środa, 13 marca 2013

560 www.atramentowa-milosc.blogspot.com



Emciak wita i przeprasza, bo wcale nie miał zamiaru się znęcać. Ta ocena wyszła przez przypadek, ale liczę na to, że będzie pomocna przy następnych tworach, bo już widzę, że ten dąży ku końcowi. No, i upraszam się o wybaczenie, ale tym razem nie mogłam przeżyć bez tych obrazków w ocenie.


1. Pierwsze wrażenie:
Atramentowa miłość. To kojarzy mi się z niesamowicie nudną dla mnie książką „Atramentowe serce”. Wiem jednak, że nic wspólnego z nią nie ma, bo zdążyłam wypytać Cię o tematykę opowiadania. Jak już pewnie się domyśliłaś, pierwsze, co przyszło mi na myśl, to wąpierze, demony i inne magiczne stworzonka rodem ze Zmierzchu i Pamiętników Wampirów. Doprawdy, przerażająca wizja dla kogoś, kto tego nie cierpi. Kiedy chciałam zapytać Cię o te kilka rzeczy, zjechałam na sam dół strony i w moje oczy wpadło imię Liam, co spowodowało moje zamroczenie, a właściwie myśl, jakobym pod lupę wzięła opowiadanie o One Directon. Szczerze mówiąc o zespole wiem niewiele, bo tylko tyle, co koledzy wyśmiewają, kiedy ich spotykam. Całe szczęście nie jest to również imagin. To tyle, jeśli o moje skojarzenia chodzi. Co do samego adresu… tyłka nie urywa, jak zwykli mówić internetowcy. Jest polski, są polskie-niepolskie literki, które właściwie nie bardzo mi przeszkadzają. Adres nie zachwyca, bo już zawiało tanim romansidłem. Tak, masz rację, droga Pallino, widząc słowo „miłość”, stwierdziłam, że to romansidło. Widząc słowo „atramentowa”, stwierdziłam, że tanie.
Na belce wita mnie błąd. W cudzysłowie nie powinna znajdować się ta kropka na końcu zdania. I szczerze mówiąc, nim w ogóle zdążyłam przeczytać, co tam jest napisane, zauważyłam tę kropkę.
Głębokie są tylko uczucia, które się ukrywa. Stąd siła uczuć podłych. Cytat rodem z Pałlo Kohleło (tak, uparłam się, żeby w każdej ocenie wspominać tego człowieka!), tylko że tym razem nawet za bardzo racji nie ma. Wiesz, mój dziadek kocha moją babcię i niespecjalnie to ukrywa, a jestem w stu procentach pewna, że ich uczucie też jest głębokie, normalnie jak Rów Mariański. Na całe życie, czy coś. W każdym razie pora jest późna i nie bardzo rozumiem, o co chodzi z uczuciami podłymi. Dam znać, jak załapię, ale zajmijmy się tym, co jest teraz. Cytat przywodzi mi na myśl sytuację, w której szara myszka skrywa swą miłość, jest wielce nieszczęśliwa i kilka tygodni później w jej życiu następuje happymiddle prowadzący prosto do happyendu. Tak, dokładnie tak, ten cytat przywodzi na myśl harlequin. Jeśli to harlequin, to możesz się spodziewać, że wytknę Ci każdą głupotę po kolei. A jeśli nie… i tak wytknę, chyba że ich nie będzie. W takiej zaś sytuacji będę klaskać uszami.
Szablon rzucił we mnie niezręcznie bumerangiem. Bumerang nie trafił, za to wrócił w stronę właściciela. Tak oto szablon został zmasakrowany.

2/5


2. Prezentacja strony:
Tak, to u góry było najlepszym podsumowaniem prezentacji strony. Modlę się, żebyś do pisania smykałkę miała większą, niż do robienia szablonów. Za to, że praca własna, dorzucę Ci jeden punkt, bo pomimo wszystko ładniejszej grafiki, to ja bym nie zrobiła. Wiesz, co widzę? Pewnie, że wiesz - sama widzisz to za każdym razem, kiedy wchodzisz na bloga sprawdzić, czy przybyło komentarzy. Szablon jest granatowy - w końcu tytuł opowiadania to „Atramentowa miłość”, nie? Swoją drogą musiałam to w cytacie poprawić, bo przez przypadek napisałam „Atramentowe serce”. Tak naprawdę to nie był przypadek, tak naprawdę to wywołuje zbyt wielkie skojarzenie. No, ale nie o tym mowa.
Oprócz wszechobecnego granatu, na wierzch wybijają się jeszcze inne kolory. To zdjęcia Twoich postaci, które, na nieszczęście, są rozmazane nie tam, gdzie trzeba. Tfu, nie tam, gdzie trzeba? One w ogóle nie powinny być rozmazane! Twoja bohaterka użyła tak dziwnej farby do włosów, że tworzą one obraz jakichś domków, odpowiednio uczesane, rozpuszczone. Bidula też musi też mieć zamknięty dostęp do kuchni, bo połowa jej dłoni została ucięta. A tak poważnie, to na tym tle aktorka (bo to aktorka, tak?) wygląda jak duch. Ale ona i tak skończyła lepiej, bo kolega obok ma rozmazaną twarz. Reasumując - dwie zjawy. I jakby tego było mało, to poćwiartowane topazem zjawy. Szczęście, że nie jestem powierzchowna, bo za ten topaz mogłabym Cię dręczyć przez całą ocenę. A teraz, pomimo wszystko, wciąż liczę na to, że opowiadanie okaże się lepsze niż pierwsze wrażenie i szablon.
Niechętnie, ale skupiam się jeszcze na tym wyglądzie. Napakowałaś do grafiki masy tekstur. Są domki, jest regał z książkami, jest tekstura, a w tym wszystkim te okropnie powycinane, ogromnie kontrastujące i niepasujące do siebie postaci. I taki kontrast zdecydowanie mi się nie podoba. Na pierwszy rzut oka widać, że są to zdjęcia zrobione przy kompletnie różnych światłach, a na drugi rzut, tym razem mózgu, istnieje jakieś tam prawdopodobieństwo, że to po prostu Ty sobie ztransparowałaś w GIMPie te focie.
Jest tam jeszcze napis, powtórka z belki. Dobrze, dawno nie widziałam bloga, na którym nie byłoby w każdym miejscu innego cytatu/tytułu. Właściwie wszędzie teraz widać cytaty.  
Zajmijmy się Twoimi podstronami. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, jak już pewnie wiesz, to brak zakładki poświęconej historii. Twój wybór, nie czepiam się, choć dla mnie przykładowo jest to bardzo niewygodne. Fioletowego pojęcia nie mam, na co się porywam. Po trzech postaciach na stronie „Bohaterowie” wywnioskowałam jedynie, że będzie trójkącik, co zresztą potwierdziłaś. Nie lubię trójkącików, ale to szczegół. Postaci za to w opisie mają jedynie krótkie stwierdzenia, odnoszące się najprawdopodobniej do ich historii i cech charakteru. Muszę pamiętać, żeby sprawdzić ich zgodność po zapoznaniu się z treścią. Niestety w większości blogowych opowiadań jest tak, że tytuły, cytaty i opisy bohaterów z całą historią niewiele mają wspólnego.
Obok Bohaterów, jakby w czołówce, widnieje sobie Spamownik. Wszystko, co mnie dziwi, to fakt, że dostał miejsce drugie. Wydawało mi się, że reszta zakładek była istotniejsza, niemniej jednak - Twój wybór, Twoje zainteresowanie.
Spis treści lepiej by wyglądał, gdyby link był pod linkiem, a nie link obok linku. Oprócz tego spacje między kolejnymi słowami a średnikami są zbędne.
Linki wyglądają w porządku, ale dziwi mnie brak jakichkolwiek innych blogów. Nie czytasz nic, prócz katalogów i ocenialni? O, a jednak czytasz. Masz na to osobny, poświęcony Twojej twórczości blog. Niespecjalnie podoba mi się takie rozwiązanie. Zakładka to podstrona, podstrona przeważnie znajduje się na jednej stronie. Przenoszenie się na zupełnie inną tworzy niepotrzebny bałagan, bo przecież istnieje ten jakże piękny gadżet „Moje”, czy coś takiego.
Dobra, biorąc pod uwagę fakt, że „Moja twórczość” to już zupełnie inna strona, nie będę się w nią specjalnie zagłębiać.

3/10




3. Treść:
Jeżu, jak ja dawno nie pisałam szablonowej oceny opowiadania…
a) myśli niepasujące do żadnego podpunktu, czyli „em zmienia konstrukcję oceny szablonowej”, czyli piszę, co myślę, a potem w poszczególnych podpunktach podsumuję. Krótko mówiąc: analiza.

