1. Pierwsze Wrażenie
Adres jest całkiem ciekawy. Nie trzeba być geniuszem, żeby
się domyślić, iż mamy do czynienia z FanFiction, co - trzeba przyznać - bardzo
mnie cieszy. Brzydula przywodzi mi na myśl serial, który emitowano kiedyś na
TVN. Czyżbyśmy mieli do czynienia z historią podobną tamtej? Brzydkie, nic niewarte kaczątko nagle staje się łabędziem i zakochuje się w jakimś przystojnym,
bogatym i sławnym panu. Myślę, że będzie całkiem przyjemnie.
Napis na belce: „W dniu, w którym się zakochali, zatrzymał
się czas...”. Niby ładnie, ale jakoś do mnie nie przemawia. Nie szokuje, jest
nudno. Mam wrażenie, że w tym napisie jest zbyt wiele cukru. Liczę na to, że w
opowiadaniu się z tym nie spotkam.
Blog wita mnie fioletem i czernią. Robi to całkiem niezłe
wrażenie. Nagłówek jest ogromny i choć zwykle mnie to irytuje, tutaj po prostu
nie przeszkadza.
4/5
2. Prezentacja strony
Przyjrzyjmy się bliżej całości. Jest na czym oko zawiesić.
Tak jak już wspominałam - nagłówek jest wielki, ale to mnie nie przeszkadza.
Nie przytłacza ze względu na to, że bohaterowie, których przedstawia nie
zajmują całej strony. Odcienie fioletu ładnie skomponowały się z czarnym i na
pierwszy rzut oka wygląda ślicznie. Podwójnie widzimy czarnowłosego pana i
czarnowłosą panią. Dookoła nich jest ogromne zamieszanie. Jakiś las, książka,
bańki mydlane, czy co to tam jest, dach domku (a przynajmniej tak mi się
wydaje) i dwa napisy. Jeden informuje nas, że autorką szablonu jest Eveenee.
Drugi jest po Angielsku: „When love kills love will someone rescue me?”, co w
moim prywatnym tłumaczeniu znaczy „Kiedy miłość zabije miłość, czy ktoś mnie
ocali?”. Od razu nasunęła mi się myśl, że bohaterka tego opowiadania, będzie
musiała wybierać pomiędzy dwójką ważnych dla niej mężczyzn. Przerażająca wizja,
ale skoro Brzydula, to może nie ma się czego bać? W każdym razie wszystko
ładnie się prezentuje, choć jak na mój gust w nagłówku panuje zbyt duże
zamieszanie.
Odkryłam właśnie coś, co nie powinno się zdarzyć.
Przewinęłam stronę w dół i powtórnie spotkałam się nagłówkiem. Nagłówek razy
dwa... to nie tylko psuje cały efekt, ale i utrudnia czytanie, gdyż tekst
biegnie właśnie poprzez ten obrazek.
Autorki. Razem opisałyście siebie, ale raczej niewiele z
tego wynika. Żeby dowiedzieć się o obu czegoś więcej znowu musimy klikać. Klik, klik, klik... Cieszę się, że
własne opisy wykonałyście tak ładnie. Pokazujecie nam bardziej jakie jesteście,
niżeli kim jesteście. Dowiadujemy się też, że aktualnie bloga pisze jedynie
Psyche.
„O blogu” podpowiada mi, że wcale się nie myliłam. Brzydula
w Hogwarcie opiera się serialu z TVN. Jeśli mam być szczera, to raczej niewiele
z niego pamiętam, ale myślę, że podobieństwa wyłapię bez problemu. Zakładka „O
blogu” mówi nam praktycznie wszystko, co chcielibyśmy wiedzieć. I nie ukrywam
przerażenia na myśl, że czeka mnie przeprawa poprzez opowiadanie o nowym
pokoleniu w Hogwarcie.
A teraz pewnie zastanawiacie się, dlaczegóż to napisałam
„znowu musimy klikać”. Otóż kompletnie pokiereszowałaś mi ocenę. Blogspot mi
podpowiedział, że mój blog znajduje się w Twoich linkach. Zdziwiłam się
niezmiernie i postanowiłam tam jeszcze raz zajrzeć. I bum. Oświeć mnie proszę -
dlaczego nie zostałam poinformowana o zmianie w tej zakładce? De facto - teraz
prezentuje się dużo lepiej, jest praktyczna i wygodna. Ale co z tego, skoro tak
się rozpisałam na temat tej zakładki? Zdenerwowałam się. Taki już los
nieszczęsnej oceniającej, więc nie pozostaje mi nic innego, jak ponownie
powiedzieć coś o tej podstronie. Przede wszystkim - nie ma tego klikania, które
uprzednio wyprowadzało mnie z równowagi. Wszystko zostało posegregowane i
ładnie się prezentuje. Jest dużo lepiej. Ale nie omieszkam odjąć Ci jednego
punkcika za tą nagłą zmianę.
