piątek, 30 listopada 2012

541 www.collegium-magicae.blogspot.com



Collegium Magicae? Mam z tym jakieś skojarzenia, ale oprócz nich nic mi do głowy nie przychodzi. Sprawdzałam na Gogle Tłumaczu, ale nic sensownego mi nie podał. Podejrzewam, że znaczy to po prostu „kolegium magów”, tak jak istnieje nazwa „kolegium majów”.
Napis na belce jest prosty i niezbyt mnie zachwyca - Collegium Magicae – Mazowiecka Wyższa Szkoła Magii i Czarodziejstwa – zwykłe, suche fakty; o co chodzi i gdzie znajduje się szkoła. A dałabym sobie rękę uciąć, że przy takim pomyśle na opowiadanie na belce znajdzie się coś bardziej odpowiedniego.
Szablon mi się podoba. Jest w nim coś… magicznego. Gwieździste tło, jeśli tak mogę je określić, ślicznie się prezentuje i dobrze współgra z tematyką bloga. Na nagłówku znajduje się dziewczyna, której nie rozpoznałam po przejrzeniu spisu bohaterów. Jest tam także cytat, – Magia ma  […] w zwyczaju czekać w ukryciu niby grabie leżące w trawie – który spodobał mi się. Nazwisko jego autora obiło mi się kiedyś o uszy, jednakże nie zagłębiałam się w jego twórczość.
Szablon, tak jak wspomniałam, pasuje do tematyki bloga. Nie zlewa się z tekstem, który dobrze się czyta. Mam jednak małe zastrzeżenia do „słowa wstępu”, które równie dobrze mogłoby znajdować się na podstronie. Ale nie wygląda źle też na głównej, więc zrobisz jak będziesz chciała.
Jak już zdążyłam przeczytać, blog ten będzie opowiadał o szkołach dla magów. Muszę stwierdzić, że to jest ciekawy pomysł. A że nigdy z czymś podobnym się nie spotkałam – punktujesz u mnie.
 Tak szczerze? Lekko się zawiodłam. Liczyłam na dobrze dopracowany tekst i ciekawą, niebanalną fabułę. Może z tym drugim było dobrze, ale pierwsze to tragedia. Zresztą sama zobaczysz te błędy, które wychwyciłam. Nie przeczę, że mogło być ich tam więcej, ale nie zawsze da się wszystko zauważyć.
Zaczynając od samego początku. To coś, co nosi nazwę "Początek" ma być prologiem, jeśli się nie mylę, tak? W takim razie spodobał mi się. Bardzo ładnie opisałaś to, w jaki sposób czytelnicy mogliby się czuć, gdyby zobaczyli tę reklamę.
Idąc dalej już nie było tak fantastycznie. Zaczęłaś opowiadać historię właściwą, jednakże nie wciągnęła mnie ona na samym początku. Było w Twoim sposobie pisania coś, co mnie wręcz odpychało. Jednak do czasu. Gdy akcja zaczęła się rozwijać, a Ewelina dowiedziała się, że bez zaproszenia nie uda jej się dostać do szkoły, to z zaciekawieniem czytałam, co będzie dalej.
Ewelina chce dostać się do Collegium Magicae, jednak nie otrzymała zaproszenia. Gdy wraca do domu, zaproszenie pojawia się. Szczęśliwa dzwoni do przyjaciółki, by jej o tym opowiedzieć. Jak się okazuje, Ania i Sandra także dostały zaproszenia. Następnie Ewelina idzie z Sandrą na zakupy. Gdy wraca, widzi, że jej matka jest już w domu. Później zaczynają się kłócić, gdyż Iwona sprzeciwia się temu, by jej córka wyjechała do szkoły. W złości niszczy jej list. Zdenerwowana dziewczyna idzie do siebie, a następnie planuje wyjazd do szkoły. Gdy nadchodzi ten dzień, dowiaduje się, że nie może pojechać, bo nie ma przy sobie zaproszenia. Jednak po chwili ono się materializuje i szczęśliwa dziewczyna jedzie do swojej wymarzonej szkoły. Tam z przyjaciółkami zwiedza zamek i udaje się na obiad.
Tak wygląda streszczenie tego, co, jak dotąd, napisałaś. Dzieje się akcja, nie jest nudno. Za to chwała Ci, bo nie zniosłabym czegoś, co by mnie zanudziło na śmierć.
Prawie cała historia będzie działa się w Mazowieckim Collegium Magicae, mieszczącym się w ruinach zamku Książąt Mazowieckich w Czersku. Jest to jedno z szesnastu Collegiów w całym kraju, po jednym na województwo. Miejsce to jest zupełnie niewidoczne dla osób, które żyją w Świecie Techniki, mogą ujrzeć tylko ruiny zamku.
Główną bohaterką jest Ewelina Solan i jej przyjaciółki, Ania i Sandra. Nie będę ich tutaj opisywać - te same informacje, które napisałabym, można znaleźć w zakładce o bohaterach.
Jeśli natomiast chodzi o opisy, to są one ciekawe i podobają mi się. Mają odpowiednią długość, przez co tekst nie składa się tylko i wyłącznie z opisów.
Dialogi piszesz na luzie, nie są one sztywne. Odpowiadają standardom polskiej młodzieży, tego w jaki sposób nastolatkowie się wyrażają.
A teraz te nieszczęsne błędy, których, jak na mój gust, było zbyt dużo na krótkie rozdziały.

Początek:
Wracając do domu, zatrzymujecie się na chwilę i rozglądacie wkoło. - brak przecinka.
Bierzecie talerz z jedzeniem, a także parujący kubek z herbatą, by następnie usiąść przed telewizorem i przy dźwiękach ekranowych posilić się w spokoju. - jak wyżej.