Prolog
Oto powód, dla którego preferuję pisać oceny nieszablonowe i nie być ograniczoną punktami: nie mam pojęcia, gdzie wcisnąć moje przemyślenia do niczego niepodobne. Tak więc masz tu swoją analizę treści, a potem się podsumuje i będzie dobrze.
Zaczęłam czytać prolog i na starcie przywitało mnie to jakże opkowe, typowe „zaciągnęła się papierosem” i „trucizna dostała się do jej płuc”. Nie wiem, ile razy widziałam gdzieś taką wstawkę, ale wiem, że dużo. Ostatnim razem chyba nawet w jakimś fanfiku o Snape’ie. To niesamowicie denerwujące. Nie mam niebieskiego pojęcia, co Was tak cieszy w tym paleniu papierosów. Ani to zdrowe, ani smaczne. De facto odstresuje, ale pomimo wszystko, autorki traktują to jako coś po prostu fajnego. Palenie nie jest fajne, palenie zabija i najgłupsze, co można robić, to czuć się lepszym z powodu posiadania paczki papierosów, lub zastanawiać się nad tym, jak cudnie wygląda kobieta z papierosem w dłoni. Najbardziej denerwują mnie momenty, w których papierosem zaciąga się osoba, do której kompletnie to nie pasuje - jak Snape, na przykład. Nie wiem jeszcze, jaka jest Twoja bohaterka, ale zaraz się dowiem i będę Cię gnębić, bom niedobra.
Druga rzecz: skórzana kurtka. Powiedz mi, po co powielasz schematy? Czy to jest setny raz spisana ta sama historia? Ja zdaję sobie sprawę z tego, że skórzana kurtka to ładna kurtka, ale mimo wszystko - czy masz zamiar swojej bohaterce przyznawać każdy dodatek, który jest według Ciebie i wszystkich innych fajny? Ja rozumiem, że nie każdy stawia na oryginalność, ale nie ma sensu pisać kolejny raz czegoś, co już dawno się pojawiło i wiele razy zostało powielone.
Jeżu borski, ona ma ciemnoszare oczy. Widziałaś kiedyś człowieka z takimi? Dlaczego bohaterki zawsze muszą mieć jakiś wyjątkowy kolor oczu? No masz, kolejna merysujka mi się trafiła.
„Noelle przyznała się bez bicia, że nie jest ani nigdy nie była aniołkiem” - Przed kim się przyznała? Ja nie żartowałam z tą merysójką, jestem dopiero przy prologu, a Ty już kreujesz tę dziewczynę na swoje lepsze alter ego. Przynajmniej takie wrażenie się odnosi. Autorki często nadają swoim bohaterką cechy, które same chciałyby posiadać. Są to cechy rzekomo fajne, czyniące z kogoś lepszą, bardziej cool osobę i Twoja Noelle właśnie takie wrażenie sprawia - wykreowanej na kogoś cudownego. Może potem pojawią się jakieś wady nieobrócone w zalety, ale na ten moment postać odrzuca mnie swoim charakterem.
Świetnie, zadufana nastolatka robiąca wszystko dla sławy, która teraz postanawia rozpocząć wszystko od nowa. Jakież to… nudne i przewidywalne. To zawsze nie szara myszka, z prezydenta przemieniająca się w łabędzia. 

Rozdział I
Cytat w pierwszym rozdziale to Twój, czy cudzy? Google nie gryzie, wiem, ale gadanie o tym, że powinno się zawsze dodawać autora wypowiedzi już tak. W każdym razie jeśli człowiek daje się poznać z innej strony, to coś mu chyba w związku nie wyjdzie. Podobno pary mają czas na rozpad do dziesięciu lat po rozpoczęciu spotykania się. To dlatego, że teoretycznie jednej osobie potrzeba jest właśnie tyle czasu, żeby tego drugiego móc poznać tak w pełni. Jeżu, ale ja pieprzę, przepraszam…
Po jakie licho to "pięć miesięcy później"? Nie mogłaś po prostu w rozdziale wstawić czegoś odnośnie tego, że bohaterka mieszka tu od pięciu miesięcy? Mam z tym bardzo złe skojarzenia, bo non-stop widzi się to na blogach, których autorzy już tylko chcą dociągnąć opowiadania do końca i rzucić w pierony. Ten czas naprawdę można było wypełnić czymś innym.
Zdecyduj się na jeden czas, bo to denerwujące, kiedy jedno zdanie czytam w czasie przeszłym, drugie w teraźniejszym. Nie wiem, jak tam z Twoim wiekiem, ale na wszelkich egzaminach, lekcjach języka polskiego, czy co to tam masz w szkole, ucięliby Ci punkty za zmiksowanie czasów. Bo to nawet nie jest „w tym akapicie tak, a w tym tak”, Ty dosłownie piszesz na przemian.
Nie żebym się czepiała, ale moment, w którym wymieniasz, kogo mijała Noelle, przez te wszystkie kropki brzmi jak Informacje na blogu próbnym Elfaby. Krótkie zdania zwykle stosowane są po to, żeby wyrazić zaskoczenie albo jakieś inne emocje. Takie wymienianie jedynie denerwuje, bo od czegoś w końcu te przecinki są.
Dobra, nie jestem lepsza, sama nie słyszę, jak ktoś coś do mnie mówi, bo jestem z myślami za daleko, ale… nie no, bez przesady, żeby tak zamyślić się tuż na początku rozmowy? Nie uwierzę, że dziewczę aż tak to znudziło.
Już wiem, że nie lubię Olivii i Sebastiana, ale o tym może później.
Nie ma to jak „ta zUa” ze swoją obstawą w szkole. Dobra, ja rozumiem, nie wszyscy stawiają na oryginalność, ale jaki jest sens dążenia schematami tysiąca identycznych hollywoodzkich filmów? Tylko aktorzy wciąż się zmieniają. Żeby nie było, że mówię bez postaw, pierwszy lepszy film: Wredne dziewczyny. Nie idźmy wciąż z tymi samymi schematami. Mam nadzieję, że to po prostu moje błędne związki, bo w końcu czytam dopiero pierwszy rozdział. I z tą chwilą muszę dodać, że chce mi się śmiać za każdym razem, kiedy widzę słowo „diwa”.
Dobra, jeśli teraz zapytam w trakcie pisania tej oceny, pewnie prawdy mi nie powiesz, więc zrobię to teraz - czy ten blog jest prowokacją? Jak nie w komentarzu, to bądź łaskawa dać mi znać gdzieś, gdziekolwiek indziej.
Wiśniowe usta… Wiesz, bez obrazy dla kogokolwiek, ale ja naprawdę nie sądziłam, że te normalne dziewczyny w wieku lat siedemnastu wybierają sobie najciemniejsze odcienie szminek. Do kompletu brakuje tylko jednej, zagubionej łzy spływającej którejś z nich po policzku, naprawdę.
„- Pamiętaj! Nie gwarantuje, że się zgodzę! – mruknęła Noelle przewracając oczami” - A Ty jesteś pewna, że ona z tymi wykrzyknikami coś pod nosem mruczała…?
Jak nie „diwa”, to „suka”, gratuluję, Pallino, doboru słów. To nie bohaterzy mają się dostosować do Ciebie, tylko Ty do bohaterów. Opisujesz siedemnastolatkę w XXI wieku, więc opisuj siedemnastolatkę w XXI wieku.
Jeżu, wlazła mu pod motor, omal jej nie przejechał, a teraz jeszcze szczerzy się i chwali za gust książkowy? Dobrze, że to nie w Polsce, bo chyba zeszłabym ze śmiechu. Powinien się raczej obruszyć, powiedzieć, żeby uważała, a nie.
On ją uratował? On po prostu ma refleks i zatrzymał się, kiedy wskoczyła mu pod koła motoru! Normalnie miłość od pierwszego wyjrzenia, jak ja to kocham.

Rozdział II
Ómarło mi się. Nie martw się, Noelle, moi rodzice też w każdym doszukują się gwałciciela… Nie, w sumie to żartowałam. Z drugiej strony nie dziwię się Twojej reakcji, Noelle, w końcu wleciałaś mu pod koła, a on zamiast Cię opieprzyć, zaprasza na kawę i uśmiecha „ciepło”.
Uważaj, Noelle, bo jak tak mocno będziesz ściskać, to go udusisz! I nie bądź zaskoczona, jeśli faktycznie gdzieś Cię wywiezie. Może ma nerwicę i teraz chce się zemścić za zawał, o który go przyprawiłaś, a którego nie dał po sobie poznać?
„Poczuła szarpnięcie”, już myślałam, że zleciała z motoru. Wszystko byłoby łatwiejsze, no ale trudno się mówi. Zastanawiam się za to, czy zdajesz sobie sprawę z faktu, że zanim motor się zatrzyma, najpierw musi zwolnić? Bo to „szarpnięcie” mogło równie dobrze oznaczać, że oboje polecieli do przodu, bo motor nagle zatrzymał się w miejscu.
Odpuścił sobie trzy miesiące szkoły… no bo tak? Bo był w Argentynie? Wiesz, jak na mój gust rodzicom przeważnie jednak zależy na edukacji dzieci.
Nie ma to jak dokładnie opisywać garderobę bohaterki, wprost uwielbiam to w opowiadaniach i książkach.
W jakim kinie w piątkowy wieczór jest masa wolnych miejsc? Moja miejscowość specjalnie wielka nie jest, ale kina są dwa. Żeby obejrzeć coś wieczorem w ostatnim dniu tygodnia, trzeba sobie wcześniej bilety zarezerwować. A co dopiero w ogromnym, pełnym ludzi Londynie!
To zadziwiające, jak w jednej chwili tak po prostu przerzuciłaś się na slang, trzymając ten styl dalej w trzecim rozdziale.

