. I wiele rozjaśnić. – powtórzenie, a poza tym, czy nie lepiej wyglądałoby: „wyjaśnić”? (rozdział 15);

(...) bo po pierwsze, pewnie nie będziesz chciała mi wierzyć (...) – brak przecinka przed „po”;

Nie byłam wystarczająco stanowcza. I  to było oczywiste, dlaczego nie byłam wystarczająco stanowcza. – powtórzenia (rozdział 16);

Gdy byłyście małe, byłyście praktycznie nierozłączne. To ona była na tym zdjęciu ze świąt (...) – powtórka z rozrywki;

Ale skoro wiedział, że tam byłam, to niestety oznaczało, że cała rozmowa z Victorią mogła być teatrzykiem wyłącznie na moje potrzeby. Wprawdzie byłam przekonana, że gdyby Ryan odstawił taki teatrzyk (...) – powtórzenie (rozdział 17);

Nie tylko ciebie, Josh – przerwałam mu. Kidy wreszcie odzyskałam odrobinę siły, by coś powiedzieć. – przejęzyczenie, a poza tym, proponuję połączenie dwóch zdań z narracji w jedno (rozdział 18);

Ryan mógł w tym widzieć przejaw dawnej Amandy, ale ja po prostu wiedziałam, że jeśli to wszystko, o czym mówił, był prawdą (...) – było;

To musiała być jedna osoba, nie wierzyłam w takie zbiegi okoliczności. Więc co, Ryan jednak był niewinny? A skoro był, to po co miałby mnie karmić takimi bzdurnymi historiami? – powtórzenie;

Ach tak? – brak przecinka między wyrazami (rozdział 19);

A jeśli Josh się o tym dowiem, to przysięgam, nigdy więcej się do was nie odezwę. – dowie;

Ryan zamyślił się, a zanim zdążył odpowiedzieć, rozległo się głośne dudnienie w drzwi. wywróciłam oczami, spoglądając na zegarek (...) – zdanie zaczyna się wielką literą;

Więc mnie popchnij – odparłam z irytacją, gdy zza drzwi znowu dobiegło walenie Ryana. – a nie Josha? (rozdział 20);

Nic ci nie zrobił? – Usłyszałam (...) – „usłyszałam” z małej litery powinno być;

Może w dniu wypadku zerwałam z nim, o on po prostu nie chciał mi o tym powiedzieć? – a (rozdział 21);

Dzień dobry! – Usłyszałam (...) – ten sam błąd, co dwa przykłady wyżej (rozdział 22);

Dotąd jego zasadniczym atutem była jego szczerość. – powtórzenie;

(...) całą rodzinę siedząca na kanapie w salonie albo przy stole w przyległej do niej jadalni. – siedzącą (rozdział 23);

Może wejdziemy dalej? – Usłyszałam (...) – powtórka z rozrywki, narracja z małej litery;

Obecnie jednak nie mogłam już tego zrobić, bo obecnie świadczyły przeciwko niemu słowa jedynej osoby (...) – powtórzenie;

Mam znajomego informatyka, zajmuje się trochę takimi sprawami – odparła Ryan, który chyba nie mógł wystać w jednym miejscu, bo ciągle łaził po gabinecie. – Ryan to mężczyzna, o ile się dobrze orientuję, więc bardziej odpowiednie by było: „odparł”;

Wieszałam się w największy tłum (...) – wmieszałam (rozdział 24);

Miał zmarszczki wokół oczu sugerujące, że tak naprawdę miał więcej niż te czterdzieści lat, o której go posądzałam. – które;

Kiedy wreszcie bez pukana weszłam do gabinetu Marcusa, napięcie trochę ze mnie opadło. – pukania;

My się nie znosiliśmy, poza tym Amada Griffin nigdy nie zrobiłaby czegoś takiego! – Amanda (rozdział 25);

To jak sie poznaliśmy? – się;

Frustracja w jego oczach powiedziała mi, że mówił prawdę. – frustracja nie mówi;

(...) który w miejscu niewielkiej, zapinanej na zasuwak, zewnętrznej kieszonki miał niewielkie wybrzuszenie. – suwak, a poza tym, drugi przecinek jest zbędny (rozdział 26);

O ile jednak to wszystko było zaskakujące, było nieprawdopodobne i trudne do uwierzenia, nie bolało aż tak jak odkrycia na temat Ryana. – powtórzenie (rozdział 27);