Chapter 1:
Ciepłe słońce wciąż mocno przygrzewało, nie zważając na fakt, że połowa września już dawno minęła. - brak przecinka.
Była to dziewczyna o niezbyt wysokim wzroście, dość przeciętnej urodzie i krótkich, pofarbowanych na „rubinową czerwień”, włosach . - brak przecinków, nie daje się spacji przed kropką.
Miała w sobie coś z aniołka i choć burzę loków, którą zazwyczaj nosiła na głowie, obecnie wyprostowała, wyglądała równie zjawiskowo. - brak przecinka.
Powiedzieć wam mogę jedynie, że bywa równie niebezpieczna, co piękna, o czym wielu mogło się przekonać. - jak wyżej.
- O tym, że chciałabym dostać list z Collegium Magicae. Odkąd widziałam po raz pierwszy reklamę, nie mogę przestać o tym myśleć. […] - westchnęła zrezygnowana, po czym kopnęła kamień, który poszybował prosto w wysokie chaszcze po lewo. - "tę", nie "tą", brak przecinka.
Jedna reklama, jeden przyszły student, który następnie otrzymuje w zdobnej kopercie zaproszenie na studia, a także wytyczne, według, których musi się kierować, jak i broszurkę z instrukcjami trzymania swoich mocy na wodzy. - jak wyżej.
- Tamten przekaz był dla mojej siostry. – podsumowała po raz kolejny. – Na pewno sczeznę tutaj, kiedy ty i Sandra, będziecie się świetnie bawić. - bez kropki i przecinka.
Cóż, był to niepodważalny fakt. - brak przecinka.
- Muszę spadać. – powiedziała, zatrzymując się w połowie drogi. - bez kropki, brak przecinka.
- Ty i te twoje magiczne zdolności. – powiedziała Ewelina z cichym westchnieniem, po czym pocałowała Anię w policzek, a następnie skręciła w krzaczury na prawo od miejsca, gdzie stały. - jak wyżej.
Kiedy dotarła w końcu do swego domku, wypuściła psy na podwórko, aby mogły pobiegać, zaś sama weszła do środka i od razu uruchomiła komputer. - brak przecinka.
Pewnego razu, kiedy pani Solan właśnie wróciła z kilkudniowego, wyjątkowo męczącego businessowego wyjazdu, mąż oświadczył, że zakupił na mazurach działkę, gdzie będą trenować proste życie. - jak wyżej, Mazurach wielką literą.
Zabrał najpotrzebniejsze rzeczy, niezbędne do przetrwania w głuszy, napisał list w którym oświadczał, że wyjeżdża na nową działkę, po czym ruszył, zamykając dom na cztery spusty. - brak przecinka.
Zadzwoniła do niego, jednak, Michał uznał telefon za zbędny, więc zostawił go w domu. - brak przecinków, zbędny przecinek.
Choć nie miały nikogo poza sobą i siostrą, od czasu do czasu dzwoniącą do domu, żyły w prawdziwym odosobnieniu. - brak przecinka.
Stała po środku zniszczonej stolicy, wśród trupów. - "pośrodku" razem.
Fala szła szybkim krokiem, wyrzucając z siebie co jakiś czas kule ognia i pioruny. - jak fala może iść szybkim krokiem? Brak przecinka.
Osamotniona Ewelina ze wszystkich sił próbowała uciekać, przed wściekłą tłuszczą, jednak nie mogła. - zbędny przecinek, brak przecinka, co oznacza w tym kontekście słowo "tłuszczą"?