Rozdział III
Czego się spodziewam? A no skoro lecimy już ze schematem, to teraz wydarzy się coś strasznego. Nie wiem, wielka diwa będzie posyłała buziaczki w stronę Nicka, albo coś w tym rodzaju. Może on przejdzie kompletną zmianę, a może sama Noelle po prostu poczuje się gorsza i odsunie w kąt. Czekam na hollywoodzki seans.
Gratuluję kreatywności - nie ma to jak siedemnastolatki bujające się po imprezach z alkoholem. I one zawszetakie fajne, aż nic dziwnego, że młodsi też piją! Kurczaczki, co siedemnastolatka może wiedzieć o alkoholu, że to piwo nie jest najlepsze, jakie kiedykolwiek piła?
Ja w tańcu podskakiwałam, jak podczas zielonej szkoły organizowali nam w podstawówce dyskoteki. To dopiero było widowisko, jak zwykle wpadłam na coś wcześniej! Harlem Shake jest teraz takie popularne.
Przepraszam… ona w ogóle jest pijana po plastikowym kubeczku piwa?
Ha, ha, ha! Wiedziałam, wiedziałam, że diwa się uwiesi przystojniaczka, wiedziałam! Normalnie sypnę Ci dodatkowego punkta za tą moją radość i utwierdzenie mnie w przekonaniu, że jestem jasnowidzem!
No kurczaczki, co jego boli? Że się pokazał z wielką diwą tuż po tym, jak odprawiał sobie flirty z obcą dziewczyną? Czy może jednak z Alice jest mimo własnej woli?
Jeżu borski! Mam ochotę zacząć przeklinać Noelle za jej głupotę! Okej, rozumiem, spodobał jej się chłopak, którego poznała sama. Teraz słyszy, że jest dupkiem ze strony koleżanki i widzi go w objęciach kogoś, kogo nie lubi. I co z tego, że zdążyła go poznać od tej lepszej strony, skoro koleżanka twierdzi, że on jest dupkiem? Oczywiście, że musi mu napyskować, że musi spojrzeć na niego chłodno! Dlaczego ona zmienia nastawienie, nim on zdążył to zrobić? Kompletny brak sprytu, kompletny brak inteligencji. Powinna raczej być taka, jaką dała się poznać, tylko zachować odpowiedni dystans. A w momencie, kiedy on powie coś niemiłego, dopiero unieść brew i rzucić złośliwą wypowiedzią. Zrób coś z tym, błagam.
Świetnie, doskonale, że Alice też zachowuje się jak rozwydrzona siedmiolatka. A Noelle daje się zastraszyć.
To najbardziej nienaturalny dialog, na jaki do tej pory natknęłam się w tym opowiadaniu. Charakterek głównej bohaterki wskazuje na to, że powinna raczej drzeć z Nickiem koty, do momentu, w którym nikt nie będzie pewien, kto wygrał tę bitwę. Tymczasem ona daje się upokorzyć w sposób niemożliwie banalny. Miałaś pole do popisu i nie wykorzystałaś tego, Pallino, a powinnaś pamiętać, że nawet w schemacie można zawrzeć coś wyjątkowego. W Twoim wypadku, jak dla mnie, powinny to być błyskotliwe wymiany zdań. Nie rób z Noelle kretynki, której odbiera język w gębie „dupek” i „kretyn”.
Borze zielonolistny, oni naprawdę wyłączyli muzykę, żeby móc słyszeć wymiany zdań dwójki ludzi? Naoglądałaś się stanowczo za dużo amerykańskich filmów i seriali. Mogę Ci zaręczyć, że nikt nie zachowuje się w ten sposób, to tylko błędne wyobrażenie o nastolatkach dorosłych twórców.
No popatrz, wiedziałam, że to wszystko dzieje się wbrew woli złotego chłopca!

Rozdział IV
O jeżu, przypomniałaś mi, jak to jest być zauroczoną i w pewnym momencie zorientować się, że obiekt uczuć manipuluje swoimi zachowaniami, żebyś tylko wylądowała później na dywaniku u przyjaciółki. Ostatni raz byłam w takiej sytuacji… a bo ja wiem, chyba początkiem pierwszej gimnazjum. Na dziś dzień w ogóle nie pamiętam, jakie to uczucie. Albo jestem masochistką, albo to rzeczywiście było śmieszne, że chętnie bym to powtórzyła! Z jednym zachowaniem Noelle zgadzam się w pełni - takie zauroczenie naprawdę dodaje skrzydeł. I, co gorsza, może zdarzyć się każdym wieku! Tylko że wraz z latami inaczej się na to reaguje.
Masz rację, Noelle, to głupie, ale jakie urocze! Serio, zazdroszczę jej. To mi uświadamia, że nie mam z czym pobiec do przyjaciółek, bo jak biegnę, to non-stop z absurdem, żeby tylko je rozbawić. Wymieniłabym jeden z moich problemów na fatalne zauroczenie, które skończyłoby się happyendem.
Kurczaczki, on ją wziął na motor i potraktował z takim pojazdem później…! Pff, nie zgadzam się, ja się tak nie bawię!
Boże, to lepsze niż harlequin!
Wręcz przeciwnie, kobieto, pozbyć się Nicka z głowy będzie trudniej, niż Ci się wydaje. Zawsze jest, fatalne zauroczenia trwają najdłużej!
Telefon. Wnioskując po minie przyjaciółki stwierdzam, że albo ktoś umarł, albo jest w ciężkim stanie, albo Nickuś coś przeskrobał. Szczerze liczę na tę trzecią opcję, bo jeśli miałabym Cię wrzucić do jednego worka z większością bloggerek, to stwierdziłabym, że najpewniej opiszesz straszliwe śmierci i ciężkie chwile okrutnie sztucznie.
Mówiłam, że jestem jasnowidzem! Ale czyim bratem jest Liam?
O, i wszystko jasne. Przyprawiłaś mnie o wybuch śmiechu.
Zawsze wydawało mi się, że takie rzeczy to tylko w otoczeniu najbliższej rodziny. One nie są przyjaciółkami dostatecznie długo, żeby rodzice Olivi traktowali ją jak część rodziny. Z tego też względu mam wrażenie, że Noelle tylko tam zawadza. Gdyby rodziców Olivi nie było w pobliżu… tak, ale nie w momencie, kiedy to matka lub ojciec powinni przytulić do siebie swoją córkę.
No nie mogę, żeby jeszcze Noelle była jakoś specjalnie związana z tym Liamem… ale łączy ich tylko jego siostra! Nie znasz tego? W szpitalach wiecznie słyszy się „tylko rodzina”. Jeśli ten chłopak miał operację, to z pewnością po trzech godzinach nie wpuścili już gromadki ludzi do niego, o ruszaniu złamanymi rękoma poszkodowanego w ogóle nie wspominając.
A Noelle taka samowola, że nikomu nie musi mówić, gdzie jest i co robi?
Aż chce się powiedzieć, że chyba oglądasz zbyt dużo House’a. A nawet jeśli, to nie martw się, ja też.
Wszyscy Cię kochamy, synku. Tak, Noelle zdecydowanie najbardziej. I nie martw się żadnym Nickiem, synku, on już jest skończony, bo weźmiesz ją na litość!
Ale ja nie twierdzę, że nie jestem bezduszna…
Zaraz się rozryczę, to było takie ludzkie! Nie, żartowałam. Były tylko bezwartościowe łzy nie wzbudzające żadnych uczuć. Wszystko, co mi się w tym rozdziale spodobało, to modlitwa Noelle. Nie więcej. Utonęłam w nieswoich łzach.

Rozdział V
Okej, historia smutna de facto, poruszająca. Jednak znowu mamy tu do czynienia z powszechnym zjawiskiem, jakim jest to nieszczęsne wybielanie zmarłego. Jakkolwiek rodzeństwo by się nie kochało, ono zawsze będzie sobie działało na nerwy. Można powiedzieć, że za tym tęskni się dopiero potem i trochę żałuję, że nie ukazałaś tego tutaj. Powinna pozostać pustka, ciche dni bez wnerwiającej siostrzyczki… Dla mnie to byłoby chyba bardziej wzruszające, niż święta odchodząca w zaświaty.
Kilka korytarzy dalej leży Twój brat, Olivio, jego stan jest ciężki, matka łamie mu ręce, a Ty pocieszasz swoją przyjaciółkę. Wiesz, akurat z tym mogłabyś poczekać do momentu, w którym lekarz powie „sytuacja jest opanowana”… Poważnie, Pallino, to wypadło sztucznie. Po to są przyjaciele, owszem, ale Noelle zawraca tym głowę Olivi, Olivia zawraca głowę Noelle, podczas gdy obie powinny robić swoje, a nie użalać się nad sobą. Mogłyby to przełożyć na moment, w którym adrenalina opadnie. Też jesz banana, uciekając przed krokodylem, Pallino?
„Po jej bladych policzkach spłynęło kilka kryształowych łez” - Chyba sobie drwisz! To MUSI być prowokacja, nie weprzesz mi, że jest inaczej!
I jak ja mam dalej oceniać rzetelnie, ze świadomością, że merysójka ma kryształowe łzy, a autorka robi mnie w konia? Co za… kapucynka, kurczaki, no!
Spokój, basta.
Oceniajmy dalej profesjionianlnie.
Teraz po prostu musi spotkać Nicka. Jeśli nie spotka, to Cię zjem za kiepską prowokację. Kcemy romansu, kcemy romansu!
Ulewa, to wszystko dlatego, żeby Nick nie zobaczył tych okropnych łez spływających po jej twarzy. A pomyśleć, że ktoś na tych kryształach mógłby nieźle zarobić… Tymczasem one zlewają się z deszczem.
Hej, Nicka miała spotkać, co by chłoptaś mógł ją pocieszyć!
Fajnie, brat Twojej przyjaciółki umiera, a Ty się martwisz plotkami. Kocham Cię za to, Noelle.
Ja wymiękam… Wiem, że nastolatki bywają bezlitośni, ale… no bez przesady… To jest tak głupie, że aż śmieszne.
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeqIAzisgEXcnijqRrezSNOh2IJ8We7wK0xQ8kKJ2Qt2TYoRgwrCqsp0YGdXf067l1v2UwG-yZg-pwrzn7cGE8tIONyXIxA1cDQpcO3NnpKrIJMjAemvSqlFEmCnPy6kCUabnIlTsQwafd/s1600/Untitled-1.jpgTen obrazek to tak, podsumowując zachowanie Alice. Powiem Ci, że strasznie jest kiepska, jeśli o dogryzanie innym chodzi. Nie wiem, czemu jest tą wielką diwą, bo wystarczy przeczytać jedną jej wypowiedź, żeby wiedzieć, że można jej zamknąć usta przewróceniem oczyma, mruknięcie pod nosem „jeżu, i to jest przyszłość narodu” i odwróceniem się. Ewentualnie dalej szukałaby zaczepki, robiąc z siebie większą idiotkę. Tak, to jest moment, w którym stwierdzam, że nie rozumiem zachowania Noelle względem panny Fox. Mogłaby rzucić czymś dobrym, a nie tłumaczyć się bezsensu.
Boru, oni zachowują się jak Romeo i Julia, serio. Raz się spotkali, dali się złapać w sidła naiwnej miłości i teraz co się spotkają, to spoglądają na siebie z bólem, bo przeciwności losu i w ogóle. A Nick? Taka sława, taki przystojniaczek, a nie wie, że gdyby rzuciłby Alice, ona byłaby w tej szkole warta tyle, co normalny, przeci… no dobra, mniej niż przeciętny uczeń? Gdzie on ma mózg, ja się pytam? A ją chyba zabolała tania gadka, że poszła potulić się do swojego chłopaka, którego ma raczej tylko dla szpanu.
„Przydupasy”? Takie słowa w ustach narratora? Zaliczyłam kolejny wybuch śmiechu, brawo, Pallino! Aż chce się emotkę postawić, tylko nie wypada.
Szkoła imienia Alice Fox i jej przydupasów. Boże, ale ona jest tępa, no wymiękam. Nie mogłaś jej dać choć trochę tzw. inteligencji?
Gdyby Nick to widział, chyba rzuciłby ją w pierony. A jeśliby tego nie zrobił, to jednoznacznie świadczyłoby o jego złym stanie umysłowym.
Czas na przerwę, czas na Kit Kat, wierz mi, że niesamowicie żałuję, bo wciągnęłam się w ten schemacik!