Cześć, kochanie. – Usłyszałam (...) – ten błąd pojawiał się już wcześniej niejednokrotnie. „Usłyszałam” dotyczy bezpośrednio wypowiedzi bohatera, jak „rzekł” lub „powiedział”, więc powinno być napisane z małej litery. A skoro narracja odnosi się do powiedzianej kwestii, kropki na jej końcu nie powinno być;

Zadzwonię i ustalę z nimi spotkanie, a potem da ci znać, dobrze? – dam;

No właśnie, nic na tym nie zyska. – Usłyszałam (...) – ta sama sytuacja, co dwa przykłady wyżej (rozdział 28);

Josh, to jedyne, co teraz znasz... – z kontekstu zdania wynika, jakby Josh był rzeczą. Czy nie lepiej ten zlepek słów by się prezentował tak: „Josh to jedyna osoba, którą teraz znasz...”?

5. Oryginalność historii (4 pkt)

Fakt, iż nigdy wcześniej żadnego kryminału nie spotkałam w sieci (nawet nie kwapiłam się, by jakikolwiek poszukać) wcale nie oznacza, że takowe nie istnieją. W świecie blogów, jeśli się odpowiednio na szukanym temacie skupi, bez problemu dobrą i intrygującą historię kryminalną można odnaleźć. Przykładów Ci nie podam, bo nie jestem osobą, która lubuje się w takich klimatach, choć Twoje opowiadanie wyjątkowo przypadło mi do gustu. Nie wiem, czy Cię rozczaruję, czy nie, ale nie jesteś jedyną bloggerką, która pokusiła się o poruszenie takiej tematyki. Jednak niezaprzeczalnym faktem jest, że nie jesteś jak inni. Tworzysz swój indywidualny świat, który opierasz na coraz to ciekawszych pomysłach. Nie pamiętam już gdzie, ale przeczytałam kiedyś pewne słowa: „podoba mi się, gdy czytelnik czerpie satysfakcję z tego, że wie wszystko, a tak naprawdę nie ma o niczym pojęcia”. Nie dam głowy, że to dokładnie tak - słowo w słowo - wyglądało, ale podobnie. U Ciebie to sprawdza się w stu procentach, a nawet i więcej. Podczas czytania często miałam wrażenie, że jestem blisko rozwikłania zagadki, że wiem, kto jest wszystkiemu winny, a Ty nagle zaskakiwałaś mnie czymś niespodziewanym, wprowadzałaś nowe dane, informacje, które burzyły mój plan wydarzeń.

6. Dodatkowe punkty (1 pkt)

 + Za to, że Twoje opowiadanie jest takie nieprzewidywalne i intrygujące.