Jeśli chodzi o to klikanie... „Bohaterzy” klik, klik, klik... Psyche, nie rób nam
tego proszę. Wiesz jakie to nie wygodne?
Ach, właśnie. Wracając do mojego bloga... co on tam
właściwie robi? (Tak, tak, wiem... głupie pytanie, głupia odpowiedź - a no,
skacze i macha do mnie z kretyńskim uśmieszkiem... Niemniej jednak zastanawia
mnie, dlaczego wziął się tam praktycznie znikąd).
5/10
3. Treść
a) fabuła.
Blog ma bardzo dużo rozdziałów, a ja mam tendencję do
rozpisywania się w tym punkcie. Wybrałam podczas czytania sześć rozdziałów,
które opisałam i oceniłam.
Rozdział I
Niech to będzie takie nasze wprowadzenie. Rozpoczynamy
cytatem, co jak zauważyłam jest Twoim zwyczajem. Nie ukrywam, że podoba mi się
ten pomysł. Rozdziały mają zarówno tytuły, jak i swoje hasła przewodnie w postaci
tych cytatów. Jestem jedynie niezadowolona, że korzystamy tu na przemian z
języka polskiego i angielskiego. Nie przemawiają do mnie angielskie tytuły, bo
czuje się przy nich tak, jakby całość miała być napisana po angielsku.
Ale... zajmijmy się lepiej treścią rozdziału. Zaczynamy od
opisu Sereny. Typowa brzydula, jak z tego serialu. Jest aparat na zębach, są
okulary. Kompletny brak wyczucia w modzie, wszystko tak, jak być powinno. Poznajemy
też siostrę głównej bohaterki. Eva gra na fortepianie utwory Vivaldiego. To
raczej nieistotne, ale podoba mi się ten pomysł. Dzisiejsi mugole nie doceniają
muzyki klasycznej...
Przechodzimy do fragmentu, w którym dzieciaki Pottera
wsiadają do Hogwart Ekspress. Jeszcze dobrze nie zapoznałam się z postaciami,
ale już wiem, że nie lubię Jamesa. Wiem, że takie postacie są wręcz pożądane,
ale ja nie jestem fanką ignorantów. Na podstawie tych kilku zdań stwierdzam, że
młody Potter ma się za pępek świata.
Serena natomiast zapowiada się na świętoszkowatą księżniczkę
roku. Mężczyzną takim, jak James Potter można wiele wybaczyć? Ja tam bym
takiego wyrzuciła przez zamknięte okno, za tę ignorancję. Widocznie nasza
Serena już ma do niego słabość.
Umarłam. Szczerze mówiąc... nie wyobrażam sobie (cytując Ciebie)
narajanego ucznia Hogwartu ze skrętem w dłoni. Poległam. Nie twierdzę, że
bohaterowie powinni być grzeczni, ale... cóż, zawsze wydawało mi się, że
czarodzieje nie uznają mugolskich zwyczajów. Mają swoją Ognistą Whisky, mają
swoje słodycze, więc dlaczego skręt musi być po prostu zwykłym skrętem?
Kończymy rozdział kłótnią Rose z Jamesem i wiem już na
pewno, że nie lubię żadnej z tych dwóch postaci.
Rozdział X
Prawie każdy rozdział zaczynasz od imienia i nazwiska
bohatera, wiecie? Nie pytaj mnie, jakim cudem to zauważyłam, bo nie jestem w
stanie odpowiedzieć na to pytanie.
Lily Potter jest źródłem informacji. Plotkuje i bierze za to
pieniądze. Kolejna postać, której nie lubię. To zaczyna mnie przerastać - co Wy
zrobiłyście z tymi dzieciakami? Co jeden to gorszy.
