czwartek, 13 grudnia 2012

Feta świąteczna 2012: Odsłona II

Świąteczne porządki w siedzibie OL”
Odsłona II

Wszyscy uważają, że praca oceniających jest banalna. Nic bardziej mylnego. Inna przekonała się już o tym wiele razy.
Pewnego dnia dziewczyna siedziała u siebie w gabinecie i słuchała muzyki. Jako że nadchodziły święta, krzątała się po gabinecie ze szmatką i miotłą. Po chwili usłyszała ciche pukanie do drzwi. „Proszę!”, powiedziała, a kilka sekund później w środku pojawiła się autorka z małym potworkiem na rękach. Położyła go na biurku innej i stanęła przez brązowooką, która poprosiła ją, by wyszła, gdyż nie chciała, aby jej przeszkadzano.
Oceniająca spojrzała na małe stworzonko łażące po blacie. Nie wyglądało najgorzej; miało na sobie czerwony kubraczek i brązowe buciki. Dziewczyna pomyślała, że ta mała bestia to będzie trudny orzech do zgryzienia i już po chwili się o tym przekonała. Usiadła przy biurku, ale zaraz potem szybko wypadła z gabinetu, gdy zobaczyła, co robi ten maluch. Wymiotujący tęczą człowieczek, to nic miłego po obiedzie.
Inna, wracając z toalety spotkała Cat.
- Co się stało? - zapytała. 
- Próbuję oceniać... - odpowiedziało niemrawo dziewczyna i skierowała się w stronę swojego biura.
- No to w takim razie nie przeszkadzam.
Po wejściu do środka inną aż wstrząsnęło. Mały skrzat postanowił urządzić sobie legowisko w jednej z jej szuflad, więc powyciągał śmieci z kosza, powyrywał strony z książek leżących na półce obok okna, pozdzierał plakaty ze ścian i potargał dwie ulubione poduszki innej, które do tej pory znajdowały się na kanapie. Wściekła dziewczyna chwyciła krasnala za uszy i wyprowadziła go na korytarz, gdzie postawiła potworka pod ścianą i nakazała, aby się stamtąd nie ruszał. Sama zaś zniknęła w pomieszczeniu, trzaskając drzwiami. Usiadła na kanapie i zaczęła rozglądać się po gabinecie, który wyglądał okropnie. Postanowiła, że go posprząta. Szybko uwinęła się z tym i już po piętnastu minutach znowu była na korytarzu. Spojrzała na krasnala, z którego ust zaczęły wysypywać się błędy. Dziewczyna zaczęła po nich skakać. Gdy to robiła, zza rogu wyszła Emilyanne.
- Inna? Co ty do licha robisz? - zapytała z zaciekawieniem. 
- Jak to co? Oceniam. Widać, że dawno tego nie robiłaś. – Uśmiechnęła się, nie przerywając czynności.
- Nie wypominaj mi już tego – mruknęła. - W każdym razie jestem tu z innego powodu. Mianowicie myślałam nad tym, by ponownie otworzyć salę konferencyjną.
- Zgłupiałaś?! - Inna nagle zastygła w bezruchu. - Jak my to mamy niby zrobić?  
- No normalnie. Nie bój się, nie jesteśmy tylko my dwie, poradzimy sobie – odpowiedziała moderatorka i zaczęła iść dalej korytarzem, gdy nagle się zatrzymała i odwróciła w stronę innej. - Jeśli spotkasz dziewczyny, to im o tym powiedz, a i jak skończysz oceniać, to przyjdź do mnie.
- Okej, nie ma sprawy – zgodziła się dziewczyna i wróciła do wcześniejszego zajęcia.
Inna postanowiła, że przerwie na chwilę poprawianie błędów i odpręży się. Z tą myślą weszła do swojego gabinetu i pogłośniła muzykę. Usiadła na krześle obrotowym, nogi wyłożyła na biurko, zamknęła oczy i napawała się ciepłymi brzeniami reggae i głosem Manola w duecie z Bednarkiem. Jednak na krótko było jej to dane, bo już po chwili usłyszała głuchy trzask i zobaczyła skrzata z impetem wpadającego do jej gabinetu. Zdziwiona oceniająca otworzyła oczy i z mordem wymalowanym na twarzy podeszła do krasnala. Wytargała go za uszy i rzuciła w kąt pokoju, skąd po chwili zaczęło dobiegać żałosne kwilenie. Dziewczyna nic sobie z tego nie robiąc, z powrotem usiadła na krześle i zaczęła po cichu nucić.