Chapter 2:
- Ewel wybacz, ale nie mogłam się powtrzymać! Jesteś moją przyjaciółką i chciałam, żebyś wiedziała pierwsza! – Krzyczała podekscytowana Ania. - "krzyczała" małą literą, literówka - "powstrzymać".
Chciała, wpędzić Anię w zakłopotanie, nim przekaże wesołe wieści i usłyszy znajome „a nie mówiłam” przyjaciółki. - zbędny przecinek.
- Przepraszam.Zaczęła niepewnie, ale wtedy czara emocji przelała się przez krawędź i Ewelina piszcząc radośnie, zawołała równie głośno, co przyjaciółka. - brak przecinków, zbędna kropka, "zaczęła" małą literą.
- Masz szczęście, że mnie nie obudziłaś.Warknęła, żartobliwie, kiedy ogólna nieartykułowana radość w końcu opadła.- zbędna kropka i przecinek, "warknęła" małą literą.
-Mówiłaś, mówiłaś.Zawołała radośnie, rzucając się na łóżko. Normalnie wyszłaby z pokoju i nakrzyczała na nią, że o 09:00 rano, kiedy normalni ludzie chcą spać, ona suszy włosy, ale dziś dobry humor nie mógł jej opuścić. - zbędna kropka, "zawołała" małą literą, brak przecinka. Godziny w opowiadaniach piszemy SŁOWNIE. 
Iwona opuściła dom tuż przed 10:00. Jedyne, co zostawiła córce, to 50 zł i krótki liścik.- jak wyżej, brak przecinków.
Jeśli chcesz, zamów sobie pizze, ja zjem na mieście. - brak przecinka, "pizzę".
Ewelina zmięła banknot w dłoni i postanowiła, że posiłek również zje na mieście, kiedy spotka się ze swoją drugą przyjaciółką, Sandrą.- brak przecinka.
Wypuściła psy, nasypała im trochę suchego, a następnie wzięła gorący prysznic. - czego suchego?
Choć obcym wydawać się by mogła cicha i spokojna, oraz nieśmiała, to w rzeczywistości świat ten nie zrodził równie pokręconej i szalonej osoby.- "wydawać by się mogło", "cicha, spokojna i/oraz nieśmiała".
Z Eweliną znały się od 12 lat, kiedy po raz pierwszy trafiły na siebie w zerówce. - liczby piszemy słownie.
- Sandwich.Zaczęła Ewelina, uśmiechając się od ucha do ucha. - zbędna kropka, "zaczęła" małą literą, brak przecinka.
Jak się obudziłam, ta leżała na moim kocie. - brak przecinka. 
Ewelina wciągnęła głośno powietrze, po czym równocześnie z Sandrą zaczęła podskakiwać i donośnie piszczeć. - jak wyżej.
- Nie wiedziałam jak ci powiedzieć, że ją dostałam. Bałam się, że wiesz no… że ty nie dostaniesz, a w końcu to było twoje marzenie. Wzięłam ją, żeby pokazać ci, że to wcale nie takie fajne i zapewnić, że po semestrze wrócę do Świata Techniki.Zaczęła mówić, kiedy nieco się uspokoiły i wznowiły wędrówkę na przystanek. - bez kropki, "zaczęła" małą literą, brak przecinka. Za dużo tu słowa "że".
- Uspokój się, bo mnie udusisz.Wyszeptała skrzecząc. - brak przecinka, zbędna kropka, "wyszeptała" małą literą. 
Obie, śmiejąc się, w końcu trafiły na przystanek, a następnie do Arkadii, gdzie zaczęły swój cotygodniowy spacer od empiku, znajdującego się tuż przy głównym wejściu.- brak przecinków.
- Polecam Pilipiuka, cykl opowiadań o Jakubie Wędrowyczu. – Blondyn z lekkim zarostem i błękitnymi oczami, przyglądał się jak ruda nurkuje wśród książek  z zamyśloną miną.- brak przecinka, zbędny przecinek.
Ewelina podniosła głowę, słysząc bardzo przyjemny, męski głos.- brak przecinka.
- Jestem Mariusz.Przedstawił się, podając jej dłoń, tym razem bez książki. – A ty? – Zapytał widząc, że dziewczyna ma trudności z mówieniem. - zbędny przecinek, "przedstawił" i "zapytał" małą literą, brak przecinka.
- Ewelina.Odpowiedziała, podnosząc się z kucek i od razu wywracając się na tyłek. Chłopak, widząc niezdarność dziewczyny, uśmiechnął się wesoło, po czym podał wciąż wyciągniętą w jej stronę dłoń. - zbędna kropka, "odpowiedziała" małą literą, brak przecinków.
Dopiero kiedy ją podniósł, ruda odkryła, że nie zagaił ze względu na zainteresowanie jej urodą, a jedynie dlatego, że był pracownikiem Empiku. - brak przecinka.
- Dzięki, ale czytałam już cały cykl.Odpowiedziała, otrzepując ubranie, a następnie udając się na poszukiwanie Sandry.- zbędna kropka, "odpowiedziała" małą literą, brak przecinka.
- Musimy stąd wyjść.Powiedziała, łapiąc przyjaciółkę za rękaw i ciągnąc do wyjścia. - jak wyżej.
Najpierw odwiedziły sklepy z kosmetykami, robiąc pokaźne zapasy, potem przyszedł czas na ciuchy i obuwie, na sam koniec zaś postanowiły odłożyć jedzenie. - brak przecinka.
Kiedy napchane niezdrowym żarciem wstały od stołu, było grubo po 19:00.- godziny piszemy słownie.
Najciszej jak tylko mogła otworzyła skrzypiącą bramkę, a następnie na paluszkach udała się do garażu, gdzie pochowała wszystkie zakupy w starej szafce na narzędzia, należącej do ojca. - jak wyżej.
Wytłumaczenie matce, że opuszcza ją na rzecz Collegium Magicae, nie mogło wyjść od tak. - brak przecinka, "ot", nie "od".
Rozmowa o jej wyprowadzce była prawdziwym wyzwaniem, które bez odpowiedniego planu mogła pójść gorzej niż fatalnie.0 literówka, "mogło".
Równie cicho, co wcześniej, wróciła do furtki i głośno ją zatrzasnęła, aby dać znać, że wraca. - brak przecinków.
- Raz kozie śmierć.Wyszeptała do siebie, przełykając głośno ślinę i wchodząc do środka. - zbędna kropka, "wyszeptała" małą literą, brak przecinka.
- Moja koperta! – Wyrwało się jej znacznie głośniej, niż zamierzała.- "wyrwało" małą literą, brak przecinka.
- Grzebałaś u mnie w pokoju.Burknęła wściekła. - zbędna kropka, mała litera.
- A właśnie, że będę! – do oczu rudowłosej zaczęły napływać łzy wściekłości. - "do" wielką literą.
- Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że nigdzie nie pojedziesz. – Iwona odłożyła filiżankę na bok. - zbędna kropka.
- Wiesz, pieniądze to nie wszystko! - kropka.
- A se zamrażaj!!! Mam to w nosie! - dwa zbędne wykrzykniki.
- Co ty chcesz z tym zrobić?! – przerażona Ewelina pobiegła za matkę, próbując zabrać jej kopertę. - "przerażona" wielką literą, literówka - "matką", brak przecinka.
- Bez tego nie będziesz mogła pojawić się w szkole, dlatego właśnie… - Urwała w pół słowa, a potem ruszyła w stronę niszczarki.- przecinek, mała litera.
- Nienawidzę cię.Wyszeptała tak cicho, że Iwona wcale jej nie dosłyszała. - zbędna kropka, mała litera.
- Nienawidzę cię.Dodała nieco głośniej. - jak wyżej.
Wciąż walcząc z dreszczami przebiegającymi przez całe ciało, wróciła do pokoju, zatrzasnęła drzwi, po czym rzuciła się na łóżko i zaczęła gorzko płakać. - przecinki.
- Wiesz, parę razy wiedziałam, co się wydarzy. - jak wyżej.
- Tylko się nie spóźnij. Spoko. Widzimy się na Wschodnim o 09:00. - godzimy piszesz słownie.