Albus ma cukier zamiast mózgu, naprawdę! Jest zdecydowanie zbyt
słodko, ale mam nieugięte ważenie, że o to właśnie chodzi. Dodatkowo nasz
Potter jest bardzo powierzchowny. Wisipina ma tyle inteligencji, co kot
napłakał... ale przecież jest ładna! Och, Wisi! Moje ty kochanie, słodkie me
słoneczko, koteczku najpiękniejszy, co z tego, że jesteś durna i głupia, skoro
twe blond włosy są takie piękne, a twoje oczka połyskują tak ślicznie? Och,
Wisi... Dobra, to już koniec ody do Wisi, nie lubię Albusa. To już chyba
wszystkie dzieciaki Pottera, prawda? James, Lily i Albus. Rose też jest na
pozycji przegranej. Czy jej naprawdę wydaje się, że zapanuje nad powierzchownym
sercem młodego Pottera? To przerażające. Stworzyłaś potwory.
Serena jest naprawdę typową, serialową Brzydulą. Tamta też
była taka święta, jeśli dobrze pamiętam. Szczerze mówiąc czuje się trochę jak w
„Modzie na sukces”. Ilość wątków mnie dobija. Poboczne historie są ważne, ale w
tych tutaj można utonąć, zanim jeszcze dotrze się do brzegu.
Marissa jest idiotką, Ryan kretynem. Nie znalazłam póki co
żadnej postaci, która zdobyłaby moją sympatię. W każdym opowiadaniu powinien
być jakiś pozytywny bohater, który nie byłby idealny, a mimo to wzbudzał
zainteresowanie, przyciągał uwagę i dałby się lubić. Tutaj po prostu nie
odnajduje kogoś takiego. Ewentualnie Elizabeth, ale to nie jest jeszcze to,
czego szukam.
Rena przeżywa swoją pierwszą randkę. Naiwna dziewczyna.
Szlag mnie trafia na myśl o zakładzie Jamesa, którego osobiście powiesiłabym za
to na żyrandolu. Kretyn. Ale przecież i tak wszystko zakończy się happyendem,
więc co się będziemy naprzód denerwować?
Rozdział XI
Rozdział XI, czyli rzekoma randka naszych bohaterów. Nie
mogę się powstrzymać, po prostu muszę to zamieścić w ocenie!
Nie lubię Lily. I Rose też nie lubię. I Candy też nie lubię.
I Marissy też nie lubię. Boże, czy to ze mną jest coś nie tak? Jeszcze nigdy
nie spotkałam się z opowiadaniem, w którym nie polubiłabym żadnej z opisanych
postaci! Tak ogółem to McKinney zrobiła ładne przedstawienie.
Żal mi Sereny. Jak można być tak naiwnym? I po jakie licho
ona w ogóle na niego czekała? James i jego ignorancja szczerze mnie dobijają.
On nie jest nikim wyjątkowym, a Serena jest w tym momencie bardzo
powierzchowna. Boże, rozpłaczę się zaraz! „Lekko naiwnej pierwszej miłości”?
Lekko naiwnej?! Pozostawiam to bez komentarza, bo inaczej wpadnę w słowotok,
przez który pan Potter mógłby trochę ucierpieć.
Głupota Sereny woła o pomstę do nieba! Idealna pani prefekt
łamiąca przepisy dla głupiego chłopaka, który ugania się za pierwszą lepszą
dziewczyną? On jeszcze śmie jej mówić, że jest piękna i mądra. Dziewczyna
musiała się poczuć okropnie, tak jakby się z niej wyśmiewał. Ale przynajmniej
wiemy, że Potter ma jakieś tam poczucie winy. Nie ujawniłby jej żadnego ze
swoich sekretów, gdyby go nie miał.
Lily dostała miesięczny zakaz na wyjścia do Hogsmeade. W
dodatku często przebywa w najgorszej gospodzie w całej wiosce, gdzie spotykają
się bardzo podejrzane typy. Rozłożyłyście mnie na łopatki. A to mała diablica!
Jeszcze kilka takich zdań i chyba w końcu ją polubię!
Wracając do naszej drogiej parki... James przynajmniej
potrafi dać jej chwilę szczęścia, nim czar pryśnie. Następny rozdział dobił
mnie bezpowrotnie, ale o nim nie będę się już rozpisywać.
Rozdział XXXII
Nie lubię Jamesa, ale o tym już wiemy. Podejrzewam, że w tym
rozdziale czeka nas konfrontacja jego i Sereny. Już nie mogę się doczekać!
Rose naprawdę zależy na dobru Sereny. Cieszy mnie to.
Potępia swojego kuzyna i broni przyjaciółkę. Tak być powinno.
Nie wierzę. Serena naprawdę pozwoliła mu siebie pocałować.
Pozwoliła mu po tym wszystkim! Głupia dziewczyna, nawet jeśli nie miała zamiaru
mu wybaczać. Chociaż z drugiej strony można to uznać za jej małą zemstę. Dała
mu nadzieję, żeby po chwili ją odebrać.
