1. Pierwsze wrażenie:
Adres zwyczajnie mi się nie podoba. Jest zbyt długi i nudny.
Zawiera polskie znaki. Lubię język ojczysty, ale w adresach należy unikać
naszych liter. Od razu wiemy, że opowiadanie to FanFiction. Przeraża mnie to.
Nie będę ukrywać, że nie mam pojęcia, o czym jest Avengers. Występują tam super bohaterowie, nieprawdaż? To tyle,
jeśli chodzi o moją wiedzę na temat Avengers.
Nie lubię tego typu produkcji i obawiam się, że czytanie tegoż bloga będzie mi
się ciągnęło w nieskończoność.
Dlaczego wstawiłyście na belkę angielski napis? Nigdzie
indziej nie użyłyście tego języka, a nie da się ukryć, że Szekspira mogłyście
przetłumaczyć na polski. Muszę teraz włączyć myślenie, żeby przetłumaczyć sobie
ten tekst na polski. Przyznam się bez bicia - jestem po
dwudziestoczterogodzinnej podróży autokarem i ani myślę iść spać. „Nic nie jest
dobre ani złe, ale nasze myśli czynią je takim”. Sens zdania jest dobry, ale
możecie mi wierzyć, że przeplatanie dwóch różnych języków ma sens tylko wtedy,
kiedy próbuje się dogadać z obcokrajowcem.
Witają mnie bardzo nudne kolory, ale o tym zaraz.
2/5
2. Prezentacja strony:
Przez chwilę miałam nadzieję, że może pomyliłam Avengers z czymś innym i to wcale nie
będzie o super bohaterach. Oto moje marzenie legło w gruzach. Szablon to
praktycznie zwykły obrazek, z dopiskiem u dołu. Plus za to, że wszystkie kolory
tutaj do siebie pasują, choć tak jak mówiłam - nie przemawiają do mnie. Ten
klimat już dał mi się we znaki, mam wrażenie, że zaraz będę czytała o
największych astronomach w dziejach tej planety. I bynajmniej nie będzie to
najciekawsze doświadczenie.
Na nagłówku widać sylwetki naszych bohaterów. Ten największy
przywodzi na myśl pana z Fantastycznej Czwórki. Postać z łukiem przypomina mi
Robin Hooda, a ta z wielką kulą... Spider Mana. Nie pytajcie mnie dlaczego, nie
znam odpowiedzi na to pytanie. Ach, jest jeszcze ten bohater w powietrzu, który
kojarzy mi się z Super Manem. Ewentualnie głównym bohaterem jedynego filmu o
super bohaterze, który obejrzałam - Green Lantern. Wśród nich jest jeszcze pan
z młotkiem, którego wzięłabym za Harry’ego Pottera w Kobiecie w czerni, gdyby nie przypomniało mi się właśnie, że on
trzymał siekierę, a nie młotek. Jedyna kobieta, to pewnie Kobieta-Kot, choć nie
jest ani trochę podobna. Teraz sprawdzę opis filmu na FilmWeb. Od razu
zachciało mi się śmiać, bo nie trafiłam ni razu, co było w sumie do
przewidzenia. Iron Man, Hulk, Thor, Kapitan Ameryka,
Sokole Oko i Czarna Wdowa. Szczerze? Słyszałam o Hulku i Iron Manie, widziałam
trailer Kapitana Ameryka i to tyle, jeśli chodzi o moją znajomość tych postaci.
Na nagłówku mamy powtórzenie adresu.
Założę się, że mało kto Was za to pochwalił, więc dla odmiany zrobię to ja -
nienawidzę, kiedy opowiadanie ma zbyt wiele haseł przewodnich. Wasze posiada
tytuł i jedno hasło. Niczego więcej nie potrzeba. Nie zmienia to niestety
faktu, że adres wciąż jest za długi.
Koniecznie zmieńcie czcionkę Menu,
Comis Sans (jeśli się nie mylę) nie pasuje do reszty. Wcale a wcale!
Zajmijmy się teraz zakładkami.