Rozdział VI
Wracamy, godzina dwudziesta druga, humor doskonały. Do dzieła więc.
Tak, dokładnie, Liv, Twój brat leży w śpiączce, jego życie jest zagrożone, więc przestań się, do cholery, przejmować plotkami z tyłka wziętymi. One już serio nie mają czym się zająć…
Gdzieś tam było wspomnienie, że pierwszy raz od śmierci Melanie ktoś nazwał Noelle „Nelly”, tymczasem tu non-stop pada to zdrobnienie. Że niby teraz im się zebrało?
Nagle pojawia się siostra Noelle. Ciekawe, co kombinujesz, choć z drugiej strony, jeśli miałabym snuć domysły… No dobra, rozstała się z chłopakiem, to może teraz pozna miłość życia.
Porównanie do starego dobrego małżeństwa było raczej kiepskim pomysłem z tego względu, że miłość takich małżeństw jest silna.
No wreszcie Nick, myślałam, że się nie doczekam! A teraz z tyłka strony okaże się, że zna przypadkiem siostrę Noelle. Ej, kurczaki, tak się wciągnęłam, a mi wszyscy przerywają! Patrzcie ludzie na godzinę, nie zawracajcie mi głowy.
Noelle jest głupia - co dwie głowy, to nie jedna. Powinna była raczej namówić siostrunię, żeby z nią została.
„Na traf szczęścia”? Pieprzyć ironię i śmiertelną powagę, chyba na traf nieszczęścia! Ej, Nickuś, nauczże się zabawniej żartować.
W co on właściwie pogrywa? Chce ją uwieść, założył się z kimś? Albo może poprzednia teoria właśnie się sprawdza i chłopczysko wszystko co robi, robi wbrew sobie?
Też myślę, że Noelle jest inna. Może niekoniecznie w dobrym tego słowa znaczeniu, ale mimo wszystko… Oszaleli z miłości, są zmienni jak pietruszki. Niech on się lepiej nad sobą zastanowi i w sumie ona też może.
No na bank się o coś z kimś założył! Może dziewczyna go poprosiła, żeby się zemścił za nią na Noelle.
Ej, on najpierw ją uwodzi, później na nią naskakuje, teraz znowu uwodzi… A ona reaguje zdecydowanie zbyt wcześnie na wszystko, co ten pacan robi. Zmienni jak… no nie wiem, jak lato w zimie i zima w lecie.
Zrób z patafiana kapucynkę, to się Gary Stu nazywa. Ale prawda jest taka, że nie lubimy tylko merysójek, pan Stu zawsze znajdzie sobie tysiące fanek.

Rozdział VII
Najpierw najlepsza kawa w Londynie, teraz najlepsze lody. Skąd oni mogą wiedzieć, że są najlepsze? Londyn jest wielki.
Znamy takich kolesi, oj, znamy. Tylko czemu Noelle tak bardzo zawraca sobie głowę głupią, niezobowiązującą pogawędką? Co to zmieni, jeśli mu zaufa, skoro on na ten moment niczego nie próbuje? Dziewczę ma przecież.
Więcej angstu mi daj, no, no, jeszcze więcej! Wypadek brata przyjaciółki, fatalne zauroczenie, a teraz jeszcze zdrada ślepego ojca! More, more, more! Przynajmniej to trzyma się kupy, w końcu była mowa o tym, że po tragedii w małżeństwie rodziców nie do końca się im układało. Tymczasem widzę w Tobie, Pallino, jakieś uprzedzenie względem blondynek. Jak nie głupi, to wredny i zuy, ale zawsze blondynka! A wiesz, rudy podobno fałszywy, też mogłabyś to wykorzystać.
Powinna zrobić ojcu tyradę przy tej blondynce. Może wreszcie w dramacie spotka tego Nicka, wprost o tym marzę. I dobra pogoda jest do tego, znowu pada deszcz. Tylko niech schowa te papierosy, co?
Ja pierdzielę, że tak ładnie powiem. Alice naprawdę ma ze sobą problem, srsly. Co takiego zrobiła Noelle i Nick na jej oczach, że tak strasznie jest o nią zazdrosna? Robi takie burdy każdej dziewczynie, która na niego spojrzy? Oprócz tego kłótnia wyszła dość nienaturalnie, żałośnie wręcz.
Ona faktycznie musi być pijana po słabym piwie, że tak łatwo traci nad sobą panowanie i zaczyna bić się na oczach swojego love. Po raz kolejny zapytam: to jest prowokacja, czy po prostu tworzysz opowiadanie na podstawie jakiegoś filmu?
Boże, po takim przedstawieniu na miejscu Nicka już dawno przestałabym zajmować sobie głowę nimi oboma. A Noelle oczywiście została postawiona w tym lepszym świetle, bo teraz to ona będzie „ta poszkodowana” i jeszcze „honorowa”.

Rozdział VIII
I wszystko jasne! Przecież Noelle musiała w jakiś magiczny sposób znaleźć się w łóżku Nicka, w tej niezręcznej sytuacji. Jak się jeszcze okaże, że leży obok niej, to będę w siódmym niebie. Ewentualnie niech przyniesie jej opatrunek i śniadanie. Tosty, sok pomarańczowy i wazonik z tulipanem bądź różyczką, ma się rozumieć.
Fajnie, a rodzice i siostra w ogóle nie są zainteresowani tym, gdzie jest ich córka? Mówiłam, że samowola…
Najlepszy sposób na wyrwanie faceta - opowiadanie mu, jaka to jego dziewczyna jest zła. Kurczę, złą strategię sobie obrała. Powinna raczej zaprezentować sobą postawę „o, jaka ja jestem biedna” i dać mu do zrozumienia, że i tak lepsza niż Alice. De facto to też nie byłoby inteligentne, ale w końcu mamy do czynienia z pijącą i palącą siedemnastolatką, prawda?
Ta amnezja zdeczka nietrafiona.
O, no popatrz, zaskoczyłaś mnie! Nie sądziłam, że Alice będzie prezentowała sobą przeszłość Noelle. Ale to i tak jeszcze głupszy pomysł. Nie przesadzasz? Jedna nie ma młodszej siostry, druga nie ma bliźniaczki, a trzeciej brat właśnie umiera.
Fajnie w ogóle, Noelle, że się zwierzasz komuś, komu podobno w ogóle nie ufasz.
Mówiłam, że Nick robi to wszystko wbrew sobie! Ale zakład pewnie też jakiś był. W każdym razie nie trafia to do mnie.
Nie zależy mu, kretynie, tak się tylko zgrywa i to nawet niedostatecznie dobrze, żebyś w ogóle mogła pomyśleć, że mu zależy. I on nie powiedział w szkole podłych słów pod jej adresem, on zrobił to na imprezie. Oprócz tego pragnę dodać, Pallino, że chyba spróbujesz stworzyć kilka identycznych historii na raz, bo „z przyzwyczajenia” to również była siostra Noelle z Lucasem.
Zmień ten szablon, bo zwyczajnie nie pasuje. I przestań robić z Nicka miękkie kluchy. Facet tyle nie mówi, facet raczej zmierza do zmian.
Kącik wsparcia, normalnie.
Po trzech miesiącach znajomości Noelle wie nawet, gdzie Olivia trzyma klucz do domu?
Jak nie kryształowe łzy, to kurcze słona ciecz. Żeś wymyśliła.

Rozdział IX
Ja pierdzielę, ciekawe, co pójdzie nie tak. Nie uwierzę, że będzie tak kolorowo. Może Alice jest w ciąży czy coś?
Kiedy niby go nienawidziła? Nie przypominam sobie.
Ależ to było dramatyczne. Seks, ha! Będzie w ciąży.
Kiedy oni właściwie zaczęli ze sobą chodzić? Mieli trzynaście lat? Czternaście? Bez żartów, błagam. To nie jest zabawne.
Żebyś się, kuźwa, nie zdziwiła, Alice. Czemu robisz z niej taką kretynkę, Pallino? Jak znam schematy i schemaciki, teraz będzie happymidlle, a później Fox urządzi piekło, żeby mógł nastąpić happyend. Ewentualnie jeszcze okaże się, że to faktycznie był zakład.
Borze, czy ona musi ciągle ryczeć? I czemu on jest taki zdenerwowany? To do niego nie pasuje.
Nie ma to jak zacząć znajomość od pocałunków. Ona sobie nie chce robić nadziei, a stara emilyanne powie, że nastolatki właśnie z powodu bliskości robią sobie zbyt wielkie nadzieje. To zaś dowodzi, że Noelle zrobiła głupio.

