Czyżbym była pierwsza z oceną
na blogspocie? Ave ja XD
Trzymam się numeracji ocen z Onetu!
1. Pierwsze wrażenie:
Hmmm… więcej niż słowa… Niby ładne, tylko czemu nie potrafię pozbyć się z mózgu prześladującej mnie uporczywie reklamy Rafaello? Nie wiem, może dlatego, że ich nie lubię.
Dobrze, do rzeczy. Adres jest po polsku. Przymykam lewe oko… tak, po polsku. Przymykam prawe… no kurczę, dalej jest po polsku! Niesamowite. Bardzo mnie to cieszy, mimo, że napis bez polskich znaków wygląda tak sobie.
Belka nie różni się od adresu.
Dalej „więcej niż słowa”, tylko że tym razem z polskimi znakami i wielką
literą… Dobrze. Następnie ten sam napis dopomina się o zauważenie z nagłówka.
Jak dla mnie całkiem w porządku, bo blog nie powinien mieć specjalnie wielu
haseł przewodnich.
Samo hasło średnio mi się
podoba. Dobra, może w czasie czytania opowiadania się do niego przekonam, ale
jakoś aktualnie do mnie nie przemawia. Ewidentnie kojarzy mi się tylko z
Rafaello. Do tego wszystkiego dochodzi niejaki Dracon Malfoy, który patrzy na
mnie jakoś nieprzychylnie z nagłówka. Nie lubię tej postaci. Ma tylko jedną
fajną cechę, a jest nią jego ojciec… Niemniej, na tematykę nie będę raczej na
razie narzekać. Stereotypami też nie
będę myśleć.
Jeśli chodzi o całokształt
pierwszego wrażenia, powiem Ci szczerze, że naprawdę nie jest źle. Wielki plus
za polski adres. Gdyby jeszcze nie Rafaello…
4/5
2. Prezencja strony:
Brązy, bursztyny, kawy z
mlekiem, Draco, odwrócona tyłem kobieta i jakiś kufer. Kolorystyka bardzo mi
się podoba. Jest taka ciepła, przyjazna, aż chce się na nią dłużej popatrzeć.
Uporządkowanie wszystkiego na podstronach też bardzo mi odpowiada. Jedynie
wyraz twarzy Draco mi się nie podoba, ale to już nie Twoja wina, tylko jego.
Generalnie jest ładnie.
Obejrzałam sobie Menu, nie bez przyjemności, bo oprócz grafiki, podoba mi się
też jego treść, o tym jednak wypowiem się w stosownej chwili. Dowiedziałam się,
że szablon nie jest Twoim dziełem, ale absolutnie mi to nie przeszkadza. Moim
zdaniem nie masz obowiązku samodzielnie wykonywać grafiki na bloga. Mnie
interesuje tylko, czy ta grafika dobrze wygląda. Dla mnie Twoja jest bez
zarzutu. Są ładne barwy, jest porządek… Czegóż więcej mogłabym chcieć?
Zmieniłabym tylko jedną rzecz.
Radzę wyjustować tekst, będzie dużo lepiej wyglądał.
10/10
3. Treść:
a) fabuła opowiadania:
Cóż, masz tylko sześć
rozdziałów i prolog, więc pozwolę sobie wszystkie krótko omówić.
Jeśli chodzi o prolog, to
naprawdę mnie zaciekawił. Chyba nie spotkałam się jeszcze z udziałem sagi o
Harrym Potterze w fanficku. Zdarzyło mi się jedynie coś w tym stylu wymyślić,
ale nigdy tego nie zrealizowałam. Rowling jako charłaczka, która opisała świat
magii, lekko go zafałszowując. Ciekawe.