Po upływie jakiegoś czasu spojrzała na skrzata, podeszła do niego i pogłaskała go delikatnie po głowie. Potworek tylko na to czekał i w chwili, gdy ręka innej dotknęła jego głowy, ugryzł ją. Dziewczyna szybko rzuciła się do apteczki wiszącej na ścianie, by polać ranę wodą utlenioną. A nuż głupota skrzata przejdzie na nią, czego za żadne skarby by nie chciała. Spojrzała z politowaniem na człowieczka i wykopała go za drzwi, przyrzekając, że się z nim policzy.
Kiedy inna ponownie zajęła się skrzatem, nie skakała po błędach, a po jego głowie. Miała nadzieję, że dzięki temu szybciej pozbędzie się krasnala, a poza tym liczyła, że dostanie małą premię za nadliczbowe blogi, które miała zamiar ocenić.
Oceniając, zauważyła powoli zbliżającą się Alucardynę.
- Alu! - zawołała i pomachała do szefowej, która podeszła do niej. 
- Hmm... A co ty robisz? - zapytała zdziwiona Alu, depcząc przy okazji jakiś błąd rzeczowy.
- Oceniam. - Uśmiechnęła się na samą myśl, że już niewiele pracy jej zostało. - Alu, idź lepiej do Emi, mówiła, że musi coś z tobą obgadać – przypomniała sobie.  
- O – zaciekawiła się szefowa. - A co takiego?
- A ja nie powiem, musisz sama iść – odrzekła, po czym wzięła skrzata do ręki i wrzuciła go do gabinetu, w którym sama zniknęła.
Inna usiadła na krześle za biurkiem i spojrzała na bloga. Zaczęła się zastanawiać, co ma z nim począć.
- I co ja mam z tobą zrobić? - zapytała ze znużeniem, a po chwili zganiła się w myślach, że przecież blogi nie mówią. 
- Jak to co? Ocenić – odezwał się krasnal cichym głosem.
- Ty gadasz?! - Dziewczyna o mało nie spadła z krzesła ze zdziwienia.
- Jasne, a to, że jesteś ciemną masą i tego nie zauważyłaś, to już nie jest mój problem – odpowiedział ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy. 
- A idź do diabła. - Oceniająca chwyciła do ręki pieczątkę z napisem „nędzny” i przybiła ją skrzatowi na czole, po czym kulturalnie odprowadziła go na korytarz, gdzie jego autorka zaczęła się bulwersować.
- Tak nisko?! - wrzeszczała. - Przecież moje opowiadanie jest takie wspaniałe, żadnego błędu tam nie było, poza tym liczby można zapisywać w dwojaki sposób, więc tak naprawdę nie zrobiłam nic źle. - Inna nie miała najmniejszej ochoty rozmawiać z aŁtorką, więc nie odpowiadając, wróciła do gabinetu.
Chcąc nie chcąc, brązowooka wybrała się do biura Emilyanne. Mieściło się ono piętro wyżej od jej własnego gabinetu, więc musiała pokonać kondygnację schodów. 
Wchodząc do gabinetu moderatorki, czuło się w powietrzu święta. Na podłodze pomieszczenia leżały śniegowa zaspy, a z sufitu leciał biały puch. Dziewczyna rozglądnęła się po biurze w poszukiwaniu emerytki, której nigdzie nie widziała. Zamiast niej ujrzała gromadkę malutkich pingwinów bawiących się w śniegu. Jeden z nich podszedł do niej z zaciekawieniem i spojrzał na nią. Inna kucnęła i pogłaskała go po niewielkiej główce. Gdy reszta jego towarzyszy to zobaczyła, od razu zbiegła się wokół oceniającej, domagając się pieszczot. Taki obrazek zobaczyła Em, wchodząc do gabinetu ze stertą szablonów w rękach.
- Mogłabyś zostawić pingwiny w spokoju i usiąść przy biurku? - zapytała szorstko, siadając na krześle. 
- Stało się coś? - zdziwiła się inna, po czym wykonała polecenie moderatorki.
- Nic konkretnego. Po prostu nie wiem, jaki wybrać szablon, więc postanowiłam się was zapytać. Poza tym wpadłam na pomysł, by zrobić fetę.  
- O! - ucieszyła się oceniająca. - Świetny pomysł. Wiesz już kto zacznie?
- Tak – odpowiedziała. - Alu ma to zrobić, po niej ty, ja i na końcu Cat.  
- Ej, chwila, chwila. – Dziewczyna zamilkła na chwilę. - Czemu ja mam to robić po Alu? Chociaż... Spodziewaj się, że coś ci wymyślę. – Uśmiechnęła się szatańsko. - Chciałaś coś jeszcze?