Łącznie zdobyłaś 83 punkty, co kwalifikuje Cię do oceny Powyżej Oczekiwań. Gratuluję wyniku, w pełni zasłużyłaś na taką notę. Życzę dużo weny i powodzenia w dalszym prowadzeniu bloga!

~~~

Ocena tego bloga miała się pojawić jeszcze w marcu, ale chyba za bardzo przeceniłam swoje możliwości. Później była opcja, że opublikuję ją jakoś w tygodniu po świętach, ale znowu nie wyszło... No, ale najważniejsze, że w końcu jest. Mam nadzieję, że nie wyszła bardzo źle. :)

20 komentarzy:

  1. Dzień dobry! Uprzejmie informuję, że z oceną się zapoznałam, bardzo za nią dziękuję, a obszerniejszy komentarz zostawię, jak będę miała więcej czasu (na chwilę obecną spieszę się do pracy). Całuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że dopiero teraz, ale wcześniej nie miałam ani siły, ani ochoty, ani czasu, ale skoro obiecałam, że skomentuję obszerniej, to też niniejszym to czynię. Od początku więc.

      Po pierwsze: Nie rozumiem, po co do pierwszego wrażenia i wyglądu na siłę dorabiać jakąś filozofię. Brzmi to trochę tak, jakbyś pisała, co Ci ślina na język przyniesie, nie zastanawiając się za bardzo, czy ma to jakiś sens. No bo jak to wygląda z mojej perspektywy? Oryginał zdjęcia, którego użyłam w szablonie, można znaleźć tu: http://img201.imageshack.us/img201/7110/h500amberheard1920x1200.jpg. Sama musisz przyznać, że nie jest to średniowieczna suknia i w ogóle nie mam pojęcia, skąd Ci się takie porównanie wzięło. Co więcej, to za teksturami to po prostu widok na Nowy Jork. No, ale w porządku, skojarzenia można mieć różne, a w końcu nie to jest najważniejsze. Nie bardzo też rozumiem, czemu szablon miałby odzwierciedlać aktualną porę roku. I jeszcze co do tekstu na belce - nie, zupełnie nie zgadzam się z tym, że z cytatem lepiej by się prezentowała. Wręcz przeciwnie, moim zdaniem prezentowałaby się źle, byłaby rozciągnięta i szeroka, a od tego mam szablon, żeby to na nim umieścić cytat - tekst na belce to po prostu tytuł powieści, jak na okładce książki, i tyle. Nie traktuję więc tego jako żadnej usterki i na pewno nie wynika to z faktu, że czegoś tam nie chciało mi się szukać. Ucinasz tu punkty trochę za własne widzimisię, no ale dobrze, niech będzie, to w końcu Twoja ocena.

      Po drugie: Tak, wiem, Nowy Jork to bynajmniej nie był strzał w dziesiątkę i gdybym teraz wymyślała miejsce akcji, pewnie padłoby na inne miasto (najprawdopodobniej na Miami), ale z drugiej strony zależało mi na Hamptons. W NY zresztą, odpowiadając na Twoje pytanie, nigdy nie byłam - wszystkie opisy czerpię częściowo z własnej głowy, a w dużej mierze także z Google Maps i Street View, bardzo przydatnych narzędzi. Staram się w każdym razie pisać tak, żeby brzmiało wiarygodnie.

      Po trzecie: przy opisywaniu Josha chodziło Ci chyba o słowo wyrachowany, nie wyrafinowany. Radziłabym poprawić, bo jak dla mnie to koszmarek na miarę pomylenia bynajmniej z przynajmniej.

      Po czwarte: Teraz jeśli chodzi o poprawność. Zacznijmy od tego nieszczęsnego usłyszałam: no cóż, jak dla mnie odnosi się on tak samo bezpośrednio do poprzedzającej go wypowiedzi jak każdy inny komentarz odautorski, który nie jest czasownikiem oznaczającym ruch paszczą, więc nie, nie zgodzę się z tym. Jasne, to bardziej moja własna zasada, taka na czuja, i jeśli pokażesz mi gdzieś taką faktycznie istniejącą, to się pokajam, bo pewna tego nie jestem, ale póki co zostanę przy swojej wersji.

      Po piąte: spojrzenie, które powiedziało mi wszystko - spojrzenia nie mają głosu, by mówić; Frustracja w jego oczach powiedziała mi, że mówił prawdę. – frustracja nie mówi; - nie widzę w tych zdaniach nic niepoprawnego. Może nie traktujmy wszystkiego tak dosłownie, co? Przecież to jasne, że użyłam tego słowa jako środka stylistycznego.

      Usuń