Rozdział X
No weź, daj Alice choć trochę inteligencji. Z tak jawnie bezczelnymi tekstami nie odnosi się do trenera.
Ja nie mogę… Komplikujesz mi życie, Pallino. Co ja mam teraz powiedzieć? To było takie… filmowe… Nie spodobał mi się opis całej sceny, bo miało być dramatycznie, a było normalnie. A Noelle jak zwykle musiała się przy tym popłakać!
Znasz Christiano Ronaldo? Taki piłkarz, wiesz. Przystojny bardzo i w ogóle. Kolorowe pisemka swego czasu non-stop rozwodziły się o kolejnych skandalach z jego udziałem. Niechże Cię zaskoczę: on gra nadal. I wielu innych piłkarzy również. Nie liczy się osobowość, liczą się umiejętności.
Nie ma to jak w obecności trenera podciągnąć nogi pod brodę. Normalny człowiek czułby się lekko zażenowany, wiesz? Zwłaszcza, że nie są specjalnie blisko z Noelle. To primo, secondo, że scenka wyszła bardziej żałośnie niż poważnie. Ja rozumiem, piękne słowa i w ogóle, ale mimo wszystko zwyczajnie przedobrzyłaś. I jeszcze ta pojedyncza, majestatycznie spływająca, zakładam, że kryształowa łza.
Pfff. Noelle pewnie i tak zagra. Któraś z zawodniczek, najpewniej Alice, będzie miała kontuzję.
Tak, tak wygląda wróżbitka emilyanne. Proszę Cię, jak mogłaś napisać coś tak przewidywalnego? Swoją drogą zmieniasz charaktery postaci jak rękawiczki. 

Rozdział XI
Nie ma to jak spijać słowa z ust chłopaka i wierzyć we wszystko, co on powie. Nienawidzę, kiedy pewny siebie charakter, nagle zaczyna się rumienić i być nieśmiałym. Jeśli to kobieta, można jeszcze przeżyć, bo reakcje ma inne niż mężczyzna. Ale… kurczę, mówimy tu o Nicku.
Nie ma to jak miłość po paru dniach znajomości.
Noelle powinna raczej dać ojcu do zrozumienia, że o wszystkim wie. Za bardzo z tym zwleka.
Pfffff, po takiej kontuzji ma się miesięcznie zwolnienie z wszelakich ćwiczeń, a jeśli była poważniejsza, to i dłuższe! Tymczasem tu minęły dwa tygodnie, a Alice już sobie na treningi przychodzi. Żartujesz chyba.
Pffffff! Gdzie masz mózg, Noelle? Pallino, naprawdę uwierzyłabyś, że Twój chłopak dał swojej byłej łańcuszek na rocznicę, żeby przybiegła Ci się tym pochwalić? To musi być prowokacja. W dodatku ona znowu ryczy.
„Nick stanął na progu, szeroko uśmiechnięty. Wyciągnął dłoń, aby przyciągnąć do siebie dziewczynę i przytulić ją na przywitanie, jednak Noelle odsunęła się, patrząc na niego z rezerwą. Nick od razu to zauważył i zmarszczył brwi” - Noł shit, Sherlock. Trudno było nie zauważyć. Takich perełek jest tu więcej, tylko że inne bardziej biją po oczach.
Rada dla Ciebie: nie pisz kilku opowiadań jednocześnie. Nieistotne, jak dużo masz wolnego czasu. Chodzi o sam fakt, że trudno jest to pogodzić, stworzyć różne charaktery, a co najważniejsze, obie historie napisać dobrze. Oneshoty - tak, ale nie całe opowiadania.

Rozdział XII
Nie no, przed chwilą był listopad, teraz mamy luty? Raz było „dwa tygodnie później”, dwa razy „ileś tam dni później”. Czas Cię wyprzedza. Nie wiem nawet, gdzie zjadłaś sobie święta, że słowa o nich nie pisnęłaś.
Kilkudniowy wypad tylko we dwoje. Oni są niepełnoletni. Boże, co za samowola! Jaki rodzic by się na to zgodził?
„Noelle domyślała się o co chodzi”… Nie zwracajcie uwagi na ten brak przecinka w zdaniu, zwróćcie uwagę na tę domyślność Noelle i pewność, że czytelnik zorientuje się, że chodzi o seks. Witam w XXI wieku! Znowuż mam ochotę emotkę postawić.
„Zawsze chciała nauczyć się podnosić jedną brew, jednak jej próby zawsze nie wychodziły” - Takie tam prawdy życiowe!
Nie ma to jak po dwudziestej trzeciej przestawiać umysł na język angielski, żeby sobie piosenkę przetłumaczyć. Ostatnio non-stop mi się to zdarza. Powiedz mi za to, skąd ten zwyczaj wymieniania piosenek „górujących na szczycie ulubionych piosenek Noelle”? To trochę denerwujące.
Ona znowu beczy i tym razem to nawet nie stało się nic tragicznego.
Fajnie. Liam się wybudził, cóż za radość! Ale to chyba nie powód, żeby ściągać przyjaciółkę i jej chłopaka z tych „kilku wspaniałych dni sam na sam”? Bo oni tak po prawdzie spędzili tam jedynie noc. Wszystko po to, żeby mogli się ze sobą przespać? To było bzdurne, przykro mi. Druga rzecz… Tak, wszyscy już wiemy, że Nick ma coś wspólnego z Liamem. Kto wie, może sam mu świnię podłożył, może sam spowodował wypadek? A może Liam wie coś niewygodnego? Przypominam, Droga Autorko, że po przyjeździe z Argentyny Nick wcale nie zachowywał się, jakby coś nabreweżył. Nie wprowadzaj ni z gruchy, ni z pietruchy wątków, które jednak powinny mieć jakieś podłoże w przeszłości.

Rozdział XIII
Ostatni, dzięki Bogu.
On spędził dwa czy trzy miesiące w śpiączce i czeka go tylko krótka rehabilitacja? I amnezja? Powiedz, że sobie żartujesz, błagam.
Czy Noelle naprawdę próbuję zrobić ze swojego chłopaka sławę, czy to mnie się tylko wydaje? Ómarłam i nie wstałam.
Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że to prowokacja. Rozmowa z Alice to jedna z wielu bardzo nienaturalnych, które napisałaś.
Jesteś pewna, że siostra Alice zginęła? Bo na ten moment wygląda to tak, jakby Noelle była starszą z bliźniaczek. Alice jest przekonana, że straciła starszą siostrę, Noelle, że młodszą. Nawet jeśli z wyglądu nie są podobne, to ich charaktery są identyczne. Okazuje się, że Alice też ciągle ryczy, no popatrz tylko!
Mają marzec, a już twierdzą, że koniec roku zbliża się wielkimi krokami?
Olivia ogłasza, że Liamowi wraca pamięć, jakby obwieszczała, że spodziewa się dziecka.
Żeś dowaliła. Jak całe opowiadanie było spokojnie, tak teraz pojechałaś przekleństwem. W dodatku nie w wypowiedzi.
Swoją drogą pod poprzednim rozdziałem napisałaś chyba, że do końca zostało siedem, nie trzy…



b) fabuła opowiadania
Schemat. Czegoś takiego w życiu nie czytałam. Były fiki jak wszystkie inne, ale nigdy nie miałam do czynienia z opowiadaniem, które byłoby skrupulatnym opisem kiepskiego hollywoodzkiego filmu. Jak już wiesz, momentami miałam niesamowicie silne wrażenie, że to prowokacja - i wciąż mam, cóż tu będę ukrywać.
Akcję zaczynamy w Londynie. Mamy wszystko, czego wymaga twórca filmu dla nastolatek. Jest sobie główna bohaterka, gwiazda siatkówki, która ma swojego wroga numer jeden, wielką diwę Alice, która wszędzie pojawia się z obstawą. Oczywiście przy końcu panna Fox, ta zła, bezmózga idiotka nawraca się, choć inteligencją wciąż nie grzeszy. W każdym razie panna Fox ma również chłopaka, najprzystojniejszego pana w szkole. Z początku jest to zimny drań, który pod wpływem głównej bohaterki zaczyna szaleć z miłości. Nie muszę być jasnowidzem, żeby wierzyć, jak wszystko się skończy.
Wielki minus masz u mnie za wydarzenia, które wprowadzasz tylko po to, żeby jakaś sytuacja między głównymi bohaterami mogła mieć miejsce. Przykładem jest właśnie wyjazd w Walentynki. Opowiadanie nie trzyma się przez to kupy i sprawia wrażenie, jakby w ogóle nie było zaplanowane. Koniecznie muszę dodać, że takie nieplanowanie i tworzenie kolejnych blogów mija się z celem. Widzisz, kiedy zaczynasz pisać coś nowego, automatycznie tamto staje się „tym lepszym”. Co więcej, nie mając planów na to opowiadanie, nie wiesz, jak je dociągnąć do końca. Co najważniejsze - nie masz na to ochoty i chęci, o dopieszczaniu go wcale nie wspominając. Żałuję, że trafiłam tu w momencie, kiedy zapał względem tej historii dla Ciebie wyczerpał się. Wiesz, sztuką nie jest stworzyć tysiąc historii. Sztuką jest stworzyć jedną, a dobrą. To nie jest tak, że musisz skończyć ją jak najszybciej, daj sobie czas.
I jedno mogę Ci przyznać, że w pewnym momencie naprawdę się w to wciągnęłam, nawet jeśli wszystko było bardzo przewidywalne.


7/25



c) świat przedstawiony
Przedstawiasz nam Londyn w XXI wieku. Twoje opisy są nikłe, trudno w ogóle dostrzec, gdzie mają miejsce niektóre wydarzenia. To ogromne miasto sprawia przez Ciebie wrażenie maleńkiej wsi. Aż palce świerzbią, żeby wstawić tu gdzieś fragment o London Eye, Big Benie czy Tamizie, tymczasem Ty sama przed sobą zamykasz to ogromne pole do popisu. Wszędzie widzę pustki, a powinnam widzieć tłumy, bo to przecież ruchliwe miasto. Nie mam też niebieskiego pojęcia, w jakiej szkole uczy się Noelle. Mogłaś postawić sprawę jasno - „szkoła jak szkoła, sam sobie wyobraź”. Realia, jakie nam przedstawiasz, nie do końca mi się podobają. Każdy dzieciak robi tutaj, co chce, nie przejmuje się rodzicami. Piją, palą, imprezują. Odpowiedzialność nie istnieje, bo to w końcu Londyn. Ale życie tam nie zmienia tego wszystkiego aż tak bardzo, wiesz? Nie każdy rodzic ma tam firmę, nie każdy jest tak zabiegany, że nie zauważa swojego dziecka. To, co stworzyłaś, to przesada. Twój świat jest zbyt jednolity, brakuje w nim kontrastów.
Czas jest trochę pogmatwany. Bardzo nie podobają mi się te wstawki obwieszczające, że minęło ileś tam czasu. Takie rzeczy tylko w filmach, ewentualnie w epilogach bądź w pierwszym rozdziale. Tymczasem Ty z września przeskakujesz na listopad, byśmy chwilę później nie mieli pojęcia, gdzie nam uciekł grudzień, bo kolejne „dwa tygodnie później” jest już luty.
Stworzyłaś film, ale zapomniałaś o scenerii.

