Oceniam : www.teddy-lupin.blogspot.com
Pierwsze
wrażenie (4 pkt.)
Adres kojarzy mi się przyjemnie,
bo z Nowym Pokoleniem, które uważam za temat dający duże pole do popisu.
Jednocześnie jest bardzo oczywisty i przewidywalnym jest, kto w Twojej historii
będzie grał główne skrzypce – taka prostota jest mile widziana, kiedy adres
trzeba zapamiętać, ale nie niesie z sobą zagadki, niczego, nad czym można by
się było zastanowić. Niemniej jednak, co kto lubi, uważam, że to może być klucz
do sukcesu w Twoim wypadku.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to
źle postawiony przecinek w napisie na belce – powinien się znajdować przed
słowem „jedyną”. Na pochwałę zasługuje jednak poprawny zapis
cytatu; nie tylko w cudzysłowie, ale nie zapomniałaś również o autorze słów i
utworze, z którego pochodzą.
O grafice wypowiem się później,
bo będzie okazja, ale zdecydowanie mam chęć zatrzymać się tu na dłużej i
poszperać. Intrygujące są nazwy stron – lubię oryginalność, więc zaliczam to na
plus. Czcionka może mi sprawiać problemy, przez swój niewielki rozmiar, ale
poradzę sobie z nią przy użyciu duetu Ctrl i +, niemniej jednak może powinnaś
pomyśleć o powiększeniu jej trochę.
Wspominałaś mi o trudnościach z
przeglądaniem poprzednich postów w wersji mobilnej i bardzo dobrze, że dbasz o
wygodę swoich czytelników, ale może warto byłoby spróbować zamienić format
archiwum na linki? Myślę, że wyglądałoby to lepiej, a sposób tworzenia jest
identyczny z tym występującym kiedyś na platformie onet.pl.
Pierwsze wrażenie oceniam jako
pozytywne i z chęcią zabieram się za dalsze poznawanie strony.
Prezencja
strony (6 pkt.)
Z szablonu patrzy na mnie uroczy,
przystojny, młody mężczyzna, a zastosowane efekty tworzą spójną całość. Nie bez
znaczenia jest, że ten pan jest dokładnie w moim typie! A teraz wracamy do
oceny. Naprawdę lubię prace Elfaby, chociaż uważam, że wystarczyłoby jedno
ujęcie chłopaka, nie dwa, co nie zmienia faktu, że szata graficzna bardzo
przypadła mi do gustu pod względem zarówno kolorystyki, jak i formy. Przyjemnie
się patrzy, nic nie razi, nie odrzuca - wręcz przeciwnie – miło jest się chwilę
zatrzymać i pobłądzić wzrokiem.
Jeśli chodzi o sprawy mniej mnie
zachwycające – numerki w statystyce nie są niestety wyśrodkowane, jak sam napis
– jest na to bardzo przydatny kod CSS, który łatwo znaleźć. Polecam serdecznie,
będzie wyglądać estetyczniej. Idąc za ciosem – czcionka w ramce „Aktualności”
jest taka sama, jak zastosowana w wypadku nazw podstron, ale zbyt duża i przez
to niepotrzebnie rzuca się w oczy, zamiast komponować spójną całość. Ponownie –
dobrze byłoby wyśrodkować zawartość. Podoba mi się bardzo dobór koloru czcionki
do tła postu – nieoczywisty, a efekt naprawdę zacny.
Wrzucam na ruszt pierwszą
podstronę:
- Zanim
przeczytasz – kilka przydatnych informacji; przy okazji orientuję się,
że z przecinkami lubisz się nie od dzisiaj, ale zamiast plusów użyłabym słów, a
w podpunkcie zawierającym słowo „informuję” powtórzyłaś je dwa razy.
- W
rolach głównych wystąpili – szczerze przyznam, że odetchnęłam z ulgą,
gdy zobaczyłam same opisy bez zdjęć – uwielbiam sama kreować bohaterów w swoich
głowach i przyjemnie jest, kiedy autor daje mi taką możliwość. Niestety nie
jest tak różowo, już w pierwszym opisie wyłapałam błędy. W kwestii odmiany
imienia Harry zachęcam serdecznie, aby kliknąć w ten link oraz poszukać jakiegoś
zamiennika na bywanie w „domu Potterów”, bo zbyt bliskie jest sąsiedztwo.
Literówka w nazwisku „Malfoy”, ponadto zmieniłabym kolejność – Ted jest przede
wszystkim spokrewniony z Blackami, dopiero później z rodziną Dracona. Włosy,
włosy i wszędzie włosy – a tak na poważnie, powtarzają się. Zadziwiłaś mnie
stwierdzeniem, że chłopak „Z charakteru przydał się zdecydowanie do
rodu Blacków” i aż popędziłam sprawdzić do słownika, czy przypadkiem
nie ma jakiegoś innego znaczenia, ale obecnie jestem prawie pewna, że chodziło
co o wyrażenie „wdać się w kogoś”. Kto się lubi ten się lubi, wróć,
miało być czubi, a to oznacza, że słowa „lubi” jest za dużo w ostatnich
zdaniach – do poprawy.
