niedziela, 30 grudnia 2012

545 www.another-story-twilight.blogspot.com

Dość nieludzka pora, ale to czas, gdy pracuje mi się najlepiej. Walcząc z migeną, dodaję ocenę. 


Adres chyba nie pozostawia nam najmniejszych wątpliwości co do treści bloga. Zobaczywszy go pierwszy raz, nieco się obawiałam. Czytałam może z pięć historii o Belli i Edwardzie, w tym tą od pani M., i żadna nie była dobra. I nie chodzi mi o sam pomysł, bo pewne wątki wcale nie były złe, może nieco oklepane, lecz z pewnością mogłyby zaciekawić, tylko o to wykonanie… Ale wróćmy do adresu. Nie przyciąga uwagi, nie jest intrygujący i zdradza nam nie tylko tematykę, ale i całą historię. „Inna historia”? Czyli ci sami bohaterowie, w tym samym miejscu, robiący to samo, z tymi samymi ludźmi tylko napisane „po swojemu”. „Zmierzch” jest historią, w której niewiele możemy dodać od siebie, szczególnie jeśli chodzi o Bellę i Edwarda, bo ich pani Meyer opisała z każdej strony, na każdy możliwy sposób. Dlatego nie widzę najmniejszego sensu w pisaniu tego samego, lepszym pomysłem byłoby zająć się którymś z bohaterów drugoplanowych lub epizodycznych, bo oni zostali potraktowani przez panią M. jak tło i nic więcej. Na szczęście nie poszłaś w stronę językowego miszmaszu, tylko konsekwentnie trzymałaś się angielskiego. Słów, których użyłaś w tytule, szukałam i szukałam, ale nie znalazłam. Zaskoczyłaś mnie i to pozytywnie. A zdanie ładne i, moim zdaniem, będzie pasować do treści.
Szablon jest ładnie wykonany, aczkolwiek mnie nie zachwycił. Został zrobiony w stylu „onetowskim”, którego strasznie nie lubię, szczególnie na blogspocie. Fiolet jest wszędzie, co jest dość monotonne, mimo różnych odcieni. Zdjęcia to… photoshop? Mam wrażenie, że głowy zostały wklejone, co mnie naprawdę dziwi, bo fotografii z Kristen i Robertem powinno być sporo. Najgorszy jest jednak róż, który po prostu razi. Zupełnie nie pasuje i nie wiem skąd pomysł żeby go umieścić na tym szablonie. Myślę, że można było użyć innego koloru, bardziej stonowanego. A z prawej strony mamy oczywiście nieśmiertelne zegary, bez których blog nie mógłby istnieć. Rozumiem, że są ładne i tak dalej, ale czy one muszą znajdować się wszędzie? Ogólnie szablon jest przeciętny, nie wychodzi przed szereg, nie zachwyca, ale też nie odpycha. Po prostu jest. Bohaterów na głównej stronie mogę przełknąć, nie będę zachwycona, ale jeśli ładnie się komponują z resztą, nie mam powodów do narzekania. Tylko zdjęcia mogłyby być jednakowej szerokości
Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie! Nie. Comic Sans MS, emotikony i spacje przed znakami interpunkcyjnymi? Nie. Nie, jeśli chcesz żyć i być poważnie traktowana przez Cat. Nie chcę cię oceniać, w końcu sama byłam kiedyś dwunastolatką, ale robienie na siłę z siebie kogoś super szalonego i ekstra indywidualnego, wcale nie jest oryginalne. Takich opisów jest mnóstwo – nieśmiała, ale pyskata, sto pomysłów na minutę, dziwna, nie przejmuje się opinią innych. A przecież można się odrobinę wysilić i napisać o sobie coś prawdziwego. Fragment o „tlenionych blond laluniach” jest żenujący. Spis treści bez zarzutu, wszystkie linki otwierają się w nowych kartach, nawet jest miejsce na spam. Tylko te fatalne czcionki i irytujące emotikony! I pamiętaj, że nigdy nie stawiamy obok siebie wykrzyknika/znaku zapytania i kropki. Nigdy.