    2. Po szóste: Sama zobaczysz, jak wrócimy do domu – zaśmiał się Josh. – na końcu wypowiedzi powinna być kropka, co jednocześnie równa się narracji z wielkiej litery - no tutaj też będę się bronić, że nie. Nigdy nie zdarzyło Ci się nic mówić, równocześnie się śmiejąc? Naprawdę? Bo mnie tak.

      Po siódme: Przejdźmy wreszcie do powtórzeń. Jeden z najbardziej oczywistych przykładów:
      ale ja czułam co innego. Ja w i e d z i a ł a m co innego. – jak wyżej - Ekhm, a jak myślisz, po co słowo wiedziałam jest wyróżnione większymi odstępami między znakami? Bo chyba nie bez powodu? Przecież to jasne jak słońce, że powtórzenie jest tu specjalnie zastosowanym środkiem stylistycznym. Jak i w większości innych przykładów, które podałaś: przy miesiącu, póki co, pierwsze, interesowało, za krótko, ożeniłby, ważny, ciekawe, najlepiej, dobrą, miałam serdecznie dosyć (to już tak oczywisty przykład, że naprawdę nie wiem, jak można nie zauważyć - a proponowanie połączenia tych dwóch zdań w jedno? To zupełnie zmienia wydźwięk wypowiedzi!), nie byłam wystarczająco stanowcza, obecnie, i tak dalej. Wybacz, że piszę hasłowo, ale tak chyba jest szybciej, niż gdybym miała wypisywać całe przykłady, a znaleźć je można po tych hasłach bez problemu. To celowy zabieg stylistyczny, a nie powtórzenia. Naprawdę tego nie widzisz?

      Po ósme: Literówki. No zdarzają się, fakt. Dziękuję za wytknięcie, muszę zobaczyć, ile z tego zostało mi na blogu, bo jak chyba wspominałam w mailu, wysłałam Ci wersję niesprawdzoną, do której potem korektę robiłam dopiero tuż przed opublikowaniem rozdziału, już na blogu.

      Po dziewiąte: Josh, to jedyne, co teraz znasz... – z kontekstu zdania wynika, jakby Josh był rzeczą. Czy nie lepiej ten zlepek słów by się prezentował tak: „Josh to jedyna osoba, którą teraz znasz...”? - no nie, bo nie chodzi tylko o osobę. Chodzi o wszystko, co z nim związane, o całe ich wspólne życie, mieszkanie, cały kontekst, który mieści się w słowie Josh. Gdyby chodziło tylko o jego osobę, faktycznie taka budowa zdania prezentowałaby się lepiej.

      Po dziesiąte: I to jest dla mnie bardzo ważne. Dlaczego, przepraszam bardzo, traktujesz mnie jak jak idiotkę i kompletną ignorantkę? To znaczy, pewnie nie robisz tego świadomie, ale ja tak właśnie się czuję. Nie widzę innego wytłumaczenia, skoro piszesz mi takie rzeczy:

      Cześć, kochanie. – Usłyszałam (...) – ten błąd pojawiał się już wcześniej niejednokrotnie. „Usłyszałam” dotyczy bezpośrednio wypowiedzi bohatera, jak „rzekł” lub „powiedział”, więc powinno być napisane z małej litery. A skoro narracja odnosi się do powiedzianej kwestii, kropki na jej końcu nie powinno być; - i to kilka razy w obrębie jednej oceny; albo:
      Ryan zamyślił się, a zanim zdążył odpowiedzieć, rozległo się głośne dudnienie w drzwi. wywróciłam oczami, spoglądając na zegarek (...) – zdanie zaczyna się wielką literą; - to już bardzo drastyczny przykład. Naprawdę sądzisz, że nie wiem, że zdanie zaczyna się wielką literą? Bo jak dla mnie to oczywiste, że to zwykła literówka; jednak gdyby dla Ciebie to również było oczywiste, po co przytaczasz mi regułkę? I po co, to w przypadku usłyszałam przytaczasz regułkę z pięć razy albo i więcej (nie liczyłam) w jednej ocenie - myślisz, że po jednym razie nie załapałam? Tym bardziej, że to widoczny rodzynek w tekście, bo resztę dialogów piszę dobrze i COŚ W TYM CHYBA JEST? Pomijam już w tym momencie zasadność tej ostatniej porady, bo nadal jej nie kupuję, ale po co, na litość boską, powtarzać ją tyle razy? No i to, szczyt szczytów, przy którym opadły mi ręce:

      Usuń
    3. Mam znajomego informatyka, zajmuje się trochę takimi sprawami – odparła Ryan, który chyba nie mógł wystać w jednym miejscu, bo ciągle łaził po gabinecie. – Ryan to mężczyzna, o ile się dobrze orientuję, więc bardziej odpowiednie by było: „odparł”; - to ironia, której nie dostrzegam, czy NAPRAWDĘ próbujesz mnie nauczyć odmiany czasowników przez rodzaje? No wybacz, ale ja to znam już od jakichś dwóch dziesięcioleci. Literówki zdarza mi się popełniać, jasne, co do takich błędów - no nie.