Czytam opisy bohaterów. Zastanawia
mnie fakt, dlaczego na zmianę umieszczacie tutaj zdjęcia i gify. To tworzy
chaos. Oprócz tego, nawiązując do opisów... Cóż, czuję się, jakbyście
korzystały z Przepisu
na Gniota Alucardyny. Może warto byłoby się z nim zapoznać? Dowiemy się
czytając, ale na razie bohaterzy sprawiają wrażenie przeidealizowanych. Chyba
że Avegersi właśnie tacy są? Idealnie idealni? Dodatkowo, co chwilę zapraszacie
do lektury Waszego opowiadania. Nie podoba mi się to. Zapoznaję się z Waszymi
bohaterami, bo chcę to przeczytać, a takie zaproszenia są tu zbędne. A i
spoilerów mamy niemało.
Podobają mi się wprowadzone
elementy humorystyczne gdzieniegdzie.
Dowiadujemy się od Was, że Tony odpowiada za katastrofę smoleńską (pewnie
wykradł też mi całą czekoladę z lodówki). Phil natomiast jest jedynym, który
nie urwał się z Krainy Seksowności, bo Fury ją stworzył, a wąż grał w Darmowych
Pornosach HD, tak? Dobra, nie czepiam się szczegółów! W ogóle nie mam pojęcia
skąd wytrzasnęłyście ten tekst o pornosach, ale właśnie się zorientowałam, że
to w połączeniu ze słowem „Wąż” tworzy bardzo (nie)ciekawe skojarzenia. To się
nazywa... profesjonalna zakładka. I wiecie co? Dostaniecie chyba za to
dodatkowe punkty ode mnie, poprawiłyście mi humor!
„Sigurd to cudowne dziecko Tony'ego i Thora. Zabił tatusia,
wychodząc na świat przez jego flaki, ale wszyscy i tak go kochają. Jest lepszy
od Herkulesa - Herkules zadusił węże będąc w kołysce, on walnął w Węża piorunem
nie wychodząc z brzucha taty.” - TurboDymoMan zawstydził Sigurda - wyszedł z
brzucha matki i został zjedzony przez wkurzonego węża, który dostał piorunem od
kuzyna Herkulesa. Dziewczyny, padam Wam do stóp, chylę czoła!
Jedyny błąd, na jaki trafiłam: „(...)i
wtedy musi my pomagać Tony”.
Dopisek na dole jest zupełnie zbędny, przywodzi na myśl ałtoreczki, które karmią się komciami, jak zwykły głosić blogaskowe
analizatornie.
Sprawdziłam linki i pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to
czerwone, duże litery, które głoszą „Uwaga, jest seks!”. Nie mogłyście po
prostu dopisać przy końcu „+18”?
Ten napis bije po oczach. Chyba że o to właśnie chodzi i chcecie szczególnie
polecić ten erotyk.
Linki w porządku, choć „Zaprzyjaźnieni autorzy” przywodzą mi
na myśl „Nasi czytelnicy”, a nie to, co „Polecamy”.
Konkurs. Ej, nie przesadzacie trochę z tym samouwielbieniem?
„Będzie miał zaszczyt”? Dalej jest jeszcze śmieszniej.
„Polub nas na Facebooku”. Proszę Was! Odnoszę wrażenie, że
to już spora przesada. Ze spamu, który zostawiłyście na moim blogu, wyczytałam,
że to Wasze pierwsze opowiadanie. Tymczasem wywyższacie się tutaj tak,
jakbyście były autorkami „Aniołów i Demonów”, czy jakiejś równie dobrej
książki, której autor zdecydowanie mógł oszaleć od nadmiaru czytelników.
Ubogie to Menu, bardzo ubogie. Przydałby się Wam też jakiś spamownik, żeby nie było śmieci pod notkami.
Przyuważyłam teraz statystykę i przeraża mnie ten slang w niej zawarty. W słowach odautorskich to jeszcze, ale nie w statystyce, bo odnoszę nieprzyjemne wrażenie, że opowiadanie wcale nie będzie pisane poprawnym językiem, jakim teoretycznie powinniśmy się wszyscy posługiwać.
Przyuważyłam teraz statystykę i przeraża mnie ten slang w niej zawarty. W słowach odautorskich to jeszcze, ale nie w statystyce, bo odnoszę nieprzyjemne wrażenie, że opowiadanie wcale nie będzie pisane poprawnym językiem, jakim teoretycznie powinniśmy się wszyscy posługiwać.