Chapter 3:
 - Dzień dobry, moje drogie dziecko.Powiedziała staruszka, uprzejmie się uśmiechając. - przecinki, zbędna kropka, mała litera.
Cud, że jeszcze do niej nie podbiegł, by zacząć ją podgryzać jak zawsze to czynił przy bliższych spotkaniach z dziewczyną. - przecinek.
Czegoś, co byłoby na tyle realistyczne, że powstrzymałoby staruszkę od dzwonienia.- jak wyżej.
- Nic takiego.Przełknęła głośno ślinę i modląc się w duchu, zaczęła kłamać jak z nut.- zbędna kropka, mała litera.
Te strasznie skrzypią, co przeszkadza strasznie. - "Te bardzo skrzypią, co niemiłosiernie przeszkadza", tak mogłabyś to na przykład napisać, bez powtarzania słowa "strasznie".
Jeszcze jak Rokocińska posadzi ten swój tyłek i zacznie się nim wiercić, to wcale nie słychać co ksiądz mówi.
Ewelina widząc, że kobieta łyknęła kłamstwo, uśmiechnęła się pokrzepiająco.
Obie się pożegnały, po czym każda poszła w swoją stronę i nawet psopodobne zwierzę pani Bieleckiej, tym razem nie przyczepiło się do nogawki Eweliny.
Ewelina przytachała do bagażnika swego „waliza”, a następnie usadowiła się obok Ani. - nie rozumiem. jaki bagażnik, jaka waliza?
Nie wiem, jakby to wszystko wyglądało, gdybym nie miała podstawowego wykształcenia.
– Chcecie trochę? – Zapytała napełniając kubek. - mała litera.
Ewelina dreptała niespokojnie w miejscu, jakby stado mrówek ją oblazło.
Wywalą cię, nim dojedziemy na miejsce!
- Co jest kochani? – Rzekła, puszczając swój bagaż na ziemię. - mała litera.
Ostentacyjnie westchnęła, wywracając oczami, jakby wszyscy byli intruzami.
- Chyba furiatkę i psychopatkę.Dodała blondyna, kończąc posiłek. - mała litera.
Rudowłosa Ania uśmiechnęła się kącikiem ust, po czym pokiwała głową z aprobatą.
Kiedy znów zaczęły się chichrać, na Anię, niczym grom z jasnego nieba, zwaliła się brązowowłosa postać.
- Ojoj! – Pisnęła kupka nieszczęścia, będąca dziewczyną ubraną w czerwony, kraciasty płaszcz. - mała litera.
Ewelina i Sandra zaczęły pokładać się ze śmiechu, zaś Ania klęła na czym świat stoi, próbując wyplątać się z rąk i nóg napastniczki.
- A czy to nie przypadkiem te? – Zapytała Ewelina, podnosząc z ziemi czarne oprawki. - mała litera.
- Chyba wypadły ci z kaptura.Dorzuciła Sandra, ocierając łezki radości. - mała litera.
Dziewczyna chwyciła swoje okulary, po czym nasunęła je na zielone oczy. - jak okulary można nasunąć na oczy? Prędzej na nos.
Wyciągnęła dłoń w stronę Ani, która wywracając oczami, w końcu ją potrząsnęła.

Chapter 4:
- I tyle? – Zapytała Ania, patrząc na zdezelowanego gruchota, którym miały jechać. - mała litera.
- Mówiłaś coś? – Zapytała, poprawiając włosy. - jak wyżej.
Dzieciaki ze swoistym spokojem, patrzyły jak ich rodziciele, walczą łokciami i niekiedy wulgarnym słownictwem.
- No wiecie co? – Wyraziła swoje niezadowolenie przysadzista kobieta, ubrana w szary płaszcz, sięgający prawie, do ziemi. – I jak ja mam oddać swoją jedyną pociechę, w ręce takiego chłystka? - mała litera.
Wąsaty jegomość przyglądał się Danielowi, ze splecionymi rękoma. – No, nie wiem, nie wiem mój synu.
- Nie wydaje się wam, że jakoś nas tak trochę sporo? – Zapytała Sandra, licząc ludzi przed i za nimi.
- Zaproszenie.Usłyszały w końcu.
- Nie mam.Odpowiedziała drżącym głosem. – Matka nie zgodziła się, żebym tu jechała i mi je zniszczyła.Zamilkła, patrząc w złote oczy mężczyzny, który wiercił swym spojrzeniem dziurę na jej twarzy.
- Wyjdź z kolejki.Powiedział, patrząc na kartkę.
– Chcesz? – Zapytała, przyjacielsko się uśmiechając.
- Chciałam nieco ciepłem je potraktować, żeby pismo wyszło, ale wtedy pieczątki szlak trafił. - "szlag".
- Jeszcze ja! Jeszcze ja! – Wołała, jakby można było jej nie zauważyć.
- Pomożecie? – Zapytała palących dziewczyn, a te zaczęły razem wciągać jej „walizeczkę” do bagażnika.
- Dzięki! – Zawołała na odchodnym, podchodząc do Daniela.
- Tym gruchotem? – Zapytał jeden z chłopaków.
– Tak? – Spojrzał na uniesioną dłoń Ani.
- Nie. Widzicie, jakaś kara musi być.
- Proszę, abyście uważali na swoje moce.Powiedział, mierząc po kolei każdego wzrokiem.
Później, jeśli przejdziecie przez egzaminy, dostaniecie nowe Fortu Magicae.
Urwał przemowę, bowiem z dworu do jego uszu, dobiegły trzy szczęśliwe piski.
- Zaproszenie.Powiedział, wyciągając dłoń, aby pierwsza z nich mogła położyć na niej kopertę.
- Aha.Powiedziały wszystkie na raz.