Litości, dziewczyno! Co się stało z czcionką w pierwszym rozdziale? Skąd ten niebieski? Błagam cię, popraw to, bo nie da się tego czytać.
Rozdział pierwszy
Standardowo zaczynamy od przeprowadzki. Jest to jeden z najbardziej oklepanych pomysłów na rozpoczęcie historii. Oczywiście nie jest to zły wybór, zmiana miejsca zamieszkania to wszak ważny moment w życiu wielu ludzi i można to opisać w niebanalny sposób. Niestety nie tym razem. Nie chodzi mi jednak o sam pomysł, lecz sposób w jaki został on przedstawiony. Czyli logika, a raczej jej brak. Niespełna siedemnastoletnia dziewczyna bez wykształcenia i doświadczenia podejmuje wakacyjną pracę w wielkiej firmie. Oczywiście za odpowiednio dużą sumę. Pochodzi z biednej rodziny (dlatego musi pracować), ale jej ojca stać na kupno domu tylko dla niej. I oczywiście dobry tatuś zgadza się, by jego nastoletnia córka mieszkała sama. Wiem, że od czegoś trzeba zacząć, ale mogłaś się postarać o coś bardziej wiarygodnego.
„Kiedy kolec krzaka zbieleje, wtedy wrócę do domu” – mała, nie wielka litera, przecież to środek zdania
„– Och, tato! Przecież plan „B” to porażka! – zaśmiałam się.Do zobaczenia!
Pomachałam tacie i pojechałam do miasta autostopem. Pamiętam, jak tata próbował mi wytłumaczyć, jakie to jest niebezpieczne (…). Planem „B” miał być powrót do taty, na wieś. Ja jeszcze ze wsi tatę zabiorę (…)” – kropka, wielka litera, powtórzenia
„(…) mam prawie siedemnaście lat” – liczby piszemy słownie
„Byłam do niej bardzo przywiązana, do taty mniej.” – literówka
„Tata i ja jesteśmy raczej biedniejszą częścią świata.” – a nie lepiej „pochodzimy z biedniejszej części świata”?
„(…) niż piętnaście minut.” – liczby słownie
Powtórzenia „marzyć” i „marzenia”
Rozdział drugi
Po raz kolejny wita mnie niebieska czcionka zakreślona na czarno, czego zupełnie nie rozumiem. Niestety logiki jeszcze nie ma. Mogłabym jeszcze przeżyć nieprofesjonalny strój Belli, przecież może nie wiedzieć w co się ubrać pierwszego dnia pracy w wielkiej firmie i założyć szorty, ale Edward i Alice mnie zabili. Początki są trudne, pierwsze spotkanie głównych bohaterów nieraz jest dość oklepane, dlatego od początku spodziewałam się, że Cullen będzie pracować w tej samej firmie. Ale to, że był jej szefem i pracował tylko w wakacje? I do tego był piękny i miał niesamowicie hipnotyzujący uśmiech, ale nie przypadł jej do gustu? Zastępcą szefa okazała się, oczywiście, Alice, która na powitanie rzuca się Belli na szyję, a po pracy zabiera ją na zakupy, za które, rzecz jasna, sama płaci. Zapomniałabym jeszcze o mknięciu kanarkowym porsche 180km/h po mieście. Przecież każdy tak jeździ po terenie zabudowanym, zakorkowanych ulicach, skrzyżowaniach i nie powoduje wypadku ani  nie jest ścigany przez policję. Nie ma również opisów, rozdział składa się niemalże z samych dialogów. Nie jest dobrze.
Trzeci akapit – powtórzenia „był”
„Jego uśmiech był taki… hipnotyzujący(…)” – mała litera, nie wielka
„– Siedemnaście. – Chyba był tym faktem rozbawiony.Pracuję tu tylko w wakacje. A ty? – kropka, kropka, wielka litera
„(…)Też pracuję tylko w wakacje – odpowiedziałam.” – bez kropki po „wakacje”
Powtórzenie „szef”