Przejdźmy
do Victoire – pierwsza rzucająca się w oczy sprawa to odmiana nazwiska Weasley
– ponownie odsyłam do linka podanego chwilę wyżej. Natomiast jeśli chodzi o
brata, powinna się tam znaleźć forma „Louisa”. Litania literówek i powtórzeń,
bardzo proszę sprawdź to i sformułuj ponownie, bo woła o pomstę do nieba.
W
kolejnym opisie powaliłaś mnie na kolana, ale niestety nie z radości. Quiddich!
Przez moment myślałam, że to tylko literówka, ale kiedy spojrzałam niżej i
zobaczyłam ten sam błąd to zwątpiłam. „Przysposobienie obronne” to jedyne, co
przyszło mi na myśl, kiedy czytałam kilka zdań o Arianie – stawiam dwa knuty, że
chodziło o „uosobienie”. I co to znaczy, że ktoś jest „niesamowicie
wymowny”, kiedy jednocześnie charakteryzuje go pogrążenie we własnych
myślach i zachowywanie dystansu?
Rada na dziś: trzy „P”
: Przeczytaj, Przemyśl, (te
dwa procesy można powtórzyć kilka
razy) i Przeredaguj (a następnie ponownie Przeczytaj).
Widać, że masz pomysł na kreację bohaterów, że poszczególne osoby różnią się
między sobą, zarówno wyglądem, jak i cechami charakteru, ale wszystko
zaprezentowane jest bardzo chaotycznymi zdaniami. Na pewno potrafisz lepiej.
- Ciało
pedagogiczne – zawiera wyłącznie listę pracowników szkoły oraz
nauczycieli oraz informuje, jakimi przedmiotami się zajmują, ale według mnie
jest to zbędna podstrona – tego wszystkiego moglibyśmy się dowiedzieć z opowiadania.
Swoją drogą nieźle ubawiłam się czytając, że panna Chang uczy Mugoloznawstwa.
(A nazwisko Trelawney ma literówkę).
- Od
podszewki – rozumiem, że to o tym, jak powstała historia? Miło, ale
pozwolę sobie wtrącić, że Tiger to świństwo nieprzeciętne, podobnie jak
Coca-Cola i tym podobne.
„(...)
jedną z uwielbianych przeze mnie piosenkę.” – piosenek.
Doszłam
do wniosku, że takie chaotyczne opisy, to chyba coś, co Cię charakteryzuje, ale
z drugiej strony mam nadzieję, że nie będzie tak do końca, bo trochę ciężko mi
się to czyta. Za dużo na raz się dzieje. Sprawdź przecinki, bo w paru miejscach
brakuje.
- Napisała
to wszystko – wygląda na to, że będzie kilka zdań o Tobie. Zazdroszczę
koloru włosów; natura, czy chemia? Po lekturze mam o Tobie bardzo pozytywne
mienmanie. Widać, że jesteś inteligentna, dowcipna, nie brak Ci dystansu do
samej siebie. Mądre jest rozdzielenie opisu na dwie części – dla pobieżnie
zainteresowanych i dla dociekliwych, jak sama to ujęłaś. Przecinki.
- Linki –
prozaiczna nazwa, ale ułożone schludnie i z pomysłem.
Na
koniec pozostały dwa odnośniki na By Elfaba oraz Wywiader.
Po punktach poleciałam głównie ze
względu na literówki, składnię i odmiany – dlatego, że łatwo to wszystko
sprawdzić.
Treść (47 pkt.)
a) fabuła
opowiadania (22 pkt.)
Idziemy do prologu i pierwsze, co
mnie wita, to napis „Księga Pierwsza” – można więc mieć nadzieję, że masz plan
na to opowiadanie. Zobaczymy, co się za tym wszystkim kryje. Prolog jest tak
naprawdę jakby końcem, co sugeruje kompozycję zamkniętą, chyba, że się mylę i
wszystko będzie się dziać poza Hogwartem, co okaże się dopiero w pierwszym
rozdziale. Jednak, kiedy przypominam sobie opisy bohaterów, to wygląda na to,
że mam podstawy do takiego myślenia. Nie podoba mi się wizja prawie
dwudziestolatka, który płacze, kiedy jego dziewczyna wyjeżdża do szkoły mimo,
że może się z nią widywać podczas wyjść do Hogsmeade, na przerwie świątecznej i
takie tam, trochę moim zdaniem przesadzone, chociaż niektórym może się wydać
urocze.