      Po jedenaste: Fakt, że zachował tajemnicę w jednym temacie o niczym jeszcze przecież nie świadczył. – świadczyło - no nie, właśnie świadczył, bo podmiotem w zdaniu jest przecież fakt. TEN fakt, prawda?

      Po dwunaste: Nie, nie rozczarujesz mnie. Doskonale wiem, że mój tekst oryginalnością nie grzeszy, ciekawi mnie tylko, skąd Ty to wiesz, skoro przyznajesz, że żadnego innego nie spotkałaś w sieci. Nie podważam zasadności stwierdzenia, bo sama przed chwilą się z tym zgodziłam, dziwi mnie tylko Twój tok rozumowania - w jednym zdaniu piszesz, że na żaden inny kryminał się nie natknęłaś, a w następnym, że bez problemów można je znaleźć. No to, eee, przepraszam bardzo, ale skąd czerpiesz tę wiedzę?

      Po trzynaste: Uwagi końcowe. Nie myśl, że skoro tyle się wypisałam i nakrytykowałam, to znaczy, że uważam, że ocena jest zła. Albo że czuję się pokrzywdzona czy też krytyką, czy oceną końcową (bo bynajmniej tak nie jest). Widzę po prostu, że jesteś stażystką, więc pewnie zaczynasz przygodę z ocenianiem i tak jak Ty pragniesz pomóc mnie ulepszyć mój tekst, tak jak pragnę pomóc Tobie sprawić, żeby Twoje oceny były jeszcze lepsze. Nie twierdzę też, że mam w tym doświadczenie - bo nie mam - ale na pewne kwestie po prostu łatwiej patrzy się z perspektywy osoby ocenianej. Za ocenę raz jeszcze dziękuję, bo zwłaszcza w kwestii poprawności na pewno mi się przyda, co do reszty - no cóż, wypowiedziałam się już w kwestiach, które mi na wątrobie leżały, powtarzać się nie mam zamiaru, bo wbrew temu, co w ocenie napisałaś, wcale nie zdarza mi się to tak często.

      Życzę powodzenia w dalszym ocenianiu i całuję,
      Elle

      P.S. Przepraszam za ilość komentarzy, Blogspot widocznie kłóci się z moim wodolejstwem;)

      Usuń
    4. Sama już teraz nie wiem, gdzie doszukałam się tych elementów średniowiecznych. Jakoś tak, patrząc na nagłówek, nasunęło mi się takie skojarzenie. Dla pewności sprawdziłam jeszcze treść oceny i nigdzie nie znalazłam wzmianki, jakoby szablon miał odzwierciedlać aktualną porę roku. Możesz mi wskazać fragment, na którego podstawie wysnułaś taki wniosek? Jeśli chodzi o belkę, to zdania są podzielone. Jedni wolą cytat, drudzy krótki tytuł. Wszędzie, gdzie zgłaszałam się do oceny, słyszałam, jakie to nieestetyczne, gdy się nie ma na belce cytatu. I jakoś się do tego przekonałam. Wyraziłam swoje zdanie, oceniłam Twojego bloga obiektywnie, jak ja go widzę. Nie możesz przecież mieć mi za złe, że uważam, iż takie jest lepsze, a takie nie.

      Całkiem możliwe, że właśnie o takie określenie Josha mi chodziło. Przy sprawdzaniu całości jakoś ten błąd nie rzucił mi się w oczy. Dziękuję bardzo za zauważenie. :)

      Niestety, nie mam linku, który by potwierdził, iż taka zasada pisowni usłyszałam/em istnieje. Jednak zapewniam Cię, że ją czytałam i gdy tylko znajdę ową stronę, podeślę Ci link. Nie wyssałam sobie przecież tej reguły z palca.

      Przyznaję, że niektóre fragmenty wzięłam zbyt dosłownie do siebie i przesadziłam, wypisując powtórzenia, kiedy występowało zamierzenie stylistyczne. Przepraszam. Mogłabym Ci zwrócić ten punkt czy dwa, ale to i tak nie zmieniłoby noty: piątka pozostałaby piątką.

      Nie traktuję ani Ciebie, ani nikogo innego jak idioty i ignoranta. Jak mogłaś mi w ogóle coś takiego zarzucić? Pisząc objaśnienia wytkniętych błędów, nie miałam nic złego na myśli. Niczyich uczuć nie chciałam urazić. Był błąd, więc go wypisałam i wyjaśniłam, co jest źle. Od tego tu jestem. Niczego nie zamierzam Cię uczyć, więc uspokój się. Wiem, że znasz zasadę stosowania wielkiej litery i poprawnie ją stosujesz, ale raz - prawdopodobnie przez pomyłkę - Ci się zdarzyło potknięcie, jak każdemu. Nikt nie jest idealny, nie musisz się od razu tak denerwować. Wolałabyś, żebym pomijała błędy albo zostawiała je bez wyjaśnienia, bo są zbyt oczywiste? Ach, i niektóre regułki trzeba powtórzyć, aby dobrze zapadły w pamięć. Wiem z doświadczenia, że ludzie często zapominają o tym, o czym się tylko raz wspomni.