Pierwszy rozdział nieco mnie
jednak rozczarował. Owszem, Twoja historia niewątpliwie jest nietypowa, jednak
ten rozdział po prostu nie był zbyt ciekawy. Nie lubię scen powrotu do
Hogwartu. Dziewczyna wraca po wakacjach do szkoły. Pojawia się to ciągle i
wszędzie i mam nieodparte wrażenie, że nigdy nic nie wnosi. Plus za to, że
nasza Eliza nie ma słodkich przyjaciółeczek, z którymi sobie całą drogę
powrotną wzajemnie przysładza. Mimo to, rozdział i tak mi się nieszczególnie
podobał. Teoretycznie ten fragment jest ważny dla opowiadania, ale jakoś
niespecjalnie mi odpowiada… Może dlatego, że wszystko to przeczytałam pod
zakładką „bohaterowie”. Może to nie celowe, ale nieco się powtarzasz…
O, za to rozdział drugi był
naprawdę świetny! Uwierz, uwielbiam być zaskakiwana. Rzadko zdarza mi się,
żebym czytając fanfick rozpaczliwie chciała wiedzieć, co dalej. Jest super,
naprawdę. Mogę powiedzieć, że jestem pełna nadziei i naprawdę pozytywnie
nastawiona. Nie gadam więcej, tylko czytam dalej, czuję, że zaczyna mnie to
wciągać.
Kolejny rozdział wydał mi się
jakiś taki krótki i niewiele wnoszący. Pociągnęłabym to jeszcze. Niemniej muszę
przyznać, że podoba mi się Twój styl. Dobrze się czyta. Cieszę się, że w Twoim
opowiadaniu ważną rolę odgrywają nauczyciele. Zauważyłam, że w fanfickach
rzadko się zdarza, żeby nauczyciele byli w jakichś sprawach ważni, często wręcz
uczniowie żyją jakby belfrów w ogóle nie było. Tymczasem w książce i u Ciebie
na blogu, grono pedagogiczne robi coś więcej niż egzystuje. I bardzo dobrze.
Uśmiałam się, czytając o rozterkach
Teddy’ego. To było takie urocze… Cudnie przedstawiłaś tę postać… Ale o tym
później.
Po czwartym rozdziale
stwierdzam, iż faktycznie zasługujesz na uznanie. Jeszcze nie trafiłam na
fanfick, który potrafiłby mnie tak zaskoczyć i wciągnąć. Malfoy alkoholikiem?
No tego jeszcze nie było. Ale podoba mi się, nawet bardzo. Jakoś pokrętnie mu
to pasuje, chociaż alkoholizm to ja zawsze widziałam w parze z Remusem Lupinem.
Natomiast stary Malfoy wrócił do Hogwartu i to w towarzystwie ciapowatego
Pottera… Hm. Nieszczególnie wiem, skąd oni się tam tak nagle wzięli, ale
dobrze, mniejsza z tym. Lucek najwyraźniej jest u Ciebie samym złem? Cóż, jakoś
to przełknę… Natomiast moje wrażenie pozostaje niezmiennie pozytywne, tak
trzymać!
Piąty rozdział przywitał mnie
wyjątkowo paskudnym powtórzeniem, popraw to. Co do samej treści… Zaskoczyłaś
mnie, ale nie wiem, na ile pozytywnie. Sytuacja z Malfoyem i Potterem wydała mi
się nieco irracjonalna. Mają przed sobą groźnego zbiega i bardziej obchodzi ich
to, skąd Potter wziął siekierę, a nie to, że szalony Lucjusz może ich w każdej
chwili zabić, nawet tymczasowo pozbawiony różdżki. Sam opis cierpienia Lizzy po
Cruciatusie mi się podobał. Był wystarczająco ekspresyjny. Jeszcze bardziej
przypadł mi do gustu opis, kiedy Draco uspakajał Elizabeth. Lubię takie sceny…
Tylko czemu ta trwała tak krótko? I czemu zaraz potem popsułaś klimat, wdając
Mistrza Eliksirów w bezsensowną pyskówkę z pożal się Boże wybrańcem? To
przecież całkowicie nie pasuje do Dracona! I jeszcze jedno. Lucjusz JEST ojcem
Draco i nic już tego nie zmieni, więc dlaczego on nie może przełknąć tego z honorem,
zamiast gniewać się, kiedy ktoś wytknie mu to pokrewieństwo?