Ładne nawiązanie do sytuacji opisanej w książce i przedstawienie jej z innego punktu widzenia. Multum powtórzeń zaimków – koniecznie do poprawy. Postawiłaś sobie spore wyzwanie, jakim jest pisanie w pierwszej osobie, ale moje wątpliwości stanęły pod znakiem zapytania po lekturze pierwszego rozdziału, chociaż jest jedna rzecz, której nie przepuszczę.
Ładne nawiązanie do sytuacji opisanej w książce i przedstawienie jej z innego punktu widzenia. Multum powtórzeń zaimków – koniecznie do poprawy. Postawiłaś sobie spore wyzwanie, jakim jest pisanie w pierwszej osobie, ale moje wątpliwości stanęły pod znakiem zapytania po lekturze pierwszego rozdziału, chociaż jest jedna rzecz, której nie przepuszczę.
ARMATY. Armaty są z Chudley, nie
„Armady”.
Muszę jednak przyznać, że „Kartka
z pamiętnika” zaskoczyła mnie. Bardzo pozytywnie. Opowiadasz w jednym
rozdziale po części historię znajomości Teddy’ego i Victoire, pokazujesz stan
aktualny, jak i to, co może wpłynąć na dalsze losy bohaterów, a co miało
miejsce w niedalekiej przeszłości. Co więcej – mimo że to dopiero pierwszy
rozdział, już zaczynam mieć pewną słabość do Twoich bohaterów, a to bardzo
dobrze wróży.
„Zapach cynamonu” kontynuuje
formę pamiętnika, a muszę przyznać, że bardzo zgrabnie Ci to wychodzi. Odstęp
dwudniowy, a więc wystarczający, by wydarzyło się w życiu młodego człowieka
coś, co warto opisać. Z tym kuzynostwem czwartego stopnia to troszkę na wyrost.
Jakby się uprzeć i liczyć, to Victoire jest ciocią Teda, a chyba nie o to
chodzi? (Victoire jest czwartym dzieckiem idąc od wspólnej linii, Ted –
piątym). Ale tym się nie przejmuj, to jestem ja, Niekonkretna, która musi
sprawdzić każdą, najmniejszą nawet pierdółkę. Wróćmy do tematu. Przerywasz
formę dziennika, niemniej jednak styl wypowiedzi jest bardzo podobny, chociaż
widać wyraźnie, że tym razem mamy do czynienia z akcją, nie wspomnieniem. Nie
jestem przekonana do formy wypadu do Hogsmeade – chodzi mi tutaj głównie o
niefrasobliwość Teda w wypadku nakrycia przez nauczycieli. Nie pasuje mi
stwierdzenie, że zdążyli się oni do takich eskapad przyzwyczaić; owszem, Lupin
jest pełnoletni, ale wciąż obowiązują go szkolne reguły, do których powinien
się stosować.
Perypetie ze świętami są
rozegrane naprawdę przyjemnie – piętrzą się pozornie trudności, które, kiedy
obserwujemy z boku, wydają się naprawdę błahe. Cóż, jak to mówią,
najciemniej pod latarnią. Dylematy Teda są bardzo plastyczne, a Ty zdecydowanie
dajesz sobie radę z opisywaniem jego spostrzeżeń w pierwszej osobie.
Przekleństwa nigdy nie były moją
ulubioną formą wyrazu w opowiadaniach i do ostatniego rozdziału używałaś ich
relatywnie rzadko, ale trochę moim zdaniem przesadziłaś. Sporo z tych słów
dałoby się wyrazić w inny sposób, a w tym momencie pozostawiłaś mnie z lekkim
niesmakiem. Poza tym – owszem, chłopcy są pełnoletni, ale czternaście
„kolejek”? Przesada, to ogromne niedopowiedzenie. Szczerze mówiąc
spodziewałabym się, że po jakiejkolwiek intensywnie zakrapianej pogawędce, a ta
zdecydowanie nią była, z czystego rozsądku pozostaną na nocleg gdzieś w
Hogsmeade zamiast wracać do Hogwartu, co wydaje się karkołomne.
Przynajmniej jest okazja do handlu informacjami.
Na obecny stan rozdziałów trudno
jest rozwlekać się przy fabule, aczkolwiek mamy zarysowanych głównych bohaterów
oraz postacie poboczne i ich cele, co pozwala być optymistycznie nastawionym na
przyszłość. Spójność to coś, co na pewno charakteryzuje dotychczasowe odcinki.
Podoba mi się sposób, w jaki przedstawiasz skomplikowaną relację pomiędzy Tedem,
Kasją i Victoire. Widać, że ona sama jest dynamiczna, zmienia się, szuka
jakiejś równowagi, a nic co się dzieje nie jest przypadkiem. Jednocześnie, mimo że wydarzeń jest niemało i akcja ma tempo, nie zauważyłam, żeby coś wymknęło
się z konwencji – taki rozwój sytuacji jest naprawdę korzystny – niczego na
siłę nie przyspieszasz.
Za co odjęłam punkty?