- Yhym, musimy odkopać salę konferencyjną.
- O mój Boże, za jakie grzechy?
- Idź po coś do kopania i nie jojcz. - Emily bez ceregieli wyprosiła marudzącą inną i wróciła do wybierania szablonu.
Oceniająca pędem pobiegła do siebie do biura i zaczęła przeszukiwać szafki. „Nie ma, nie ma, nie ma!”, myślała gorączkowo, przekopując szafę.
- No gdzie jest ten cholerny kilof?! - wrzasnęła i w tym samym momencie zobaczyła go na dnie szafy. Z trudnościami wyciągnęła narzędzie i truchtem pobiegła z powrotem do gabinetu moderatorki. Okazało się, że Cat już tam jest, uzbrojona w łopatę i kask na głowie. Po chwili pojawiła się także Alucardyna z łopatą i kilofem. 
- Idziemy odkopać salę konferencyjną! - zakomenderowała szefowa i wszystkie oceniające wraz z moderatorką skierowały się do innej części budynku OL.
Gdy znalazły się już na miejscu, zobaczyły zabite deskami drzwi, a na nich tabliczkę z napisem „Czat OL. Uwaga, grozi zawaleniem!”. Wszystkie popatrzyły po sobie, zastanawiając się, jak się zabrać za odkopanie sali. Po chwili bezczynnego stania Emilyanne przejęła inicjatywę i rzuciła się z pożyczonym kilofem na drzwi, z których zerwała kilka desek. Reszta dziewczyn stała i czekała, aż deski nie zostaną usunięte. Gdy tak się stało, Alucardyna drżącą ręką chwyciła za klamkę i otworzyła drzwi na oścież. Jako pierwsza do środka weszła Cat, zaraz za nią inna, a następnie Emi i Alu zaczęły się szamotać i kłócić, która ma wejść wcześniej.
Inna rozglądnęła się po sali. Całe pomieszczenie było zakurzone, a gdzieniegdzie sufit podparty był drewnianymi belami. Na samym środku ustawiony był długi stół i kilkanaście krzeseł. Nad stołem wisiał wielki, kryształowy żyrandol, który wyglądał, jakby miał się zaraz urwać. Dziewczyny podeszły bliżej stołu. Na jednym z miejsc zauważyły jakąś postać. Alu podeszła bliżej i stwierdziła, że to najprawdopodobniej jakaś oceniająca. Wszystkie dziewczyny stłoczyły się wokół biednej dziewczyny, która nie wyglądała na martwą; miała otwarte oczy i przerażony wyraz twarzy.
- Jest spetryfikowana! - krzyknęła Cat, zasłaniając sobie usta dłonią.
- Przecież to niemożliwe... Bazyliszek nie istnieje... - stwierdziła z powątpiewaniem inna.
- Wiecie co, siedząc ostatnio w gabinecie, usłyszałam jakieś dziwne szepty... Wydawało mi się, że to jedna z was się wygłupia, więc wyjrzałam za drzwi, ale nikogo nie widziałam. Wróciłam do biura i usiadłam na miejsce, gdy po raz kolejny usłyszałam jakiś głos... Przyłożyłam ucho do ściany, a głos było słychać wyraźniej, tak jakby ktoś przemieszczał się rurami – powiedziała Emilyanne i opadła na najbliższe krzesło. Na twarzach wszystkich dziewczyn wymalowało się przerażenie.
- Twierdzisz, że pod siedzibą OL jest coś na kształt Komnaty Tajemnic? - zapytała powoli Cat.
- Dziewczyny! To jest niedorzeczne. - Alucardyna obeszła stół i zaczęła się rozglądać po sali, szukając miejsca, skąd bazyliszek mógłby wypełznąć. - A poza tym, kto przyniósłby tego stwora do OL? - popukała się palcem po czole, dając dziewczynom do zrozumienia, że w to nie wierzy.
Wszystkie oceniające wyszły z sali konferencyjnej, a inna pobiegła po pomoc. Reszta dziewczyn wciąż zastanawiała się nad tym, co mogło się stać Bogini Nike. Wszystkie wiedziały, że nie odzywała się od dłuższego czasu i cały czas trwały spekulacje, co było tego przyczyną. Wychodziło na to, że to była wina bazyliszka. 
- To tu! Szybko! - Zza rogu wyłoniła się inna z lekarzem.
Mężczyzna wszedł do środka i nakazał oceniającym pozostać na zewnątrz. Po kilku minutach pojawił się przed dziewczynami.
- Jest spetryfikowana – potwierdził ich domysły.  