No i ostatni, szósty… Trochę mi
brakowało Malfoya w tej notce, bo bardzo polubiłam Twoją wersję tej postaci.
Cóż, rozdział taki dość wyciszający, nic wielkiego się nie działo… Sen Lizzy
był jak na mój gust trochę zbyt abstrakcyjny. Generalnie nie przepadam za
takimi motywami. Dzieje się coś naprawdę szalonego i zaczyna mnie wciągać, a tu
„bach, to był sen”. Przez coś takiego straciłam chęć przeczytania do końca
Bieleckiego (może słyszałaś o tym? dość ciekawa parodia). Oczywiście Ty wręcz
uratowałaś się tym, że ta sytuacja była snem, bo już się bałam, że ci
kompletnie odwaliło i zamierzasz uroczyście zepsuć całe opowiadanie.
Niemniej, Twoja fabuła mi się
podoba. Zaskakujesz na każdym kroku, a Twoje opowiadanie zdążyło mnie
zaciekawić i możesz być pewna, że będę je dalej czytać. Myślę, że za drobne
niedociągnięcia wezmę sobie trzy punkty, a reszta dla Ciebie.
22/25
b) świat przedstawiony:
Cóż… Twój świat to po prostu
Hogwart. Jakoś tam opisany jest, nie brakowało mi w tekście opisów miejsc,
wiedziałam, gdzie się co dzieje i wystarczy. Myślę, że każdy kto czytał sagę o
Harrym Potterze, wie, jak ma sobie wyobrażać poszczególne miejsca, może dlatego
nie odczuwałam niedosytu opisów. Myślę jednak, że ze światem przedstawionym
wszystko jest w porządku.
10/10
c) kreacja bohaterów:
Tutaj mam mieszane uczucia.
Charaktery niektórych postaci całkowicie wywinęłaś na drugą stronę. Owszem,
Twój Draco podoba mi się około pięciuset razy bardziej niż ten kanoniczny. Ten
jest tajemniczy i zagadkowy i do tego odpowiednio wredny, w niczym nie
przypomina opisanego w książce tchórzliwego paniczyka o wypłoszowatym
wyglądzie. Pogwałcenie kanonu? Nie… przecież połowa albo więcej treści książki
Rowling to… bzdury!
Podoba mi się Lizzy. Z początku
bałam się trochę, że zrobisz z niej Mary Sue. Już samo jej imię – Elizabeth – wywołało
u mnie nieprzyjemny skurcz żołądka, a jak dowiedziałam się, że ma bardzo rzadki
dar (czytanie z oczu), miałam wrażenie, że zaraz Cię odeślę do samego diabła z
przywiązanym do ucha liścikiem, że Lucyfer ma Ci załatwić różowy kociołek w
turkusowe kwiatki. Tymczasem panna Seymour okazała się całkiem sympatyczną
postacią. Jest osóbką nieco zagubioną, czasami działa zbyt pochopnie i zmaga
się z niepokojącym zainteresowaniem pewnym nauczycielem eliksirów… (proszę,
niech to nie będzie tylko moja wolna interpretacja, przecież to się aż prosi!).
Tak, lubię ją. Dziwne, ale naprawdę ją lubię.
Teddy Lupin… wesoły, często
nieco podenerwowany chłopiec, bez pamięci zakochany w pięknej Victorie.
Niewiele mogę o tej postaci powiedzieć. Trochę mi się kojarzy z jednym z
młodych Huncwotów, niekoniecznie swoim ojcem, chociaż też mógłby go
przypominać. Myślę, że nic mu nie brakuje, jest sympatyczny i bardzo pozytywny.