Nieprzestrzeganie przez Teda regulaminu jest absolutnie do uzasadnienia, ale
nadmierna pobłażliwość nauczycieli i ta popijawa skutecznie
zburzyły nastrój, jaki potrafisz zbudować.
b) świat
przedstawiony (8 pkt.)
Nie jestem w stanie powiedzieć
złego słowa, bo istnieje. Co prawda zapożyczony od pani Rowling, ale w końcu to
fanfiction. W związku z małą ilością rozdziałów do tej pory akcja toczyła się
tylko w kilku miejscach – Wielkiej Sali, Hogsmeade, Norze, sporadycznie na
korytarzach Hogwartu. Wplotłaś jednak coś od siebie, mam tu na myśli mieszkanie
pana Fella. Nie zapominasz o otoczeniu bohaterów i zawsze w jakiś sposób je
zaznaczasz.
c) kreacja
bohaterów (8 pkt.)
Muszę odjąć dwa punkciki, ale o
tym będzie później.
Główne postacie, to znaczy Teda i
Victoire miałaś możliwość wykreować sama i z tego skorzystałaś, chociaż wydaje
mi się, że w pewien sposób przypominają oni swoich rodziców, co bardzo mi się
podoba – tego oczekiwałabym po opowiadaniu o Nowym Pokoleniu – mimo wszystko
pewnego rodzaju kanoniczności.
Opowiadanie jest prowadzone z
perspektywy młodego Lupina, a więc to na nim skupię się najpierw. Nie
akcentujesz jego cech metamorfomaga, co, przyznaję bez bicia, ujęło mnie.
Chłopak jest absolutnie niepodobny do ojca, ale mimo to swoim zachowaniem
bardzo mi kogoś przypomina. Nie, nie Syriusza, jak wspomniałaś w jednym z rozdziałów,
ale właśnie Nimfadorę. Ted manifestuje w trochę nieporadny sposób potrzebę
bycia zauważonym; widać to było przez chwilę w pierwszych rozdziałach, a potem
ta chęć skupiła się w zasadzie tylko na Weasley, przez co może odrobinę
zaginęła przy okazji innych frapujących zagadnień. Nie wiem, czy był to celowy
zabieg, ale ja to odczytuję w ten sposób. Jest pewny siebie, butny, ale boi się
zaangażować i chyba to ostatnie jest jedyną cechą, jaką dzieli z ojcem, chociaż
wydaje mi się, że powody takiej obawy były u nich zgoła inne. Jego stosunek do
Victoire jest jasny dla nas od samego początku, chociaż obserwujemy, jak bardzo
stara się ze swoimi uczuciami walczyć. Tak naprawdę bardzo skupiasz się na
uczuciach, bo jeśli miałabym powiedzieć, jakie Ted ma stopnie albo, który
przedmiot w Hogwarcie ceni sobie najbardziej, to przykro mi, ale niestety nie
jestem w stanie tego zrobić. Urocze jest natomiast to, jak chłopak usilnie
podkreśla swoją pełnoletniość, mimo że my wyraźnie widzimy, że do niej nie
dorasta.
Victoire ma w sobie delikatność i
siłę, którą często widziałam w książkach u Ginny, a więc jest cechą Weasleyów, wie też, jak wykorzystać swój urok, chociaż go nie nadużywa. Podoba mi
się, że jej zachowaniem pokazujesz, w jaki sposób wychowali ją rodzice. Uczucia,
którymi darzy Lupina są dla nas absolutnie transparentne, tak, jak to bywa w
przypadku piętnastoletnich podlotków i muszę przyznać, że tworzysz jej postać
ze swego rodzaju urokiem. Jest zdecydowana, odważna, nie boi się mówić co
myśli, a jednocześnie widać, że sytuacja, jaka wytworzyła się między nią, a
chłopakiem wprawia ją w niemałe zagubienie i konsternację. Nie kreujesz jej na
zbyt dojrzałą, pozwalasz, żeby wciąż miała w sobie sporo z dziecka,
jednocześnie ujawniając dojrzałość, którą zaczyna zdobywać.
Jeśli chodzi o bohaterów
pobocznych, to bardzo ujęło mnie to, że chociaż pojawiają się sporadycznie, to
jesteśmy w stanie wskazać podstawowe cechy ich charakteru. Ponadto absolutne
pokłony biję za to, że każda postać ma coś w sobie charakterystycznego, jest
nietuzinkowa, w pewien sposób nieprzewidywalna. Kasja, pomimo bycia
zdecydowanym czarnym charakterem tej historii, potrafi zachowywać się normalnie
w stosunku do Nate’a, poza tym widać wyraźnie, że nie jest głupia. Na swój
sposób żal mi tego, jak Ted z nią postąpił i akceptuję jej chęć odegrania się –
to wszystko jest bardzo dobrze umotywowane. Chace i Sterling (uwielbiam to imię
z sobie znanych powodów i już samym jego użyciem mnie ujęłaś) stanowią wraz z
Tedem zgraną paczkę i chociaż to Lupin zdaje się w niej dowodzić, to tak
naprawdę zajmują równorzędne miejsca, co mi się podoba. Ponadto Wood ujmuje
samym swoim sposobem bycia. O Higgsie wiemy nieco mniej, bo nie przyciąga tak
bardzo uwagi, chociaż podejrzewam, że i on nie raz nas jeszcze zaskoczy.