- Może mi ktoś wytłumaczyć jak to jest możliwe? No przecież bazyliszek nie istnieje – Alucardyna wciąż próbowała wszystkiemu zaprzeczyć.
- Widzisz, a jednak. Trzeba być otwartym na świat, a nie żyć w szklanej bańce, tak jak ty to dotychczas robiłaś – westchnęła moderatorka. - Da się coś z nią zrobić? - zwróciła się do lekarza.  
- Czytałyście Harry'ego Pottera? - zapytał lekarz.
- Żeby tylko raz... - wtrąciła inna.  
- No, to jeśli tak, to wiecie, co robić.
- Skąd my weźmiemy wywar z mandragor?! - Cat była na skraju załamania nerwowego, gdy lekarz odszedł.
 - Nie martw się, Cat, coś wymyślimy. Przede wszystkim musimy zabić węża. – Emily nie traciła zimnej krwi i była chyba jedyną osobą, która trzeźwo myślała w tamtej chwili.
Wszystkie dziewczyny zgodziły się z tym, co powiedziała emerytka. Gdy trochę ochłonęły, Alu zarządziła, by wynieść ciało Bogini Nike z sali konferencyjnej i umieścić ją w jednym z wolnych gabinetów. Stwierdziła także, że trzeba przywrócić salę do porządku, więc zleciła to zadanie jednej z firm remontowych. Stół wraz z krzesłami musiały zostać odnowione, trzeba było postawić filary, które utrzymywałyby to pomieszczenie tak, aby nie runęło. Należało także wysprzątać to miejsce.
Następnego dnia prace ruszyły pełną parą, a oceniające w połowie wróciły do dawnych zajęć. Każda dziewczyna po tym zdarzeniu stała się bardziej ostrożna. Żadna nie chciała zostać spetryfikowana, a co gorsza, zabita. Próbowały także odnaleźć Komnatę Tajemnic, ale jak na razie nie zrobiły nawet najmniejszego kroku, by przybliżyć się do zabicia węża.
- Alu, nie ma w siedzibie OL jakiejś nieużywanej toalety, czy czegoś w tym stylu? - zapytała inna pewnego dnia, gdy wszystkie naradzały się nad tym, co robić dalej. 
- Nie przypominam sobie, by coś takiego istniało... - odrzekła Alu, spuszczając głowę.
 - Ej, nie ma czasem takiej toalety na trzecim piętrze? Nikt od dawien dawna tam nie był, sama nawet nie wiem, jak ta toaleta wygląda – wtrąciła Emilyanne. Wszystkie dziewczyny spojrzały po sobie i w tej samej chwili wstały ze swoich miejsc.
- Musimy sprawdzić tę toaletę – zakomenderowała Alu. - Wiecie, że ja chyba też tam nigdy nie byłam? Em, skąd o niej wiesz?
- Widziałam kiedyś plany naszej siedziby i to miejsce też było na nich zaznaczone, więc wywnioskowałam, że to może być to miejsce – odpowiedziała moderatorka, kierując się w stronę schodów.
- A może użyjemy windy? - zapytała szefowa z nadzieją w głosie.
- Alu! - skarciła ją Emilyanne. - Wiesz, nie zawsze musisz ułatwiać sobie życie. A, i jeśli jeszcze pamiętam, bo coś mnie ostatnio skleroza łapie... musisz ocenić jakieś blogi w tym miesiącu i najlepiej by było, gdyby były przynajmniej dwie oceny od ciebie.
- A może jeszcze frytki do tego? - zapytała Alucardyna z ironią.
- Nie, nie trzeba – stwierdziła Emi, stając przed drzwiami do toalety. - Wchodzimy? - zapytała z powątpiewaniem.
- Nikt tego za nas nie zrobi – odpowiedziała inna, otwierając drzwi i wchodząc powoli do środka.
Toaleta faktycznie była opuszczona i na wszystkim widać było kilkucentymetrową warstwę kurzu. Jedna z umywalek była pęknięta, a drzwi do jednej z czterech kabin były wyłamane z zawiasów. Dziewczyny rozejrzały się po pomieszczeniu, ale nie znalazły nic wartego uwagi, więc zrezygnowane wyszły z pomieszczenia. 

~~~ 

Wiem, nie nadaję się na pisanie fet... ale błagam, nie bijcie! Zwłaszcza Ty, Emilyanne, mnie nie zjedz...  