„(…) Ja jestem Alice Culllen! – Rzuciła mi się na szyję. – Jestem pewno że się zaprzyjaźnimy. Ty jesteś pewnie Bella?” – bez przecinka, wielka litera, kropka, powtórzenia „jestem”
Po „Hej” albo jedna kropka, albo trzy, dwie nigdy.
„Uśmiechnęłam”, „Pokiwała” z wielkiej litery, po „niej” i „głową” kropka
Po „adoptowani” kropka
„Nie chciałam” z wielkiej
Godziny piszemy słownie
„spytała” z małej litery
„Jej usta” z wielkiej
„(…) Kupię ci prezenty na dobry początek. – I, widząc, że chcę zaprotestować, spojrzała na mnie groźnie.Nie przejmuj się kasą – poradziła i machnęła ręką.” – wielka litera, wielka litera, przecinek, lepiej brzmi, gdy doda się na kogo spojrzała, kropka, wielka litera
Po „Dzięki” kropka, „Uśmiechnęłam się” z wielkiej, po „szeroko” kropka, „Ale” z wielkiej
„Wskazała” z wielkiej
Po „Wow” kropka, „Pokiwałam” z wielkiej
Po „Dzięki” bez kropki
„Ja nadal stałam jak głupia” – literówka
Liczby słownie
Powtórzenie „sklep”
„powiedziała” z małej
Rozdział trzeci i czwarty
Nowe rozdziały, nowe czcionki.
To jest straszne. Dziewczyno, czy ktoś cię goni? Czuję się jakbym oglądała film, wciąż wciskając przycisk przyspieszenia. Jedna scena jeszcze się nie skończy, ale pojawia się następna. Dwa zdania i koniec. Coś się rozwija, jakieś dialogi, a tu nagle, bach!, streszczenie reszty i jedziemy dalej. Nie odczuwam żadnej przyjemności, czytając to. Jeśli coś piszesz, nie spiesz się. Spróbuj się wczuć w bohaterkę, pokaż, jak ona się czuje, co myśli. Ale nie w jednym zdaniu lub dwóch. Ty masz w głowie jej dokładny portret, wiesz jaka ona jest, co lubi, czego się boi, ale my, czytelnicy, nie. Musisz nam to opisać, bardzo dokładnie, z najmniejszymi szczegółami. Jak inaczej mamy ją poznać? Jedynym plusem jest to, że coś się dzieje. Jak na razie nie jest to miłosna historyjka, w której nie ma nic, poza główną parą. Okropnie opisałaś to, co działo się między Bellą i Jacobem. Początek ich przyjaźni, rodzące się uczucie chłopaka, rozterki dziewczyny – to mogły być świetne wątki, dzięki temu poznalibyśmy lepiej tych bohaterów. Ale pośpiech wszystko zniszczył. Najgorszy był jednak fragment z wyznaniem miłości. Jest on kwintesencją pierwszych czterech rozdziałów. Może streszczę, choć nie wiem czy się da jeszcze bardziej.
Chodzą po lesie. On się odwraca i mówi: „Kocham cię”. Ona odpowiada: „Jesteś dla mnie tylko przyjacielem”. On na to: „Aha. Okej”. Odwozi ją do domu. Koniec.
Oto przykład, jak zniszczyć dobrze zapowiadający się wątek.
Radzę ci, zapoznać się z zasadami pisania dialogów, bo wciąż piszesz je błędnie. Tu źle wstawiona kropka, tam mała litera zamiast wielkiej, błąd na błędzie. Nie będę ich pisać, bo musiałabym przepisywać praktycznie cały rozdział. Internet potrafi pomóc w takich sprawach, więc, proszę, zerknij tu i ówdzie, by nie kaleczyć tak bardzo naszego pięknego języka.
Rozdział piąty
No i zamiast wprowadzić trochę akcji, zakończyłaś wszystko w jednym rozdziale. Nie wiemy kto dzwonił ani dlaczego, kim były te wampiry, z jakiego powodu zaatakowały ojca Belli no i skąd wzięli się tam Cullenowie. No i gubisz się w czasie. Z tego co ja wiem telefon zadzwonił, gdy Bella jechała samochodem z Jacobem lub zaraz po tym, jak z niego wysiadła. I był to późny wieczór lub noc. Potem dziewczyna szybko się spakowała i ruszyła w drogę do swojego rodzinnego miasta i okazało się, że jest w piżamie. I była z tego powodu bardzo zaskoczona. Jak? Wytłumacz mi, bo nie rozumiem. A Chanel to kobieta, więc nie „on”. Bardzo dziwne, że Cullenowie od razu powiedzieli Belli prawdę o sobie. I użyli słowa „stwory”, opisując siebie.
