„Świąteczne
porządki w siedzibie OL”
Odsłona I
Życie nowej szefowej OL jest ciężkie, trudne, pełne przeciwności… I w ogóle to ma się wrażenie, że każdy działa na Twoją niekorzyść… I ciągle się ktoś czegoś czepia… I coś od Ciebie chce…
Alucardyna wzdycha ciężko i bezgłośnie skarży się na swój los, widząc w swojej kolejce kolejnego klienta, który przyprowadził coś naprawdę dorodnego, ale przy okazji szarego i bezkształtnego. Jak zwykle. Gestem zaprasza go do siebie, każe położyć to grube coś na blacie biurka i zaczyna się temu przyglądać. Szary, bezkształtny grubas ma sześćdziesiąt rozdziałów, potwornie dużo podstron, a błędów taką ilość, że aż się gorzej od tego robi. Alu odsyła właściciela tego czegoś do poczekalni i opada bezsilnie na obrotowe krzesło za biurkiem. Zerka na kolejnych klientów. Przedmioty, które trzymają w rękach wyglądają różnie, niektóre są maleńkie, inne wielkie, jedne są szaro-czarne, inne kolorowe, niektóre roztaczają wokół siebie mdlącą woń starych grzybów, inne zapach pomarańczy i porzeczek. Potem patrzy ponownie na przedmiot, turlający się z cichym „wziuuum” tam i z powrotem po jej biurku.
W pierwszym odruchu chwyta za leżącą po jej lewej stronie czerwoną pieczątkę z napisem ODMOWA i już ma przywalić nią w to coś, ale w porę się powstrzymuje. Otwiera szufladę opatrzoną etykietką „przyczyny odmów” i przez parę minut przeszukuje wnikliwie jej zawartość. Nic nie pasuje, bo szary gniot to nieprzedawnione własne opowiadanie, blog ma w linkach ocenialnię i ogółem wszystko pasuje. Zatem trzeba chyba jakoś przemóc swoją niechęć i zanalizować to coś. Wstaje powoli zza biurka i wychodzi z gabinetu. Spacer po siedzibie OL przed rozpoczęciem oceny zawsze dobrze jej robi.
Idzie i rozgląda się z zainteresowaniem, jakby była tu pierwszy raz. Zerka przez barierkę na parter, gdzie w ogromnym hallu pod tabliczką z napisem „komentarze” kręci się grupka ludzi. Każdy z nich coś mówi, jedni rozmawiają, inni mówią w przestrzeń ze wzrokiem zwróconym do góry. Oceniające schodzą czasami na parter i odpowiadają komentującym, a potem wdają się w nimi w dyskusję. Jest to bardzo sympatyczny zwyczaj na OL, który sprawia, że siedziba zawsze tętni życiem, nawet w trudnych czasach kryzysu. Alu uśmiecha się do siebie i przechodzi kawałek dalej, bo z korytarza dobiegają ją dźwięki zaciekłej walki. Przyspiesza kroku i to okazuje się nieprawidłowym posunięciem, bo nie patrząc pod nogi potyka się o jakiś rażący błąd ortograficzny. Klnie cicho i z wściekłością kopie błąd, który toczy się po podłodze z cichym zawodzeniem. Kolejny omija, następny przeskakuje. Niemniej obecność rażących błędów jest nieco niepokojąca.
- Alu! – woła ktoś słabo z głębi korytarza. Alucardyna spogląda w tamtą stronę i uśmiecha się z ulgą, widząc, że błędy wytaczają się spod butów Innej, która skacze po jakimś blogu przed drzwiami do swojego gabinetu. Z pomieszczenia wydobywają się ciepłe dźwięki muzyki reggae.
- Hmm… a co ty robisz? – pyta ze zdziwieniem Alu i ze znudzeniem rozdeptuje jakiś błąd rzeczowy, który skrzypi żałośnie pod jej nowiutkim, czerwonym glanem. Inna zeskakuje z bloga i dysząc ciężko podnosi go z ziemi. Otrzepuje zmiażdżone opowiadanie z resztek błędów, przywraca mu szybko normalny kształt i uśmiecha się triumfalnie.
- Oceniam – oznajmia wesoło. – Alu, idź lepiej do Emi… Mówiła, że musi coś z tobą obgadać…
- O. – kwituje Alucardyna. – A co takiego?
Inna krzywi się lekko i wrzuca bloga z powrotem do swojego gabinetu.
- A ja nie powiem, musisz sama iść – odpowiada przekornie i znika za drzwiami, pomalowanymi w zielono-żółto-czerwone pasy i czarne listki marihuany na ich tle. Szefowa wzrusza lekko ramionami, rozgniata na podłodze resztki błędów z ocenianego przez Inną bloga i wycofuje się powoli z korytarza. Po drodze do gabinetu Em, moderatorki ocenialni, prawie wpada na Cat, która trochę zmęczona i uciaprana, ale zadowolona z siebie radośnie przybija młotkiem świeżą ocenę na stronie głównej OL. Ocena jest jeszcze ciepła i całkiem przyzwoicie pachnie. Zapaszek przywodzi na myśl koniec stażu młodej oceniającej. Alu macha jej ręką i kieruje się do gabinetu w końcu korytarza, tego, którego drzwi oklejone są wizerunkami pingwinów, a na klamce wisi kartka, oznajmująca, że w środku jest zły moderator, który zje każdego, kto wejdzie. Mimo to, Alu szybko pokonuje barierę i wchodzi do środka. W gabinecie pada śnieg, na podłodze piętrzą się śniegowe zaspy, w których bawi się kilkanaście młodych, pokrytych jeszcze pisklęcym puszkiem pingwinów. Na najwyższej zaspie stoi największy, dorosły pingwin i pilnuje czujnie całej tej wesołej gromadki. Z głośników słychać głośnie Jingle Bells. Pośrodku całego tego świąteczno-arktycznego zamieszania stoi biurko, zawalone różnymi szablonami. Po podłodze walają się moderowane właśnie podstrony, a jeden z małych pingwinów próbuje połknąć jakiś zagubiony link, który musiał spaść z blatu na podłogę. Alu rozgląda się chwilę zdezorientowana.
- Em? – odzywa się niepewnie, po czym podchodzi do małego pingwina i zabiera mu nadgryziony link. Link zwisa smętnie z jej ręki i bardzo skutecznie nie działa, za to pingwinek patrzy na szefową z niewysłowionym żalem w ślicznych, czarnych oczkach. Alucardyna przez chwilę chce rzucić mu zabawkę z powrotem, ale nie robi tego. – No przecież nie można tak sobie gryźć linków! – mówi do pingwinka i głaska go ostrożnie po łebku. Ptak kłapie dziobkiem i mruga oczkami z rozczarowaniem. Spodziewał się pewnie znaleźć w wyciągniętej ręce oceniającej swój link, a tu kicha. – No dobra, masz – ulega w końcu Alu i oddaje małemu i tak niezdatny już do użytku link.
- Emilyanne?!
Drzwi otwierają się powoli z cichym skrzypieniem, a pingwiny natychmiast przerywają zabawę i dreptają radośnie w stronę swojej pani. Alu, korzystając z okazji, podnosi link z podłogi i wpycha go do kieszeni. Sama go naprawi, Em i tak ma wystarczająco dużo… hmmm… roboty.
- No hej, Alu – wita się z uśmiechem Emilyanne, po czym podchodzi do biurka i bezceremonialnie strąca z niego kilka podstron, którymi natychmiast zaczynają się interesować pingwiny.
- Co tu się u ciebie dzieje? – pyta z przerażeniem szefowa, zapominając już, po co właściwie przyszła do gabinetu Em. Przemknęło jej przez myśl, że pewnie przyszła po prostu ponarzekać, zatem nic się nie stanie, jeśli nie pamięta, na co chciała się pożalić.
- Aaaa… porządki robię – odpowiada niewinnie Em. W tym momencie jeden z pingwinków wskakuje moderatorce na kolana, a potem na biurko i jakby nigdy nic zaczyna dziobać rozłożoną na nim szatę graficzną.
- Nieeeee! – krzyczy Alu i na pewno zgoniłaby ptaka z biurka, gdyby nie to, że potknęła się o jego brata lub siostrę i w efekcie wylądowała z resztą pingwinów na ośnieżonej podłodze.
- Wiesz co, wpadłam na pomysł – mówi Emilyanne, kompletnie niewzruszona zajściem na podłodze. – Inna i Cat są za, rozmawiałam już z nimi…
- No?
- No? Jest grudzień, tak?
Alu wzrusza ramionami i kiwa głową. No tak, nawet gdyby zapomniała, że jest grudzień, gabinet wspólniczki zaraz by jej o tym przypomniał. Dopiero teraz zauważyła, że na ścianie gabinetu widnieje jakiś krzywy wizerunek świętego Mikołaja, a obok Mikołaja hasa sobie renifer.
- A co jest w grudniu? – ciągnie przesłuchanie Emi. Alu przewraca oczami.
- Gwiazdka?
- No brawo!
Alucardyna uśmiecha się szeroko i zrywa się na równe nogi.
- Sugerujesz świąteczny urlop dla wszystkich?
Mina jej rzednie, kiedy Em nie tylko nie podziela jej entuzjazmu, ale oprócz tego strzela facepalma z głośnym klaśnięciem ręki o czoło.
- Miałam na myśli świąteczną fetę…
- A. No tak. Ale zaraz! Do fety to się trzeba przygotować, Em, to niej jest takie sobie o… Trzeba mieć masę fetową, a potrzebne by było chyba z cztery kilo, gdzie my teraz dostaniemy cztery kilo masy fetowej, hm? No a potem tą masę trzeba namoczyć, rozwałkować, to nie jest takie proste! Oczywiście mogę zerknąć do sklepu, ale pewnie ta dobra masa cała jest już wykupiona no i…
- Trzymaj – przerywa jej Emilyanne i wciska jej w rękę ciężki kawał świeżo rozwałkowanej masy fetowej. Masa jest najlepszej jakości, rozwałkowana tak wspaniale, że niemal przezroczysta i pachnie pierniczkami jak należy. Emi uśmiecha się triumfalnie, widząc zaskoczoną minę szefowej. – Zaczynasz, bo jesteś szefową.
- Jasne – rzuca z irytacją Alucardyna. – I może jeszcze mam dodać dwie oceny w tym miesiącu?
- No wiesz, byłoby dobrze.
- Przeceniasz mnie – Alu składa masę w kostkę i wkłada do kieszeni. Po chwili wyciąga i wkłada do innej, bo zdecydowanie wolałaby, żeby popsuty link nie przykleił się do fety. – A dziewczyny jak? A z resztą… Konferencja jakaś by się przydała… Trzeba odkopać salę konferencyjną.
- I ogólnie postawić tę firmę na nogi… - Emi wstaje powoli zza biurka. – Feta to taki krok w świetlaną przyszłość…
Alu kiwa z przekonaniem głową, po czym oznajmia, że zaraz wróci. Pędzi do swojego gabinetu, w którymi mimo wszystko panuje większy porządek. Omiata pomieszczenie wzrokiem i przez przypadek rozdeptuje jakieś opowiadanie, które pełza bezkarnie po podłodze. Skopuje opowiadanie w kąt i poprawia widniejącą na nim karteczkę z napisem „dokończę później”. Po biurku dalej turla się czyjś blog, który teraz oceniająca zdejmuje z blatu i kładzie pod biurkiem. Na jego miejsce rozkłada plaster masy fetowej i przypina go pineskami do biurka. Masa ma skłonność do rzednięcia i spływania z biurek… Zostawia to tak, jak jest i przekraczając błędy z komentarzy kłócących się aŁtorek, kieruje się do szafy. Z szafy wyjmuje ostrożnie kilof i łopatę, po czym pospiesznie wraca do Em. W gabinecie oprócz moderatorki i pingwinów znalazły się jeszcze Inna i Cat. Każda trzyma w ręce jakieś urządzenie, służące do kopania. Ubranie Cat jest trochę upaprane błędami z ostatniej stażowej oceny, ale ona zupełnie się tym nie przejmuje. Inna ciągle dyszy ciężko i jest zaczerwieniona z wysiłku, ale na jej twarzy widnieje taki entuzjazm, że uśmiech sam ciśnie się na usta. Szefowa i Emi wymieniają zadowolone spojrzenia.
- Idziemy odkopać salę konferencyjną – oznajmia władczo Alu i ruszają szturmem na zabite deskami drzwi po przeciwnej stronie siedziby OL. Na drzwiach widnieje tabliczka o treści „Czat OL. Uwaga, grozi zawaleniem!”.
Alu, a wstaw, proszę, akapity do tego postu, bo na widok tak dużego, zbitego kawałka tekstu może się odechcieć czytać. A dopiero po wczytaniu się można zauważyć, że został ciekawie napisany. ;)
OdpowiedzUsuńGenialnie :D Już współczuję Innej. Byłam prawie pewna, że jakoś ją wkopiesz :D Btw, glany to raczej nie ona, ale pingwinami mnie zabiłaś, śmiałam się jak głupia przez cały okres czytania :D
OdpowiedzUsuńEj, Cat, wiesz, że sama sobie wybrałaś zakończenie tej fety? XD Ściślej mówiąc: udupię Cię jakoś! :D
Nie próbuj, bo zabiję pingwiny ;P
UsuńCat, żebym ja tego pierwsza nie zrobiła... ;D
UsuńEm, to były moje glany, nie innej ^^ Bo to ja mam nowe i czerwone XD
Usuńhahahah, ahahaha, hahahah, Inna, jak mnie udupisz, to Cat na tym ucierpi. I to była groźba. I odczepcie się od moich pingwinów, bo wyślę na Was rozwścieczoną chmarę czytelników XD
UsuńChyba cię nie udupię. Cholera jasna! Właśnie straciłam to, co pisałam przez ostatnie dwie godziny. Jestem po prostu wściekła... Wrrr... Zabijcie mnie po prostu... -.-
UsuńNie musisz mi współczuć. ;p Już zaczęłam pisać, więc nie jest tak źle, a poza tym mam pewien pomysł... I zobaczymy, kto tu kogo udupi. :D
OdpowiedzUsuńHej, hej, Chiyo ma rację, wstawiamy do naszych tekstów AKAPITY ^^ zaraz zabieram się za poprawienie mojego ;]
OdpowiedzUsuńMogłabym zrobić automatyczne, ale one czasem zawodzą i trzeba patrzeć w htmlową wersję notki, żeby to naprawić... Chcesz, Alu? Bo naprawdę mogę XD Tylko że zakapitowane notki będą miały coś duże te akapity :D
UsuńHahaha, Alu, nie wyrabiam po prostu! Nawet nie wiesz, jak mi się mordka cieszy, że widzę fetę. Wchodzę sobie niewinnie na OL, rozglądam się z ciekawością i nagle patrzę na te zdanie: "Feta świąteczna 2012" i oczy nagle się robią ogromne niczym monety. :)
OdpowiedzUsuńJestem z Was cholernie dumna, że tak sobie radzicie. I właściwie dzięki Wam OL odżyło. Chyba będę Wam wdzięczna do końca życia alb przynajmniej tego blogowego życia. :P
Czekam na kolejny odcinek! ;D
Mmm, przed nami jeszcze długa droga, żeby wrócić do życia. Stażystka nam się nie odzywa i właściwie jest dość marnie, jeśli o to chodzi. Trzy oceniające, plus jeden moderator, który robi na czarno... No marnie, a poszły już dwa ogłoszenia do Katalogu. Ew, jakbyś miała jakiś pomysł, co zrobić, żeby zachęcić jakoś potencjalnych oceniających do rozpoczęcia stażu tutaj, to koniecznie daj znać xD
UsuńInna, Kotenieńku, jutro Ty z fetą! Uhuhuhu, i przypominam Wam, Dziewczyny, że pomimo publikowania fety, macie po dwa blogi do ocenienia. Znaczy Cat i Inna, macie po jednym, jeszcze stażowym za sobą, więc nie jest źle, ale jak ocenicie więcej, to też nie będziemy narzekać xD Aluuuuuuuu, obiecałaś mi coś, pamiętasz? XD
nie obiecywałam =.=
Usuńjakie jutro, Em, czemu jutro??
Nie obiecywałaś? Spójrz w zakończenie podsumowania, albo w archiwum gg! ;x A Inna ma dzisiejszą część fety.
Usuń