2/10

d) kreacja bohaterów
To nie zachowania nadają bohaterom charaktery papieru toaletowego. To Twój opis ich zachowań to robi. Taki tam suchar na początek podsumowania.
To, co bardzo mi się nie podoba, to fakt, że mieszasz charaktery, upodabniasz je do siebie. Wszyscy mają te same problemy i tak samo zachowują się w tych samych sytuacjach. Dla przykładu: Nick i Noelle. Noelle od samego początku była tą, której „nikt nie znał” i oto okazuje się, że Nick podejście ma identyczne. Noelle i Alice. Noelle po śmierci siostry zrobiła się zła do szpiku kości, Alice jest zła, bo jej siostra nie żyje. Nick i Alice są razem z przyzwyczajenia, a siostra Noelle i Lucas, jej były, zerwali, bo łączyło ich przyzwyczajenie.
Noelle to siedemnastolatka rodem z hollywoodzkiego filmu. Przychodzi do nowej szkoły, daje się poznać od nowa. W trzy miesiące zaprzyjaźnia się z kimś „na dobre i na złe”, zaczyna otwierać się przed światem. Jak na główną bohaterkę przystało, w jej przeszłości bazuje element, który ukształtował jej osobowość. Mam tu na myśli oczywiście wspomnianą już wcześniej śmierć siostry. Niemniej jednak Noelle uważam za postać niezwykle przesadzoną. Wciąż ryczy, pali i pije, a mimo wszystko kreujesz ją na tą „mądrzejszą”. Chodzi w skórzanych kurtkach i posiada wszystkie elementy, które ma przeważnie alter ego autorki, tak zwana Mary Sue. Wady obracają się w zalety i zalety pozostają zaletami. Noelle nie jest specjalnie irytująca, jej zachowania są. Momentami mam wrażenie, że odbierasz jej to, co sama jej dałaś - mózg.
Alice to postać, która ma chyba zaprezentować nam Noelle w przeszłości. Nie podoba mi się ten pomysł, bo za wszelką cenę chcesz pokazać, jak bardzo oni wszyscy są podobni. A nie powinni, bo w niewielkim towarzystwie aż tyle podobieństw po prostu szkodzi. Panna Fox jest egoistką, w dodatku niezbyt mądrą. Jej wypowiedzi są wymuszone i zachowuje się jak typowa blondynka. Kompletnie nie myśli, a na domiar złego jest agresywna. Nie dałaś jej charakteru, dałaś jej stereotypy.
Olivia nie jest postacią zbytnio zarysowaną. Wiemy tylko tyle, że wciąż potrzebuje wsparcia i wciąż chce dawać wsparcie. Bez tego jakby nie funkcjonuje. Połowę opowiadania spędza w szpitalu przy bracie.
Nick, nasz zimny drań, który okazał się być… Aż z wrażenia nie wiem, jak to określić. Miał być dupkiem, a dałaś mu tę cechę, co Noelle i Alice. Za wszelką cenę chciałaś udowodnić, że on też skrywa swój prawdziwy charakter pod maską, bo boi się odrzucenia. Zrobiłaś z niego słodkiego palanta, który był draniem tylko po to, by móc zmienić się pod wpływem trÓ loff.  

2/10

e) opisy i dialogi
Przykłady potwierdzające moje słowa znajdziesz w następnym punkcie.
Przede wszystkim robisz bardzo dużo powtórzeń. Ja nie wątpię, że Twój język jest dość zaawansowany, że masz bogaty zasób słów, niemniej jednak - nie potrafisz tego wykorzystać. Nim znowu coś opublikujesz, przeczytaj to. Jestem pewna, że zauważysz powtórzenia.
Tworzysz zdecydowanie zbyt wiele krótkich zdań. Mam przez to wrażenie, jakbyś uważała czytelnika za kogoś, kto w ogóle nie myśli, bo rozumie tylko proste, niezłożone zdania. Te krótkie są dobre do opisu emocji, ale nie może być ich zbyt wiele i nie w każdej sytuacji się nadają.
Ach, i ta wciąż mieszana przez Ciebie narracja niesamowicie działa na nerwy.
Na początku często zmieniasz czas w opowiadaniu i bardzo mi się to nie podoba, zważywszy na jego strukturę. Wybierz sobie jeden. Albo piszesz w teraźniejszym, albo w przeszłym, bo pisząc w obu jednocześnie utrudniasz czytelnikowi zadanie. To zbyt zagmatwane i gryzące się ze sobą.
Jeśli chodzi o dialogi, momentami wypadają nienaturalnie. Odnoszę wrażenie, że kiedy je spisujesz, w ogóle nie myślisz o bohaterach. Nie ważne jest to, jak Ty byś to powiedziała - ważne jest, jak zrobiłby to Twój bohater. Nie upodabniaj ich słów zanadto do swoich własnych wypowiedzi.
Usiłujesz stworzyć wzruszające dialogi, wkładasz tam tyle pięknych wypowiedzi, ile jesteś w stanie włożyć. Twoja wyobraźnia szaleje, to co słyszysz, spisujesz… ale to nie jest normalne, że człowiek wygłasza przemówienie podczas zwykłej rozmowy. Te dialogi nie wywołują łez, to jest czysty patos, od którego głowa boli i robi się niedobrze. Wyobraź sobie siebie w takiej sytuacji, ale siebie nabuzowaną emocjami, nie siebie, jako tą bawiącą się słowami.


2/10





4. Poprawność językowa:
Masa błędów, więc wypisuję po kilka w każdym rozdziale i tłumaczę co nieco na przykładach.

Prolog:
„Znajdowała się w jednej z mieszkalnych dzielnic Londynu, gdzie teraz będzie mieszkała
„Chociaż z jednej strony, teraz dostała szansę, aby zacząć wszystko od nowa” - Biorąc pod uwagę kontekst tego zdania, powinno być „z drugiej strony”.
„Noelle przyznała się bez bicia, że nie jest, ani nigdy nie była aniołkiem”
„Czy wciąż chce być Noelle, która jest popularna i może mieć wszystko, czego zapragnie”

Rozdział 1:
zaśmiała się cicho widząc zdezorientowaną minę brunetki. Dziewczyna odpowiedziała lekkim uśmiechem i machnęła ręką”
„Sam budynek jest bardzo duży, masywny i wygląda na stary” - Nie ma sensu tego powtarzać, bo to wcale nie brzmi jak podkreślenie wielkości szkoły. Masło maślane, czy coś.
„Pogrążona w bliżej nieokreślonych myślach” - Bliżej nieokreślone to mogą być powody, bo albo myślisz o czymś, jakkolwiek skomplikowane i zmieszane by to nie było, albo nie myślisz wcale. Nie, w sumie nie myśleć też się nie da. Zawsze coś tam zostaje na skrawkach świadomości.
„powiedziała, wydymając wargi”
„Chodźmy do klasy, zanim skończy się przerwa”
„Początek ich znajomości, jeśli można to tak nazwać, był... Bogaty w różne słowa” - Po wielokropku nie zawsze zaczyna się zdanie od dużej litery. To jest, można powiedzieć, jego część, dlatego „bogaty” powinno być zapisane z małej litery.
„zaczęła nagle Olivia, wyrywając Noelle z rozmyślania nad dalszą częścią tekstu”
„Czy... Nie zechciałabyś wstąpić do drużyny?” - Dobra, rozumiem, że dziewczę jest zakłopotane, niemniej jednak ten wielokropek wypada tam niesamowicie sztucznie. Ot, taka moja sugestia.
„posłała jej nieco spłoszone spojrzenie, po czym uśmiechnęła się, delikatnie unosząc kąciki wiśniowych ust”
„Następnie pociągnęła Noelle za sobą, nie dając szansy się pożegnać ze zdezorientowanym chłopakiem”
„- Idziemy do trenera - powiedziała, zanim brunetka zdążyła cokolwiek powiedzieć
Przemierzając pustoszejące ulice, zmierzała szybkim krokiem, trzymając pod ręką książkę”
„Idąc w rytm muzyki, nieco odpłynęła” - Dobra, bo widzę, że tego nie wiesz, a nie ma sensu z trzynastu, czy ilu tam zaraz będzie rozdziałów wypisywać jednego i tego samego błędu. Czytamy uważnie, więc.
„Mówiąc”; „pragnąc”; „twierdząc”; „myśląc”; „idąc”… Jakie widzisz podobieństwo w tych słowach? Końcówka -ąc. To wszystko, to imiesłowy. Uczyłaś się może zdań złożonych? Przecinkami bądź spójnikiem należy rozdzielać zdania, w których znajdują się dwa orzeczenia jednocześnie. „Robiłam to i słuchałam tego”; „powiedziałam mu, spojrzałam na zegarek i poszłam”. To z pewnością wiesz. Ale oprócz dwóch lub większej ilości orzeczeń w jednym zdaniu, mogą znaleźć się jeszcze te imiesłowy -ąc oznaczające, że ktoś robił dwie rzeczy jednocześnie, przy czym czynność imiesłowowa jest równie ważna, co pierwsza, ale pomimo to wychodzi na drugi plan; można powiedzieć, że dzieje się w tle. „Robiąc śniadanie, słuchałam muzyki”; „odrabiałam zadanie, spoglądając do podręcznika”. Te czynności również zawsze oddziela się przecinkiem. Imiesłów może robić też za wtrącenie, tak więc fakt, że przed nim mamy „i” czy coś w tym rodzaju, nie oznacza, że nie możemy wcisnąć po spójniku przecinka. Przykład z rozdziału pierwszego:
„Wielkimi oczami spojrzała przed siebie i zobaczyła chłopaka, który właśnie ściągnął kask i, zsiadłszy z motoru, podszedł do niej” - Twoje „i” odnosi się właśnie do „podszedł do niej”, prawda? „Zsiadłszy” jest więc jedynie wtrąceniem.
A teraz pozwól, że przekopiowywanie każdego zdania z imiesłowem sobie odpuszczę, bo nie jestem betą, tylko oceniającą.
„parsknęła śmiechem i przeczesałam dłonią włosy z zakłopotania” - Rzuciłabym teraz jakąś dziwną uwagę odnośnie Twojego alter ego i mieszania się z narratorem, ale obiecałam sobie, że tym razem nie będzie tak wielkich złośliwości z mojej strony. Zastanów się może, czy nie chcesz zmienić narracji w opowiadaniu, bo mam wrażenie, że pierwszoosobówka wyszłaby Ci znacznie lepiej.
„Czuła, jak rumieniec wstępuje jej na policzki” - Nie ma, interpunkcji poprawiać nie będę. Mogę co najwyżej wytłumaczyć co nieco na przykładach, bo to kopiuj-wklej to prawdziwe męczarnie, syzyfowa praca w dodatku, jak się okazało przy mojej ostatniej ocenie. Więc zamień się we wzrok, czy coś. Przed „jak” de facto nie ma przecinka, kiedy mamy do czynienia z porównaniem. To porównanie nie było. „Czuła” i „wstępuje”, to dwa czasowniki, nie ma nigdzie spójnika, który by je połączył, więc przecinek jest konieczny.