Chapter 5:
Ewelina przez pewien czas grzecznie siedziała na swoim miejscu, rozmawiając z Zuzanną oraz Aniką.
Niezadowolenie przyjaciółek było tym większe, gdy okazało się, że obie siostry siedzące tuż przed nimi, miały przydział pomarańczowy.
Dziewczyny wściekały się, że nie zajęły właśnie tamtych siedzeń, które były wolne, w momencie wsiadania.
Wszyscy zaczęli powoli wygrzebywać się ze swoich miejsc i już niebawem, stali na parkingu w Czersku.
Anika stojąca za nią, klepnęła ją w ramię.
Ludzie przypatrywali się grupie z dziwnym nie spokojem wymalowanym na twarzach. - chyba chciałaś napisać "niepokojem"?
- Nie do końca. Wiedzą, że coś jest nie tak, ale magiczne bariery i zaklęcia na nich rzucone nie pozwalają się im domyślić, o co dokładnie chodzi.
- Witaj pączuszku! – Zawołała, przytulając się do niego z siłą misia grizli.
Kobieta mimo dość szczupłej postury, miała pary jak nie jeden facet. - nie czasem "parę"?
- Oooo! – Zawołała, widząc czekającą dziatwę. - wystarczą dwa "oo".
Klasnęła w dłonie, po czym zniknęła w budce, śmiejąc się radośnie.
Ruiny kiedyś tak znamienitej fortyfikacji, prosiły się o porządny datek i sponsorów.
Mury, choć robiły na Ewelinie niemałe wrażenie, lata swego uroku miały za sobą już wieki temu.
- Jesteśmy na miejscu! – Zawołał radośnie, po czym zajrzał przez otwór.
Najstarsza, choć krótkotrwała osada istniała między VI a VIII w. Ślady następnej osady pochodzą z IX- X w. budowano wówczas domy słupowe. Stałe osadnictwo rozpoczęło się w XI w. - daty, wieki, godziny piszemy słownie.
- Otwieraj te gały i chodź! – Zawołała podekscytowana Zuzanna.
Sklepienie, z  tego, co zapamiętała z zajęć historii, było krzyżowo-żebrowe zaś towarzyszył mu system łuków przyporowych, odciążających ściany budowli.
Ewelina ruszyła do przodu i już niebawem znalazła się na obszernym dziedzińcu wyłożonym kostką brukową, po środku którego stała wielka fontanna, przedstawiająca smoka ziejącego ogniem. - "pośrodku" razem.
- Magia.Zdążyła wydusić z siebie czerwonowłosa, nim wokół nich zgromadziła się reszta grupa uczniów.
Jeszcze jedna dziewczyna, tym razem, czarnowłosa o niezwykle mikrej posturze, przypatrywała się „kociakom” z nadąsaną minką.
- Moniko, nie należy być niegrzecznym dla nowych uczniów.
– Witajcie w Mazowieckim Collegium Magicae. Jesteście ostatnią grupą, więc nie będziemy specjalnie przedłużać.
Jak się okazało, każdy był ubrany zupełnie inaczej.

Chapter 6:
Jak zauważyła Ewelina, wykończenia mundurka, miały białe krawędzie.
Zielona marynarka zapinała się na guziki tak gdzieś do pępka, zaś później rozchodziła się na boki, sięgając do połowy łydki chłopaka.
Na ramiona również miał zarzuconą czarną narzutę, spod której, tak samo jak u blondyny, wystawała biała koszula przewiązana zieloną wstążką czy czymś w tym rodzaju.
W pasie przewiązany był białą szarfą, do której przytroczył pomarańczowe, trzy sakiewki, na czarnym sznurku.
Pomarańczowa koszula, kończyła się białymi mankietami, zaś na ramionach spoczywała nieco inną niż pozostałe, narzuta z emblematem szkoły.
- Ale ci się trafiło.Wyszeptała Ania, niemal prosto do ucha Eweliny.
- Słucham? – Zapytała wyrwana z rozmyślań Ewelina.
Ewelina wraz z Zuską wchodziły jako ostatnie, do końca przyglądając się zabytkowym ścianom i różnego rodzaju wykończeniom . - "Zuzką".
- Bardziej mi to wygląda na budownictwo renesansowe niż średniowieczne.Zauważyła blondynka.
Był tu wielki kominek ze stosem różnokolorowych poduszek i puff, kilka okrągłych stolików z wygodnymi fotelami, kręte schody dokładnie po środku, a także bilard i piłkarzyki oraz niezliczona ilość drzwi. - "puf".
- Każde prowadzi do oddzielnego salonu oraz łazienki i ubikacji z czterema pokojami. – Robert chętnie odpowiedział na pytanie.
- Czyli mamy swoje pokoje, które połączone są z trzema innymi salonem i wspólną łazienką i ubikacją? – Tym razem dziewczyna o mysich włosach i szczurzej twarzyczce, zaczęła pytać.
Koledzy i koleżanki z wyższych lat, mają przydzielone piętra odpowiednie do swojego roku nauki.
Pytania się skończyły i studenci, w końcu zaczęli rozglądać się za swoimi komnatami.
Pokój naprzeciwko schodów. Mówiąc to, skłonił się i ruszył w stronę stopni.
Przyszli studenci rozpierzchli się, rozmawiając ze sobą i tylko Ewelina stała i wciąż przyglądała się wszystkiemu wkoło.
– Jesteśmy w jednym pokoju.Wyjaśniła pośpiesznie, wpychając rudą do środka.
Duży jasny stół stojący po środku miał rzeźbione nogi w lwie łapy, krzesła zaś oprócz pięknych, ciemnopomarańczowych obić, miały rzeźbione poręcze i oparcie. - "pośrodku" razem.
Oprócz lustra zajmującego całą jedną ścianę, czterech złotych umywalek z kranami oraz wielkiej szafki wypełnionej po brzegi puchatymi ręcznikami, była tu też jednoosobowa, również złota, wanna, a obok w koncie, wąska kabina prysznicowa. - KĄCIE!
- Ale super! – Zawołała, widząc normalną toaletę, a nie średniowieczny wychodek.
Ewelina uśmiechnęła się, dotykając gładkich dzieł sztuki, po czym przysiadła na jednym z czterech foteli stojących pod oknem.
Był miękki i strasznie wygodny. - znajdź inne słowo, które mogłoby zastąpić "strasznie". Używa się go w mowie potocznie, nie w opowiadaniach.
Ewelina jeszcze przez chwilę siedziała, przyglądając się chmurom przemieszczającym się po niebie. - brak "się".