Rozdział szósty, siódmy i ósmy
Zupełnie zmieniłaś bohaterów. Gdyby nie te same imiona, nie wiedziałabym o kim piszesz. Pisząc opowiadanie fanfiction. prawie zawsze w jakiś sposób naruszysz kanon, bardzo trudno napisać coś zgadzającego się z nim w stu procentach. Ale nie można go tak po prostu wyrzucić za okno! Twoja Bella to nie Bella. To dziewczyna, która ma tak samo na imię jak postać stworzona przez panią Meyer. Jeśli chcesz stworzyć bohaterów o cechach zupełnie innych niż pierwotnie, umieść ich w świecie Zmierzchu jako zupełnie nowych. To co teraz robisz nie jest dobre.
Na plus z pewnością zagadka. Wprowadziła trochę tajemniczości i jest tak oklepana jak reszta wątków. Tyle, że twoja bohaterka musiała odziedziczyć ogromny majątek, przecież nie mogłaby zostać bez pięknego domu, samochodów i nowych ubrań. A jej ojca zabiłaś chyba tylko dlatego, że przeszkadzałby w romansie Belli i Edwarda. Wiesz, że większość początkujących tak robi? Pozbywa się rodziców, bo są nudni i musiałaby pisać też o nich. Lepiej, gdy ich nie ma. Najgorsze były zdjęcia z ubraniami. Tak trudno jest opisać bluzkę i spodnie? Poszłaś na łatwiznę tak bardzo, że aż odechciewa mi się czytać.
Błędy wciąż te same.
Rozdział dziewiąty i dziesiąty
Po pierwsze: „A dzień dobry, dobry! – zawył radośnie. – A kto to się nam spóźnia? (…)” – kto zawył? Ja nie wiem, a ty nie masz zamiaru mi powiedzieć.
Po drugie: Bella wyszła sobie z sali, bo Edward powiedział „Chodź”? Bez oporów, protestów nauczyciela? Pierwszego dnia szkoły?
Chciałam napisać jeszcze „po trzecie”, ale mnie zabiłaś. „Skapnęłam się, że coś mówił”. Ała, to boli. Prawie tak bardzo jak dawna znajoma z wakacji mówiąca „skapczyłam się”. Jeśli chcesz być traktowana poważnie, tak też musisz pisać. Kolokwializmy nie wchodzą w grę.
„Prawie bym zapomniałem”? Dziewczyno, w jakim to jest języku?
Dziesiątka jest już lepsza jeśli chodzi o sam zapis, ale wciąż wielce nieprawdopodobna i nielogiczna.
Rozdział jedenasty, dwunasty, trzynasty
A wiesz, co mi się naprawdę podobało? Fragment z perspektywy Edwarda. Był krótki, ale miał w sobie coś innego. Był dobry. No i zauważyłam coś wspaniałego – progres. Naprawdę mnie to cieszy. Całe opowiadanie płynniej się czyta i, choć oryginalności wciąż brak, jest o wiele lepiej.
Cała historia wydaje mi się być pisana na szybko, co pomyślisz, to napiszesz. Żadnego planu długoterminowego. Początek jakiejś akcji, kilka rozdziałów, koniec akcji i przejście do następnej. Wszystko zostało maksymalnie skrócone. Nie opisujesz niczego dokładnie, mój tata powiedziałby, że robisz wszystko „po łebkach”. Trochę tu, trochę tam, nic dokładnie, wszystko trochę. Szybko następne, nic, nic, nic, trochę, trochę, nic, trochę następnego, napięcie, koniec w kilku zdaniach. Chaos, chaos i jeszcze raz chaos. Brak jakiejkolwiek logiki. Mam wrażenie, że nie czytasz tego, co napisałaś, przez co często przeczysz sama sobie. Nad opowiadaniem trzeba pracować. Długo i ciężko.