Rozdział II
„Kiedy już siedziała za nim na motorze, odwrócił się do ciemnookiej. Ledwo było widać jego twarz, przez duży kask” - Swoja drogą przez tę szybkę w kasku widać jedynie kawałek twarzy, więc „ledwo było widać jego twarz” uważam za błędne określenie. W końcu było widać, nawet jeśli „ledwo”.
„Po kilku minutach za swoimi plecami usłyszała rozbawiony śmiech. Odwróciła się i napotkała lekko rozbawione spojrzenie zielonych oczu chłopaka, który właśnie trzymał na tacy dwie filiżanki z parującą kawą”
„Nie zaprosiłem cię do kawiarni, abyś stała i oglądała zdjęcia” - Jak dla mnie mogłabyś też zmienić „abyś” na „żebyś”. Dlaczego? Żeby facet mówił jak facet, nie jak Ty. Nie myśl, jak Ty byś to powiedziała, pomyśl, jak on by to powiedział.
„Po powrocie do domu i usprawiedliwieniu się mamie, dlaczego tak późno wracam, udała się do swojego pokoju”
„- Hej, masz jakieś plany na dzisiejszy wieczór?spytała bez zbędnych wstępów, kiedy przyjaciółka odebrała po drugim sygnale.
- Hm… - zastanowiła się. Ciemnowłosa w tle słyszała piosenkę Coldplay. Uśmiechnęła się szerzej, gdyż w odtwarzaczu leciał jeden z jej ulubionych kawałków. – Tak. Dzisiaj Sebastian obiecał rodzicom, że spędzi wieczór w domu, więc…
- Świetnie! Może wybierzemy się do kina, co?spytała, wstając z łóżka” - …co?
„W myślach zastanowiła się, czy zdąży” - Ostatni raz powtarzam: dwa orzeczenia trzeba czymś rozdzielić.
„Olivia miała bliżej do galerii handlowej, w której się umówiłyśmy” - Jeszcze raz i chyba zrobię przemówienie a’propos mylenia narracji i alter ega autorek blogów, no nie mogę! Tak sobie obstawiam, że to opowiadanie było po prostu przez Ciebie redagowane. Jeśli nie, to masz się czym martwić.
„Kiedy na spokojnie usiadła, moje jej zaczęły krążyć wokół osoby Nicka” - Kusi, kusi, ale Alu pójdzie na mnie z widłami, jak zobaczy, że zamiast oceniać, felietony piszę…
„Podeszła do stojącej naprzeciwko przyjaciółki, która w przeciwieństwie do niej, była ubrana w jesienny płaszcz. Przywitała się z przyjaciółką i wspólnie skierowały się do kina”
„Przyjaciółka zgodziła się na propozycję, więc zakupiły bilety na seans, który zaczynał się za niecałe piętnaście minut. Noelle schowała bilety do kieszeni spodni i podeszły do sklepiku z przekąskami”
Kiedy dwie godziny później wychodziły z sali, nie mogłyśmy przestać dyskutować o obejrzanym filmie. Kiedy w końcu wygadały się na dobre, Noelle spojrzała na przyjaciółkę”
„Chyba dzisiaj u Jareda odbywa się jakaś impreza, no nie?”
„Był przyjemnie schłodzony, jednak zdaniem ciemnowłosej, nie było to najlepsze piwo, jakie w życiu piła”
„Noelle uniosła jedną brew i przekrzywiłam głowę na bok, patrząc na chłopaka z rozbawieniem” - Tyłek, już wiemy, że to zdarza się zbyt często. Nie będę przekopiowywała każdego zdania, w którym pomyliłaś sobie narrację.
„Nabrała powietrza do płuc, kiedy zobaczyła, że zielone tęczówki Nicka wpatrują się prosto we nią”
„Cóż, zrobi się nie miło…” - niemiło
„Najbardziej zabolało go spojrzenie Noelle, którym obrzuciła go dziewczyna, kiedy wychodziła z domu Jareda” - Już wiemy, do kogo należy to spojrzenie.

Rozdział IV
„Nie wiadomo dokładnie, czy po kilku minutach, czy też godzinach, dziewczyny zostały brutalnie wyrwane ze snu” - Niechże Cię zaskoczę: jako narrator wiesz wszystko. To one mogą nie wiedzieć, dlatego proponuję „nie wiedziały, ile czasu minęło” czy coś w tym rodzaju.
„Po kilku krótkich sekundach zakończyła połączenie i stała przez chwilę w miejscu, stojąc plecami do Noelle”
„Przestała się nad tym zastanawiać i spojrzała na państwa Evans” - państwo Evans
„Strach o to, ze w tym momencie jej syn walczy o życie i ból, który związany jest z obawą stracenia go” - Sru. Strach o to, że go straci i ból związany z faktem, że jej syn walczy o życie, nie na odwrót. Nie komplikuj, nie ma sensu.
„Jack, bo tak nazywał się tata Olivii, miał twarz ściągniętą w skupieniu i gorączkowo pocierał kciukiem lekki zarost na brodzie”
„Zacisnęła dłonie w pięści, na znak bezsilności, a jej rodzicielka położyła szczupłą dłoń na włosach córki, gładząc jej głowę w opiekuńczym geście” - W ogóle to nie chcesz wiedzieć, z czym mi się to zdanie skojarzyło. Ómarłabyś.
„Noelle przyglądała się tej scenie w milczeniu i, nie wiedząc co robić, usiadła na podłodze i objęła przyjaciółkę” - Przyjaciółkę, która właśnie miała głowę wyłożoną na kolanach matki?
„Po dumnej i dostojnej kobiecie, jaką na co dzień była, nie został ślad. Teraz wyglądała jak zdruzgotana kobieta, która obawia się o zdrowie syna”

Rozdział V
Ale po jakimś czasie ta koszulka zaczęła pachnieć , a zapach Melanie zniknął” - nią
„Noelle pokręciła przecząco głową, a kosmyki jej ciemnych włosów zawirowały wokół zmęczonej twarzy”
„- Boże… Nawet sobie nie wyobrażałam, jak musiałaś się czuć, kiedy przeżywałaś to wszystko sama. – Olivia z niedowierzaniem westchnęła i przytuliła przyjaciółkę.”
„Czuję się, jakbym był duchem”
„Nelly, masz pojęcie, jaka ona jest przybita?”
„Rozumiem, Sebastian” - Po imionach, przed imionami, zawsze kiedy się do kogoś zwracamy - przecinek.
„W tym momencie nie mogła się doczekać, aż uczniowie znajdą sobie nową atrakcję”
„A z resztą nie ważne” - zresztą nieważne.
„nauczycielka już dawno zadała im tę książkę do przeczytania
„Po klasie rozniósł się jęk, jednak zagłuszył je dźwięk dzwonka”
„Noelle szybko wpakowała książkę do torby i wyszła z klasy, przemierzając korytarz szybkim krokiem”
„Pierwszy trening, z nową drużyną”
„ciemnozieloną koszulkę na krótki rękaw” - z krótkim rękawem
„Nic z tego, maleńka” - A poza tym zapisz to kursywą.
„Ubrała się i włożyłam swoje rzeczy do torby” - A myślałam, że takich wpadek już więcej nie będzie…
„Postanowiła, że pod drodze zajdę do toalety” - I się przeliczyłam…
„Jęknęła przy zderzeniu z kafelkami i spojrzałam na nią ze zdziwieniem w oczach, jednak bez strachu czy niepokoju” - Zjem Cię, przysięgam.
Nie ładnie - powiedziała Alice, uśmiechając się chłodno” - Nieładnie. „Nie” z przysłówkami i przymiotnikami piszemy razem.