      Chyba źle mnie zrozumiałaś... Nie natrafiłam w sieci na żaden kryminał, bo nie szukałam go. I napisałam, cytuję: W świecie blogów, jeśli się odpowiednio na szukanym temacie skupi, bez problemu dobrą i intrygującą historię kryminalną można odnaleźć. Co tu się ze sobą nie zgadza? Jeśli ktoś chce, to znajdzie wszystko, czegokolwiek zapragnie.

      Dziękuję za wszystkie uwagi, czasami taka krytyka jest potrzebna. W następnych ocenach postaram się unikać podobnych uchybień. :)

      Również całuję i pozdrawiam,
      Madem.

      Usuń
  2. Oj, przepraszam :( Chociaż nigdy za bardzo nie rozumiałam awersji do slashu za sam slash, zwłaszcza, że w jednym opowiadaniu zamiana faceta na babkę w zasadzie by nic nie zmieniła. Znaczy, rozumiem, że ktoś mógłby nie chcieć czytać gejowskich scen erotycznych, ale u mnie erotyka jest w ilościach znikomych, zresztą, podobnie jak romans...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli Ci tak bardzo przeszkadza - pomijaj.

    OdpowiedzUsuń
  4. Emilyanne, rany, to co piszesz jest infantylne. Po pierwsze nie prosiłam ciebie, żebyś mi oceniła bloga tylko Mademoiselle i chciałabym, żeby się wypowiedziała. Po drugie, oczywiście nie widzisz postępów, które zrobiłam między sierpniem 2012, a marcem 2013, bo po co, coś kiedyś przeczytałaś i tyle wiesz. A nie poprawiłabym się tak bardzo, gdyby nie rzetelne oceniające i beta, którą oceniające mi doradziły. Piszesz na bazie tego co napisało kilka osób jakieś pół roku temu, kiedy mój blog był zupełnie inny. Zobacz na oceny które dostałam na niebieskim-piórem czy krytyce dla odważnych. Powiedz mi gdzie moje opowiadanie nie ma sensu? Bo jak na razie to tylko twój komentarz żadnego nie ma ;/ Moje opowiadanie jest lekkie i nierealistyczne, taki mam styl i nie zacznę nagle pisać o sensie życia ani żadnej filozofii, bo nie myślę o takich rzeczach. Pisałam już wiele razy, że jakbym nie pisała tego to nie pisałabym niczego, bo zwyczajnie nie stworzyłabym nowego świata od początku! Wyobraź sobie, że nie wszyscy są humanistami, a jeszcze dyslektycy mają więcej problemów ;/ Ale nie, ty myślisz, że każdemu łatwo przychodzi pisanie i nie potrzebuje pomocy, bo ty i twoje dwie koleżanki jesteście humanistkami. Nie tylko jesteś bezczelna, ale jeszcze jesteś pozerką, bo nie wyciągasz własnych wniosków tylko czytasz oceny sprzed iluś miesięcy :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Większość powtórzeń to nie błędy a zamierzenie stylistyczne, tak sądzę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wybaczcie, że tak z innej beczki, ale może zlitujecie się nade mną. Piszę, bo podejrzewam, że macie bloggera od technicznej sprawy w małym paluszku, skoro pojawiają się na ocenialni wciąż jakieś nowe zmiany. Ostatnio po zrobieniu porządków w picassie zniknął mi w starszych postach avatar na blogach. A właściwie podmienił się na coś takiego:

    http://2.bp.blogspot.com/-EtKrQ0-cxuc/Tux9HYR6FAI/AAAAAAAAAIc/0pw2G4rDQa0/s45/th10.png

    Co z tym fantem zrobić? Albo gdzie mnie odesłać, bym rozwiązała problem? Ten odnośnik jest nieaktualny, bo ponownie wgrałam do profilu zdjęcie, więc nie powinien mi podmieniać nowego avatara *Phoe zaczyna znowu walić głową w biurko*.

    No i może ktoś mi zdradzić, jak robi się rozwijaną listę? Plisss.

    OdpowiedzUsuń
  7. Po pierwsze: nie mam zielonego pojęcia, jak to się stało. Ten obrazek wysłałaś z komputera czy może był to jakiś zalinkowany? Bo jeśli był zalinkowany, to istnieje taka tam możliwość, że ktoś zwyczajnie usunął to z sieci. No, i obawiam się, że w starych komciach avatara nie zmienisz.