Przyjaciółki Victoire nie giną na jej tle, chociaż to Weasley jest postacią
najbardziej wyrazistą – tak powinno być, w końcu to główna bohaterka. Skye co
prawda na dwa rozdziały zgubiła literkę przy imieniu i zmieniła je na Sky, ale nie ucierpiała na tym jej silna osobowość, bezkompromisowość i to, że nie daje się
łatwo wodzić za nos. Ariana wydaje się bardzo delikatna i krucha, a
pamiętam, że w opisie wspominałaś coś o byciu również wygadaną – cóż, na razie
tego nie uświadczyłam.
Punkty odejmuję za Teda, który,
mimo że świetnie prowadzony, tworzy swoimi zachowaniami w pewnych momentach
najbardziej irytującego dla mnie bohatera. Po prostu nie kupuję pobłażliwości
nauczycieli, łamania regulaminu bez przyczyny (Huncwoci przynajmniej robili żarty,
a Harry ratował świat) z pełną świadomością tego, co się robi. Zwłaszcza, kiedy
jest się synem Lupina.
Drugi punkt, może
niesprawiedliwie, ale w końcu oceny są subiektywne, odejmuję za kreację
rodziny. Niby wiemy, że Ted najlepszy kontakt utrzymuje z małą Lily, ale trochę
zabrakło mi bliskości, jaka powinna się wytworzyć między nim, a Harrym – w
końcu był on jego jedynym męskim wzorcem i to też trochę rzutuje mi na
późniejszy charakter chłopaka. Po prostu uważam, że mimo wieku dorastania, w
jakim obecnie się znajduje, relacje z rodziną powinny być wyjątkowo silnie
rozwinięte, podobnie jak więzi, które Potter zadzierzgnął z Weasleyami swego
czasu.
d) opisy i
dialogi (9pkt.)
Zapis dialogów jest poprawny,
czyta się je naprawdę świetnie, bo nie są „suche” – dbasz o opis czynności,
jakie dana postać wykonuje w czasie wypowiadania kwestii. Nad opisami
rozpływałabym się absolutnie, gdyby nie te nieszczęsne powtórzenia. Tak czy
inaczej – bardzo plastycznie przedstawiasz świat otaczający bohaterów. To chyba
także właściwy podpunkt by wspomnieć o tym, jak wartościowe są przeżycia
wewnętrzne Teda – piszesz z perspektywy, którą można uznać za męską, nie
starasz się dodać mu cech, których większość mężczyzn nie wykształca w stopniu
pozwalającym na zauważenie ich. Chłopak pozostaje tylko i wyłącznie
siedemnastolatkiem, który nie ma większego pojęcia o sposobie w jaki dziewczyny
postrzegają rzeczywistość i chwała Ci za to, bo tak właśnie powinno być.
Stosunek dialogów do opisów jest
dla mnie wprost idealny.
Poprawność językowa
(16 pkt.)
Dwa punkty odejmuje za multum
powtórzeń, które niestety znajdują się w każdym rozdziale – zarówno powtórzenia
imion bohaterów w bliskim sąsiedztwie, jak i wyrazów, zaimków, sporo tego.
Generalnie jeśli chodzi o błędy,
to dużo jest literówek, sporo brakuje też „ogonków”, ale mam nadzieję, że do
tego dojdziesz sama.
Rozdział drugi i trzeci:
„Victoire
spojrzała wymownie w górę, najwyraźniej powoli zaczynając się denerwować
moją ignorancją wobec niej, bo usilnie
unikałem kontaktu wzrokowego.”
„Więc
to jednoznaczne z ignorancją.”
Ignorancja - brak wiedzy na jakiś ważny temat
(temu wyrazowi ignorancja jest często błędnie przypisywane
znaczenie wyrazu ignorowanie)
Jak
widać wyżej pomyliłaś znaczenia.
Rozdział trzeci:
„Wybacz, tato.” - przecinek zgubiony.
„Darowaliśmy
sobie pelerynę niewidkę, a z samą mapą ruszyliśmy
na trzecie piętro.”- literówka.
„-
Nie. Moja mama jest francuską. (ulicą
chyba, albo bułką)
- Francuską, powiadasz? To bardzo interesujące, moja
duszko. A mówisz po francusku?”
Francuzka, ale francuski. Do
zapamiętania.
Rozdział czwarty:
„Codziennie
cierpiałem jej widok, a także różne zachcianki niewiedzącej o niczym Kasji.” – w tym zdaniu mam
zagwozdkę pod tytułem: „O co chodzi?”.