Rozdział właściwie trochę mnie zawiódł. Nie spełnił moich
oczekiwań. Na samym końcu jest jeszcze króciutka rozmowa Sereny z Angelique,
dzięki której brzydula dowiaduje się o kolejnym kłamstewku chłopaka. Nudziłam
się czytając to. Liczyłam na jakąś porządną awanturę, tymczasem Serena podeszła
do wszystkiego ze stoickim spokojem, co niekoniecznie mi się spodobało. Po tym
wszystkim nadal pozostała okropnie naiwna. Nie podoba mi się to. Dlaczego nie
domyśliła się, że James okłamał ją też w sprawie Angelique? Na końcu rozdziału
XXXII mamy dobre podsumowanie. Po co dziewczynie takiej jak ta Ślizgonka
potrzebna by była pomoc? Kto, jak kto, ale Angelique bez problemu poradziłaby
sobie z zaborczym bratem.
Rozdział XL
Oni wszyscy mają identyczny sposób flirtowania z
dziewczynami. Sypią im masę komplementów, mówią jakie to one nie są cudowne...
Chelsea robi wyrzuty Easy’emu. Jest wielce zakochana w Albusie. Już od jakiegoś
czasu się w tym wszystkim gubię. Zbyt wiele wątków, zbyt wiele!
Zauważyłam, że masz tendencję do robienia celowych
powtórzeń, usiłując podkreślić coś ważnego. W tym wypadku były to zdania
zaczynające się od słowa „chłopak”. To jest dobre. W pewien sposób udaje Ci się
oddać sens całej sytuacji. Tylko nie nadużywaj tego.
Ryan i Carmella. Na korytarzu. Przyłapani. Akurat ten
fragment pozostawię bez komentarza.
Rose jest wredna, aczkolwiek nie daje kary naszej parze.
Dlaczegóż to? Otóż z mroku wyłania się jeszcze jedna para, której widok
wyprowadza dziewczynę z równowagi. Wspominałam już, że czuje się jakbym czytała
wersję blogową „Mody na sukces”?
Marissa cierpi, bo nie jest już narzeczoną Ryana. Nie lubię
tego chłopaka, ale ja w tym opowiadaniu nie lubię praktycznie nikogo. W każdym
razie matka dziewczyny dochodzi do zdumiewających wniosków. Z jej ust wyrywa
się pytanie, czy Marissa jest w ciąży, co szczerze mówiąc spotkało się u mnie z
głośnym śmiechem. Rozmowę słyszy Demelza Fairchild, matka chłopaka. Przerażone
kobiety uspokaja dziewczyna mówiąc, że nie ma już narzeczonego i wybuchając
głośnym szlochem. Jakkolwiek głupio by to nie zabrzmiało, w każdym razie ja tak
to odebrałam.
Końcówka totalnie mnie rozbiła. Pozostawię to bez
komentarza, bo ten wątek z nauczycielką jest dla mnie czystą tragedią.
Rozdział XLVIII
Tak przede wszystkim powinnam Ci pogratulować umiejętności
oznaczania rozdziałów rzymskimi cyframi. Ja przy czterdziestce pewnie bym już
zaczęła się mylić.
Kolejne powtórzenia. Tym razem uparcie wpajasz nam, że
Scorpius jest cierpliwy. Rozumiem to, ale tych powtórzeń jest zbyt wiele. Są celowe,
nie trzeba być geniuszem żeby to dostrzec. Odrobinę mnie to przytłacza i tym
razem raczej do mnie nie przemawia.
Postanowiłaś sparować chłopaka z Rose. Uch, cóżeś mu
uczyniła? Jakkolwiek by się dla niego nie zmieniła, ja i tak jej nie polubię. Ale...
powiem teraz coś, co niewątpliwie w tym przypadku jest do mnie niepodobne -
lubię Malfoya! Och, nie wierzę. Znalazłam kogoś, kto zyskał moją sympatię w tym
opowiadaniu. Dobra, wszyscy się cieszą, a tymczasem zajmijmy się dalszą częścią
rozdziału. Kolejny pocałunek Rose i Scorpiusa. Powoli zaczynam mieć dość tych
wszystkich romansów, jakie przeplatają się przez to opowiadanie. Zbyt wiele
tego.
Czytając monolog Candy niemalże zasnęłam. Całe szczęście
później Serena dzięki niej zdecydowała się porozmawiać z Jamesem. Wszystko jest
na dobrej drodze, choć jemu ta rozmowa niespecjalnie się uśmiecha. Potter jest
idiotą, a jego związek z nauczycielką... znowu źle się czuje. Mniejsza o to.
Ostatecznie po krótkim wyznaniu Pottera, Serena mówi mu, że go kocha. I jest to
ostatni rozdział, jaki dodałaś. Nie dziwię się, że właśnie tutaj się zacięłaś,
bo bądźmy szczerzy - jak wybrnąć z takiego fragmentu, żeby nie było zbyt
słodko? Dla mnie nie ma tu już nic do mówienia. Na Twoim miejscu zmierzałabym
teraz do końca bloga. Zakończyła wszystkie wątki, napisała epilog. Do Ciebie
należy decyzja.
Podsumowując... Nie zanudziłam się, choć czasami wiało nudą.
Jest tu zdecydowanie zbyt wiele wątków. Momentami kompletnie się gubiłam. Było
całkiem ciekawie, choć trochę się pomęczyłam z tym opowiadaniem.
20/25
b) świat przedstawiony
Akcja działa się przede wszystkim w Hogwarcie. Przedstawiłaś
nam przygody dzieci Harry’ego i ich rówieśników. Opisów nie zabrakło. Ładnie
umieściłaś wszystko w czasie, a moja głowa z łatwością tworzyła obrazy
opisanych scen. Bez poczucia winy mogę przyznać Ci tutaj wszystkie punkty.
10/10
c) kreacja bohaterów
Skupiłaś się na wszystkich swoich postaciach. Poznaliśmy
praktycznie każdego. Zarówno postacie stworzone przez J.K Rowling, jak i Twoje
własne. Opisywałaś ładnie ich wygląd, charaktery i zachowanie. Czasami się w
tym gubiłam, bo bohaterów było naprawdę wielu. Mimo wszystko - nie mam Ci nic
do zarzucenia.
10/10
d) opisy i dialogi
Moja ulubiona część każdej oceny. Tobie nie mam nic do
zarzucenia, jeśli chodzi o opisy. Są bardzo obrazowe. Nie ciągną się w
nieskończoność, przyjemnie się je czyta. Masz dobry, lekki styl, co jedynie
ułatwia nam zadanie. Są wyczerpujące, chociaż niedługie. Dokładnie takie,
jakimi być powinny. Nie można narzekać ani na ich nadmiar, ani na ich brak.
Dialogi są całkiem w porządku. Przeważnie bardzo naturalne,
ale chwilami, kiedy zbiera się na jakieś wyznania... już nie. Bywają wymuszone,
bądź przekombinowane. Z ust bohatera czasami wychodzą zdania, które kompletnie
do niego nie pasują. Na szczęście zdarza się to stosunkowo rzadko.
8/10
4. Poprawność językowa
Wypomnę Ci błędy z rozdziałów, które opisałam.
Rozdział X
„Do czasu, gdy przekonała się, że ona, gdy uświadomiła
sobie, że zalicza się do grona takich dziewczyn takich dziewczyn” - kompletnie
nie pojmuje sensu tego zdania.
„Dobra niczego nie kwestionuję” - Dobra, niczego nie
kwestionuję.
„Nie trzydzieści, tylko dwadzieścia pięć - poparła ją Lily.”
- poprawiła ją Lily.
„Miał już parę związków za sobą, to wszystko wydawało mu się
teraz taki jakieś dziecinne...” - Miał już parę związków za sobą, ale to
wszystko wydawało mu się teraz takie jakieś dziecinne...
„Tutaj, zrozumiał, że ,,Al" to niezbyt dobry skrót” -
pierwszy przecinek jest zbędny.
„Wybacz mi nie chciałem ci tego zrobić..” - przecinek po
„wybacz mi” i jedna kropka więcej, lub mniej na końcu.
„- Temu twojemu Potterowi.- zaśmiała się Tanner.” - zbędna
kropka na końcu wypowiedzi.
„gdy próbował z nią negocjować postanowiła jeszcze zarobić
ja blondynce Ryana” - ją.
„lepszy humor,.” - takiego znaku interpunkcyjnego to ja
jeszcze nie widziałam.
Rozdział XI
„Poza tym właśnie wtedy zdarzały się najbardziej
spektakularne bójki, rozstania, najlepsze imprezy czy najbardziej namiętne
randki” - przecinek przed „czy”.
„Spojrzał na stół Gryffindoru i dodał. - Bo umówiłem się już
z chłopakami” - zamiast kropki dwukropek.
„Głos Easy'ego był lekko schrypnięty od wypalenia zbyt dużej
ilość skrętów, widząc, że przyjaciel, tylko wzrusza ramionami doda.” - dodał, a
poza tym podzieliłabym to na dwa zdania.
„Ach ci mężczyźni!” - przecinek po „ach”.
„Jamesa Pottera jeszcze nie było, a może ogóle nie
przyjdzie?” - w ogóle.
„odrzekł, głośno” - zbędny przecinek.
„Pokręcił głową i wskazała wzrokiem na schodki” - wskazał.
„spytał z zniewalającym uśmiech, w którym miała nadziei, że
nie ma fałszu” - ze zniewalającym uśmiechem.
Rozdział XXXII
„ponieważ wczoraj wpił trzy, nie cztery butelki Ognistej” -
niby jest poprawnie, aczkolwiek podejrzewam, że to zdanie nie taki miało mieć sens.
Nie chodziło przypadkiem o: „ponieważ wczoraj wypił trzy, nie!, cztery butelki
Ognistej!”?
Rozdział XL
„To byłoby niemoralne i miałoby druzgocący wpływ na moralne pozostałej
części uczniów Hogwartu... „ - nie pojmuje sensu zdania. Chodzi o to, że
miałoby to druzgocący wpływ na moralność pozostałej części uczniów Hogwartu?
„Rose jednak posłała jej jednak
jedynie sceptyczne spojrzenie, w którym nie było ani krzty wiary” -
powtórzenie.
„Jeszcze większym zdziwieniem byłby, łzy na policzkach dziewczyny” - Z
jeszcze większym zdziwieniem spotkały się łzy na policzkach dziewczyny.
Rozdział XLVIII
„Wszystko co się dzieje burzy starannie wypracowaną harmonię” - przecinek
przed „burzy”.
„Jest taki piękny dzień Muszę cie jednak coś przyznać” - w pewnym momencie
przestałam myśleć, więc nie do końca wiem o co chodzi w tym zdaniu. „Jest taki
piękny dzień. Muszę ci jednak coś przyznać”? Nie wiem, sama to popraw, bo będę
bawiła się w zastanawianie się co autor miał na myśli.
„Niby co warto??” - jeden pytajnik naprawdę wystarczy.
„W dormitorium znajdowały się obecnie cztery łóżka, nad którym górował
baldachim w barwach Gryffindoru” - nad którymi.
„W jednej z poduszek można było bez śladu dostrzec ślad po głowie” - Na
jednej z poduszek można było bez problemu dostrzec ślad po głowie.
„Tylko razy odtwarzał to w swojej głowie, że teraz starał się zapamiętać
każdy szczegół” - tyle razy.
„Może po prostu nie widzieli od czego zacząć” - wiedzieli.
„Dotknęła jego ramienia, wyrzucając z siebie dwa krótkie słowa, których wypowiedzenie
było lekiem na ból jej duszy:
- Kocham cię, Jamesie Potterze” - jak na mój gust to są cztery słowa, ale
może się mylę.
Podsumowując - nie jest źle. Natknęłam się na ogromną ilość literówek i
błędów stylistycznych. Twoja ortografia jest dobra, interpunkcja też nie
najgorsza. Czytasz rozdziały przed ich publikacją? Powinnaś to robić, najlepiej
na głos. Niektóre zdania tracą sens, a literówki są Twoją zmorą. Robisz ich
naprawdę bardzo dużo.
12/20
5. Oryginalność historii
Tu zaczyna się problem. Niby jest oryginalnie, a jednak nie jest. Mimo
wszystko - historia jest pisana na podstawie serialu „Brzydula”. Wyłapałam
całkiem sporo podobieństw, choć nie pamiętam już zbyt dobrze Marka i Uli. Jest
to zabieg celowy, a jednak opowiadanie traci przez to na oryginalności. Z
drugiej zaś strony umieszczenie tej historii w Hogwarcie jest bardzo
oryginalne. Potrafisz zaskakiwać, ale bywasz przewidywalna. Myślę, że tak
będzie sprawiedliwie:
3/5
6. Dodatkowe punkty
Jeden za cytaty na początku każdego rozdziału, drugi za świetny pomysł i
trzeci za potworki Pottera, które stworzyłaś.
3/5
Razem: 75/100
Ocena: Zadowalająca
Cóż, niewiele brakowało do Powyżej Oczekiwań, ale moim zdaniem Zadowalający
jest dla Twojego bloga bardzo odpowiedni. Powiedziałam już właściwie wszystko,
co powiedzieć chciałam. Ocena była dość czasochłonna, toteż zdenerwowałam się,
gdy odkryłam zmianę w linkach. Całe szczęście wyszło Ci to na dobre. Popracuj
koniecznie nad poprawnością, bo bardzo dużo na tym utraciłaś!
~~~
Druga ocena. Mam nieprzyjemne wrażenie, że poszło gorzej niż ostatnio... Ajć, namęczyłam się z nią strasznie XD
Oj, nie przesadzaj, wszystko jest dobrze :D
OdpowiedzUsuńCzasami trzeba stoczyć ze sobą tą niesamowitą walkę. Ja osobiście nie przepadam, kiedy zgłaszają się do mnie opowiadania z tak długim stażem, bo ani nie mam czasu na przeczytanie całości, ani czasem nawet chęci zbyt wielkiej, a oceny na podstawie tych kilku rozdziałów są czasem naprawdę trudne :)
Tak, czy inaczej dobra robota ;*
Nie mogę, że chciało Ci się to wszystko czytać!? XD
OdpowiedzUsuńPiałam ze śmiechu, jak czytałam te wyliczenia, kogo nie lubisz ^^ Cóż, sympatyczna z Ciebie osóbka i jaka ugodowa XD Ocena faktycznie jakby napisana mniej lekką ręką (ależ składne zdanie... składnia alucardyńska XD), ale w gruncie rzeczy dobra.
Właściwie mam tylko jedno zastrzeżenie... Ignorant to nie osoba, która coś ignoruje i uważa się za pępek świata, tylko ktoś, kto niewiele wie. Nie wiem czy dobrze użyłaś tego słowa dla określenia Jamesa...
No nieważne
A o co chodziło z Wisi??
Pozdrawiam serdecznie i życzę zapału :*
Ja jestem absolutną fanką tego fradmentu :D
Usuń" Nie lubię tego chłopaka, ale ja w tym opowiadaniu nie lubię praktycznie nikogo. W każdym razie(...)"
Wisi? Albus zakochał się w jakiejś pustej blondi i wychwalał ją wniebogłosy. Aż mnie wzięło, żeby taką odę strzelić XD
UsuńJames był ignorantem, arogantem i ogółem przyznałam mu wszystkie największe wady jakie posiada mężczyzna, już po pierwszym fragmencie z nim w roli głównej :D
Mmm, nie jestem z tej oceny do końca zadowolona, ale coś czuje, że następna będzie lepsza ^^ Kolejka mi podpowiedziała, że ocenię bloga z większym zapałem :D Grunt to dobre pierwsze wrażenie! XD
Niekonkretna... ja wiem, że czasem porażam głupotą XD
To nie było głupie. To było po prostu nadzwyczaj szczere :D
UsuńPoczekaj, aż ja walnę ocenę, to dopiero będzie targowisko próżności. Za to przerażam samą siebie. Nie dotarłam jeszcze do treści a już mam dwie strony :<
A i jeszcze jedna sprawa - otaguj ocenę :>
UsuńZnowu zapomniałam XD Już się robi :D Aj, to pisz ocenę, chętnie poczytam! :D
UsuńUważam, że całkiem nieźle oceniasz, Emilyanne. Tak sobie czytywałam twoje oceny z ciekawości, jak tobie to idzie.
UsuńDo Niekonkretnej:
Teraz prawdopodobnie oceniasz mojego bloga? Nie martw się, że masz już dwie strony, ja uwielbiam jak najdłuższe oceny i żałuję, że sama nie potrafię się tak rozpisać. Mam tylko nadzieję, że nie zrazisz się denną jakością pierwszych rozdziałów i kreacją głównej bohaterki, która może nieco irytować ^^.
Dziękuje :) xxx, Ty też gdzieś oceniasz? ; >
UsuńTak, na ocenowej-bibliotece. Jutro ma się skończyć mój staż. Z tego, co zauważyłam, ostatnio prawie każdy znany mi bloger gdzieś ocenia ;). Może dlatego, że ciągle powstają nowe ocenialnie.
UsuńAlbo ludzie próbują się bardziej podszkolić w kwestii językowej, albo po prostu mają nadmiar czasu. ;) Ale to dobrze, im więcej "specjalistów", tym lepiej dla wszystkich. :D
UsuńMnie czasem rozpiera nadmiar weny ;). Poza tym ocenianie może być okazją do poznania fajnych blogów i podszkolenia stylu pisania. Ale ostatnio faktycznie ocenialnie powstają jak grzyby po deszczu, ciągle jakieś nowe, szczególnie odkąd zaczęła się fala przenosin na blogspot.
Usuńxxx, nie zjem Cię, ale dla mnie staż nie jest żadnym wytłumaczeniem, a rozdziały zawsze można poprawić :D
UsuńDokładnie, ale często też trafiają się - za przeproszeniem - chłamy i to po prostu naprawdę ciężko zdzierżyć. Od razu się traci chęć do oceniania i się załamuje.
UsuńHm, właściwie to nie interesowałam się nowymi ocenialniami aż tak bardzo, ale może masz rację. ;)
Ew., kochanie, pamiętasz mojego pierwszego Trolla?
Usuńhttp://oceny-legilimens.blog.onet.pl/164-www-anty-mroczny-mrok-blog,2,ID405861599,DA2010-05-04,n
Poprawiałam rozdziały po ocenach, ale uważam, że nie opłaca się ich pisać od zera, bo prócz ocenialni to praktycznie nikt pewnie nie czyta od początku. A ich długość... No cóż, chciałam je kiedyś posklejać (tzn. z rozdziałów 4-6 zrobić jeden), ale to by mi zawaliło numerację, a mam napisane niecałe 33 rozdziały, opublikowanych na ten moment 18.
UsuńTak na marginesie, ile z nich zamierzasz przeczytać przy ocenie? Jeśli tylko kilka, to polecam zaznajomić się z tymi od 10 wzwyż; w pierwszych 9 w zasadzie nic się nie dzieje.
Czytam zawsze wszystkie rozdziały. Nawet gdyby było ich osiemdziesiąt. Uważam, że tego wymaga szacunek do osoby ocenianej :>
UsuńAleż pamiętam, pamiętam, jak mogłabym zapomnieć! ;* Poza tym to był najgorszy Troll w całej karierze ocenialni. Żeby nie dostać ani jednego punktu? :D
UsuńO mój Boże... ta ocena jest... piękna! :D W życiu czegoś takiego nie widziałam. Ciekawe, czy ja będę miała kiedyś tę (nie)przyjemność wystawić Trolla :D
Usuńlol. zazwyczaj moja ironia i wredota są na znacznie wyższym poziomie, ale wtedy wybitnie nie miałam siły na tego bloga :P
UsuńOcena całkiem dobrze napisana. Wyjustuj jednak tekst i rób akapit, będzie czytało się o wiele wygodniej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Btw. - kobiety moje kochane. Jeśli macie jakieś fajne opowiadania w zanadrzu, najlepiej HP, jeszcze lepiej Nowe Pokolenie i nieszczególnie posunięte w stażu ( w sensie rozdziałów ze 20, a nie 50), to ja sobie chętnie poczytam, jako że zdecydowałam się pogrążyć w pisaniu mojego ficka po raz kolejny.
OdpowiedzUsuńtak na marginesie... to widziałam Cię u mnie w obserwatorach czy mi się to śniło? XD
UsuńWidziałaś :D Nie mam czasu aktualnie poczytać, ale się nadrobi :>
UsuńAż tak Ci się nudzi? ;)
UsuńAj, no zapraszam, aczkolwiek... nie gwarantuje, że nie uciekniesz z krzykiem :D
UsuńOj, nie przesadzajmy, może nie ucieknę. Zobaczy się. Na razie muszę znaleźć czas na czytanie rozdziałów :D i własną pisaninę. obowiązki domowe nie nastrajają pozytywnie ale problemów z weną na szczęście nie ma :D
UsuńNa szczęście. ;)
UsuńPoza tym teraz, tj. po maturach, masz teraz więcej czasu, prawda? :D
A owszem, nie narzekam :>
UsuńEw, kochanie, mam ostatnio ładną bieganinę i nie wiem jak wyrobię się z ocenami ;/. Poza tym moja wena jest na poziomie przerażająco niskim...
OdpowiedzUsuńMasz jeszcze prawie cały miesiąc, słońce, więc spokojnie. ;)
UsuńEw, wiecznie zapominam Ci powiedzieć, żebyś zmieniła telefonowe ustawienia na OL. Tam gdzieś można dostosować szablon do komórki, bo jak teraz się wchodzi to jest zielone tło i źle to wygląda z nagłówkiem xD
OdpowiedzUsuńO. lol. A kto się bawi w przeglądanie OL'a na komórce XDD
UsuńYyyy... Ja? XD
UsuńA, jasne, ale to w weekend.:P
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc, pierwszy raz spotkałam się z blogiem, na którym są recenzje innych blogów, a raczej blogowych opowiadań. :) Z chęcią będę zaglądać. :P
OdpowiedzUsuńMasa tego w Internecie :)
Usuń