    Po drugie: robienie rozwijanej listy jest dość proste. Tu znajdziesz instrukcję. Jeśli chodzi o całą kolorową resztę, to musisz sama sobie dodać wyznaczniki. Po tym fragmencie dotyczącym długości, dajesz średnik i wpisujesz co chcesz, a co dotyczy stylu. Wiesz, jakieś border-radius na zaokrąglone boki albo background-image/background-color na tło. Jeśli masz jeszcze jakieś pytania, to wal śmiało :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odpowiedź!

      Co do obrazka, to ten link należy do starego avatara, który został przeze mnie skasowany. Zdjęcia nie ma, a link pozostał i w jego miejsce jest to szare coś. Pewnie dlatego w starych komentarzach pozostaje stary avatar - pewnie po zmienieniu go w nowszych komentarzach jest już nowszy link. Niestety nie mogę odwrócić sytuacji i przywrócić avatara tak, aby miał ten sam link, więc zostaje mi to szare brzydkie kółko. Próbowałam kombinować, by przynajmniej na moim blogu w szablonie podmienić linki, ale nie mam pojęcia jaka jest komenda w css do avatara autora :( Wiem, że można zmienić avatary aninimów, więc pewnie dałoby się też z konkretnymi userami albo przynajmniej autorem bloga. Nie mogę jednak znaleźć informacji, jak to zrobić :(

      Usuń
  8. Omówienie pierwszego wrażenia jest dłuższe niż analiza fabuły... Jak tak można?

    OdpowiedzUsuń
  9. Umiesz napisać dłuższą drogi Y. ? Nie liczy się długość, lecz jakość^

    OdpowiedzUsuń
  10. Umiem. W dodatku powieść ma 28 rozdziałów, której fabułę zamknięto w 23 linijkach. Mimo wszystko to trochę mało. I jakość też niezbyt wybitna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżu borski, no z całym szacunkiem, ale opowiadanie to nie tylko fabuła. Czego się spodziewałaś, Y? Streszczenia na 28 linijek? Zaczęłabym się martwić, gdyby ocena całej treści była krótsza niż pierwsze wrażenie. Ale nie jest, bo opowiadanie to też świat przedstawiony, bohaterzy i wiele wiele więcej.

      Usuń
    2. Zgadza się, nie tylko fabuła jest ważna, ale chodzi mi o to, że oceniająca miała stosunkowo mało do powiedzenia na ten temat. I zastanawia mnie jeszcze fakt, dlaczego dokonała charakterystyki bohaterów...

      Usuń
    3. Chciałabym zobaczyć, drogi Y., Twoją wersję, skoro twierdzisz, że umiesz napisać lepiej. Albo zgłoś się na staż, rąk do pracy nigdy nie za wiele. :) Ale wracając do tematu - nie mam sobie nic do zarzucenia. Uważam, że ujęłam w podpunkcie fabuła wszystko, co było potrzebne. Jak wspomniał ktoś wyżej - nie liczy się ilość, tylko jakość. Co autorka uzyska z mojego wodolejstwa, jeśli będzie ono bezsensowne i naciągane?
      A charakterystyki bohaterów dokonałam, by przybliżyć ich postacie i porównać, wykazać różnice pomiędzy nimi. Nie miałam na celu pisanie dla samego pisania - domyślam się, że tak właśnie uważasz. Chodziło mi raczej o to, by (jak wcześniej pisałam) wykazać różnice charakterów. Nie każdy musi mieć takie zdanie jak ja, rozumiem to. Okres próbny ma na celu korektę niedoskonałości, poprawę błędów, więc doceniam, że nie pozostajesz anonimowa i nie milczysz, tylko otwarcie wyrażasz swoje zdanie. ;)

      Pozdrawiam,
      Madem.

      Usuń
  11. Yyy... Usłyszałem to nie błąd. Można i z małej, i z wielkiej, tylko trzeba się trzymać jednej wersji.
    Przykro mi, Madem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. - Witaj, mamo - usłyszałam głos Krzysia.

      Ta sytuacja jest trochę bardziej skomplikowana, niż poprzednie. Narratorem jest w tym przypadku mama, wypowiadająca się w pierwszej osobie. Zdanie po myślniku odnosi się jednak do wypowiedzi Krzysia bezpośrednio, gdyż wyraz "usłyszałam" stwierdza fakt, iż Krzyś właśnie się odezwał.


      Mnie też przykro, Anonimku. Fragment pochodzi ze strony http://www.piszmy.pl/.

      Usuń

Obserwatorzy