10 komentarzy:

  1. Zaliczyłam facepalma od tego Pottera, ale niech Ci będzie, już ja sobie poradzę XD Czuję się rozbawiona faktem, że ta nasza cała feta już jest pisana w dwóch różnych czasach. To może ja napiszę jeszcze drugoosobówkę w przyszłym, co? XD A Cat pierwszoosobówkę! XD Nie, dobra, nie będę niedobra. W każdym razie mam nadzieję napisać coś... ciekawego ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm... No, nieźle, nieźle XD
    Wystawię wam te oceny, nosz cholera! Albo przynajmniej jedną, zastraszona się czuję...
    Ale najpierw obowiązki, więc niewykluczone, że mój grudzień będzie trwał do połowy stycznia ;]
    Ciekawa jestem dalszych losów fety XD Tylko nie na 20 stron, Emi!
    Aha i jeszcze jedno... Inna. Nie ma takiej formy jak "w każdym bądź razie", jest w każdym razie i bądź co bądź i proszę mi to poprawić.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, no! Obiecało się, Alu, obietnic trzeba dotrzymywać! :D Ej, trzeba zwerbować kogoś na staż... No mniejsza o to. Nie będzie na 20 stron, postaram się. W najgorszym wypadku wyjdzie 30... eee... w sensie podzielone przez pięć, czy coś...
      Mówiłam już jej, że to jest mój błąd, ale najwyraźniej nie wzięła sobie tego do serca i nadal bezczelnie mnie plagiatuje XD

      A buzi, buzi, buzi! :D

      Usuń
    2. Ech, nawet nie zauważyłam, że to napisałam... ;/ Poprawię jutro, bo już dzisiaj nie chce mi się szukać.

      Usuń
    3. Ja poprawię, jam jest administrator i mogę we wszystkim grzebać.
      Em, nie obiecywałam. Zasugerowałam, że nie jest niemożliwym, że się wyrobię ;]

      Usuń
    4. Jak mi się zachce, to przeszukam archiwum i przy podsumowaniu Ci zacytuję fragment tej rozmowy. I to była groźba! XD A tak poważnie, mam nadzieję, że może jednak Ci się uda :)

      Usuń
  3. Chciałam Wam tylko powiedzieć, że ta feta to bardzo fajny pomysł. Nie czytałam nigdy czegoś takiego i mi się podoba :) Czekam więc na następne notki? rozdziały? O, części, tak chyba będzie najlepiej.
    Pozdrawiam, ethelien
    Korzystając z okazji, chciałam przeprosić Inną, że jej wcześniej nie odpisałam - chyba masz rację co do tej mojej Hermiony (o ile jeszcze w ogóle pamiętasz, co mi pisałaś :D). No, to pozdrawiam jeszcze raz, z tym że teraz dodaję pozdrowienia cieplutkie

    OdpowiedzUsuń
  4. Emilyanne, odpisałam Ci na mejla i chciałabym, żebyś Ty też mi odpisała, bo może cała ta afera jest tylko jednym wielkim nieporozumieniem, a moje mejle faktycznie nie doszły? Nie wiem, co mam myśleć, dlatego proszę o szybką odpowiedź. No i nie chciałabym, żebyś odebrała to wszystko jako próbę usprawiedliwiania się. Ja naprawdę chciałam oceniać, tylko zgłosiłam się w nieodpowiednim monecie (choć nie wiedziałam, że jest nieodpowiedni)... Kurczę, wiem, że jest za późno, żeby wracać. Po prostu nie chcę wszczynać wojen. Zakończmy (a może nie kończmy? Pozostawiam to Wam) to wszystko pokojowo, dobrze?
    Pozdrawiam,
    Kyoyama

    OdpowiedzUsuń
  5. Informuję, że zamówienie, które dla Was wykonałam, zostanie usunięte, a ponadto nigdy więcej nie przyjmę zamówienia na szablon dla OL, ani żadnego od emilyanne czy Alucardyny. Pogardziłyście moją pracą i nie mówię tu o tym, że Wam się nie podobała. Złamałyście regulamin - wyraźnie napisałam, że jeśli zamawiacie u mnie, nie możecie zamawiać gdzie indziej. Zamówiłyście u Elle z Szablonowej Szafy. Tak się złożyło, że wczoraj ja także składałam tam zamówienie na swój blog z opowiadaniem. Nie raczyłyście poinformować mnie o tym, że szablon się nie podoba (a mogłam zrobić nowy, zupełnie od początku) ani o rezygnacji z zamówienia. Wy nie jesteście fair wobec mnie, ja nie będę wobec Was - jak i nie zamierzam więcej traktować OL poważnie. Na marginesie, Elle została także poinformowana o tym fakcie i chociaż ona nie ma w swoim regulaminie takiego punktu, co ja, może jej się ta sytuacja nie spodobać.

    Żegnam ozięble.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy