niedziela, 12 maja 2013

565 www.exclaimhere.blogspot.com


Jak głoszą ogłoszenia, cierpię na jakieś zaburzenia. A tak poważnie, upatrzyłam sobie dwa blogi w kolejce i złapała mnie niesamowicie mocna wena na napisanie dwóch ocen. Ściślej mówiąc: emilyanne wita się jeszcze na chwilę jako wolny strzelec. Tak, tak, dziewczyny też mają mnie już dość, ale następnym razem spróbuję już nie wrócić, okej?
Ekhm, a autorkę bloga upraszam się o brak zbędnych fochów. W zamian za to polecam zastanowić się nad treścią tej oceny i dojść również do innych wniosków, niż tego, że jestem wstrętnym człowiekiem.


Exclaimhere. Tak doskonały adres, że aż nie wiem, o co chodzi. Ex-claim-here? Exclaim-here? Dawne-dochodzenie-tutaj? Dawne-prawo-tutaj? A może zawołaj-tutaj? Będę bardzo wdzięczna, jeśli mi wyjawisz ten sekret, bo żebym chociaż wiedziała, jak rozdzielić dwa albo trzy angielskie słowa, to już byłby sukces. Angielski język jak język, ale mimo wszystko w Polsce jesteśmy i dobrze byłoby głupiego Polaczka uświadomić, co zlepek słów konkretnie ma oznaczać.
Śmiertelny wybór. Biorąc pod uwagę fakt, że z bycia emerytem i maskotą przeszłam na oceniającą i wreszcie na wolnego strzelca po chorobowym, ta belka jest bardzo wymowna, gdyż exclaimhere wybrałam sama. I wiesz co? Ja bym to „śmiertelny” podmieniła na „absurdalny”, żeby ukryć te skłonności masochistyczne, którymi wykazuje się ponad pięćdziesiąt procent populacji ludzkiej. Tak poważniej mówiąc (bo to chyba powinnam mieć na celu), to może być. Może czeka mnie jakiś thriller.
A ten szablon widzę wszędzie.
Albo szabloniarka zawaliła sprawę, albo to kod css wygląda inaczej przy każdej rozdzielczości. Wiesz, brakuje Ci tam czegoś w stylu .tabs-inner {margin: 0px 0px 0px 0px;} (ew. .main-inner). Nie powiem Ci teraz, jakie wartości konkretnie powinny się tam znaleźć, bo musiałabym widzieć edytor, ale i tak zmierzam do tego, że zarówno Twoje podstrony, jak i post z zamierzenia chyba miały znaleźć się troszkę wyżej. Jeśli zaś mówimy o samej grafice, o której mówić nie lubię, powiem, że lepiej nie umiem, ale ucięte głowy to i tak kiepski pomysł. Na pierwszy rzut oka prezentuje się ładnie, ale naprawdę przejadłam się tym szablonem. Widać go na każdym blogu, którego tematykę raczej trudno jest określić. Są schody we tle i brakuje do szczęścia tylko zegarka (albo sera). Kolorystyka ładna, ale ten kolor pod postami mi się nie podoba. I gdybym była złośliwa i pisała ocenę szablonową, pewnie za własne widzimisię zeżarłabym Ci wszystkie punkty, ale w sumie to średnio dobrze wykonana robota, więc nie ma takiej zabawy.
Wchodzimy w pierwszą zakładkę, która jest oczywiście poświęcona temu najważniejszemu. Wbrew pozorom nie mam tu na myśli żadnego „o blogu”, raczej „bohaterów”, których wizerunek jest niezbędny, ponieważ autorka najprawdopodobniej musi dopomóc sobie zdjęciami, gdyż nie potrafi pisać opisów i zaprezentować postaci samą treścią opowiadania. Serio, Koronkowo? Nie będę nikomu wmawiać, że posiadanie takiej zakładki jest dobre czy złe, choć osobiście tego nie popieram. W każdym razie zawsze wydawało mi się, że sama tematyka bloga jest ważniejsza niż bohaterowie. Zwłaszcza zdjęcia bohaterów.
Mam ochotę rozwalić głowę na klawiaturze, ale klawiatura za miękka na to. Nie skomentuję tu w ogóle niewiele wnoszących słów odnośnie charakteru, bo żal o tym pisać, ale… kurcze, grupa krwi? Waga? Tworzysz scenariusz Doktora House’a z tej drugiej strony, czy co? Albo może chcesz, żeby czytelniczki zaczęły mieć kompleksy? Szykuje nam się merysujka, szesnastoletnia Polka, która mówi w minimum trzech językach, choć obstawiam, że angielski też zna. Tymczasem najbardziej nurtuje mnie to, czy jakiekolwiek odniesienie do podanych przez Ciebie informacji znajdę w opowiadaniu. A może tak tylko dla zabawy sobie je podałaś?
Janek jest pierwszy tróloffem. Ideał mężczyzny, a jakże. Chociaż ja bym go raczej nazwała chłopcem. Nie wiem, w jakich realiach żyjesz, ale w dzisiejszej Polsce nie ma czegoś takiego jak siedemnastoletni mężczyzna. Bzdura, że ja nie mogę. Tajemnicze chłopaczysko, które fryzurą przypomina Justina Biebera. Oczywiście jest jak najbardziej idealny i nieskazitelny; nawet mroczną przeszłość ma, bo adoptowany. Lecim dalej.
Widać, że gustujesz w określonym typie chłopców. Dominik w gruncie rzeczy wygląda jak Janek, tylko że trochę mniej dziewczynkowaty jest. Brak mu pewności siebie, tak? Chcę to zobaczyć! Też ma swoją mroczną przeszłość w dodatku.
Hej, serio tak bardzo podobają Ci się chłopcy z dłuższymi włosami, że każdy ma i żaden nie może być hipsterem?
„Szkolna elita”, hyhyhy. Boże, co Ty piszesz? Zaczynam się poważnie obawiać o swoją psychikę.
Skąd wytrzasnęłaś ośmiuset obserwatorów? Coś na zasadzie „ja obserwuje = ty obserwujesz”? Nie będę wyrażać swojego zdania na ten temat, bo wszyscy w tym momencie mogliby się schować pod stół, ale sławą bym tego nie nazywała.  
Właśnie odkryłam, że na stronie głównej jest napisane, o czym jest opowiadanie.
Akcja opowiadania toczy się wiosną na obrzeżach pewnej miejscowości.
„Tytuł tej książki to tajemnica”, takie tam skojarzenia.
Głównymi bohaterami są trzy osoby: Marysia Calineczka, Dominik oraz Janek. Obaj mężczyźni chłopcy zacięcie walczą między sobą, każdy stara się, aby to jemu dziewczyna odwzajemniła miłość (?). Jednak ona kocha ich obu. Czy w wyniku śmiertelnego zagrożenia wybierze jednego z nich i okaże się to trafnym wyborem?
To chyba odpowiedni moment, by spytać, czy piszesz o swoim alter ego. Z drugiej zaś strony nie wypada. No ale mniejsza o to. Z założenia nie lubię trójkącików i romansów w wykonaniu nastolatków, którzy tyle wiedzą o życiu, że aż potrafią zrobić naleśniki z dżemem. Wedle statystyk para potrzebuje dziesięciu lat na poznanie się; małżeństwa z dłuższym stażem rozpadają się rzadziej niż te istniejące mniej czasu. Polak pełnoletni staje się w dniu osiemnastych urodzin, nie odnosi się to jednak do bycia dojrzałym emocjonalnie. Nastolatkami kierują hormony i podczas gdy dziewczęta myślą o księciu z bajki (ew. o nauce), chłopcy myślą o seksie, a raczej szpanowaniu oglądaniem pornografii. Wnioski z tych paru faktów wyciągnij sama.
Zakładka „Twoje zdanie” istnieje tu z jakichś ewidentnie skomplikowanych przyczyn. Dotychczas byłam przekonana, że wyrażać zdanie o blogu można… no nie wiem, w komentarzach pod postami?
Pod tą zakładką zapraszam do wyrażenia swojego zdania (kulawe to strasznie, po pierwsze raczej „w tej zakładce”, po drugie wtedy nie pasuje reszta zdania. Kombinuj)  na temat moich opowiadań, bloga oraz innych  spraw, które Was nurtują. Liczę się również z konstruktywną krytyką. Nie toleruje natomiast spamu oraz chamstwa, jakie szerzy się w Iinternecie. 
Prawdopodobnie ta ocena już została uznana za hejting, ale mimo wszystko mam nadzieję, że dotrzesz chociaż do momentu, w którym zajmę się opowiadaniem. W końcu to chyba ważniejsze niż oprawa.
Weszłam właśnie w „o blogu” i stwierdzam, że Dominika i Janka prawdopodobnie podzielił spór o podobną fryzurę.
Obaj również dbają o względny u Marcysi Staśkiewicz_- głównej bohaterki. A tak btw. to chyba „walczą o względy”, nie? Właściwie to nawet nie „chyba”, tylko na pewno.
Ej, jest godzina 23:30, babcia śpi za ścianą, a ja zaraz zacznę wyć wniebogłosy i to będzie Twoja wina, jeśli ktoś tam się obudzi. Nie mówię tu w ogóle o tym zachęcaniu, że żeby się dowiedzieć, trzeba przeczytać bloga (nie wpadłabym na to, serio), ale o samej idei Zmierzchu, że można kochać dwóch facetów na raz. Nie wiem, nigdy nie doświadczyłam, ale, na jeża, ta dziewczyna ma szesnaście lat, a już ma podejmować decyzje w miłości, które zaważą na całym jej życiu? Thriller się może szykuje, kto wie. Co nie zmienia faktu, że zagalopowałaś się trochę, bo to nie jest nawet romans historyczny, żeby można to było usprawiedliwić. XXI wiek mamy, pamiętasz?
Patrząc na ten button widzę w Tobie ogromny potencjał, jeśli o tworzenie grafiki chodzi. Co za doskonała znajomość czcionek! W ogóle link taki widoczny na tym małym obrazku.
Tak, nabijam się, ale zaś nasuwa mi się pytanie - czy to prowokacja?
Nie wiem, w jakim wieku jesteś, ale pisanie zgłoszeń a podań to jest różnica. W ogóle nie chcę być już czepialska, ale jak ostatnio oceniałam „otwartą na oceny” bloggerkę, to się dziewczę najpierw w sobie zamknęło i zablokowało bloga, rezygnując wszędzie z ocen, a później wciąż bez żadnego odzewu wróciło do pisania, nie poprawiając nawet najbardziej rzucających się w oczy błędów stylistycznych i ortograficznych. A naprodukowałam się na dwadzieścia parę stron, co za szkoda!
Dlaczego zamiast wykorzystać buttonu OL wstawiłaś do linków… żyrafę? W dodatku niezalinkowaną.