„Sam cały czas powtarzasz, że jestem smarkulą, więc teraz
się nie zgrywaj, Lupin.” – zabrakło
literki.
W
późniejszych rozdziałach nie było znaczących błędów, poza powtórzeniami i
literówkami, głównie w wyrazach typu „cię” i „się”.
Oryginalność
historii (4 pkt.)
Historii o Nowym Pokoleniu jest
sporo, ale nie spotkałam się jeszcze z blogiem, na którym na ten konkretny
związek patrzymy z męskiej perspektywy. Rzecz jasna nie mogę dać stu procent za
oryginalność, bo mimo wszystko zapożyczamy się trochę od pani Rowling.
Dodatkowe punkty (3 pkt.)
Kilka
dostaniesz.
Za
Lily Potter, która jest moim zdaniem absolutnie urocza i bardzo podobało mi się
przedstawienie jej relacji z Tedem.
Spodobało
mi się tempo akcji, bo jest bardzo nienachalne. To też spory plus w moich
oczach.
Ostatni
punkt dodatkowy otrzymujesz za dowcipność, również niewymuszoną – uśmiechałam
się nie raz i zawsze szczerze.
Suma : 80 punktów, co
daje Ci ocenę Powyżej Oczekiwań.
Gratuluję, chociaż jak sama
widzisz przed Tobą jeszcze sporo pracy. Koniecznie popraw literówki, bo są
bardzo irytujące. Sama fabuła, chociaż nie trzyma się stricte kanonu, zmierza
moim zdaniem w bardzo dobrym kierunku. Czytałam z niekłamaną przyjemnością i
bardzo chętnie będę od teraz odwiedzać Twój blog już prywatnie, jako
czytelniczka. A do Lublina może wpadnę kiedyś na kawę, bo jedna z przyjaciółek
zaczyna tam studia, a druga, która jest ze mną w grupie, właśnie stamtąd
pochodzi.
Pozdrawiam
serdecznie.
To dobra. To teraz ja się zaczynam spowiadać xD. Oczywiście zacznę od wyjątkowych literówek, w których wielbi się moj laptop. Jeśli chodzi o stronkę z bohaterami, to było to "kopiuj" i "wklej" z onetu i niestety przyznaję się brz bicia są tam literówki, za co przepraszam i przyznaję rację. Z tigera się wylczyłam, ale cola dalej zaprząta mi myśli xD. Nauczyciele - myślę, że za wiele zmian, żeby ich nie dać. Dostawałam czasami pytania o nich i oto i stąd podstrona. Jeśli chodzi o szablin i innego rodzaju plastyczne rzeczy, to wszystko zasługa Elfaby, gdyż mi brak talentu do tego rodzaju rzeczy, a blogspota dalej się uczę, niekoniecznie z dodatnim rezultatem :<. Cieszę się, że moja skromna osoba przypadła Ci też do gustu xD. W prologu wzruszony Teddy jest troszkę z innego powodu niż jej wyjazd, a wszystko wyjaśniam niestety odpiero w księdze drugiej. Niesamowicie się cieszę, że podchwyciłaś u Teda coś z Tonks, bo bardzo chciałam, żeby tak było. Myślę, że Teddy myśli, że jest bardziej podobny do Syriusza ze względu na wpływ Pottera. Jednak Harry głównie znał Syriusza. Być może jest czasami denerwujący (Ted), ale w wielu przypadkach (może nie we wszystkich) jest to zabieg celowy. Arię rozwinę w miarę wzrastania znajomości między koleżankami Weasley, a Tedem i jego kumplami. Nie miałam na myśli konkretnie "pobłażania" jeśli chodzi o nastawienie nauczycieli do Teda, ile świadomość jego występków. W następnym rozdziale (którego jeszcze nie dodałam) chłopaki dostają szalaban. I wcale nie jest to papierkowa robota. Jeśli chodzi o rodzinę, to wszystko mam zamiar nadrobić. Nie chciałam się skupiać aż tak na Harrym w czasie świąt, chociaż w kolejnych mam nadzieję nadrobić coś listem. Być może i więcej. No a Teddy i mała Lily moim zdaniem dogadują się świetnie; sama mam kuzynostwo i mniej więcej bazowałam na tym. Nie chciałam dać zbyt wiele czegoś, co byłoby niestosowne. Pijaństwo i klęcie idzie w parze. Szczególnie u facetów. Myślę, że w tym wieku znaczna większość miała już za to za sobą no i mieli okazję. Niestety, czasami się zapominam, a czasami powtórzenia są celowe; wiem, że nie wszyscy to lubią. Czytam wiele książek, naprawdę multum i w wielu z nich powtórzenia są na porządku dziennym. Szczególnie imion, nazwisk, zaimków. Wyjątkowo dużo. Oczywiście niczemu nie zaprzeczam, wręcz przeciwnie; przyjmuję, odnotowuję z zamiarem poprawy. I tu jeszcze raz przepraszam za liteówki (jak już mówiłam mój laptop jest specjalistą także od przekręcania słów - patrz: Armaty ;]). Chciałam przez wytłumaczenia dać się lepiej zrozumieć, a wraz ze mną opowiadanie. Niesamowicie się cieszę i serdecznie zachęcam do dalszego czytania, jeśli naprawdę udało mi się Cię zachęcić. Obiecuję przerobić jeszcze raz rozdziały i podstrony, znaleźć literówki i je zniszczyć. Równie mocno zapraszam do Lublina! Chętnie sama zabiorę Cię na kawę i ciacho ;)
OdpowiedzUsuńAj, aj!! Zapomniałam o najważniejszym: bardzo, bardzo, bardzo dziękuję za poświęcony czas, pracę nad oceną, męczenie się z całością i trafne rady, do których się w stu procentach zastosuję. Przede wszystkim dziękuję za to, że dałaś się przekonać do opowiadania. Wiedz, że poprawiłaś mi humor na resztę dnia.