Opisy były takie jak na większości blogów. Ściany takie, sofa tam, a piękne krzesło obok okna. Ubrałam się w taką i taką bluzkę, takie spodnie i jakieś tam czółenka, a wszystko podkreśliłam łagodnym makijażem. Brakuje mi klimatu. Uczuć w opisach. Jak wyglądała Volterra? Południe Europy jest piękne i można je opisać na milion sposobów, a takie stare miasteczka są niezwykłe. Może nigdy nie byłaś w takim miejscu i nie znasz uczuć osoby przemierzającej kręte, wąskie, brukowane uliczki, spoglądającej na okna szczelnie pozamykane okiennicami, które miały chronić przed gorącym południowym słońcem, ale mogłaś napisać cokolwiek. Dwa zdania na temat korytarza mają być całym opisem Volterry?
Dialogi też nie były najlepsze. Czasem sztuczne, czasem nieprawdopodobne, czasem banalne, ale zawsze zapisane niepoprawnie.
Pisanie jest trudne, ale w porównaniu ze stworzeniem historii jest niewiarygodnie łatwe. Słowo do słowa, przecinek, jakiś epitet czy porównanie, gdzieś tam kropka i tak setki razy. Jeśli masz choć odrobinę talentu, pisane, choć niełatwe, będzie częścią ciebie. Najtrudniej jest wykreować coś wspaniałego, oryginalnego, co zachwyci i wzruszy. Dlatego nie możesz się poddawać, musisz ćwiczyć – zarówno pisanie jak i tworzenie. Ale nie poprzez dodawanie kolejnych rozdziałów, do historii, która ciągnie cię na dno, ale przez ciągłe wymyślanie czegoś innego. Nie oszukujmy się, to opowiadanie nie jest dobre, jest koszmarne i żadne komentarze, w których ktoś, powie, że to nieprawda, tego nie zmieni. I teraz musisz zadać sobie pytanie: ważniejsze jest pisanie czy posiadanie bloga? Jeśli to drugie, to chyba nie musisz czytać dalej tej oceny, ja ci nic nie pomogę. Ale jeśli chcesz być lepsza i pewnego dnia stworzyć coś, co ma jakąś wartość, słuchaj uważnie. Kiedyś też taka byłam. Pisałam banalne historie, które można nazwać „Najbardziej oklepanymi wątkami w pigułce”. Brak jakiejkolwiek fabuły, niekanoniczni bohaterowie, fatalne opisy, sztuczne dialogi. Tylko, że ja tego nie opublikowałam. Schowałam do szuflady, a po roku porwałam na strzępy ze wstydu. Ale pisałam dalej. Coraz lepiej, wydaje mi się. I dużo czytałam, bardzo, bardzo dużo. Ale poważne książki, lektury, poważne opowiadania, które były napisane przez kogoś, kto potrafi pisać. Tobie radzę to samo. Skasuj bloga, przemyśl tę historię, jeśli chcesz, napisz ją jeszcze raz. Czytaj książki, zapoznawaj się z zasadami interpunkcji, ortografii. Pisz dużo; krótko, długo, na różne tematy, opowiadania, refleksje, reportaże, ale do szuflady. A po jakimś czasie spójrz na to i zobacz, jak twój styl się zmienia, poprawia. Sama tak robiłam i nadal robię. I, uwierz mi, to działa.
Długo wahałam się nad oceną. Z jednej strony to opowiadanie jest straszne i nie ma w sobie nic, co mogłabym nazwać oryginalnym. Ale jest ten fragment Edwarda i on mówi mi, że może nie jest aż tak okropnie. Nie chcę cię zniechęcać do pisania, a wiem, że Troll by to zrobił, więc dostajesz ode mnie taki słaby Okropny. Nie chcę dla ciebie źle, tak naprawdę trzymam za ciebie mocno kciuki i mam nadzieję, że będziesz ćwiczyć. Jeśli chciałabyś jakąś radę albo coś to jestem na pani-kot.blogspot.com i GG 45139516 i znajdę dla ciebie czas zawsze z wyjątkiem meczu Barcelony.