Chapter 7:
Ciężka waliza wielkości niewielkiego słonia, stała w kącie i czekała na rozpakowanie.
– Nie spać, biegać, spacerować! – Krzyczała do ucha śpiącej.
- Pogięło cię! – Wrzasnęła, pocierając zaspane oczy.
- Nooooo, w sumie to nie. - wystarczy "noo".
Choć pozwiedzać szkołę. - CHODŹ!
- Bogowie, przepraszam! – Zawołał melodyjny głos.– Naprawdę bardzo przepraszam! – Pisnęła, widząc skotłowane dziewczyny, które wciąż próbowały wygramolić się z łóżka. - spacja przed myślnikami.
Pościel oplotła je swymi mackami, więc gramolenie się na ziemię, było niełatwe.
Blondynka prychnęła z pogardą i złożyła ręce na klatce piersiowej, wywracając przy tym oczami. -
 Za niewinność, jełopie.Burknęła,  po czym potrząsnęła dłonią Eweliny.
Ewelina uśmiechnęła się, poprawiając zarazem potargane przez wiatr włosy.
Trzeba było przeczytać broszurkę od początku do końca, a nie tak pobieżnie! – Zacytowała swoją siostrę.
- Dobra, koniec tematu! – Zawołała Ewelina.
Dziewczyna pokiwała głową, cicho mrucząc coś pod nosem.
- No zgadnij, co robił nasz leniwiec?
Solanowa westchnęła teatralnie, po czym zaczęła schodzić do podziemi szkoły, pozostałe pannice ruszyły za nią.
– Zaczniemy zwiedzanie od tego miejsca! – Zawyrokowała, ciągnąc przyjaciółki za sobą.
Studenci i studentki poprzebierani w stroje sportowe, ćwiczyli, wyciskając z siebie siódme poty.
- Ania.Dodała, kiedy ciemnowłosy zaczął witać się z pozostałymi dwiema. – A to Sandra i Ewelina.Dorzuciła widząc, że dziewczyny wciąż milczą.
- A ja myślałam, że magia.Wydukała w końcu Ewelina, na co trener wybuchnął serdecznym śmiechem.
Po raz ostatni posłał do Ani, uwodzicielski uśmieszek, po czym pożegnał się skinieniem głowy i odszedł pomóc jakiejś studentce przy nakładaniu ciężarków do sztangi.
Przyjaciółki podekscytowane wyposażeniem, udały się na dalsze zwiedzanie, nie tracąc więcej czasu na przyglądanie się przystojnemu Robertowi i innym półnagim, umięśnionym mężczyznom.
Oprócz pięknego, wielkiego zbiornika do pływania i trampoliny do trenowania skoków do wody, były tu trzy jacuzzi, baseny ze zjeżdżalniami, wodospad z egzotycznym basenem, piracki wrak, wokół którego, część uczniów nurkowało w dziwnym sprzęcie, nieznanym zupełnie przyjaciółkom i wiele innych rzeczy do zabawy i treningów wodnych.
Porządku w pilnowało czterech ludzi ubranych w stroje w kolorach wież.
Dziewczyny od razu wyrobiły magiczne, gadające karty biblioteczne i mogły wypożyczyć, co tylko chciały.
Podziękowawszy, grzecznie się pożegnały i opuściły podziemia.
Zarówno ruda jak i blondyna, otrzymały coś, co z pewnością pomoże rozwinąć ich dary, ona zaś miała uczyć się…
- Historia! – Burknęła niezadowolona.
– Swoją drogą, ciekawe skąd wiedział jakie mamy dary?
- Na pewno nie.Zaprzeczyła Ewelina.
- Nie, spoko. Sorki, nie zauważyłam cię. Trochę się pogubiłam i nie bardzo wiem, gdzie jest stołówka.
-Oh, to wy nie wiecie? Zaraz czternasta i koniec wydawania obiadów.
- Jak to?! – Zapytały wszystkie na raz. - "naraz" razem.
Dziewczyny uścisnęły sobie dłonie, po czym zaczęły rozglądać się za stołówką.
- Prawdopodobnie, bo na dole na pewno jej nie ma.Podsumowała Sandra, ruszając za przyjaciółką.
 Niestety nigdzie nie było widać, żadnego okienka czy też kucharek rozdających posiłki.
– Genialne! – Zawołała, klaszcząc w dłonie.
A do picia sok pomarańczowy w wysokiej szklance.Mówiąc zamówienie, na talerzu Eweliny zaczęły pojawiać się poszczególne produkty. – Bajer! – Wrzasnęła, zwracając uwagę grupki dziewczyn siedzącej nieopodal. - "siedzących".
- Eh… kociarnia.Stwierdziła jakaś blondyna, teatralnie wywracając oczami.