UsuńCała przyjemność po mojej stronie, naprawdę widać, że wszystko masz przemyślane, zwłaszcza na przyszłość, ale niestety oceniałam stan faktyczny, więc opierałam się na tym, co miałam okazję przeczytać ;)
UsuńCzekam na nowy rozdział i pozdrawiam ciepło!
Wszystko oczywiście rozumiem również pozdrawiam :)
UsuńDlaczego w poście jest taka mała czcionka?
OdpowiedzUsuńŁołoło! Co to się stało! NA OL ZAMIAST FETY POJAWIŁA SIĘ OCENA! Kurde, nieprawdopodobne, przecież jesteśmy zajęte durnymi opkami :o :D
Spokojnie, opkami nadal jesteście zajęci. Tylko teraz zamiast pisać durne opka, piszecie durne ocenki.
UsuńSkoro mam okazję zapytać - byłbyś/byłabyś tak miła powiedzieć co z oceną jest nie w porządku?
UsuńKażda krytyka pomaga się rozwijać.
No chyba na to nie liczysz, Niekonkretna? :D
UsuńNo właśnie liczę D;
UsuńObawiam się, że się przeliczyłaś :( Akuratnie jak dziś widzisz napis "Anonimowy", to raczej nie masz co liczyć na jakieś argumenty. A szkoda, szkoda :D
UsuńA miałam nadzieję, że uda mi się zdążyć z oceną przed Niekonkretną. :D
OdpowiedzUsuńTo ja z krytyką.
OdpowiedzUsuń"Co więcej – mimo, że to dopiero pierwszy rozdział, już zaczynam mieć pewną słabość do Twoich bohaterów, a to bardzo dobrze wróży." Niepotrzebny przecinek przed że.
"Nie jestem przekonana do formy wypadu do Hogsmeade – chodzi mi tutaj głównie o niefrasobliwość Teda, w wypadku nakrycia przez nauczycieli." Przecinek niepotrzebny.
"Perypetie ze świętami są rozegrane naprawdę przyjemnie – pętlą się pozornie trudności, które, kiedy obserwujemy z boku, wydają się być naprawdę błahe." Trudności mogą się piętrzyć. Dodatkowo niepotrzebne "być". A kiedy obserwujemy z przodu, to już nie wydają się błahe?
"(...)z czystego rozsądku pozostaną na nocleg gdzieś w Hogsmeade zamiast wracać do Hogwartu, co wydaje się być karkołomne." Bez być. Zasada: coś wydaje się jakieś, coś wydaje się być czymś.
"Podoba mi się sposób w jaki przedstawiasz skomplikowaną relację pomiędzy Tedem, Kasją i Victoire." Brakuje przecinka przed "w jaki".
"Jednocześnie mimo, że wydarzeń jest niemało i akcja ma tempo, nie zauważyłam, żeby coś wymknęło się z konwencji – taki rozwój sytuacji jest naprawdę korzystny – niczego na siłę nie przyspieszasz." Przecinek, który postawiłaś przed "że", powinien znaleźć się przed "mimo".
"Nie przestrzeganie przez Teda regulaminu jest absolutnie do uzasadnienia, ale nadmierna pobłażliwość nauczycieli i ta popijawa skutecznie zburzyły nastrój, jaki potrafisz zbudować." Nieprzestrzeganie.
"Nie akcentujesz jego cech metamorfomaga, co przyznaję bez bicia, ujęło mnie." Brakuje przecinka przed "przyznaję".
"Tak naprawdę bardzo skupiasz się na uczuciach, bo jeśli miałabym powiedzieć, jakie Ted ma stopnie, albo który przedmiot w Hogwarcie ceni sobie najbardziej, to przykro mi, ale niestety nie jestem w stanie tego zrobić." Przecinek sprzed "albo" powinien znaleźć się przed "który".
"Urocze jest natomiast to, jak chłopak usilnie podkreśla swoją pełnoletniość, mimo, że my wyraźnie widzimy, że do niej nie dorasta." Niepotrzebny przecinek przed pierwszym "że". Zapamiętaj proszę, że nie rozdzielamy "mimo że" przecinkiem.
"Victoire ma w sobie delikatność i siłę, którą często widziałam w książkach u Ginny, a więc jest cechą Weasleyów, natomiast wie, jak wykorzystać swój urok, chociaż go nie nadużywa." Nie widzę w jaki sposób delikatność i siła miałaby przeszkadzać w wykorzystywaniu swojego uroku, dziwi mnie wiec użycie tu "natomiast".
"Podoba mi się, że jej zachowaniem pokazujesz w jaki sposób wychowali ją rodzice." Brakuje przecinka przed "w jaki".
"Skye co prawda na dwa rozdziały zgubiła literkę przy imieniu i zmieniła je na Sky, ale poza tym widać jej silną osobowość, bezkompromisowość i to, że nie daje się łatwo wodzić za nos." Poza tym, że zgubiła literkę? Nie widzę powiązania. (Ja bym to "co prawda" wtrąciła).
"Ariana wydaje się być bardzo delikatna i krucha, a pamiętam, że w opisie wspominałaś coś o byciu również wygadaną – cóż, na razie tego nie uświadczyłam." Niepotrzebne "być".
"Punkty odejmuję za Teda, który, mimo, że świetnie prowadzony, tworzy swoimi zachowaniami w pewnych momentach najbardziej irytującego dla mnie bohatera." Niepotrzebny przecinek przed "że".
Podoba mi się to, jak zagłębiłaś się w postaci, ale brakuje mi tego samego w kreacji świata - to wbrew pozorom nie tylko opisy czy występowanie różnych miejsc, ale wszystko to, co składa się na wiarygodność świata przedstawionego. Poza tym ocena treści wydaje się całkiem sensowna i zadowalająco wyczerpująca.
Pozdrawiam,
Miękko
Dziękuję bardzo za wszystkie spostrzeżenia.
UsuńPozdrawiam,
Niekonkretna
Przepraszam, ale się nie umiem powstrzymać. Dwóch uwag za bardzo nie rozumiem.
Usuń- "Perypetie ze świętami są rozegrane naprawdę przyjemnie – pętlą się pozornie trudności, które, kiedy obserwujemy z boku, wydają się być naprawdę błahe." (...) A kiedy obserwujemy z przodu, to już nie wydają się błahe? - obserwować coś z boku to normalny związek frazeologiczny i w tym przypadku wydaje mi się poprawnie użyty, dla kogoś będącego członkiem wydarzeń, prawdopodobnie wcale błahe nie są.
- "Victoire ma w sobie delikatność i siłę, którą często widziałam w książkach u Ginny, a więc jest cechą Weasleyów, natomiast wie, jak wykorzystać swój urok, chociaż go nie nadużywa." Nie widzę w jaki sposób delikatność i siła miałaby przeszkadzać w wykorzystywaniu swojego uroku, dziwi mnie wiec użycie tu "natomiast".- tutaj wydaje mi się, że "natomiast" odnosi się nie do delikatności i siły, tylko do "cechy Weasleyów", więc też uważam, że w tym zdaniu wszystko jest w porządku.
Nie chcę się czepiać, po prostu jestem ciekawa (i mam za dużo wolnego czasu chyba...).
Tu nie chodzi o sformułowanie "obserwować z boku", tylko o to, że ze zdania wynika, że te trudności wydają się błahe tylko wtedy, kiedy "obserwujemy je z boku", a co w innych okolicznościach (kiedy nie obserwujemy z boku, kiedy nie obserwujemy wcale)?
UsuńCała część z cechą Weasleyów, to zdanie podrzędne, pozbądźmy się więc go: "Victoire ma w sobie delikatność i siłę, natomiast wie, jak wykorzystać swój urok". Tak widzę to ja, oczywiście mogę się mylić, mogę coś przeoczyć, ale w takiej formie zdanie nie bardzo ma sens, prawda?
Ależ nie podejrzewam nikogo o czepianie się, napisałam ten komentarz, żeby pomóc, a wiec jeżeli cokolwiek w nim jest niejasne albo po prostu się mylę, to bardzo chętnie wszystko wyjaśnię.
Pewnie masz rację, po prostu jak dla mnie akurat te zdania w pierwotnej formie brzmiały w porządku, ale spec ze mnie żaden :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji - nie wydaje mi się, żeby Niekonkretna tak szybko uwinęła się z ocenami, bo jeszcze cały blog przede mną, ale na wszelki wypadek informuję, że wyjeżdżam i 16-29.08. nie będzie się można ze mną skontaktować.