Natomiast
Chłopiec-Który-Przeżył-Coś-Tam-Coś-Tam… nie. Nie! Nie lubię postaci Harry’ego
Pottera, był zawsze tak szlachetny, że aż człowieka skręcało od tego, zwłaszcza
jak przez jego głupotę ginęła fajna postać, na przykład Syriusz. Jednak to, co
Ty zrobiłaś z Wybrańcem jest niewybaczalne! Jak można aż tak przesadzić z
czyjąś ciapowatością? Potter jest tak prześmiewczy, że aż mi go żal. Do tego
jest absolutnie jednocechowy. Po co ci taka postać? Mogłaś go raczej usunąć,
nie wiem, mógłby paść na jakąś tajemniczą chorobę i już, po wszystkim. Jego
udział w opowiadaniu raczej wydaje mi się zbędny.
Sposób przedstawienia szalonego
Lucjusza mi się podobał. Został w nim ten Lucjusz, który swoją lodowatą
wyniosłością i cynizmem całkowicie zapanował nad sercem Alucardyny już dawno
temu… Do tego klasycznego Lucjusza dodałaś nutkę szaleństwa i jakiejś
obłąkańczej mani, tak, że teraz z Malfoya zrobił się dla mnie kąsek jeszcze
bardziej smakowity… Brawo!
O reszcie za mało wiem, żeby
się wypowiedzieć, ale raczej nie miałam żadnych zastrzeżeń ani wątpliwości.
8/10
d) opisy i dialogi:
Powiem wprost: nie mam
zastrzeżeń. Twoje dialogi są naturalne i nie ma w nich przesadzonego. To
najbardziej cenię w dialogach. Tobie udało się napisać je tak, że niemal słyszę
wypowiedzi postaci. Jeśli chodzi o opisy, to były dla mnie wystarczająco
ekspresyjne i odpowiednio dużo ich było. W tym podpunkcie nie mam żadnych
zastrzeżeń, Twój styl mi się jak najbardziej podoba.
10/10
4. Poprawność językowa:
Nie
podobny – niepodobny (prolog)
Ciemno
brązowe – ciemnobrązowe (prolog)
dziesięcioletnia
dziewczynka wykrzyczała z żalem – wykrzyknęła z żalem
dziesięcioletnia dziewczynka (prolog)
Te
włosy graniczyły z srebrem.- może lepiej „kolor tych włosów graniczył
ze srebrem”, bo same włosy raczej nie mogły z niczym graniczyć… (prolog)
Nie
pewnie – niepewnie (prolog)
Wchodzić –
wchodzisz (prolog)
propozycje
- propozycję (prolog)
W
każdym bądź razie – w każdym razie, albo bądź co bądź i nie ma
żadnej innej wersji! (prolog)
ale
jest znacznie inny – raczej „zupełnie inny” (prolog)
tak
o nim pisało – było napisane (prolog)
która leżała obok łóżka. – stała chyba, chodzi o lampkę nocną…
(roz. 1)
Przysięgła,
że to nie dotrze do uszu nikogo, z moich znajomych. –
przecinek jest zbędny (roz. 1)
wspomnieć. –
wspomnień (roz.1)
historie
–
historię (roz. 1)
że
gdyby któreś z nas potrzebowałoby pomocy – potrzebowało. (roz. 1)
pokaże
–
pokażę (roz. 1)
Tuż
za mną pojawiła się Leo i Stefani, a na końcu Anita –
pojawiły się (roz. 2)
kondycje –
kondycję (roz. 2)
nie
wiele – niewiele (roz. 2)
substancję –
substancje, liczba mnoga (roz. 2)
Malfoy’a –
Malfoya (roz. 2)
16 –
liczby w tekście ciągłym piszemy słownie (roz. 2)
nadaje
–
nadaję (roz. 2)
osobą –