 Teraz trochę o zakładkach.
Główna - chyba wiadomo, o co chodzi.
Bohaterowie - jak wyżej. Tylko mam kilka małych zastrzeżeń, co do opisów:
Ulubionym zwierzęciem Eweliny jest koń, zaś za kotleta schabowego z ziemniakami i duszoną kapustą kiszoną, mogłaby dać się pokroić.
Jej ulubionymi zwierzętami są smoki, zaś wchłonąć by mogła wszystko, co ma w sobie żółty ser.
Potrafi cieszyć się ze wszystkiego, a swą radością zaraża wszystkich w koło. - "wkoło" razem.
Gadatliwy i burkliwy, jeśli nie prześpi co najmniej 10h na miękkiej, puchowej pościeli lub pikowanej kurtce tylko w barwach wojennych. - "10h" słownie.
Ulubione zwierze to nietoperz, zaś za parę drewnianych kołków dałby się wystrzelić z armaty. - "zwierzę".
Jest strasznym żarłokiem, choć wcale nie widać tego po jej sylwetce.
Uwielbia wszystko, co da się zjeść.
Jeśli raz skrzyżuje z tobą broń, nie ma przebacz.
Amelia i Zora są bliźniaczkami dwujajowymi, jednak nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego.
Ma zapędy przywódcze, nie toleruje ludzi, którzy nie wiedzą, co ze sobą zrobić, ani tych, którzy nie potrafią z niczym sobie poradzić.
Łatwo zdobyć jej zaufanie, jednak raz utracone, nigdy nie zostanie odzyskane.
Pomimo dużych ambicji, często porzuca swoje plany z powodu ogromnego lenistwa, z którym choć stara się walczyć, to jednak przegrywa z kretesem.
Jej ulubionym zwierzęciem jest biały tygrys, zaś jedzeniem wszelkiego rodzaje fast foody.
Najchętniej zjadłaby wszystko, co jest z mięsem.
Z bajek o pierwszej miłości, wyrosła już dawno temu.
Uwielbia grzebać w bebechach wszystkiego, co można rozłożyć na części pierwsze.
Ariana to defetystka o melancholijnym nastawieniu, uwielbiająca książki, które są jej prawdziwą miłością.
Przyciąga tarapaty, jak magnez śrubki. - "magnes".
Wszak wiedza czerpana każdego dnia, jest wprost proporcjonalna, do zmian jakie zachodzą w człowieku.
Ziemniaki z mizerią traktuje jak ambrozję, zaś za zabawę z małpą, oddałaby rękę.
W ciężkich chwilach potrafi zachować zimną krew, przez co jest dobrym kompanem.
Babeczki czekoladowe w towarzystwie mruczącego kota, to coś, co ją kręci.
Jego ulubionym zwierzęciem jest kruk, zaś kebab stanowi główną część jego jadłospisu.
Lubi zwiedzanie i choć wydaje się towarzyski, raczej stroni od ludzi.
Kocha spokój i ciszę, a momenty, kiedy musi występować przed innymi, sprawiają mu najwięcej trudności.
Gdyby mógł, wciąż by się zajadał wołowiną z winem.
Uczynny, miły, radosny, pogodny, szalony, wytrwały, czasami nieodpowiedzialny.
Jest niezwykle uczynny, pomoże każdemu, kto go o to poprosi.
Ulubionym zwierzakiem Tomka jest pies, zaś posiłek składający się z udka kurczaka na makaronie chińskim to danie życia.
Ciepło, które od niego bije, potrafi ogrzać cały tłum osób.
Ulubionym zwierzęciem jest kot, zaś kuchnia włoska oraz sushi, to jedzenie, którego nigdy sobie nie odmówi.
Sprawia wrażenie narcyza, choć tak naprawdę to tylko pozory.
Jest nieziemsko inteligentny, a łagodność, którą nie okazuje ludziom, przerzuca na zwierzęta.
Kadra - jak mniemam, zakładka ta mówi nam o nauczycielach, którzy pojawią się w opowiadaniu.
Jej ulubionym zwierzęciem jest koń, zaś za bażancie udka w buraczkach, mogłaby zabić.
Jego dźwięczny bas, potrafi zażegnać każdy konflikt.
Za słoik masła orzechowego, odda ostatnie pieniądze, zaś przenigdy nikogo tak nie ukochał jak swojego węża Cezarego.
Daje drugą szansę, jednak trzeciej już nie.
Bije od niej mnóstwo pozytywnej energii, którą wszystkich w koło zaraża. - "wkoło" razem.
Praca ze studentami na siłowni, to najlepsze, co mogło go spotkać.
Uwielbia bigos i żurek tak gęsty, jak to tylko możliwe.
Collegium - opisujesz tutaj, gdzie występują Collegia, których w sumie jest szesnaście. Ciekawy pomysł z usytuowaniem po jednej szkole w każdym województwie.
Kończąc naukę w jednym z Collegiów Magicae, absolwenci przenoszą się do Fortu Magicae zwanego również "Ostatnim Bastionem Nauki", mieszczącym się na terenie Twierdzy Modlin .
Po zakończeniu nauki muszą zadecydować, czy chcą wrócić na ziemię z zablokowanymi mocami i tu dalej funkcjonować, czy też przyjmą obywatelstwo Świata Magii, by na zawsze w nim zamieszkać.
Świat Magii - odnośnik, przenoszący do Twojego drugiego bloga.
Odwiedzam - spis linków, które są ładnie pogrupowane.
Spam/reklama - jak sama nazwa wskazuje, jest to miejsce, gdzie powinien zostać umieszczany spam.
No to teraz co nieco o dodatkach.
Słowo wstępu - w skrócie opisujesz Collegium Magicae.
Mieści się w miejscu, gdzie w Świecie Techniki znajdują się obecne ruiny zamku książąt mazowiecki w Czersku. - "Książąt Mazowieckich".
Siedzibę szkoły otaczają liczne lasy, pełne zwierzyny, umożliwiające polowania, zaś przepływająca u podnóża wzniesienia na którym stoi szkoła, Wisła, dostarcza możliwości związanych z połowami.
Komórki, internet, portale społecznościowe i inne udogodnienia, odchodzą do lamusa.
Archiwum - nie podoba mi się to archiwum. Zamiast niego lepiej prezentowałby się spis treści.
Ankieta - pomysł, z którym nigdy wcześniej się nie spotkałam. Ciekawe rozwiązanie, proszenie czytelników o wypełnienie ankiety, na podstawie której można stworzyć nowego bohatera.
Szeroka lista - zdecyduj się, dziewczyno. po co Ci dwa praktycznie takie same dodatki? Szeroka lista i archiwum? Jedno z nich jest niezaprzeczalnie zbędne.
Dalej jest, jak mniemam, logo, statystyka, obserwatorzy i miejsce, gdzie można przetłumaczyć bloga.
Zjeżdżając na sam dół strony widać zbiór linków. Tylko zastanawia mnie, po co Ci on, skoro już i tak masz podstronę z linkami?
Brakuje mi tutaj informacji o Tobie, które są kluczowe, jeśli chce się chociaż w jakikolwiek sposób poznać autora opowiadania, które się czyta.

Przeczytałam, pomęczyłam się, pochwaliłam, podenerwowałam i w końcu napisałam ocenę. Muszę przyznać, że przydałaby Ci się osoba, która mogłaby betować to, co piszesz, bo jak na razie jest kiepsko. Taka ilość błędów w tak krótkich rozdziałach to grzech wołający o pomstę do nieba (tak, udzieliła mi się ostatnia lekcja religii, ale co tam). A jeśli nie chcesz bety, to możesz napisać opowiadanie, odłożyć je na kilka dni i wtedy przeczytać, sprawdzając, czy nie popełniłaś błędów. Tę historię znacznie łatwiej by się czytało, gdyby nie było tych błędów.
Podsumowując, nie jest źle, ale nie jest też dobrze. Jestem skora dać Ci ocenę minus Zadowalającą, gdyż żadna inna mi nie pasuje. Cóż, opowiadanie bardzo dobrze rokuje, ale naprawdę przysiądź nad tym tekstem, by był on lepszy.
Życzę Ci masy weny i powodzenia w dalszym pisaniu.
(Za wszelkie moje błędy przepraszam, jeśli takowe się pojawiły, gdyż kończyłam pisać tę ocenę, jak dla mnie, o późnej godzinie i niestety, ale musiałam walczyć ze znużeniem i sennością. Tak, możecie mnie rozstrzelać, pogryźć, nakrzyczeć na mnie czy co tam jeszcze chcecie)

12 komentarzy:

  1. Dzięki wielkie za ocenę :) No nie powiem napracowałaś się niesamowicie. Fakt spora część wytkniętych błędów jest prawdziwa, ale spora część którą uważasz za błędy, błędami nie są. Szkoda, że głównie skupiłaś się na nich i twoja ocena nie zawiera wiele na temat zamysłu i treści. Szkoda.
    Nie będę się rozpisywać za specjalnie, bo w sumie nie ma nad czym. Daty, godziny i inne tego typu cyfry oczywiście można zapisywać w dwojaki sposób i wcale nie muszą być pisane słownie.
    Mogę na koniec jedynie dorzucić, że archiwum i szeroka lista jest potrzebna tak samo jak wam. A tak dokładniej to dla osób nie potrafiących korzystać z archiwum (a i takie czytają mojego bloga). Część dolna pod moim blogiem jest dla mnie. Nie wszystkie blogi, które są w zakładce "odwiedzam" obserwuję i czytam, dlatego występują w dwojakiej formie.
    Na sam koniec: jestem dzieckiem czasów, bezbelkowych, dlatego nie wypisuję na nich żadnych cytatów nijak się mających do mojego opowiadania. Dla mnie są zbędne.
    To tyle pozdrawiam i weny przy wynajdywaniu kolejnych błędów życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aj zapomniałam napisać o jednym słowie, które mi się rzuciło w oczy, którego sensu nie zrozumiałaś "tłuszczą" - tłuszcza to inaczej tłum, gawiedź, hałastra i takie tam :p

      Usuń
  2. Naprawdę przepraszam za te zbędne "błędy". Tak jak napisałam na końcu - były one wynikiem senności i tego, że mniej myślałam. Tak, tak, wiem, że oceniający pomimo tego powinien oceniać dobrze. Gdybym się wzięła wcześniej za tę ocenę, to byłoby lepiej, ale oczywiście moje lenistwo wzięło górę.
    A co do tych godzin - widziałaś kiedykolwiek, by w jakiejś książce była napisana 09:00? Czy dziewiąta? Szczerze, zawsze spotkałam się z tym drugim wariantem. Zresztą, spójrz na jakąkolwiek inną ocenialnię - tam też wytykają takie błędy. Poza tym, czy wszyscy popełnialiby jeden i ten sam błąd?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mówmy o innych ocenialniach, bo to jest OL. Chciałam jedynie wtrącić, że w tekście ciągłym cyfry, godziny i resztę zapisuje się słownie. Taka zasada, przykro mi, Rowindale. Zapytaj polonistki, czy coś...
      Inna, koteńku, nie mam chwilowo czasu, żeby czytać tę ocenę, później to zrobię, jednak czytając komentarz Rowindale... Musisz pamiętać, że ludzie zgłaszają się do Ciebie przede wszystkim po to, żeby poznać opinię odnośnie treści. Błędy są ważne, ale nie ważniejsze niż kreacja bohaterów, fabuła i takie tam, koniecznie o tym pamiętaj. Później zerknę, czy faktycznie jest tego mało.

      Usuń
    2. *** pisząc "tekście ciągłym", miałam na myśli opowiadania, ponieważ cyframi mogłoby jeszcze przejść... w sprawozdaniu.

      Usuń
    3. Rozmawiałam z polonistką i powiedziała mi, że liczby, cyfry czy godziny wcale nie muszą być pisane słownie. :) Taka prawda XD tylko jeśli są pisane cyframi, muszą tak być pisane konsekwentnie przez cały utwór. Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Em, powiedz mi, ty starasz się niesamowicie rozpisywać, gdy nie masz już co napisać? Starałam się wyczerpać temat, napisać jak najwięcej, uwierz mi. To że mi to raz łatwiej, a raz trudniej przyjdzie to naprawdę nie moja wina. W każdym bądź razie będę się jeszcze bardziej starać. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W każdym bądź razie, hahahahahaha, ej, to mój błąd! :-D Gdzie Ty mi moje "bądź" podkładasz? :-D
      Wiesz, różnie bywa. Najtrudniej jest coś napisać, jeśli nie ma się do czego przyczepić :-D Biorę się zaraz za czytanie :-D

      Usuń
  4. Co ty chcesz od mojego każdego bądź razu? :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo nie ma czegoś takiego jak "w każdym bądź razie" i to chyba właśnie dziewczyny wbiły mi to do głowy :-D
      Apropos pytania poniżej. Miliardy... Trudne pytanie, ale chyba też słownie. Wiem, że to długie nazwy, ale naprawdę cyferkami to tylko w sprawozdaniu ;>

      Usuń
  5. To ja jeszcze o coś zapytam. To, że liczby piszemy słownie jest mi znane i się do tego stosuję. Ale co, jeśli mamy do czynienia z na przykład miliardami? Też słownie? Bo wydaje mi się, że to by było denerwujące czytać za każdym razem taką długa nazwę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie jestem pewna, ale właśnie normalnie liczby pisze się dwojako, zwłaszcza te większe. Ale daty i godziny NA PEWNO pisze się słownie. Chyba, że to nagłówek w pamiętniku.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy