poniedziałek, 3 września 2012

513 www.with-the-rain.blogspot.com


1. Pierwsze wrażenie:
With the rain. Z deszczem. Przyznam z bólem, że angielska wersja brzmi lepiej, bardziej tajemniczo może. Niemniej i tak nie lubię angielskich tytułów i adresów. Ludzie jakby nie rozumieli, o co nam oceniającym chodzi i co nam niby przeszkadza ten angielski. A tak w kilku słowach wyjaśnienia, czytamy „Harry’ego Pottera i Komnatę Tajemnic”, czy ‘Harry Potter and the Chamber of Secrets’? Czytamy „Cień Wiatru”, czy ‘The Shadow of the Wind’? No, dokładnie o to chodzi. Jeśli tekst jest po polsku to tytuł też powinien, a wręcz musi, być po polsku. No.
Podoba mi się natomiast cytat na belce. Podoba mi się jego treść, cieszę się też, że został umieszczony w cudzysłowie… Bardzo dobrze, że wskazałaś, kto jest autorem tych słów. Nie da się ukryć, że to konieczność.
Po tytule i napisie na belce raczej nic nie wiem o tematyce bloga. Jedynie to, że na nagłówku widzę jakichś ludzi sprawia, że wiem, że opowiadanie będzie raczej o młodzieży, ale nic poza tym. Bynajmniej mi to nie przeszkadza, przeciwnie, intryguje bardziej. Nie lubię, kiedy od razu wiem, z czym mam do czynienia. Gorzej, jak opowiadanie okaże się fanfiction potterowskim, wtedy będę niepocieszona.
Przy okazji, bardzo się cieszę, że masz jeden tytuł i jedno hasło przewodnie. Tak powinno być i już.
4/5

2. Prezencja strony:
Jest głównie szaro – czarno i dość depresyjnie, ale właściwie mi to nie przeszkadza. Ładna czcionka główna i bardzo czytelny tekst powodują, że podoba mi się coraz bardziej. Szkoda, że na blogach pokazują się awatary czytelników, czy też członków w języku blogspota, bo trochę psują klimat. Możliwe, że to właśnie dlatego u mnie nie są widoczni. Oprócz tego jest naprawdę ładnie. Mam tylko jedno zastrzeżenie. Byłoby naprawdę dużo lepiej, gdyby pod postami nie było innego koloru tła. Po co tam komu taka wyrwa? Brzydko to wygląda, zrób tak, żeby oprócz marginesów kolor był wszędzie taki sam.
Jeśli chodzi o nagłówek, to są na nim trzy osoby. Chłopaka z dredami w hipsterskich okularach od razu polubiłam. Widzę takiego typa i wiem, że on jest fajny, że jest w porządku i już. Co do dwóch dziewczyn to podobają mi się znacznie mniej. Spojrzenie tej blondynki mnie przeraża, jest jakieś maniakalne. Poza tym nie pasują za bardzo do chłopaka.
Dalej pozwolę sobie omówić podstronę z opisami bohaterów, które w rzeczywistości wcale nie są opisami tak właściwie. Podoba mi się pomysł z dopasowaniem do postaci jakiegoś cytatu, aczkolwiek nie robiłabym całej tej metryczki powyżej. Imię i nazwisko okey, ale po co wygląd? Zwłaszcza że człowieka nie wyróżniają tylko kolory oczu i włosów, ale wiele innych cech wyglądu. Ubolewam nad tym, że autorzy bardzo często poprzestają na skrajnie powierzchownym opisie. Charakter postaci powinien określać cytat do niej dopasowany. Oni nie są simami, żeby mieć po trzy cechy i koniec, a w tej metryczce tak to wygląda. Jeśli znowu chodzi o wygląd, osobiście jeśli nie ma szczegółowego opisu postaci, poprzestałabym na zdjęciu, a reszta w opisach we właściwym tekście.
Podoba mi się podstrona o nazwie „Informacje”. Krótki opis fabuły sprawia, że mam ochotę ją przeczytać. Zwykle jak buszuję w bibliotece w poszukiwaniu czegoś zdatnego do przeczytania, mój wybór warunkują opisy z tyłu okładki. Gdybym znalazła książkę z tym opisem, który znalazłam u Ciebie na podstronie, wybrałabym ją. Nie wiem tylko skąd wziął się tytuł opowiadania, bo nigdzie wcześniej go nie widziałam, a skoro jest tytułem to powinien gdzieś być. Poza tym jak na tytuł jest lekko przydługi, a na dodatek jest cytatem. I nie pasuje do niczego, co było wcześniej.
Kompozycja podstrony o autorce wydaje mi się bardzo ciekawa i oryginalna. Nie da się ukryć, że fajny mieliście w klasie pomysł, bardzo sympatyczny w każdym razie. Cóż więcej, skoro nie Ty jesteś autorką tych opinii, to nie mnie się ich czepiać.

7/10

3. Treść:
Nareszcie czas na dla mnie nieodmiennie najważniejszą część oceny. Jestem pełna dobrych przeczuć, mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz? No, to lecimy.
a) fabuła opowiadania:
Prolog mówi mi o uroczej, szczęśliwej rodzince. Główny bohater, James La Brun, wydaje się całkiem sympatyczny, aczkolwiek czegoś mi w nim boleśnie brakuje. A wiesz czego? Zastanawiam się usilnie, gdzie James zgubił wszystkie wady. Mam nadzieję, że jakieś się po drodze znajdą. Podobnie nie dostrzegłam wad w całej rodzinie, może za wyjątkiem siostry, która, chwała Bogu, jest wścibska. Reszta jest jakaś zbyt pozytywna. Są piękni, dobrzy, pewnie przy okazji mądrzy, lubiani… ech. Nie lubię takich bohaterów, wolę tych bardziej realnych. I przy okazji… ciekawi mnie, czy sprawdziłaś, jak działa system edukacji w miejscu akcji, tu we Francji. Wątpię, żeby występowały tam ogólniaki z biolchemami jak u nas… Oczywiście nie wiem tego na pewno, ale moim zdaniem powinnaś być bardziej profesjonalna i zapoznać się z realiami miejsca, w którym osadziłaś akcję.
Uśmiechnęłam się zjadliwie niczym niesławna nauczycielka matematyki. Chłopak chwilę nie uważał na lekcji i nie wiedział, który przykład miał być następny. Codzienność, sytuacja znana mi tak dobrze, że aż uśmiechnęłam się pod nosem… Nie rozumiem tylko, dlaczego belferka wpadła w aż taką histerię, że zadzwoniła do jego matki i wlepiła mu bańkę. Bańkę rozumiem, ale żeby od razu dzwonić do rodziców, było nie było, dorosłego człowieka? Co będzie następne? Lanie, szlaban na podwórko i telewizję? No dobra, nie jest tak źle, bo przynajmniej matka potraktowała to bardziej trzeźwo i nie zrobiła awantury o głupie zamyślenie na lekcji. Z kolei James nabrał bardziej ludzkich kształtów, potrafi już wyjść z domu bez słowa wyjaśnienia, trochę poburczeć na brata w samochodzie… dobrze, dobrze.
Dworcowe dresy z drugiego rozdziału wypowiadały się zdecydowanie zbyt inteligentnie. Za mało przekleństw, a zdania za długie i zbyt poprawne gramatycznie. Jeszcze nie widziałam, żeby takie tłuki wyrażały się tak elokwentnie. Natomiast postać, która pojawiła się w tymże rozdziale wydaje mi się nader fascynująca… Intryguje mnie i nie ukrywam, że jestem ciekawa, jak rozwinie się jej dalsza relacja z Jamesem oraz udział w fabule. Sam La Brun też coraz bardziej mi się podoba. Nie tak sobie go wyobrażałam, miałam przed oczami raczej kogoś w stylu rasta, ale taki… cóż, nie jest najgorszy. Idealista… Mmmm… Lubię idealistów.
Hmmm, trzeci rozdział mnie naprawdę nielicho zaciekawił. Zaczyna się właściwa akcja, mam wrażenie. Zauważyłam, że bardzo ostrożnie, ale i umiejętnie dawkujesz napięcie i kończysz rozdziały w odpowiednich momentach. Sama scena w sierocińcu niewiele wniosła, ale tak po prawdzie to bardzo fajnie dopełniła rozdział. Mamy w niej szczęście, radość, beztroskę, taką przyjemną sielankę, która nagle zostaje przerwana w dość niecodzienny sposób. To mi przypomina dni, które całe są dobre, ale na sam koniec zdarza się coś takiego, co rzuca cień na wszystko. Bardzo ciekawy efekt.
Muszę przyznać, że historia zaczyna mnie naprawdę ciekawić. Przede wszystkim nie wydaje mi się przewidywalna, czego nie mogę powiedzieć o większości kryminałów, jakie czytałam. No i lubię głównego bohatera, wreszcie. Naprawdę jestem ciekawa, co będzie dalej, dlatego nie gadam więcej, tylko czytam.
No, teraz to już zupełnie nie wiem, czego mam się spodziewać, totalnie nie ogarniam i wiesz co? To jest w tym najcudowniejsze! A do rzeczy. Robi się groźnie, niebezpiecznie i tajemniczo. Czyżby jakiś świr zaatakował małego Gilberta? Dziesięcioletnie dziecko? A to zwyrodniała świnia! A może to tylko przypadek, fałszywy alarm? Pewnie nieszybko się dowiem, ale nurtuje mnie to jak nie wiem!
No i klops, skończyło się wszystko, co napisałaś na blogu, a ja bardzo, ale to bardzo chciałabym wiedzieć, co dalej. Serdecznie Ci gratuluję osiągnięcia takiego efektu. Podsumowując, podoba mi się sposób prowadzenia narracji oraz to stopniowe dawkowanie napięcia. I oczywiście nieprzewidywalność, uwielbiam nie wiedzieć, co będzie dalej.
23/25
b) świat przedstawiony:
Jeśli chodzi o świat to cóż… wiem, że całość się dzieje we Francji. Ale nie wiem, jak co wygląda, jak jest daleko do szkoły, do sierocińca, na dworzec… A to właśnie chciałabym wiedzieć. Opisy są trochę zbyt skąpe i skromne, właściwie miejscami świat jest szczątkowy. Postacie nie mogą poruszać się w próżni, a miejsca trzeba opisać, sprawić, żeby czytelnik, scenarzysta, reżyser i aktor mogli sobie dokładnie wszystko wyobrazić. Wiem, że wyobrażanie sobie filmu na podstawie opowiadania na blogu to skakanie wyżej tyłka, ale trzeba pisać tak, jakby to była najważniejsza, najpoważniejsza rzecz w naszym życiu. Zawsze.
5/10
c) kreacja bohaterów:
Jeśli chodzi o postacie to cóż… chwilami wydają mi się lekko nieżyciowe i wyidealizowane, ale na szczęście nie zawsze. Lubię Jamesa, jest naprawdę sympatycznym bohaterem. Trochę przeszkadza mi jego nieco jednotorowy charakter, w którym nie istnieją wredne, złośliwe cechy, które przecież każdy z nas ma. Ale tylko trochę. Osobiście dodałabym mu wad, żeby był bardziej realny, ale i bez nich jest raczej w porządku.
O jego rodzeństwie tak naprawdę za mało wiem. Marie ma wszystkie możliwe najgorsze cechy i jest typową postacią zakałą. Wścibska, złośliwa i przy okazji strasznie głupia, z tego, co zaobserwowałam. Nie lubię jej. Nie dlatego, że ma takie cechy, tylko dlatego, że ani trochę się nie postarałaś, kiedy ją tworzyłaś. Potrzebna Ci była irytująca siostra to jest, nieważne, że zrobiłaś z niej potworka prosto do niszczarki. Jean jest strasznie nijaki i w sumie ogranicza się do istnienia. Z powodu swojej dziwności budzi o wiele lepsze emocje niż Marie, ale i tak jest zbyt nijaki.
Nie da się ukryć, że tak naprawdę najbardziej lubię Leilę i to z nią się utożsamiam. Nie wiem jeszcze, jaka się okaże później, na razie jest najfajniejsza z nich wszystkich. Może nawet trochę przypomina mi z zachowania mnie samą. Kiedy zadzwoniłby do mnie prawie obcy facet i powiedział, że chce się spotkać w obskurnej knajpce… o tak, ochoczo bym się zgodziła. Tak samo nie widzę nic złego w jeżdżeniu po mieście samochodem z kimś, kogo dopiero co poznałam na dworcu… To nie sarkazm, taka jestem. Uwielbiam Leilę.
8/10
d) opisy i dialogi:
Dialogi? Bez zarzutu, są super. Naturalne, spontaniczne i faktycznie jestem skłonna uwierzyć, że tak mówi młodzież.
Gorzej z opisami. Powinno ich być więcej, powinny być bogatsze. Powinny więcej opisywać miejsca, powinny wyrażać więcej emocji. Nie zrozum mnie źle, tragicznie nie jest, ale… Ale mogłoby być lepiej, a Ty masz zadatki na geniusza, który wymaga tylko pracy nad sobą! Rolą opisów nie jest tylko być, one mają się swoją mocą wrzynać w mózg i wypalać piętna na duszy!
7/10

4. Poprawność językowa:
Tekst jest betowany, co od razu widać. Raczej zawsze jest dopieszczony, błędów ortograficznych nie znalazłam. W sumie nic nie rzuciło mi się szczególnie w oczy oprócz tego, że czasami znajduję myślnik tam, gdzie nie jest on potrzebny, bo wystarczyłby najzwyklejszy przecinek. A czasami znajduję myślniki nawet tam, gdzie są absolutnie zbędne. W tym kontekście radzę zerknąć na rozdział piąty. Również w tym rozdziale Leili spadł kamień z serc zamiast z serca. A oprócz tego raczej jest dobrze.
19/20

5. Oryginalność historii:
No, nie da się ukryć, że wcześniej nie spotkałam się nigdy z taką historią. Do tego dochodzi jej nieprzewidywalność i spora doza nietuzinkowości, jeśli chodzi o Jamesa i Leilę. Moim zdaniem należy się piątka.
5/5

6. Dodatkowe punkty:
Myślę, że za wciągnięcie mnie w akcję należy się punkcik, a oprócz tego jeszcze raz za postać Leili. Dalej z jeden za opis fabuły, który skłoniłby mnie do przeczytania jej. No i to tyle.
3/5

Razem: 81/100
Ocena: Powyżej Oczekiwań
No i bardzo ładnie, chociaż moim zdaniem mogło być lepiej i naprawdę niewiele brakowało. Niemniej, bardzo się cieszę, że mogłam ocenić Twojego bloga, świetnie się przy tym bawiłam i bardzo dobrze mi się czytało opowiadanie.
Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia w dalszym pisaniu. 

13 komentarzy:

  1. "Jeśli tekst jest po polsku to tytuł też nie powinien, a wręcz musi, być po polsku."
    Chodziło Ci chyba raczej o to, że jeśli tekst jest po polsku, to tytuł też POWINIEN (bez zaprzeczenia), prawda? ;)

    A tak z innej beczki, ostatnimi czasy się te tytułowe "zasady" są coraz bardziej naginane i ulegają zmianom. Wystarczy spojrzeć na ostatni tom "Kłamcy" Jakuba Ćwieka, który nosi tytuł "Kill 'Em All". Oczywiście, zgadzam się, że jednak dla polskojęzycznych czytelników tytuły powinny być po polsku lub przynajmniej zrozumiałe (w końcu nie będziemy chyba tłumaczyć takiego np. Harry'ego Pottera jako Harry'ego Garncarza, każdy domyśli się, że to imię i nazwisko ;P), ale nie jest to wykutą w skale regułą i jeśli autor ma powód, aby zapisać tytuł w innym języku, to chyba tylko wydawca może go przekonywać (głównie artykułami rynkowymi w stylu "pod tym tytułem się sprzeda lepiej/gorzej") do zmian.
    A tak zupełnie od siebie: "Z deszczem" brzmi, według mnie, równie przyjemnie i "szumiąco" co angielski tytuł. :)
    Pozdrawiam ciepło,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie tam z jakiegoś powodu miało być zaprzeczenie, ale to zdanie faktycznie brzmi karkołomnie, zaraz to poprawię ^^ dziękuję i również pozdrawiam ^^

      Usuń
  2. dziękuję bardzo za ocenę. przyda mi się. za jakiś czas (jak skończę jedno z moich opowiadań, które ciągnę i ciągnę od wieków)wezmę sie za "Z deszczem" poprawię strae rozdziały i zacznę raz jeszcze uprzednio bardziej skupiając się na bohaterach. fabułę mam całą wymyśloną i powiem szczerze, ze mi sie podoba więc szkoda byłoby ją stracić. ale jeszcze a'propos tej Francji. Klasy w ogólniaku mają profile podobne do naszych, ale bio-chemu akurat nie ma. Jednak w prestiżowych szkołach za każde wykroczenie dzwoni sie do rozdziców nawet za takie "nic" jak lufa z matematyki ^^ wiem, wiem, jest to przerażające :P
    jeszcze raz dzięki za ocenę, a rady biorę sobie do serca :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyny, tak sobie myślę i myślę, że chyba nadszedł ten czas, by raz na zawsze pożegnać się z OL...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba ci się w majty ciśnie, że się tak wyrażę =.= Jak to sobie wyobrażasz? ja nie dam rozwalić ocenialni, na to nie licz! O.

      Usuń
    2. Ew. no chyba nie mówisz poważnie!

      Usuń
    3. Mówię. Bardzo poważnie właściwie.

      Usuń
    4. Leszczynooo, pomóż! Trzeba tę ocenialnię rozruszać na nowo, ale potrzebni nam LUDZIE! Jak możesz, roześlij spam, gdzie się da, jak chcesz, to mam gotową formułkę, wejdź sobie tu--> www.diagnoza-psychozy.blogspot.com i ją skopiuj, liczę na Ciebie! :*

      Usuń
    5. Pomogę, z pewnoscią ;D Nie pozwolimy, żeby zamknięto OL, prawda? ;)

      Usuń
  4. Informuję, że Wasza ocenialnia została umieszczona w zestawieniu najdłużej działających ocenialni na Katalogu Ocenialni. Zapraszam do zapoznania się z nim :)
    http://katalog-ocenialni.blogspot.com/2012/09/zestawienie-najduzej-dziaajacych.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam, macie jeszcze zamiar zamieszczać oceny? Milly

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko się rozstrzygnie pod koniec września. Cierpliwości.

      Usuń
    2. Czyli najprawdopodobniej 3 lata OL pójdą w piach. Kit, że na taki szacunek, jakim OL mogło się cieszyć trzeba zapracować. Zamknijmy je od razu.
      Ja akurat we wrześniu pewnie nie wyrobię się z normą, bo mam zapieprz przez nowe obowiązki. Chciałam wziąć urlop, ale w sumie bałam się o niego poprosić - przecież tak żarliwie obiecywałam Ci na gg, że powstaniemy, że damy radę. Że ja na pewno się nie poddam i będę o OL walczyć.
      Inne dziewczyny też się nie udzielają.
      Przykro mi patrzeć, jak co jakiś czas upadają dobre ocenocenialnie. Ludzie mówią, że nadużywam sakrazmu i ironii,ale... może zawieśmy od razu OL, co? Po co czekać do września, nie dawajmy mu szansy. Albo lepiej usuńmy, tak, bez słowa.
      Ja nie chcę, aby OL zniknęło. Nie chcę, nie chcę, nie chcę.

      Usuń

Obserwatorzy