W Szerokiej Liście mamy mały chaos. Nieskromnie powiem, że
znam się na obsłudze Onetu dość dobrze, bo to z nim pracowałam przez kilka
ładnych lat. Stworzyłyście Menu, to dobrze, ale wypadałoby jeszcze zapisać
podstrony jako „szkic”, żeby nie ukazywały się w Szerokiej Liście. Czytelnik
nadal będzie przenosił się na odpowiednią stronę po kliknięciu linka, nie
martwcie się o to. A fakt, że „Komenty” nie brzmią jak „Komcie”, to nie znaczy,
że nie brzmią równie idiotycznie. Jeśli chcecie być oryginalne, to zmieńcie to
na „Komety”, czy coś w tym rodzaju. W sumie do super bohaterów by pasowało.
5/10
3. Treść:
a) fabuła opowiadania
Zastanawiam się, dlaczego w słowach odautorskich zapisujecie
te wszystkie „wam” małą literą. Zapisując je dużą, wyrażacie szacunek do swoich
czytelników. To trochę jak pisanie listu. Jak myślicie? Powinnam zwracać się do
„Ciebie”, czy może jednak do „ciebie”?
Wasi bohaterowie są bardzo... niedojrzali. Podejrzewam, że
to zabieg specjalny. I muszę przyznać, że wyszło to niesamowicie (choć
przekonałam się o tym dopiero w późniejszych rozdziałach)! Co prawda miałam
spory problem z rozróżnieniem postaci - jest ich naprawdę, naprawdę bardzo
dużo. Mimo to na mojej twarzy pojawiał się momentami szeroki uśmiech, bo nie
muszę wiedzieć, kto jest kim, żeby zauważyć komizm słowny i sytuacyjny. Gorzej
już z komizmem charakterów.
Osiemnastu bohaterów i nie wiesz, kto jest kim. Lekka
przesada jak dla mnie. Nie brakuje mi opisów, które pozwoliłyby na wyobrażenie
sobie postaci, ale to nie wystarczy, żeby zapamiętać każdego. Niektórzy są
biseksualni, inni homoseksualni (a w moim opisie pisze, że nie chcę slashy!).
Liczba bohaterów ma swój wpływ na liczbę wątków, niestety. To natomiast
sprawia, że czuję się, jakbym czytała książkową wersję Mody na sukces i nie jestem tym specjalnie zachwycona.
Nie nudzę się. Jest akcja, jest zabawa. Cały czas coś się
dzieje, choć dopiero po kilku rozdziałach w żółwim tempie zaczęłam wszystkich
kojarzyć.
Podsumowując: cała fabuła to wielki absurd. Tak bzdurnego
opowiadania jeszcze nie czytałam, ale podoba mi się. Jest wesoło i ciekawie,
nasi bohaterowie są zabawni, a ich idealność została zakłócona przez
najmniejsze szczegóły, które ubarwiły całość. Momentami natykałam się na dość
znajome fragmenty. Mam na myśli akcje, jakie się w nich działy. Skojarzyłam coś
z mitologią grecką, a nawet z Przed
Świtem, Meyer. Mężczyzna w ciąży to nie był najoryginalniejszy pomysł -
powstało już kilka takich filmów. A dzieciaka, który zabija matkę (w tym
wypadku ojca) wychodząc na świat, mieliśmy już (nie)przyjemność poznać w sadze Zmierzch. Mimo wszystko, całe połączenie
wyszło bardzo ładnie i ciekawie.
17/25
b) świat przedstawiony
W Waszym świecie brakuje tylko jednej rzeczy. Prowadzicie
blog o super bohaterach, którzy rzekomo mają zwalczać zło. No właśnie, gdzie
jest to zło? Nie widzę wątku głównego, który przeplatałby się przez całe
opowiadanie, przez wszystkie perypetie Waszych bohaterów. Gdybyście teraz
stworzyły taki wątek, nie zrobiłoby to na mnie dobrego wrażenia. Wręcz
przeciwnie, pomyślałabym, że opowiadanie będzie tasiemcem. Z drugiej strony w
tej chwili, bez wątku głównego, mam wrażenie, że czytam książkową wersję Mody na sukces, ale o tym już mówiłam,
prawda? Stworzyłyście serial, który ma miejsce w idealnie wykreowanym przez Was
świecie.
8/10
c) kreacja bohaterów
Zbyt wiele postaci, zdecydowanie! Nie wiem jakim cudem, ale
poradziłyście sobie z nadaniem każdej z nich jakiegoś charakteru. Niepowtarzającego
się, śmiem dodać. Każdy miał określone cechy, które nie objawiały się tylko w
jednej sytuacji. Utrzymujecie dany charakter przez całe opowiadanie, nie
zmieniacie go, kiedy Wam się zachce. Po prostu, takiego bohatera stworzyłyście,
więc takim będzie. Podoba mi się to, każdy jest inny, dodatkowo każdy
niezmienny. Odnoszę wrażenie, że bardzo dobrze poznałyście postaci, które opisujecie.
Tylko dlaczego jest ich tak dużo?
Ach, już prawie bym zapomniała. Brakuje mi, bardzo mi
brakuje par hetero. Nigdy nie lubiłam opowiadań o homoseksualistach. Czuję się
tak, jakbym czytała o świecie, w którym pary heteroseksualne postrzegane są
tak, jak w rzeczywistości homoseksualiści.
8/10
d) opisy i dialogi
Mam tutaj wiele wątpliwości. Momentami czuję się jak na
lekcji biologii. Próbujecie uczyć nas anatomii? Mniej więcej tak to odbieram.
Innym razem chcecie podkreślić czyjąś idealność i używacie jak najbardziej
skomplikowanej polszczyzny (choć nie jest to jeszcze patos), co zaś
nieprzyjemnie się czyta. Zaraz potem zaczynacie używać slangu, przez co efekt
spada z palmy, na którą jeszcze przed chwilą próbował się wdrapać. Niemalże
cały czas podkreślacie szlachetność czegoś, co rusz używając przymiotników
typu: szmaragdowy, szkarłatny, alabastrowy, jedwabny... i tak dalej. Rozumiem,
że Wasi Avengersi są idealni, ale już bez przesady! Gdybym spotkała takiego
człowieka, niewątpliwie uznałabym go za wybryk natury. Mieszam się w
zeznaniach, zapomniałam, że żaden z Avengers nie jest normalny!
Cały czas się powtarzacie (miałam zliczyć, ile razy w
pierwszych rozdziałach napisałyście, że oczy Lokiego są piękne, ale jakoś mi
się odechciało w momencie, kiedy przypomniało mi się, że Raven podnieca się na
ich widok). Wiem, że chcecie to w specjalny sposób podkreślić, ale co za dużo,
to niezdrowo.
W późniejszych rozdziałach jest o niebo lepiej. Wkradł Wam
się wreszcie leciutki styl, bogate słownictwo nie męczy, a uprzyjemnia czytanie.
W opisach jest odpowiednia dawka humoru. Niestety oceniam całość, a początki
nie były najlepsze.
Dialogi są zabawne. Momentami polewacie je lukrem, ale nigdy
nie przesadzacie. Bohaterowie czasem używają slangu, co w wypowiedziach można
zrozumieć. Nieraz się obrażają, prowadzą dziecinne rozmowy na równie dziecinne
tematy. Odbieram to jako takie ironiczne podejście do całej tej ich
„idealności”. Widocznie padło im na mózg to bezrobocie.
7/10
4. Poprawność językowa:
No kurczę, znalazłam tyle tych
błędów, co kot napłakał. To, co miałam w zamiarze wypisać, kiedy czytałam
pierwsze rozdziały... Nie da się ukryć, że byłoby to czyste czepialstwo. Jesteście
bardzo poprawne, czego po prostu Wam gratuluję. Gdzieniegdzie natknęłam się na
literówki. Naprawdę drobne błędy. Miałam je wypisać, ale rozpieściłyście mnie i
w ten oto sposób przeczytałam większość rozdziałów w telefonie, a później nie
chciałam już specjalnie wyszukiwać tych drobnych błędów. Poza tym macie betę,
nie od poprawiania tutaj jestem.
W tych niemalże idealnych
rozdziałach, natrafiłam na jedną taką perełkę:
„Loki był cały od łańcuchów” - I pewnie dzwonił jeszcze jak krówka w
Zakopanym ze dzwoneczkami zawieszonymi na szyi. [roz. 2]
Co do reszty, albo raczej końcówki, kiedy już raczyłam
włączyć laptopa:
„, tato, ty też?”
- przecinek na samym początku dialogu jest zbędny. [roz. 21]
„zatoczył kółko wokól
lewego sutka” - wokół [roz. 21]
„- O nie nie nie” - jakieś przecinki by się przydały, nie
uważacie? [roz. 21]
„Tony'emu w tym momencie przypomniało się, że ma do
czynienia z wariatem. Zbladł lekko i nadal zakrywając się prześcieradłem,
ruszył w stronę szafy. Tylko spokojnie... żeby nie rozdrażnić tego tam...
Cholera, jak on ma na imię? Sigurd? Nie, Sigurd to to dziecko. Miejmy nadzieję,
że zmyślone. Boże, jak ja się w to
wplątałem?! Nigdy więcej wódki. Nigdy więcej dragów. Tylko żeby się stąd
wydostać!” - nie wiem, co jest myślami bohatera, a co nie, ale powinniście
zapisać to kursywą. [roz. 21]
„Tony'emu burczało w brzuchu jakby nie jadł” - przecinek
przed „jakby”. [roz. 21]
„(...)która do tej pory milcząc wyglądała przez okno” -
przecinek przed „wyglądała” [roz. 22]
18/20
5. Oryginalność historii
Nie będę ukrywać, że nie spotkałam się jeszcze z fanfiction
Avengers. Wiem jednak, że istnieje ich całkiem sporo w sieci. Straciłyście
nieco na oryginalności, bo tak jak już wspominałam, dostrzegłam kilka
podobieństw (Zmierzch, mitologia
grecka i Moda na sukces... dobra, to
ostatnie to żart).
3/5
6. Dodatkowe punkty
Jeden należy się za zakładkę „Bohaterowie”. I kolejny
przyznam Wam z uciechą za komedię, jaką stworzyłyście. Wasz humor nie był
wymuszony, a ja kocham, naprawdę kocham wesołe opowiadania!
Z chęcią coś bym Wam jeszcze podrzuciła, ale nie mam
pomysłu, niestety.
2/5
Z przyjemnością wręczam Wam ocenę Zadowalającą, gdyż
uzyskałyście 70/100 punktów. Przyznam Wam jeszcze ładnego plusa. Co prawda nie wychodzi on z punktów. To taki mały prezent
ode mnie za całość! Wnioski nasuwają się same, dziewczyny. Życzę Wam powodzenia
w dalszej karierze pisarskiej. Niewątpliwie sporo pracy przed Wami, ale myślę,
że dacie radę!
Wykańczałam tą ocenę od jakichś dwóch tygodni, moje lenistwo mnie przeraża :D Dziewczyny, jak tam na wakacjach? :)
Chyba dobrze na wakacjach, bo nikt się nie odzywa XD Dzięki za link do przepisu, może ktoś zajrzy i będę miała +0.5 do popularności XD
OdpowiedzUsuńHahaha :D Głupia! :D Po prostu przepis bardzo przydatny jest :D
UsuńSię wie XD w końcu mój, to jaki ma być :P
UsuńChciałabym się zapytać - czy nadal prowadzicie nabór na oceniające?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuje za odpowiedź.
Rekrutacja na razie jest zamknięta, ale zdradzę, że otworzymy ją na początku września, więc zapraszam. :)
Usuńoo uwielbiam takie blogi :) hmm to ja się zgłoszę chyba nie masz nic przeciwko przeczytania moich głupot ;))
OdpowiedzUsuńTĘ ocenę, Zakopanem, superbohaterowie... Ocena, jak na dwa tygodnie dopieszczania, raczej mierna.
OdpowiedzUsuńJestem podłamana. Jak można brać się za ocenianie czegoś z fandomu, nie znając go? To tak jakby mówić o jakości mięsa będąc roślinożercą. Czyli twoja ocena jest niepełna, bo nie możesz wyrazić się jako znawca. Szczególnie, jak to pięknie okazałaś swoją ignorancję mieszając dwa różne studia komiksowe. Brawo.
OdpowiedzUsuńCo do samego bloga... to jest to marysiozuzankowe dno.