Rozdział I
Z racji, że była sobota, nie musiałam się martwić o szkołę i ciągłe spóźnienia do niej, o oceny, znajomych oraz nauczycieli, z którymi miałam na pieńku, mimo, że byłam jedną z najlepszych uczennic.
Dobra, koniec żartów, opowiadanie skomentować trzeba. Nie będę Ci tu wmawiała, że należę do tych przyjemnych oceniających, ale chyba już sama zdążyłaś się zorientować. Moim zadaniem jest pokazać Ci przede wszystkim to, co robisz źle i dopiero sprawą drugorzędną to, co robisz dobrze (to mi się rzadziej zdarza, czasem wcale). Żadnych fochów za moje złośliwości, bo to wrodzone, okej? Nastrajamy się psychicznie i do dzieła, bo coś ze sobą zrobić trzeba.
Zaczynam czytać i myślę, że masz problem z budowaniem zdań złożonych, a zaraz się okazuje, że wychodzi Ci to aż za bardzo. Przemiennie nadużywasz krótkich zdań i piszesz zbyt długie zdania, w których można się pogubić. Opanuj to trochę; krótkie zdania doskonale nadają się do opisu emocji, ale nie wolno ich nadużywać. Długie natomiast powinny być wyważone, żeby ktoś nie pomyślał, żeś PRL-owiec i przeciągasz tak specjalnie, bo chcesz ludzi pozbawić mózgu.
Marcelina już z początku wygląda nam na Mary Sue. Należy do elity, jest świetną uczennicą i ma problemy z nauczycielami. Właśnie zastanawiam się, z której strony i dlaczego - jeśli tworzysz ot tak uprzedzonych pedagogów, to chyba cofnęłaś się jakieś trzydzieści lat wstecz. Z podanych przez Ciebie informacji wynika, że Marcelina jest człowiekiem sympatycznym, więc kłopoty z nauczycielami tym bardziej są nieuzasadnione.
W trakcje naszej rozmowy do pokoju wpadła niczym silny wiatr, młodsza siostra_- Patrycja. Mam tu pewne wątpliwości. „Niczym silny wiatr” może być równie dobrze wtrąceniem, co by oznaczało, że przecinek ma być, a drugi powinien się znaleźć jeszcze przed „niczym”. Oprócz tego ucięłaś spację.
Zgodziłam się i poprosiłam, żeby mi nie przeszkadzała. Nie ma to jak porządna beta i w ogóle. A tak poważniej, prawdopodobnie eliminuje większość Twoich błędów, więc i tak jej się kłaniam, bo ja mam mniej roboty.
Cofam to o becie.
Wpierw weszła na łóżko i zaczęła skakać, mimo, iż wiedziała, że jeżeli mama to zobaczy, da jej karę.
Zawsze miałam wszystkiego pod dostatkiem, przyjaźnili się ze mną tylko Ci najbogatsi. Rodzina zawsze wybierała mi przyjaciół oraz to z kim mam się zadać mówiła, z kim mam się zadawać.  Błąd miesiąca, serio. W opowiadaniach „ci”, „ciebie”, „ty”, „tobie” pisze się z małej litery, ale… kurcze, to nawet nie był zwrot w czyjąś stronę, tylko określenie!
Na górze została siostra:.
Dobra, raz pierwszy, raz ostatni.
„- Patrycja, chodź, zrobiłam twoje ulubione tosty z czekoladą i dżemem- krzyknęłam” - nie będę poprawiała każdego dialogu, jaki się nasunie, a już tym bardziej nie z powodu braku spacji przed dywizem, który wszędzie występuje w roli myślnika. Chciałabym jednak przypomnieć, że istnieje coś takiego jak wykrzyknik. Skoro już bohaterka coś krzyczy, to wypadałoby dodać go na końcu zdania, nie uważasz?
Natomiast w kuchni, stół aż uginał się od jedzenia:
Tego też nie mam zamiaru powtarzać. Dwukropek nie jest kropką. Kropka służy do tego, żeby rozdzielić dwa zdania, tymczasem po dwukropku się je jeszcze kontynuuje. Możesz go stawiać na końcu zdania w sytuacjach, w których ono jest poprzedzeniem wypowiedzi. Coś w rodzaju „Przystanęła i powiedziała:”. Tymczasem to, co Ty piszesz, nigdy nie jest związane z wypowiedzią czy wymienianiem czegokolwiek.
Trochę o przecinkach, zajrzyj tu.  Nie będę poprawiała Twoich błędów interpunkcyjnych, bo od tego masz betę, ale mimo wszystko zasady Ci się przydadzą. Zdania złożone i tak dalej, doucz się trochę.
Nie wiesz, jak używać przecinka. Pokrótce powiem, że służy właśnie do rozdzielania zdań, ale to nie wszystko. Ma zastosowanie w oddzielaniu wtrąceń. Używa się go także, kiedy w zdaniu występuje wołacz. Mówię serio, doucz się, bo idzie Ci tragicznie.
Teraz bardziej ogólnie na temat rozdziału. Niby nie biorę się za opowiadania, gdzie jest powyżej dziesięciu rozdziałów, ale i tak nie wiem, z czym Ty się zgłosiłaś do oceny. Ile ma ten rozdział? Góra jedną stronę w Wordzie. Serio mam Cię ocenić na tej podstawie? Nie ma sprawy, zrobię to i spróbuję wyciągnąć z Twojej pisaniny jak najwięcej wniosków, ale mimo wszystko - z takim podejściem nie ma się co fatygować. Pierwszy rozdział tak naprawdę był o niczym. Wiemy tylko, że siostra Marceliny jest dzieckiem i że Dominik coś planuje. Gdybym miała teraz zgadywać, powiedziałabym, że chłopak przyjeżdża do dziewczyny. W końcu fabuła musi się jakoś rozkręcić, nie? Jeśli o styl, którym się posługujesz, chodzi, z przykrością stwierdzam, że jest kompletnie nieadekwatny do zapisywanych przez Ciebie treści. Olejmy już to „iż” w ustach szesnastolatki, które jest prawie tak naturalne, jak spadające z nieba telewizory; zajmijmy się lepiej faktem, że dziewczyna jest zbyt poważna. Zero luzu w pisaniu, przez co postaci migają nam gdzieś bokiem i właściwie trudno stwierdzić, kto jest kim i jaki jest. Bohaterzy mają charakter papieru toaletowego, przynajmniej w pierwszym rozdziale. A, i nim pamiętam, nie przesadzaj z tą tajemniczością Dominika, bo w gruncie rzeczy buca też stworzyć nie jest łatwo.

Rozdział II
Nie wiem, czego Cię w szkole uczą, ale wcale nie jest tak, że każdy rozdział musisz zacząć opisem pogody. Boże, co za absurdalny pomysł, że w ogóle mogliby tak uczyć…
„(…)wypowiedział się ironicznie po czym natychmiast rozłączył, naciskając czerwoną słuchawkę na komórce”. Chcesz może definicję słowa „ironia”? Bo wypowiedź o młodszym bracie, w której zwyczajnie drugiego dna nie widać, z ironią nie miała nic wspólnego. Ale chciałam raczej zapytać, czy Marcelina ma jakieś zamontowane kamery w pobliżu Janka, że wie o naciskaniu tej czerwonej słuchawki. Jakby się uprzeć, wrzucenie do wody telefonu też skutkuje zakończoną rozmową.
"O co mu chodzi" jego zachowanie wydawało się nadzwyczaj dziwnie. Ja nawet nie będę udawać, że rozumiem, o co w tym zapisie właściwie chodzi.
Wiedziałam, że źle robię, ale, nie mogłam zrezygnować z jednego chłopaka.
Czasami zastanawiałam się, co by zrobili, gdyby ,takowych nie posiadali. Powiedz becie, żeby szukała innego zainteresowania lub zaczęła się dokształcać.
Przez doświadczenia, jakich doznał w młodym wieku, stał się skryty i znacznie opuścił się w nauce.
Kurde fiks, ja już nic nie rozumiem. Rodzice zastępczy wywali Janka na bruk, tak? Magia, skoro przez telefon stwierdził, iż jego matka kazała mu się opiekować bratem. Kurcze, tak bardzo mnie kusi, żeby spytać, o czym myślałaś, kiedy to pisałaś, serio! Nie mam fioletowego pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi, a opowiadanie sprawia wrażenie bardzo nieprzemyślanego.
Serio, ucz się, gdzie stawiać przecinki.
Janek zachowuje się jak kobieta w ciąży, a niektóre wypowiedzi są kompletnie pozbawione sensu. Co tam, idziemy dalej!

Rozdział III
Ale głupia. To faktycznie będzie okropne, jak nie odbierze telefonu. Wiesz, nie to, żebym się czepiała, ale jak jestem zajęta, to zdarza mi się odrzucić połączenie. A jak jeszcze ktoś przede mną stoi i wymaga mojej uwagi, to tym bardziej mi się zdarza. Nie będzie katastrofy, jeśli raz nie odbierze, naprawdę.
Boże, ale dziwa! Ona twierdzi, że kocha i Janka, i Dominika, ale jak przyjdzie co do czego, to jej wali, bo fanów ma pełno. Serio, nasuwa mi się na myśl jedna moja znajoma, która dowiedziawszy się, że któraś z koleżanek ma adoratora, zaczyna swoje działania, żeby go odbić. Ot tak, słaffę mieć trzeba.
Twoje opisy są z serii „tak muszę, żeby z wypracowania dostać piątkę”. Ani to wyszukane, ani lekkie i przyjemne. Są po to, żeby podkreślić, że to opowiadanie, bo w końcu gatunek opisu wymaga. Mamy więc parę nic nieznaczących słów na pokaz. Tylko zastanawiam się, czy robisz to specjalnie, czy żyjesz w zupełnej nieświadomości braku jakiejkolwiek barwy w Twoich opisach.
Okej, w tym miejscu może powiem Ci, z czym masz problem, bo na zabawę z formatowaniem każdego dodanego przez siebie przecinka i spacji, z pewnością nie mam ochoty. No właśnie, przecinek. O tym już mówiłam. Od czasu do czasu rzucisz go przed imiesłowem, innym razem nie. Dla jasności dodaję link z objaśnieniem tego zjawiska: klik. Często nie rozdzielasz też wtrąceń i zdań podrzędnie złożonych. Do artykułu o spójnikach link już podałam; to ta sama strona, na której są ogólne zasady interpunkcji. Sama za to możesz sobie znaleźć artykuł o słowach, pomiędzy którymi nie należy dawać przecinka. Twoje „mimo, że” to tak, jakby postawić przecinek pomiędzy „o” a „którym”. De facto nie zawsze to tak działa, bo zależy od brzmienia zdania, ale w większości przypadków ten przecinek stawiasz błędnie. Oprócz tego warto też dodać, że zdarza Ci się sypać przecinkami byle gdzie, w miejscach, w których nawet nie ma czego dzielić. Następnie bez żadnej konsultacji ze mną, Janusz podszedł do kasy i zamówił dwa duże desery czekoladowe. O, tak to mniej więcej wygląda, tylko że można by się nad tym zastanawiać. Teoretycznie z „bez konsultacji ze mną” można zrobić wtrącenie, ale tu znowuż widać, że nie wiesz, że przed wtrąceniem też leży przecinek. Na koniec zostaje nam wołacz, który też należy oddzielić. Kiedy zwracasz się do kogoś - jakkolwiek, czy to imieniem, czy rzeczownikiem, czy choćby przymiotnikiem - to słowo musi być oddzielone przecinkami. Jeśli na początku masz „Janek”, po imieniu dajesz przecinek. Jeśli w środku - z obu stron ma być. A jak na końcu, przecinek stawiasz przed wołaczem. Odmieniać przez przypadki umiesz, mam nadzieję?
Dalej; spacja to jednak ważna jest, wiesz? Ucinasz je przede wszystkim przed postawieniem myślnika w dialogach, który swoją drogą powinien być pół-pauzą lub pauzą (ale tego się nie czepiam, bo sama używam dywizów). Czasem też zapominasz o odstępie po zakończonym zdaniu i od kolejnego dzieli je tylko kropka. 
O dwukropku już mówiłam, prawda? Dowiedz się koniecznie, do czego służy. Powinnaś sobie zrobić mały research, jeśli o znaki interpunkcyjne chodzi. Nie mówię tu o kropce i pytajniku, ale wykrzykników to ja u Ciebie w opowiadaniu jeszcze nie spotkałam. Podobnie średnika, a ten dwukropek, jak już mówiłam, jest przez Ciebie błędnie stosowany.
„Ty”, „cię” i tak dalej w opowiadaniach absolutnie zawsze z małej litery. Te zwroty zapisuje się z dużych tylko w momencie, kiedy to Ty zwracasz się do osoby rzeczywistej. Jest to objaw szacunku w listach, w komentarzach czy rozmowach GG, ale kiedy mowa o postaci jakiegoś dzieła literackiego, już używamy małej litery.
Zostają nam te drobne literówki, które zdarzają się raczej rzadko. Widać beta pod tym względem nieźle się spisuje. Mogę dodać jeszcze od siebie, że momentami naprawdę mam wrażenie, że Ty nie wiesz, co znaczą słowa, których używasz. A wierz mi, próba bycia elokwentnym też nie zawsze kończy się dobrze. Potem wychodzą takie błędy jak mylenie „przynajmniej” i „bynajmniej”, z którym spotykamy się na każdym kroku.
W trzecim rozdziale pojawia nam się nowy problem, a mianowicie - brak kropki, która powinna kończyć dopiski w dialogach. Rzucasz Enterami, ale nie kończysz zdania.
Jeżu borski, nie ma to jak nauki w podstawówce! Wyuczyli Cię, że przed „który” ma być przecinek, tak? Ale wyobraź sobie, że „który” łączy się z wieloma innymi słowami. Nie ma czegoś takiego jak oddzielanie słów „w którym”. Przecinek ma się znaleźć przed samym zwrotem, a nie w środku. „O której”, „za którym”, „przy którym” i tak dalej. Myślałam, że masz ten problem tylko z „mimo że”, ale wyszło na to, że jednak nie tylko. Interpunkcja jest bardziej złożona, a my nie jesteśmy pierwszakami, żeby mówili do nas o zasadach „na chłopski rozum”.  Serio, poćwicz interpunkcję, bo załamałaś mnie tym „w, której”.
- Janek, chyba przez jakiś czas nie będziemy się spotykać, a tym bardziej rozmawiać_- powiedziałam i poszłam do domu...
Z serii „przepakowane błędami zdanie”, no ale mniejsza o to. Koniec o poprawności w tej ocenie, weźmy  się za podsumowanie rozdziału.
Nie wiem, ile masz lat, ale opowiadanie jest dość żałosne. Próbowałaś chyba wykreować dojrzałą szesnastolatkę, ale jakoś niespecjalnie Ci wyszło. Miała borykać się z poważnymi problemami i to też Ci nie wyszło. Marcelina jest zwykłym dzieciakiem i ma syndrom beksy. To ten typ, który ryczy o wszystko. Nie próbuje rozwiązywać problemów, woli uciekać. Coś w rodzaju „przyjaźń między mężczyzną a kobietą nie istnieje”, którego trzyma się aż za bardzo. Jest przepakowana hormonami i wydaje jej się, że może wszystko. Wmawia sobie, że kocha dwóch chłopców na raz, ale z drugiej strony wie, że jak któryś odejdzie, to nie będzie to stanowiło dla niej żadnego problemu. Jest na tym etapie szukania chłopaka na pokaz, ot tak, żeby ludzie widzieli, choć ma świadomość, że ewentualny związek nie przetrwa. Opisujesz teoretycznie realia, ale z drugiej strony robisz to tak niesamowicie nienaturalnie, że trudno jest Ci uwierzyć. Krzykliwa Mary Sue; osobiście nie znam osoby, która w tym wieku zachowywałaby się jak ona. Może i cele ma podobne, ale swoim zachowaniem zupełnie odbiega od normy. Chyba nie o to Ci chodziło; sądzę, że chciałaś pokazać, że wiek jest bez znaczenia. Mamy więc wygórowany styl pisania, drętwy, jakby ktoś właśnie trzymał pistolet przy Twojej głowie. Zupełnie nie tak, jak powinna mówić ta niedojrzała nastolatka, którą stworzyłaś. Nie spodziewałam się cudów, bo dziewczyna jest młoda, ale zwróć uwagę na to, że brakuje jej dwóch lat do niezależności i jest to ten typ, który chce mieć wszystko za tupnięcie nogą. Problem w tym, że tacy ludzie przynajmniej potrafią tupać, a ona nie. Jest więc angst, niepokój, górnolotność słów tak często spotykana u nastolatek, które przeważnie nie wiedzą, o czym mówią. Wszystko to nadaje opowiadaniu kompletnie nienaturalny charakter, bo, wierz mi lub nie, normalni ludzie się tak nie zachowują i nie wysławiają.
Janek miał być nieśmiały, a do tej pory wykazuje się niezłą pewnością siebie. I jego układy rodzinne wciąż pozostają dla mnie tajemnicą.

Rozdział IV
http://images.okazje.info.pl/p/sport-i-hobby/3472/werkman-podkowa.jpgNa jeża, widziałaś kiedyś podkowę? Bo mam ostre wrażenie, że nie. Masz tu obrazek pomocniczy i teraz się zastanów, czy księżyc faktycznie może tak wyglądać.
Świetnie, Marcelina wykazuje się jakąś tępą dumą, która nie pozwala jej przeprosić przyjaciela. Przez takie rzeczy rozlatują się przyjaźnie. Ale można się było spodziewać, że to nasz dżentelmen padnie do stóp swojej koleżanki, bo przecież to jego wina. Jak na dobrą Mery Sue przystało, oczywiście, Marcelina nikogo przepraszać nie musi, bo wszyscy najpierw przeproszą ją. I jeszcze ten Paulo Kohleło w tle; nie wiem, po co Ci ta górnolotność w wypowiedziach nastolatków.
Wypowiedzi w końcówce tego rozdziału musiały Ci się poprzestawiać, bo kompletnie nie rozumiem, o co właściwie chodzi. Są źle poukładane, jest w nich dużo poucinanych literek.

Tyle, jeśli chodzi o rozdziały. Podsumuję to teraz.
Fabuła leży, kwiczy i skomle. Jednowątkowa akcja, w której właściwie nie idzie się połapać. Minęłaś się z celem, bo chcąc ukazać dojrzałe dzieciaki, ukazałaś niedojrzałe dzieciaki. Postać Marceliny jest zmienna jak kobieta w ciąży, co mogę ewentualnie zwalić na hormony. Zaś postaci Janka i Dominika - kompletnie nie zarysowane, bez charakteru. Bohaterów drugoplanowych jak na razie brak. Zero opisu Janka i Dominika, przez co zaczynam rozumieć, dlaczego ta zakładka ze zdjęciami pojawiła się na samym początku. Z tym, że moja pamięć do twarzy kuleje, przez co pamiętam tylko, że nasi chłopcy wyglądają podobnie do Biebera (z włosów, bo jego twarzy też niestety nie pamiętam). Świat przedstawiony składa się z kiepskich opisów wyciągniętych z nauk polonistki. Styl jest drętwy, zbyt poważny, nieadekwatny do zachowania Marceliny.
Nazwałaś opowiadanie Śmiertelnym wyborem, a brak mu jakiegokolwiek dreszczyku emocji. Rozdziały są stanowczo zbyt krótkie. Oceniam Cię na podstawie paru stron w Wordzie, w których akcja ciągnie się jak flaki z olejem. Nic a nic nie posuwa się do przodu. Powinnaś zająć się opracowaniem jakiegoś wątku głównego, który nie będzie romansem. Wiesz, tło musi być. Miałabyś tu spore pole do popisu, jeśli tylko wzięłabyś się w garść. To może być cokolwiek; jakby się uprzeć, to nawet nowe przygody Sherlocka Holmesa w wykonaniu szesnastolatków. Na razie masz bezbarwny romans, zabawę z alter ego, w którym kochają się wszyscy wokoło.
Rozrysuj charaktery. Nie dodawaj Marcelinie cech, kiedy akurat wiesz, że fajnie wypadną. Nikt nie jest idealny i każdy ma swoje wpadki. Postanów, jaka ma być i trzymaj się tego od początku do końca. Niechże zachowuje się jak szesnastoletnia dziewczyna, a nie dwunastolatka. Te cztery lata to jednak coś w człowieku zmieniają, wiesz? Zwłaszcza w tym okresie dojrzewania. Na Twoim miejscu odpuściłabym sobie też trójkąciki, bo to bezsensowne posunięcie. Sprawia jedynie, że czytelnik ma ochotę przekląć bohaterkę za głupotę i bohaterów za dwa razy większą głupotę, bo lecą do takiej kretynki jak ona.
Stwórz charaktery drugoplanowe, nadaj im charaktery. Powinni istnieć, mieć swoje pasje, swoje życie.
Poćwicz opisy. To nie może być pisane na siłę. Baw się językiem, zabarw trochę świat przedstawiony. Nie jest tak, że musisz używać górnolotnego języka, żeby było dobrze. Prosty, zabawny język to jest rozwiązanie dla szesnastolatki. Nie pozwól, by w Twój świat wkradła się szarość; daj mu ożyć. Ale to się uda tylko wtedy, kiedy popuścisz trochę, zaczniesz pisać luźno.
I nie przecz sama sobie, myśl, co piszesz. Planuj, nie gnaj do przodu spontanicznie, bo sama sobie zrobisz krzywdę. To, że coś w pewnym momencie wydaje Ci się fajnym rozwiązaniem, nie znaczy, że faktycznie nim jest. Przemyśl trzy razy, zanim napiszesz.
A przede wszystkim nie zgłaszaj się do ocenialni z chęcią dowiedzenia się, że jesteś super, bo z takim podejściem daleko nie zajdziesz.

Tyle z mojej strony. Masz ode mnie Trolla, ale nie dlatego, że jest tragicznie, tylko dlatego, ze przed Tobą naprawdę dużo pracy. Tego nie można nawet nazwać tanim romansidłem, bo opowiada o dzieciach, a dzieci nie są głównymi bohaterami romansów. Zmotywuj się, pisz dalej, ale myśl przy tym. Życzę powodzenia w dalszej pracy przy pisaniu.

34 komentarze:

  1. Kto Cię tak okłamał, co? My Cię wcale nie mamy dość, wręcz przeciwnie! Baw się u nas w wolnego strzelca, ile tylko chcesz, jestem pewna, że dziewczyny się ze mną zgodzą. A jeśli zajdzie taka potrzeba, to dostarczymy Ci nowych zabawek, żeby Ci nudno nie było. :D ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zauważyłaś czasem, że wykazuję się skłonnościami sadystycznymi? Skrzywdzicie te zabawki, jeśli mi je podłożycie xD

      Usuń
    2. A Magiczna Księga Potworów Hagrida też się liczy? Wiesz, bo niektóre zabawki oddają, jak się je uderzy. XD

      Usuń
    3. A no właśnie cierpię na brak jakichkolwiek ustawek w ostatnim czasie, więc i takiej zabawki bym nie pożałowała :D

      Usuń
  2. Em, okrÓtniku! XD
    Jednak ona kocha ich obu - wstyd mi za Ciebie, to akurat było dobrze ;] No chyba, że Ci się kolory pomieszały...
    Mogłaś truć o tych przecinkach po analizie rozdziałów, bo tak to wyszło trochę z tyłka. Generalnie pominęłam tę część, bo mi się nie chce czytać o takich rzeczach. W ogóle skąd wiesz, że ona ma betę? Zasadniczo nie każdy musi mieć. Ja nigdy nie miałam i żyję. Że nie rozumiem zasady tych wszystkich "bet" to już mniejsza z tym XD Ja mam tylko recenzentkę, ale ona jest od tępienia bezsensów ;]
    Ej, wątpię, że z pistoletem przystawionym do głowy człowiek zachowuje się drętwo XD
    No i przy okazji zrobiłaś mi straszną krzywdę... "Jeśli zaś mówimy o samej grafice, o której mówić nie lubię, powiem, że lepiej nie umiem, ale ucięte głowy to i tak kiepski pomysł." - poleciałam te ucięte głowy obczaić i co? Myślałam, że jak "śmiertelny wybór", Em pisze o uciętych głowach, to będzie jakiś sympatyczny trup... I CO? Przez tydzień nie domyję zębów z tej lepkiej, różowej słodyczy. FUJ!
    Blogasek zaiste niezwykły. Na "dojrzałe" nastolatki mam ciężką alergię. Kochać dwóch facetów na raz można, ale bez przesady, nie w tym wieku. A poza tym gdzie ten "śmiertelny wybór"? Dobra, chyba nie muszę wiedzieć wszystkiego XD
    Też chcę coś shejcić! Halo, aŁtorki! Ja nie przyjmuję tylko dobrych blogów... Tu jestem, tu, tu!
    Czekam z niecierpliwością aż "zabawka" postanowi się odgryźć i powie Ci, że jesteś gópja i siem nie znarz, bo ona robi buendy, bo siem tak pżyzwyczaiła i nie zamieża tego zmjeniać.
    Uwielbiam gównoburze ;]
    A tak w ogóle to się cieszę, że nas nie opuszczasz tak na zawsze i na stałe, za bardzo się wrosłaś w OL i bez Ciebie to jakoś tak do pupy XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swoją drogą, jak to skąd wzięła tylu obserwatorów? Widać ma dużą rodzinę + sama założyła 10 fikcyjnych kont, żeby się obserwować XD Innej opcji nie widzę XD

      Usuń
    2. Ej, poprawię to zaraz XD I tyle razy Ci mówiłam, żeby w komciach nie najeżdżać na autorów, a Ty nadal to samo. Alu, z klasą proszę! XD
      BTW nie skojarzyłam tak uciętych głów XD A autorka już przybiegła mnie shejcić na WNS i mam taki ubaw, że aż klaskam uszami XD
      Widzisz, nie opuszczam, bo lubię ludziom pomagać, a że w parze idzie moja złośliwość, to już inna sprawa. Wniosek prosty: nie należy się do mnie zgłaszać, jeśli przychodzi się usłyszeć miłe słówka, a nie pisze się genialnie XD
      Naprawdę chciałam odejść...

      Usuń
    3. A propos obserwatorów, to chyba jednak jest coś za coś, bo w profilu ma strasznie dużo obserwowanych :>

      Usuń
    4. A bo ja prosty wieśniak jestem, dla mnie czarne jest czarne ;] To najeżdżam XD
      Nie odchodź. Nie.
      A z czym kojarzyłaś ucięte głowy? *facepalm*

      Usuń
  3. Ocena spływa po mnie jak po maśle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tego ja nie mam problemu z rozszerzoną korektą i wydaniem książki :)

      Usuń
    2. Szkoda, że nie masz za to na tyle oleju w głowie, by przemyśleć ocenę. Gdybyś spróbowała wyciągnąć wnioski, może zaczęłabyś trochę lepiej pisać. Nikt jednak nie zabroni ci być żałosną. :)
      ~~~
      Skoro się tak nie przejęła, ciekawe, dlaczego zablokowała dostęp na bloga. :) Ech, jakie to klasyczne i oklepane.

      Usuń
    3. "spływa jak po maśle"? Dodam to do słownika wyrażeń z frazeologicznej dupy wziętych ;]
      Nie ma problemu z wydaniem książki, tak? Wyprowadzam się na inną planetę. Wydrukuję swoją książkę na drukarce atramentowej i będę sprzedawać z garażu, nie będę współpracować z wydawnictwami, które wydają szajs pospolity XD

      Neko... w końcu mamy prawo do bycia idiotą, więc ona też ma XD

      Usuń
    4. Ej, ona serio przyszła mi skomciać bloga - "Rozdział monotonny. Amen". Jest jeszcze drugi w odpowiedzi do czyjegoś "wynajęła cię do spamowanie >.<", co już niespecjalnie rozumiem. Mam moderację i jakoś żal mi to publikować, bo niektórzy z moich czytelników też lubią hejtować, tyle że innych czytelników XD
      Alu, serio uwierzyłaś w bajkę o książce? Zauważ, że ona nie napisała "wydałam książkę"; ona napisała "nie mam problemu z rozszerzoną korektą i wydaniem książki". Istnieje możliwość, że po prostu jej się tak wydaje :D
      Neko, a napisałam, żeby się nad tym zastanowiła. No bo po co się zgłasza, jak nie myśli? A blogasek może wróci, kiedyś. Albo dziewczę się zamknie w sobie i otworzy kiedyś tam, żeby stworzyć coś porządnie :D

      Usuń
    5. Boże, Em, przestań mnie traktować jak opatentowanego debila XD Jasna sprawa, że nie uwierzyłam w jakąś książkę, ale nie da się ukryć, że wydawnictwa wydają szajs. Taki też, wystarczy mieć wujka w wydawnictwie ;]
      Podsunęłabym blogasia na Przyczajoną Logikę, ale już za późno TT
      Czemu się nie przyszła z nami kłócić i obrzucać wyzwiskami? Mi potrzebna gównoburza!

      Usuń
    6. ...nie wpadłam na to XD
      Ej, PLUS bierze blogi, na których wala się mnóstwo błędów logicznych i stylistycznych głównie. Raczej do NAKWy prędzej z takimi mniej błędnymi, a wciąż niemądrymi XD
      Bo chciała pokazać jaka jest fajna i dojrzała, i jak bardzo nie interesuje ją moja opinia? XD

      Usuń
    7. Rozczarowała mnie... chciałam przeczytać, że wszystkie mamy po 10 lat XD

      Usuń
  4. Jeżu. Przeczytałam tę ocenę i po prostu boję się, jak wypadnie móg blog ;o
    [hogwardzcy-herosi.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak ze złotych rad emcia, to nie radzę przejmować się ewentualnym trollingiem i złośliwościami, bo zdarza mi się to nieustannie, zwykle dlatego, że sama sobie umilam czas. I ogółem to też przemyśleć jej treść, jeśli będzie źle, bo tego to jeszcze nie wiem (trochę cierpię na brak czasu; tę ocenę pisałam nocą). Wiesz, wydaje mi się, że z moich ocen naprawdę można wiele wywnioskować, jeśli tylko się chce XD

      Usuń
    2. Eh, do złośliwości to ja jestem przyzwyczajona. Właściwie dobrze, że właśnie Ty będziesz oceniać mojego bloga, bo zależy mi głównie na pokazaniu moich błędów :)

      Usuń
    3. Mam nadzieję, że nie w poprawności, bo wypisywać to ja ich nie będę. Na ogół podsumowuję, bo jestem leniwa i kopiuj-wklej + formatowanie tekstu to za duża filozofia i robota jak dla mnie XD Wezmę się za to pewnie w weekend :>

      Usuń
  5. Haha dziewczynki wy nie macie znajomości, ale jednak zazdrość robi swoje, przykro mi. Dla mnie to nie problem zapłacić za zaawansowaną korektę i wydać książkę w wersji drukowanej. Niestety nie każdy ma tak dobrze w życiu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Koronkowa, tak w gruncie rzeczy w wydawnictwach korekta jest o tyle udupiona, że nikt Ci złego słowa nie powie. Ich zadaniem jest tylko i wyłącznie doprowadzić tekst do pełnej poprawności językowej (a i to czasem marnie wychodzi); to dlatego, że autor dziś ma prawo do własnych kaprysów. A wiesz, co w tym wszystkim jest najlepsze? To, że wydasz, nie znaczy, że ktoś kupi; nie znaczy, że wydasz coś dobrego. Co więcej, dobry pisarz jeszcze się na tym dorobi, Ty nie. Zaś jeśli będziesz drugą EL James, która swoją trylogią powaliła, tylko że wcale nie z dobrej strony, zyskasz sobie tysiące antyfanów i doprowadzisz do tego, że coraz więcej osób zacznie zauważać, jakie gówno wychodzi na rynek :)
    Swoją drogą możesz mi powiedzieć, czemu właściwie zgłosiłaś się do oceny? :D


    Alu, jakimś dziwnym trafem nie mogę odpowiadać na komcie. W każdym razie, co chciałam powiedzieć, te głowy skojarzyły mi się raczej z kosmitami XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi ewidentnie z katem, toporem i tak dalej...
      Koronkowo, gdzie zarzut, że mamy po 10 lat?
      Stać Cię, żeby ZAPŁACIĆ za profesjonalną korektę? Pieniążkami tatusia? Wzruszające ;] Widzisz, jak wydajesz coś dobrego to nie musisz do interesu dopłacać. Ale jak tam chcesz.
      Jak Cię stać, to kup sobie lepiej iphone'a, bardziej Ci się przyda niż korekta, skoro korektę masz w tyłku

      Usuń
    2. Popłakałam się. Czy nijakie redaktorki bloga mają do czynienia z pracą w wydawnictwie. Zdaje mnie się, że nie.

      Usuń
    3. Obawiam się, że źle Ci się zdaje, bo posądzając nas o niewiedzę, Moja Droga, wykazujesz się kompletnym brakiem wiedzy. Tymczasem mogłabyś odnieść się jakoś do oceny, zaprzeczyć poszczególnym argumentom, wyrazić swoje zdanie i bronić honoru w sposób bardziej właściwy. A nie grać w "nie wiesz, komu podskoczyłaś", próbując zwalić mnie tym samym na kolana ;>
      PS. Pozdrów tatusia :)

      Usuń
    4. Dobrze powiedziane: zdaje ci się.
      Pytanie trzeba zakańczać znakiem zapytania, a zdań twierdzących nie zaczyna się od "czy". Poza tym w środku zdania nie używamy formy "mnie", tylko "mi". Dawno nie widziałam tylu błędów w tak krótkiej wypowiedzi, chyba czytam za mało gniotów. Dziecino, zapamiętaj tę ostatnią radę: zacznij chodzić do szkoły! Umiejętność poprawnego wyrażania się to podstawa, której ci brakuje.
      A ja tatusia nie pozdrawiam, skoro wychował córeczkę na rozwydrzoną pannicę. :)

      Usuń
    5. Otrzyj łzy chusteczką, najlepiej jakąś koronkową. Mam do Ciebie pytanie, Koronkowa: czy „powieść” którą masz zamiar oddać do korekty (i zapłacić, oho) znajduje się na blogu, który oceniła emilyanne? Jeśli tak, to życzę powodzenia, chociaż to i tak może być za mało.
      Czasami wręcz nie mieści mi się w głowie jakie osoby pchają się do wydawnictw, a jakie powinny. Cóż, świata nie zmienię, a szkoda.

      Usuń
    6. ITLINA, Ty żyjesz! Kurcze, no nie wierzę. Bałam się, że już tu nie zawitasz XD
      W każdym razie serio liczyłam na jakieś kontrargumenty do oceny, a się doczekałam gatki o wydawnictwach z ust niby to rozpieszczonej małolaty, która szpanuje tym, że tatuś ma pieniądze. Serio się zastanawiam, czy to nie jakaś prowokacja, ale w sumie blogasek by nie zniknął, gdyby tak było ;>

      Usuń
    7. Dziewczyna mówi o wydawaniu książki... Pewnie i wyda, ale gdzie? Bo ja strzelam, że w RADWANie lub Novae Res :D

      Usuń
    8. Zawsze może pójść do wydawnictwa EL James bądź Michalak :>

      Usuń
  7. Ja mam do czynienia z pracą w wydawnictwie jako związana z branżą edytorską. Chętnie więc posłucham "mądrości" Koronkowej.
    (I nie wiem, czego mam zazdrościć, możliwości zapłacenia za korektę? Nie muszę, bo umiem pisać poprawnie. Self-publishingu? Eufemistycznie powiem, że nie najlepiej się patrzy na takich "pisarzy")

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale chyba nie liczysz na to, że ona będzie tak łaskawa, żeby się ową mondrościom podzielić? XD

      Usuń
    2. A szkoda, pośmiałabym się.

      Usuń

Obserwatorzy