osobom (roz. 2)
Podał
się na Snape’a, nie trzeba było być geniuszem, żeby to dostrzec – co
się zrobił na Snape’a? (roz. 2)
pracuje
–
pracuję (roz. 2)
Dziękuje
–
dziękuję (roz. 3)
po
mimo
– pomimo (roz. 3)
nie
łatwo – niełatwo
nie
zależnie – niezależnie (roz. 3)
Po
środku – pośrodku (roz. 3)
obiekcję –
obiekcje (roz. 3)
wieści –
wieść (roz. 3)
ciemno
szare – ciemnoszare (roz. 3)
Nie
przyjemna – nieprzyjemna (roz. 3)
rzeczt
–
rzeczy (roz. 3)
nie
trzeźwości - nietrzeźwości (roz. 4)
nie
ostrożność – nieostrożność (roz. 4)
za
nim –
zanim (roz. 4)
Czuje –
czuję (roz. 4)
Obiecuje
–
obiecuję (roz. 4)
przyjaźnie –
przyjaźnię (roz. 4)
Depresje
–
depresję (roz. 4)
Nie
prawda – nieprawda (roz. 5)
Ostrożnie
wzięłam swoją rękę – to brzmi, jakby ta ręka jej wcześniej odpadła…
(roz. 5)
Dziękuje –
dziękuję (roz. 5)
Nie
prawda – nieprawda (roz. 6)
łapie
–
łapię (roz. 6)
To wszystko. Z rozdziału na
rozdział coraz mniej błędów, co bardzo mnie cieszy. Pamiętaj tylko, że „nie” z
przymiotnikami piszemy razem! I panuj nad tym nieszczęsnym „ę”, bo tam gdzie ma
być, to go nie ma, a tam gdzie jest niepotrzebne to się panoszy…
15/20
5. Oryginalność historii:
Tutaj bez wahania daję
maksymalną ilość punktów. Nigdy nie spotkałam się z podobnym fanfiction, moim
zdaniem masz bardzo dobre i naprawdę niespotykane pomysły.
5/5
6. Dodatkowe punkty:
Pierwszy za dobrze dobrane
podkłady muzyczne. Następne trzy za treść podstron (opis autorki, opisy
postaci). I ostatni, piąty, ogólnie za całokształt.
5/5
Razem: 89/100
Ocena: Powyżej Oczekiwań
Myślę, że ocena jak najbardziej
adekwatna do Twojego bloga. Mam nadzieję, że okaże się dla Ciebie
satysfakcjonująca. Z mojej strony dodam, że pomimo wszystkich niedociągnięć,
ocenianie Twojego bloga było dla mnie czystą przyjemnością. Od teraz masz we
mnie wierną czytelniczkę.
Pozdrawiam serdecznie!
Ojejku! Spodziewałam się znacznie niższej oceny, a tu proszę... :D Baaardzo dziękuje, za poświęcenie czasu mojemu blogowi.
OdpowiedzUsuńOch, ale wpadka z tym "podał się na Snape'a". Już drugi raz zrobiłam błąd tego typu! W moim otoczeniu istnieje taka fraza - "podać się na kogoś". Znaczy to tyle, co po prostu wziąć z kogoś przykład. Kiedyś w wypracowaniu z Polskiego użyłam słowa "szaflik", po czym okazało się, że prócz polonistki byłam jedyną w klasie, która wiedziała co to słowo oznacza. Czasem zdarzają mi się takie wpadki, bo babcia na co dzień męczy mnie staropolszczyzną i potem nie wiem co mówię :D
Biorę się za poprawianie błędów i jeszcze raz bardzo dziękuję! :D
Jestem z Ciebie dumna Alu, ale cię zaszczyt kopnął, co? ;)
OdpowiedzUsuńA no, do teraz się nie mogę pozbierać XD Dobrze ta numeracja?
OdpowiedzUsuńNie, jakbyś mogła, to zmień to na 481, ok? Dopiero teraz zauważyłam. :D
Usuń