14 komentarzy:

  1. Ah , jest dokładnie tak , jak myślałam . xd
    W sumie nie piszę tego dla innych.. ale dla siebie . Bloga nie skasuję . A spacje przed znakami interpunkcyjnymi to takie moje przyzwyczajenie , którego nie mam zamiaru się pozbywać .
    Dziękuję za szczerą ocenę , która w sumie nie trafiła w me serce , bo nie przywiązuję do takich rzeczy wielkiej uwagi ;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS : Co do czytania , to większość mojego dzieciństwa czytałam książki . Czytam wszystko , co wpadnie mi w ręce ,a rodzice muszą mnie odciągać od czytania . To tyle ;)

      Usuń
    2. Jeśli nie przywiązujesz do takich rzeczy wielkiej uwagi, to dlaczego zgłosiłaś się do oceny? Teraz mam wrażenie, jakbym zmarnowała swój czas i pisała tylko dla siebie... No cóż, mam nadzieję, że choć trochę Ci pomogłam. Ale jeśli jesteś przyzwyczajona do błędów, to nie wróżę Ci zawrotnej kariery w pisaniu. Ale i tak życzę Ci powodzenia ;)

      Usuń
  2. Cat, jestem z Ciebie dumna, bo Inna mi napisała, że w styczniu oceni trzy blogi (akurat!), a Alucardyna, jak ją znam, pewnie nie wyrobi do jutra :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważasz, że nie ocenię? Pfff... Zobaczysz, że ocenię. ;p

      Usuń
    2. Miałam wenę. Nie chcę Cię martwić, ale istnieje prawdopodobieństwo, że ocenię jeszcze coś w tym miesiącu ;D

      Usuń
    3. *.*
      Cat, jesteś genialna! Inna powinna (hahahahahaahah, było sobie wziąć inny nick) brać z Ciebie przykład XD

      Usuń
  3. O rany, podziwiam Cat. Mnie po takiej odpowiedzi od ocenianej cholera by wzięła -.- no błagam, Ty jej wypominasz błędy, a ona pisze, że takie ma przyzwyczajenie i nie ma zamiaru się go pozbywać? Gdzie tu sens, gdzie logika? xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie by szlag trafił od samego stwierdzenia, że oceniana nie przywiązuje do oceny większej wagi. To świadczy przede wszystkim o tym, że oceniana zgłosiła się, bo miała taki kaprys i chciała mile połechtać własne ego. Katastrofa, żeby być jeszcze tak bezczelnym i to napisać... Ale Cat ma ten stoicki spokój xD

      Usuń
    2. Autorka po prostu jest zaślepiona komentarzami w stylu "śliczne", 'pięknie piszesz, masz talent", że prawda ją zabolała i chciała pokazać, jak po niej wszystko "spływa". Spokój to zaraz obok opisu najważniejsza rzecz, którą powinna posiadać oceniająca xD Inaczej nie byłoby sensu czytać większości "cudownych historii".

      Usuń
  4. Super, Cat ^^
    Gdybym mogła Wam płacić za ocenianie blogów, dałabym Ci podwyżkę, jakem szefowa ;] Gratuluję cierpliwości i opanowania, ja też chyba powiedziałabym aŁtoreczce kilka "ciepłych" słów, zanim bym się zastanowiła, czy w ogóle warto... A Cat nic! Mistrz opanowania ;]
    A no nie wyrobię się do jutra, chociaż chciałam... po 10 jakąś ocenę wrzucę ;]

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam... Byłam w dość podłym nastroju. I miałam okazję się wyżyć i się wyżyłam. Wybacz, Cat, bardzo ci dziękuję za poświęcony mi czas.
    Chyba wezmę pod uwagę twoje rady i zacznę bloga od początku. :)
    Na nowy szablon już od dawna czekam.
    Jeszce raz dziękuję. ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS: Zapomniałam dodać, że gdy czytałam ocenę śmiałam się z własnej głupoty i z twojej ironii. :D

      Usuń
    2. Cieszę się, że jednak nie napisałam tego dla siebie ;)

      Usuń

Obserwatorzy