Rozdział VI
„powiedziała i podałam jej banknot jedno pensowy” - a po drugie, jednopensowe to są monety.
„że był wielka gwiazda sportu”
„Nie wiem, co zrobię, jeśli Liam się nie obudzi”
„Tak bardzo żałuję, że nigdy nie próbowałam polepszyć relacji między mną, a nim …” - apffffff… Skąd ta spacja między „nim” a wielokropkiem? To primo, secondo przy wymienianiu, przed a nie daje się przecinka. Wcale a wcale, ja a Ty, Kasią a Tomkiem, Alucardyną a Cat.
Podziękowałam mamie za posiłek i wyszłam z domu z Alison u boku”
„Każdego dnia nie opuszczała ją tęsknota za starszą siostrą, która wyjechała po śmierci Melanie” - nie opuszczała jej tęsknota
„W naszym związku brakowało… Spontaniczności” - Jeśli to, co znajduje się po wielokropku, jest kontynuacją zdania, to zapisujemy to z małej litery.
„- Rozumiem. – Noelle uśmiechnęła się do siostry i jeszcze raz ją uściskała” - Ta sama sytuacja. Jeśli po myślniku zdanie jest kontynuacją tego, co było przed nim, piszemy z małej litery, a przed myślnikiem kropki nie ma. Jeśli jest zupełnie osobnym zdaniem, nawet jeśli na ten sam temat, to już kropka jest, a zdanie po myślniku zaczynamy od dużej.
„Jak skończysz, to zadzwoń do mnie”
„Kiedy dotarł do celu, bez słowa usiadł obok mnie” - Pozdrawiam narratora! Pallino, ja naprawdę zaraz zacznę wygadywać bzdury o Twoim alter ego.
Nadużywasz „aby”.
„spytałam wskazując na siebie” - zgaduj, a żeby utrudnić zadanie dodam, że błędy są dwa.
„Otworzyłam kopertę i przeczytałam. Postanowiłam jeszcze trochę się pokręcić. Pojechałam do pobliskiej galerii na jakieś zakupy. Do zobaczenia w domu. Dam sobie radę.  Nadawcą była Alison” - Noł szit, Sherlock. A tak poważnie, to zgaduj raz jeszcze.

Rozdział VII
Nie ma, wciągnęłam się i zapomniałam, że mam wypisywać.


Rozdział VIII
„Teraz od razu zrozumiała, że to właśnie wtedy go spotkała” - Primo, że „jego”, secondo, że w kontekście bardziej leżałoby „zobaczyła”.
„Nick, to ja robię w twoim domu?” - „co”
„Nie pamiętasz, co się wczoraj stało?”
„Nie wiem, co w nią wstąpiło”
„Nick`a” - Tysięczny raz, co mi tam. Apostrof służy do odcięcia fonetycznie ostatniej literki w danym słowie, a włożenie na jej miejsce tego, co znalazło się po znaku. W związku z tym przeczytałam „Nia” zamiast „Nika”.
„i można było ze mnie czytać jak książki”
„Poczuli, że znaleźli kogoś, kro doskonale ich rozumie”
„Zatrzymałam się na chwile w progu” - zgaduj. Dodam jeszcze, że gdzieś powinno znaleźć się „ę”.

Rozdział IX
„- Nie... Ja po prostu...”
„Z resztą ona sama zaczęła, nie Alice” - Zresztą
„Może teraz myślisz, że pomiędzy mną, a tobą jest koniec, ale ja doskonale wiem, że do mnie wrócisz”
„Nick zarzucił plecak a ramię i zrobił kilka kroków. Zanim zniknął za rogiem, rzucił Alice spojrzenie przez ramię

Rozdział X
„Noelle poczuła, jak siedząca obok niej Olivia ściska jej rękę i posyła jej pełne radości i ekscytacji spojrzenie”
„Mów tak dalej, a stracisz także pozycje kapitana”
„Będąca w centrum zainteresowania dziewczyna schowała twarz w dłoniach, i zacisnęła dłonie w pięści”
„Czy ty wiesz, co właśnie zrobiłaś?!”
„Że nie splami imienia drużyny, które i tak zostało nieco oczernione z powodu występku Alice.” - Na końcu pytajnik, nie kropka.
„Przeciwna drużyna miała już szesnaście punktów, a my jedynie jedenaście. Przegrywałyśmy pięcioma punktami, a czasu było coraz mniej” - Wyjdź!

Rozdział XI
„- To było naprawdę niesamowite! – powiedziała z entuzjazmem, patrząc jak Nick patrzy na nią z uwagą” - I Ty twierdzisz, że masz betę? 
„Z resztą” - Ponawiam pytanie.
„Sama nie wiem, co myśleć o zachowaniu Alice”
„Nie wiedział, jak dziewczyna zareaguje na jego wyznanie”
„Dziś ubieranie się, szło jej jak krew z nosa”
„Obiecała sobie, że to się niestanie” - Od kiedy czasowniki z „nie” piszemy razem? To, że Word nie podkreśla, nie znaczy, że jest dobrze.
„Pamiętasa?” - Przetłumacz na polski.
„Przysięgam ci, że nie kontaktowałem się z nią. odkąd zerwaliśmy. On już nic dla mnie nie znaczy, Noelle. Przysięgam! – Powiedział, patrząc jej prosto w oczy” - Sama to sobie poprawiaj!

Rozdział XII
„Po prostu cieszyć się tym, co mają”
„Noelle pasnęła go mocno w ramię i powiedziała” - pacnęła, chyba.
„- Nie powiem – odpowiedziałam drocząc się z nim.
 - Nie ma mowy. Nie zasłużyłeś – zaśmiała się, a po chwili odepchnęłam jego dłonie od brzucha, opuszczając koszulkę” - Zgaduj.
„Uwielbiała, jak tak robił”
„Za to masz u mnie plusa – powiedziałam a Nick roześmiał się głośno” - Zdradź mi ten sekret… W jakiej narracji piszesz to drugie opowiadanie?

Rozdział XIII
„Nie ogarniał ją smutek, oraz nie zbierało jej się na płacz” - jej
„Naprawdę nie wiem, dlaczego to robię!”
„Dobry humor nie opuszczał ją od wczoraj, kiedy dowiedziała się, że Liam zostanie wypisany ze szpitala pod koniec tego tygodnia” - jej od wczoraj


Reasumując:
- non-stop mylona narracja
- przecinki w zdaniach złożonych do powtórki
- liczne powtórzenia do usunięcia
- wtrącenia do powtórki
-  brak przecinków w wypowiedziach przed i po imionach, przy czym jest tego dużo więcej, niż ja wypisałam
- lekkie stylistyczne błędy
- problem z zaimkami
- troszkę literówek
- ortografów brak
- a Twoja beta również powinna się dokształcić

5/20


5. Oryginalność historii
Z czystym sumieniem stwierdzam, że Atramentowej Miłości brak jakiejkolwiek oryginalności. Od tytułu zaczynając, na fabule i stylu pisania kończąc. To czysty schemat, historia, której zakończenie zna się już w momencie rozpoczęcia jej czytania.

0/5


6. Punkty dodatkowe:
- za schematyczną historię o miłości, która przypomniała mi, że wciąż jestem człowiekiem
- nie, nie zapomniałam obiecanego! - za to, że jestem jasnowidzem 
- i jeszcze jeden obiecany, za dobre chęci, sama szablon zrobiłaś

3/5


Na zakończenie dodam jeszcze, że tytuł i cytat nie mają najmniejszego związku z opowiadaniem i równie dobrze mogłyby nie istnieć. Zero jakichkolwiek odniesień.

Zdobyłaś 20/100 punktów, co… Nie wierzę, idę naciągnąć gdzieś szesnaście punktów…
Dwadzieścia…
Dwadzieścia cztery…
Dwadzieścia sześć…
26/100 punktów i to dalej jest Troll, przykro mi, więcej nie dam rady, choćbym nie wiem jak się starała. Moja nietypowa reakcja stąd, że pomimo wszystko troszkę się wciągnęłam i opowiadanie wcale nie wyglądało mi na aż tak złe. Masz mnóstwo problemów, a pierwszym i najważniejszym są bohaterowie, którzy dostają te same charaktery i problemy, jakby innych cech i kłopotów nie było. Trzymam mocno kciuki za Ciebie, bo myślę, że jak weźmiesz się do roboty, to coś z tym zrobisz. Skończ ze schematem, wymyśl coś, co nie będzie tak proste do przewidzenia. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko życzyć powodzenia w pisaniu i mieć nadzieję, że nie zrazisz się do tego przez tę ocenę. Gdyby miała być nieszablonowa, bez wahania postawiłabym Ci dwóję, jakkolwiek głupio to nie brzmi.

4 komentarze:

  1. "I szczerze mówiąc, nim w ogóle zdążyłam przeczytać, co tam pisze, zauważyłam tę kropkę".
    Serio...? Nawet u Was taki błąd...? Aż mi się odechciało czytać dalej. :C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To takie dziwne, że oceniającym też zdarza się popełniać błędy? I, wręcz przeciwnie do Twoich słów, takie błędy? To klasyka, na której każdy się wykłada. Ja też, przykro mi. Przyzwyczajeń trudno jest się wyzbyć :>

      Usuń
    2. Nom, takie błędy. Bo można z rozpędu coś napisać, tak jak można wstawić przecinek między "mimo" a "że", ale przy sprawdzaniu tekstu takie błędy aż krzyczą. I gdyby chodziło tu o jakąś skomplikowaną konstrukcję zdaniową, czy coś, to no problemo, logiczne, że nikt nie jest nieomylny. Ale "co tam pisze"? Oceniający takich głupiutkich błędów nie powinni robić i raczej słabym argumentem jest, że "każdy się tu wykłada"...

      Dobra, jednak czytam dalej, bo dopiero teraz zobaczyłam House'a i ciekawa się zrobiłam, co on tam robi. :>

      Usuń
    3. On tam nic nie robił, ozdabia tekst, bo piękny jest. Takie urocze stworzonko, zwłaszcza jak gra naćpanego. (Fangirlizm na House'a i akcent Watsona z Sherlocka mnie nie opuszcza) :D
      Taki błąd nie krzyczy, bo tak jak mówiłam, to przyzwyczajenie jest. :> Jeżu, aż mi się przypomniało, jak siedząc w kościele i obserwując wyświetlany tekst piosenek, dostrzegłam, że ktoś napisał "szczeże". De facto tam się od błędów i tak roiło, ale... no błagam, a potem się dziwią, że tyle dzieci "cierpi na dysleksję" XD

      Usuń

Obserwatorzy